Mój stary wirtualny przyjaciel, Ogólnik, wpisał mi się ponownie do księgi gości, mimo, że go już pożegnałem nie dawno na zawsze. Najwyraźniej jednak jest nam przeznaczone kontynuowanie naszej znajomości. Oto jego wpis:
Czy możesz mi polecić kogoś cierpliwszego i kogoś, kto nie będzie siebie stawiał w roli nauczyciela? Bo takie wywyższanie się jest nieco irytujące. Wiem ze każdy wyznawca ma swoja religię za najlepszą i bardzo logiczną, ( pewnie napiszesz ze "twoja jest obiektywnie najlepsza i logiczna" - słyszałem to już od wyznawców innych religii), ale to nie powód żeby się stawiać na piedestale względem niewierzących i innowierców. Może to bawi ciebie i niektórych twoich współwyznawców, ale chyba nie o to tylko Tobie chodzi?”
I moja odpowiedź:
Drogi Ogolniku! Nie bardzo rozumiem Twoje poirytowanie. Rozmawiamy ze sobą w jakiejś formie od roku chyba. Jeżeli to nie jest dowód na moją cierpliwość, to nie wiem, co nim może być.
Jeżeli odczuwasz, że się wywyższam w jakikolwiek sposób, to jest mi bardzo przykro z tego powodu. Nikogo nie traktuję tu z góry i nie uważam się za lepszego od nikogo. Nie raz mówiłem, i naprawdę tak myślę, że moja rola jest rolą osiołka. Środka transportu. W tym przypadku środka transportu Dobrej Nowiny.
Skoro wiesz, że „każdy wyznawca ma swoja religię za najlepszą i bardzo logiczną” to nie dziw się, że i ja tak uważam. Co więcej, uważam, że pełnia chrześcijaństwa, jaką jest katolicyzm wręcz nie jest „religią”, przynajmniej nie w takim sensie, w jakim jest nią, powiedzmy, buddyzm. Chrześcijaństwo jest Prawdą przez duże „P”. Jedyną pewną drogą do Boga i do naszego zbawienia.
Napisałeś: „ pewnie napiszesz ze „twoja jest obiektywnie najlepsza i logiczna”; słyszałem to już od wyznawców innych religii” i masz rację. Katolicyzm jest obiektywnie najlepszy i logiczny, bo jest prawdziwy. Fakt, że słyszałeś to od wyznawców innych religii niczego tu nie zmienia. Ja właśnie, między innymi, dlatego prowadzę tę stronkę, żeby wykazać prawdziwość katolicyzmu i błędy innych religii.
Piszesz: „to nie powód żeby się stawiać na piedestale względem niewierzących i innowierców. Może to bawi ciebie i niektórych twoich współwyznawców, ale chyba nie o to tylko Tobie chodzi?” Znowu nie rozumiem. Pokaż mi, proszę, konkretnie, gdzie to się „stawiam na piedestale względem niewierzących i innowierców?” Ani nigdy nie miałem takich intencji, ani tak świadomie nigdy nie robiłem, konsekwentnie idąc dalej muszę powiedzieć, że mnie to ani nie bawi, ani mi o to nie chodzi.
Widzę, że napisałeś ten list będąc czymś sfrustrowany. Zarzucasz mi coś, przed czym nie wiem jak się bronić, bo nie czuję się winny. Proszę Cię więc o konkrety. Masz więcej pytań o wiarę? Pytaj. Odpowiem, wiesz o tym. Odpowiadam zawsze i wiele tych tekstów powstało właśnie jako reakcja na wpisy do księgi gości.
Wiesz, że musiałem zlikwidować forum, ale może wróci. Może się uda założyć takie, na którym będą mogli się wpisywać tylko zarejestrowani goście. Wtedy nam łatwiej będzie prowadzić dyskusje. Gdy to się nie stanie, to będziemy kontynuować tu i w księdze gości. I nie zarzucaj mi braku cierpliwości, bo naprawdę nie masz do tego podstaw.
Święty Piotr napisał w swoim pierwszym liście:
Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. (1P 3,15)
Greckie słowo „obrona” to „apologia”. Od tego słowa pochodzi słowo „apologetyka”, a ja właśnie staram się tu bawić w apologetę. Zawsze być gotowym do obrony tej nadziei, która we mnie jest. Nie obawiaj się więc, że stracę cierpliwość. Ta stronka, jak taka będzie wola Boga, będzie tu jeszcze lata.
A że ja czasem także ulegam frustracji? Że i mnie czasem irytują niektóre osoby? Cóż, jak już mówiłem, jestem apologetą, nie świętym. Nie raz musiałem przepraszać różnych urażonych. Nigdy nie mam intencji kogokolwiek obrażać, czy, broń Boże, poniżać, ale czasem mój język jest trochę szorstki, czasem sarkastyczny i czasem po prostu opadają mi ręce, że ktoś prostych rzeczy nie potrafi zrozumieć.
Ale, jak nieraz już mówiłem, tak już będzie. Na necie jest sporo stron prowadzonych przez osoby konsekrowane, przez osoby świeckie, ale święte, przez takie, które bardzo uważają na formy i na to, żeby ich język nie był dla nikogo ofensywny. Jak Ci przeszkadza forma, w jakiej ja prowadzę swą stronkę, to jest mi z tego powodu przykro, ale jedyne wyjście, jakie mógłbym Ci zasugerować, to nie zaglądanie tutaj. Poszukaj tych ugrzecznionych stronek. Tam na pewno nikt się nie będzie nawet pozornie wywyższał.
Nie brakuje też stron, na których autorowi wręcz przepraszają, że są katolikami. Apologetyka myli im się z „apology”, a to słowo, choć ma te same korzenie, oznacza „usprawiedliwiać się”, „przepraszać”, a nie „tłumaczyć”, czy „bronić”. Ale ja nie będę przepraszał, że jestem katolikiem. Ja jestem dumny z tego powodu. Jeżeli więc jakoś przeżyjesz mój sposób pisania, zapraszam do konkretnych pytań. Jak nie odpowiedziałem do tej pory na nie jeszcze, odpowiem w najbliższym wolnym czasie. Jak nie, szukaj dalej. Na necie jest podobno parę miliardów stron i na pewno uda Ci się znaleźć coś, co cię usatysfakcjonuje. Powodzenia.
No comments:
Post a Comment