Friday, May 29, 2009

Orędzie z Medjugorie 25 V 2009

„Drogie dzieci! W tym czasie wszystkich was wzywam, abyście się modlili o zesłanie Ducha Świętego na każde ochrzczone stworzenie, aby Duch Święty wszystkich odnowił i poprowadził na drogę [dawania] świadectwa waszej wiary, was i wszystkich, którzy są daleko od Boga i Jego miłości. Jestem z wami i oręduję za wami przed Wszechmogącym. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

Monday, May 11, 2009

Quo Vadis, Ecclesia?

Dokąd zmierza polski Kościół? Jak to się stało, że w okresie, w którym Polska odzyskała niepodległość, gdy Kościół ma niczym nie skrępowane możliwości tworzenia swoich rozgłośni radiowych, drukowania swej prasy, ma znacznie szerszy dostęp do telewizji publicznej I komercyjnej, jest w takim kryzysie? Jak to się stało, że po ćwierć wieku rządów w Kościele sprawowanych przez (moim zdaniem) najwybitniejszego członka naszego narodu w całej jego tysiącletniej historii, człowieka tak kochanego przez miliony, kościoły opustoszały, a znajomość wiary ludzi uważających się za katolików jest tak żenująco mała?

Jak to się stało, że wielu katolików nie ma zielonego pojęcia dlaczego antykoncepcja jest złem, dlaczego zapłodnienie In vitro jest moralnie niedopuszczalne, a słucha codziennie radia, które co chwilę podkreśla, że jest katolickim głosem w każdym domu? Jak to się dzieje, że wielu katolików potrafi określić precyzyjnie kto jest, a kto nie jest Żydem i wielu księży organizuje spotkania, konferencje i rekolekcje zajmujące się szukaniem i rozpoznawaniem różnego rodzaju wrogów, a nie potrafi, albo nie chce mówić o rzeczach istotnych dla naszego zbawienia?

Piszę ten tekst oczywiście pod wpływem komentarzy na "frondzie" pod moją analizą wykładu księdza profesora Chrostowskiego o tym, kto jest Żydem. I nie chodzi o to, żebyście pomyśleli, że się go czepiam. On tu jest tylko pretekstem, czy katalizatorem. Nic nie wiem na temat księdza profesora, poza tym, że mnie parę osób poinformowało, że jest wspaniałym biblistą i że doskonale potrafi o Biblii opowiadać. Tak się też złożyło, że słuchając kazania księdza Pawlukiewicza sprzed tygodnia (z 3 maja) usłyszałem kilka ciepłych słów o księdzu Chrostowskim, w kontekście pielgrzymki osób niewidzących do Ziemi Świętej, którą on prowadził. Chwała mu za to wszystko, co robi dobrego. Jednak nie zmienia to faktu, że ciągle nie rozumiem po co uczyć innych kapłanów i wiernych jak rozpoznawać Żydów, gdy znajomość Dobrej Nowiny i katechizmu jest niemal zerowa.

W Stanach wielokrotnie spotkałem się z opinią, że jednym z największych skarbów, jakie nam zostawił Jan Paweł Wielki jest jego „teologia ciała”. Wielokrotnie słyszałem, że jest to nauczanie takiej wagi, że jeszcze przez wieki będzie odkrywane i poznawane przez teologów i wiernych. Że jest tak wspaniałe i głębokie, że dla samej „teologii ciała” Jan Paweł Wielki powinien zostać ogłoszony Doktorem Kościoła. W radiu EWTN Matki Angeliki, w audycjach radia Ale Maria, czy w programach organizacji Catholic Answers wielokrotnie o tym mówiono. Ile osób w Polsce wie, co to jest?

I ja nie czepiam się tu akurat Polski, bo problem jest szerszy. Przeciętny proboszcz w amerykańskich parafiach także nie ma pojęcia o tych sprawach. Albo gdy je ma, to nic o tym nie mówi. I nie twierdzę, że „teologia ciała” nie jest zupełnie nieznana i niedoceniana w Polsce. Sam mam książkę ojca Jarosława Kupczaka OP, wydaną przez Znak, pod tytułem „Dar i komunia. Teologia ciała w ujęciu Jana Pawła II”. Jednak istnieje jakaś niezrozumiała przepaść między tym, czego nauczał Paweł VI w „Humanae Vitae” i Jan Paweł II w „Evangelium Vitae” i w swej „Teologii ciała”, a tym, co na temat ludzkiej seksualności, rozrodczości i moralności z tym związanej wie przeciętny katolik. My w Stanach na szczęście mamy EWTN, ale w Polsce brakuje takiego medium. Tak bardzo nastawionego właśnie na ewangelizację, równocześnie stroniąc ile się da od polityki.

Mam subiektywne wrażenie, także po lekturze felietonów na "frondzie", że polscy katolicy są wybitnymi fachowcami od tego, czy i kogo należy oddzielić grubą kreską, i kto jest pod, a kto nad, kto jest Żydem, kto liberałem, która frakcja polityczna jest miła Panu Bogu, a którzy mają kudłatego za przewodniczącego, czy generalnego sekretarza, kto co ukradł, kto przy jakim siedział stole, a kto i z kim pod tym stołem robił zakulisowe układy. Katolickie media pławią się w polityce, biskupi się dzielą na tych od wyborczej i na tych od "katolickiego głosu w każdym domu" i na tych od Gościa Niedzielnego i sam jeszcze nie wiem na jakich. Na tych co są za rozliczaniem i weryfikacją i na tych, co są za spuszczeniem miłosiernej zasłony milczenia… tylko gdzie są ci, którzy są za ewangelizacją?

Wiem, że krzywdzę tu wielu księży i wielu biskupów. Takie uogólnienia są z samej swej natury krzywdzące. Jest wielu wspaniałych księży (choćby wspomniany przeze mnie wcześniej ksiądz Piotr Pawlukiewicz, którego kazań słucham dość regularnie) i wielu wspaniałych biskupów. Tylko, że przeciętny człowiek, który co prawda ochrzczony i uważający się za katolika, ale nie chodzący od lat do kościoła, nie widzi ich wcale. Widzi wielką politykę, którą Kościół usiłuje prowadzić. Słyszy więcej o Unii Europejskiej, o tym która partia jest cacy, a która be, niż o tym, czego nauczał Jezus i czego nauczał Jan Paweł II.

Ja widzę z własnego doświadczenia jaką wielką moc, siłę i władzę mają katolickie media. Siłę i władzę, która może być wykorzystana do dobrego i do złego. W USA od razu można poznać „radioaktywnych” katolików. Ci, którzy Regularnie słuchają EWTN i ponad setki lokalnych rozgłośni katolickich i oglądają telewizję Matki Angeliki, są zupełnie inni od tych „przedtelewizyjnych, ale posoborowych”. I nie są to tylko szeregowi „wygrzewacie ławek”, ale także księża i biskupi. Wraca łacina do codziennej liturgii, wraca ortodoksja do Kościoła, wierność papieżowi, adoracja Najświętszego Sakramentu (także całoroczna, 24-godzinna, praktykowana już w ponad ośmiuset parafiach w USA), jest przeprowadzane nowe, wierniejsze łacińskiemu oryginałowi tłumaczenie tekstów liturgicznych, itd., itp. I nie jest to marginalny ruch. Jest on naprawdę masowy. I przede wszystkim wraca świętość wiernych. Wydłużają się kolejki przed konfesjonałami, a do tego zaczynają się powroty tych katolików, którzy odeszli od Kościoła.

Z drugiej strony w Polsce też nie da się przecenić wpływu mediów katolickich. Mam oczywiście na myśli przede wszystkim Radio Maryja. Jednak jaki jest to wpływ, każdy widzi. Pewno, że jest tam bardzo dużo wspaniałych audycji, są modlitwy, transmisje Mszy Świętej itp. Ale „typowy słuchacz RM” nie kojarzy mi się z apologetą i znawcą Pisma Świętego, ale z wojującym politykierem, znawcą teorii spiskowych i spraw UE. Przynajmniej takie są moje, subiektywne doświadczenia. Może się mylę. Mam nadzieję, że tak. Ale szkoda. Po prostu szkoda, że tyle energii idzie w kierunku rozwiązań politycznych, gdy jest tak wielka potrzeba rozpoczęcia ewangelizacji od podstaw.

Niedawno tłumaczyłem wykład Petera Kreefta, który mówił, że naszym wrogiem nie są partie polityczne, czy media o innych niż nasze programach i poglądach, ale wrogiem jest szatan. I jedyną drogą by go pokonać jest droga świętości. Każdy z nas musi się stać święty i każdy kapłan, każda katolicka gazeta i rozgłośnia radiowa musi nas uczyć tej świętości. To jest najpewniejsza i myślę, że jedyna droga do zwycięstwa Ewangelii. Gadanie o polityce to strata czasu. Kościoły będą dalej pustoszeć, byli katolicy psioczyć coraz głośniej na Kościół, a my skończymy wojną domową o to, czy być, czy nie być w Unii. A o Jezusie wszyscy zapomną.

Tymczasem On sam nam ( a szczególnie kapłanom) dał bardzo proste polecenie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem.” (Mt 28, 19-20) Nie: „Idźcie i róbcie wielką politykę, demaskują Żydów, komunistów i liberałów, ucząc ich kto jest prawdziwym Polakiem”. I jeszcze raz, na koniec, przepraszam wszystkich, którzy mogli się poczuć urażeni tym, co napisałem. Wiem, że jest wielu, bardzo wielu tych, co właśnie to robią, co nam nakazał Pan Jezus. Mówią o Ewangelii, nie o polityce. Księża, (wspominałem już księdza Piotra Pawlukiewicza), osoby świeckie, (jak choćby Franek Kucharczyk, czy Paweł Wdówik, że wspomnę tylko tych dwóch), czy media takie jak Gość Niedzielny, Radio Józef, czy Radio Niepokalanów.

Oczywiście ja mam dość ubogi, a zatem fałszywy obraz sytuacji w Polsce i z pewnością ominąłem wiele osób, które należałoby tu wspomnieć. Każdy zapewne sam mógłby tu dodać swoich faworytów. Nie zmienia to jednak w niczym faktu, że jest ich ciągle dużo za mało. Wieloletnie nawoływania papieża o nową ewangelizację nie przyniosły na razie takich owoców, jakich on się spodziewał. Jego pełne goryczy słowa, że w Polsce wszyscy papieża kochają, ale nikt go nie słucha pozostają prawdziwe. Kremówki i wspólne śpiewy na Franciszkańskiej są ważniejsze niż encykliki. Papież stał się pomnikiem, który trzeba przykryć pokrowcem i raz na jakiś czas odsłonić i przypomnieć, by się lekko wzruszyć, a potem szybko odstawić do szafy i wrócić do naszych codziennych politycznych przepychanek. A kościoły dalej pustoszeją, wierni dalej nie rozumieją czego i dlaczego naucza Kościół, a co „przeciętny młody człowiek” sądzi o Kościele każdy może przeczytać wśród komentarzy do jakiegokolwiek wpisu na temat wiary w dowolnym portalu w internecie. I to, moim zdaniem, jest prawdziwa tragedia, za którą znaczną część winy ponosi właśnie sam Kościół. Czy, mówiąc precyzyjniej ludzie, którzy z tym Kościołem są utożsamiani.

Friday, May 08, 2009

Czy ksiądz Chrostowski jest antysemitą?

Kefas na swoim blogu na "frondzie" zamieścił wpis o wykładzie księdza profesora Chrostowskiego, jaki wygłosił on właśnie w Rzymie. Nie słyszalem tamtego wykładu i nie czytałem książki księdza profesora, ale zapoznałem się z innym wykładem, jaki jest dostępny w necioe. Z wykładem wygłoszonym przez kilku laty w Częstochowie do księży kapelanów. I prawdę mówiąc byłem zaszokowany i niezmiernie zasmucony tym co ksiądz profesor powiedział. Pozwólcie, że uzasadnię: (Cytaty z wykładu będą niebieskie, moje komentarze czarne, inne cytatu będą bordowe)

Ksiądz co prawda we wstępie zaczyna, że to będzie o dialogu katolicko-żydowskim, ale potem to tam nie ma zbyt wiele na ten temat dialogu, za to jest wiele rewelacji na temat samych Żydów.

KTO JEST ŻYDEM?

Otóż, jeżeli mówimy "dialog kościoła z Żydami, judaizmem" to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, kto jest Żydem? To jest bardzo ważne pytanie - kto jest Żydem? Bo kto jest w Kościele - to my wiemy. Co to znaczy być wierzącym - to my wiemy. Co to znaczy być katolikiem to jest, to my wiemy. Natomiast - kto jest Żydem? Są, proszę księży, dwa wyznaczniki żydowskości. Jeden to: Żydem jest ten, kto jest urodzony z matki Żydówki. Proszę zauważyć zatem, że żydowskość idzie po linii matki, nie po linii ojca. Dlaczego? Talmud odpowiada bardzo prosto: kto jest matką człowieka zawsze wiadomo, natomiast kto jest jego ojcem, to może mieć kłopoty nawet jego własna matka. W związku z tym żydowskość idzie po tej linii, która jest pewna - po linii krwi.


No dobrze, tylko teraz czyje kryteria podaje ksiądz profesor? Swoje? Żydów? Prawne? Zwyczajowe? Tego, kogo za Żydów oni sami uważają? A w takim razie którzy „oni”? Żydzi nie są jednolitą grupą, są rozbici co najmniej tak, jak muzułmanie, czy chrześcijanie, ale o ile chrześcijaństwo ma przynajmniej jeden autorytet, instytucję sięgającą swymi korzeniami do czasów Jezusa, czyli Kościół Katolicki i papieża, to wśród Żydów nie ma takiego autorytatywnego ciała, organu, czy przedstawiciela. Dlatego mam spory problem z uogólnieniami księdza profesora, bo nie wiem, kogo one mają dotyczyć. Są to stwierdzenia często prawdziwe, ale nie jest to cała prawda, a półprawda niczym się od kłamstwa nie różni.

Ksiądz profesor stwierdza: Są dwa wyznaczniki „żydowskości”. (Nawiasem mówiąc co za okropne słowo.) Jeden, to urodzenie się z matki Żydówki, drugi, to wyznawana religia. Według księdza profesora Talmud uczy, że matka jest zawsze pewna, a tego, kim był ojcem, nie może być pewna nawet sama matka. Bardzo zabawne i wzbudziło rzeczywiście wybuch śmiechu u słuchaczy-kapelanów. Szkoda, że ksiądz nie podaje bliższych namiarów, chętnie bym ten fragment zweryfikował. I tu nie wiadomo dlaczego następuje uwaga o naszym prezydencie:

Zatem, proszę zwrócić uwagę na pierwszą sprawę: jeżeli ktoś ma ojca Żyda, natomiast matka nie jest Żydówką, to w świetle żydowskiego prawa, w ocenie rabinów, w uznaniu rabinów, taki człowiek nie jest Żydem. Casus - nasz prezydent. Otóż my, my mówimy że (my, mówię - generalnie opinia panuje) że jest Żydem, natomiast w świetle prawa żydowskiego Żydem w żaden sposób nie jest, ponieważ żydowskość idzie po matce. Oczywiście, bliżej jest mu do żydostwa niż komu innemu, ale tak na niego patrzą, powiedzmy sobie - ci, którzy mieniliby się jego współbratymcami.

Nie wiem z którego roku to nagranie i nie wiem, który to nasz prezydent „nie jest Żydem”, bo według „źródeł” w necie Żydem (po ojcu) jest Lech Wałęsa - Lejba Kohne, Żydem jest Aleksander Kwaśniewski - Izaak Stolzman, i Żydem jest Lech Kaczyński – Kalkstein. A zatem chyba się potwierdza to, co mi raz powiedział pewien kierowca, z którym nierozważnie zacząłem dyskutować na polityczne tematy, że „każdy, kto się dorwie do żłobu, staje się Żydem”. Paranoja. „My mówimy, to znaczy generalnie panuje opinia, że jest Żydem, natomiast w świetle prawa żydowskiego Żydem nie jest. Oczywiście bliżej jest mu do żydostwa, niż komu innemu, ale tak na niego patrzą ci, którzy mieniliby się jego współbratymcami”. Bardzo interesujące słowa w ustach katolickiego kapłana.

Drugi wyznacznik żydowskości, który trzeba mieć na uwadze, to jest: Żydem jest ten, kto jest wyznawcą judaizmu. Zatem, o ile po pierwszej linii - tej linii krwi - nie można stać się Żydem, bo matki sobie nie dobieramy, o tyle po drugiej linii - mianowicie po linii religii można przybliżyć się do żydostwa. Ale człowiek, który decyduje się na to, żeby przyjąć judaizm, a takie przypadki się zdarzają - w Polsce corocznie kilkudziesięciu chrześcijan, katolików przechodzi na judaizm (aczkolwiek Żydzi zarzucają nam prozelityzm, to oni sami uprawiają prozelityzm w naszych środowiskach), ale taki człowiek, który przechodzi na judaizm nie jest uznawany za Żyda, jest uznawany za prozelitę. Dopiero jego dzieci będą Żydami. On natomiast nie - to jest cena jaką płaci za wejście do tej nowej społeczności.

No dobrze, ale znowu: Czyje to są kryteria? Księdza profesora? Prawa państwa Izrael? Jakiejś konkretnej grupy, z którą ksiądz rozmawiał? Nauki Talmudu? Znowu uogólnienie, z którym bardzo wielu Żydów się po prostu nie zgadza.

I tu dochodzimy do pytania: no dobrze, a jeżeli ktoś urodził się z matki-Żydówki, ale urodził się w kraju muzułmańskim, w jakimś tam Maroku, Tunezji albo gdziekolwiek, i jest wyznawcą islamu. To proszę mi podpowiedzieć, zdaniem rabinów - jest Żydem czy nie?

Urodził się z matki Żydówki, wyznaje islam - jest Żydem? Rabin powie: jest kalecznym, pokracznym, krzywym, garbatym, potrzebującym uleczenia, ale - Żydem.

Posuńmy się dalej. Jeżeli ktoś urodził się w takim rozległym państwie jak Związek Radziecki - i tam te przykłady szły w miliony - i urodził się z matki Żydówki, ale jest ateistą, komunistą-ateistą. Jest Żydem czy nie?

Co powie rabin? Rabin powie, że to jest kaleczny, pokraczny, wymagający uleczenia, ale Żyd.

Idźmy dalej. A jeżeli ktoś urodził się z matki Żydówki, a stał się chrześcijaninem - katolikiem, czy chrześcijaninem innego wyznania. Casus: arcybiskup Paryża, kardynał Lustinger. Jest Żydem czy nie?

Co powie rabin? Rabin powie: nie jest. Nie jest Żydem. Proszę zwrócić zatem uwagę, bo to jest bardzo ważne dla zrozumienia dialogu, że z żydowskiego punktu widzenia lepiej jest być ateistą niż być chrześcijaninem.


Znowu uogólnienie. Który rabin tak powie? Jeden powie tak, drugi inaczej. Poza tym trzeba pamiętać, że my uznaliśmy w Jezusie żydowskiego Mesjasza. Niektórzy Żydzi, zwłaszcza 2000 lat temu także. Być może całkiem sporo z nich, być może miliony, a niemal z całą pewnością setki tysięcy. Jeżeli Żyd nie uznał Jezusa za Mesjasza, to pozostał Żydem. A zatem chrześcijaństwo to nie jest jeszcze jedna grupa, taka jak radzieccy ateiści, czy Muzułmanie. Chrześcijaństwo wewnętrznie, z samej istoty swej religii stoi nie tylko w sprzeczności z judaizmem, ale także zagraża jego istnieniu. Nie jest to więc jakieś uprzedzenie z ich strony, ale obiektywnie widziane niebezpieczeństwo. Dlatego Żydzi, którzy uwierzyli w Jezusa są tak wrogo traktowani przez swych braci. Ksiądz profesor najwyraźniej tego nie rozumie, skoro pisze:

Proszę zapamiętać, to jest bardzo ważna przesłanka: lepiej być muzułmaninem, ateistą, kimkolwiek, wolnomyślicielem, nie-wiadomo-kim, niż być chrześcijaninem. Zatem proszę zauważyć - w żydowskim samookreślaniu się, w żydowskim postrzeganiu siebie jest zawarty bardzo silny element antychrześcijański. I tego musimy być świadomi. Tego księża specjalnie nie przeczytają, bo o tym się głośno nie mówi. Oni nam bez przerwy zarzucają potencjał antyżydowski czy antyjudaistyczny, natomiast w żadnym przypadku nie chcą się przyznać do tego, co w ich samookreślaniu się ma charakter zdecydowanie antychrześcijański. Proszę zatem zwrócić uwagę, że to już określa cały ten dialog, czy całe te wzajemne stosunki, ponieważ pokazuje nam, że potencjał wrogości , potencjał niechęci, potencjał uprzedzeń istnieje z całą pewnością po obydwu stronach.

DWA JUDAIZMY

Dlaczego Kościół wszedł w dialog z Żydami, judaizmem? I dlaczego ten dialog - w moim odczuciu - ponosi ogromną porażkę? Żeby na to odpowiedzieć, zastanówmy się, co to znaczy "judaizm", co to znaczy "religia żydowska". Tu istnieje kolejne nieporozumienie. Otóż, w ciągu ostatnich piętnastu lat, tzn. po 13 kwietnia 1986 roku ogromną karierę zrobiła powiedzenie, że Żydzi są starszymi braćmi w wierze Chrześcijan. Jest to nieporozumienie. Ktoś powie: "ale przecież Jan Paweł II tak powiedział". Wszyscy powołują się na Jana Pawła II. Na szczęście, Jan Paweł II tak nie powiedział. Jan Paweł II w synagodze, w Rzymie, powiedział tak - zwracając się do rabinów - "jesteście naszymi braćmi umiłowanymi". A więc dał poznać nasze odczucia, naszą wrażliwość, nasze emocje. To, że w gruncie rzeczy Żydzi - czy wyznawcy judaizmu - nie są postawieni poza nawiasem chrześcijańskiego przykazania miłości Boga i bliźniego. Miłujemy Żydów tak, jak miłujemy wszystkie inne narody, i miłujemy każdego Żyda tak, jak miłujemy każdego innego człowieka. A dalej Ojciec Święty powiedział tak: "i - można powiedzieć - naszymi starszymi braćmi".

Już księża wiedzą, po egzegecie Pisma Świętego, że liczy się każde słowo. A nawet, jak mówią rabini, puste przestrzenie pomiędzy literami. I tutaj liczą się te puste przestrzenie między literami oraz słowa "można powiedzieć". Otóż mamy tutaj do czynienia z pewną, z pewnym myśleniem analogicznym. Skąd wzięła się ta formuła? Tę formułę Jan Paweł zapożyczył - to nie jest formuła teologiczna ściśle - zapożyczył od Adama Mickiewicza, który to Adam Mickiewicz pod koniec lat 40. XIX wieku w swoich odezwach o charakterze, o profilu wyraźnie politycznym i patriotycznym mówił o "Izraelu - naszym starszym bracie". Nie była to formuła teologiczna w znaczeniu takim, powiedzmy sobie, jak używa to teologia katolicka. I Ojciec Święty użył to też ze słowami "można powiedzieć".

Dlaczego więc z ostrożnością trzeba nazywać Żydów "naszymi starszymi braćmi"? Dlatego, proszę księży - Żydów w znaczeniu wyznawców judaizmu - dlatego, proszę księży, ponieważ oni są wyznawcami judaizmu rabinicznego.


Cała ta powyższa próba pokazania, że papież powiedział to, czego nie powiedział, a nie powiedział tego, co wszyscy słyszeli, jest dość żałosna. Papież wielokrotnie podkreślał, że Żydzi są naszymi starszymi braćmi w wierze. Był ich przyjacielem, narodu i wielu indywidualnych osób. Do dziś ma wielu przyjaciół wśród nich i bardzo ciepło i serdecznie go wspominają do dziś. Także wyznawcy judaizmu rabinistycznego. Zresztą jaki mają wyznawać, nie mając Świątyni? Poza tym wcale nie jest powiedziane, że JP II zapożyczał cokolwiek od Mickiewicza. Jeżeli już, to być może sięgnął jeszcze wcześniej. Na stronie opoka.org.pl czytamy:

Buber, Mickiewicz czy Towiański?
Trwają dyskusje, czy inspiracją dla polskiego Papieża mogły być słowa Martina Bubera, który nazwał Jezusa swoim „starszym bratem". Najczęściej uważa się, że Jan Paweł II rozwinął określenie zawarte w piętnasto-punktowym „Składzie zasad" Adama Mickiewicza z 1848 r., programie, który miał być realizowany w jego Legionie, a potem w odzyskanej ojczyźnie. Punkt 10. owego programu głosił: „Izraelowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo, pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo".
Tymczasem na łamach internetowego serwisu Ekumenicznej Agencji Informacyjnej można zapoznać się z artykułem Agnieszki Zielińskiej, z którego wynika, że pojęciem „starsi bracia w wierze" jako pierwszy posłużył się Andrzej Towiański. To za nim Mickiewicz nazwał żydów „starszymi braćmi", a Papież Słowianin, wychowany na ideach romantyków, miał tylko przypomnieć te słowa. Karol Wojtyła mógł zetknąć się z myślą Towiańskiego jako student polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego i uczeń największego badacza towiańszczyzny profesora Stanisława Pigonia.
Towiański, któremu na sercu leżało nawrócenie braci starozakonnych, pragnął zbudować - poprzez odnowioną pracę ducha i ciała — wspólnotę dzieci Bożych, która miała być trzecim piętrem Kościoła. Za pierwsze piętro uznawał synagogę żydowską, a za drugie - Kościół dotychczasowy.


Ten judaizm rabiniczny, który wyznają, ukształtował się po 70 r. po Chrystusie w opozycji do chrześcijaństwa. Otóż, chrześcijaństwo nie wyłoniło się z judaizmu rabinicznego. Chrześcijaństwo stanowi przedłużenie, wyrosło, karmiło się judaizmem biblijnym. Jezus Chrystus nie przynależał do judaizmu rabinicznego, bo tego jeszcze nie było. Aczkolwiek, w Jego czasach byli rabini i aczkolwiek Jezusa nazywano czasami Rabbim, to jednak nie był to ten judaizm, który ukształtował się po upadku Jerozolimy.

To chyba jest oczywiste.

Judaizm biblijny był diametralnie od tego, z jakim mamy do czynienia po roku 70. odmienny dlatego, że to był misyjny, nastawiony pozytywnie wobec świata greckiego, mający obok Biblii Hebrajskiej również Biblię Grecką, czyli septuagintę, wielopostaciowy, gdzie rozmaite warstwy, rozmaite kręgi i nurty - one istniały obok siebie, a więc: faryzeusze, saduceusze, esseńczycy, zeloci, chrześcijanie. Ten judaizm był wielopostaciowy.

Gratuluję optymizmu księdzu profesorowi, ale z faktami powyższe stwierdzenie nie ma wiele wspólnego. Judaizm nie był misyjny niemal nigdy w historii, choć w Bożych planach początkowo taki miał być. Jednak misyjny to on przestał być na wiele wieków przed Chrystusem. Rozbicie wśród Żydów nie świadczy o ich pozytywnym nastawieniu do świata, a kolaboracja z Rzymem o misyjności. Jak byli traktowani ci, co rzeczywiście byli nastawieni pozytywnie do świata greckiego” wiemy z Biblii. To król Herod, to poborcy podatkowi. Jedni i drudzy uważani za zdrajców. A jeśli chodzi o septuagintę, to jest to osobne zagadnienie. Wielu Żydów mieszkało od wieków w diasporze i po prostu nie znali hebrajskiego. Nic zatem dziwnego, że mieli tłumaczoną Biblię. Fakt, że wielu z nich się nawróciło i zostało chrześcijanami, a zatem logiczną konsekwencją była niechęć jerozolimskich Żydów do diaspory i odrzucenie „wszystkiego co greckie”. Ale też nie znaczy to, że wszyscy Żydzi uznali akurat te, a nie inne Księgi za natchnione Słowo Boże. Tym bardziej, że odkrycia zwojów w Qumran udowodniło, że niektóre z Ksiąg uważanych za napisane po grecku okazały się pismami hebrajskimi. A zatem Żydzi popełnili błąd odrzucając septagintę, bo wylali dziecko z kąpielą.

Natomiast po roku 70., kiedy wyłoniło się chrześcijaństwo, kiedy chrześcijaństwo okrzepło - rabini wywalili wszystkie inne nurty życia żydowskiego i przeorientowali, przebudowali swoją wiarę tylko na gruncie faryzejskim, tylko na gruncie rabinicznym. Na tym gruncie wyłoniła się ok. roku 220. po Chrystusie Miszna, następnie tzw. Tosefta - a ponieważ są dwie Tosefty: napisana w Palestynie i w Babilonii - to obie te Tosefty i Miszna - ogromne dzieła - składają się na Talmud Palestyński i Babiloński. Normatywny dla życia żydowskiego jest Talmud Babiloński. W związku z tym judaizm rabiniczny bywa nazywany również judaizmem talmudycznym. Ten, w tym judaizmie talmudycznym jest mnóstwo elementów antychrześcijańskich.

Nieprawda, że „rabini wywalili wszystkie inne nurty życia żydowskiego i przeorientowali, przebudowali swoją wiarę tylko na gruncie faryzejskim, tylko na gruncie rabinicznym.” Jak niby to mieli zrobić? Czy saduceusze, zeloci, Samarytanie i inni nagle się im podporządkowali? Faryzeusze mogli się przeszeregować, albo raczej musieli, bo ich religia bez Świątyni musiała stać się inną religią, ale na pewno nie ma podstaw do twierdzenia, że nagle cały naród się zjednoczył. Religijnie był rozbity wtedy i jest rozbity teraz.

OBSESYJNA NIENAWIŚĆ DO CHRZEŚCIJAŃSTWA

Natomiast największym, najgorszym paszkwilem, który znany był bardzo długo w tradycji ustnej, a pod koniec I tysiąclecia został spisany, paszkwilem antychrześcijańskim, jest żydowskie dzieło zatytułowane "Toledot Jeszu" czyli - "Historia Jezusa", "Historia Jeszu" dokładnie. To jest takie przekręcone słowo. Tak jak dzieci przedrzeźniają jedno drugiego, tak i tutaj imię Jezusa jest przedrzeźnione. Jest to paszkwil na Ewangelię, ze szczególnym upodobaniem skierowanym przeciwko Ewangelii św. Mateusza, która, jak wiemy, wśród czterech kanonicznych ewangelii jest najbardziej żydowska. I, proszę księży, myślenie żydowskie - mówię to z pełną odpowiedzialnością - mentalność żydowska, wychowanie żydowskie jest mocno zakorzenione w tych właśnie antychrześcijańskich i antyjezusowych nurtach, które rzadko były spisywane (aczkolwiek były), natomiast tkwią w podświadomości i w żydowskich rodzinach. Przykłady można mnożyć.


Bardzo mocne słowa, ale niestety mylące. Ksiądz profesor "zapomniał" dodać fakt, że sami Żydzi zabraniali jej drukowania. Zapewne nie wszyscy, ale ciągle taki gest jest istotny, jeżeli na Żydów mamy spojrzeć obiektywnie. Wikipedia pisząc o tym dziele znacznie rozważniej dobiera słowa i znacznie więcej zamieszcza faktów. Oto cytat:

Toledot Jeszu (Historia Jeszu) to zbiór różniących się od siebie anonimowych tekstów, krążących w środowiskach rabinackich, ujętych w formę haggad, wyraźnie odnoszących się do postaci Jezusa Chrystusa przedstawionej w 4 ewangeliach.
Pisma "Toledot Jeszu" są kompilacją i rozwinięciem wzmianek w Talmudzie, dotyczących przypuszczalnie Jezusa (nie ma co do tego pewności). Powstały zapewne w VI wieku w diasporze żydowskiej, ostatecznej ich redakcji dokonano na początku wieku XV. Stylem nawiązują do Ewangelii Świętego Mateusza, która jako jedyna specjalnie skierowana była do Żydów.
Imię bohatera pism, Jeszu, można odczytywać jako anagram hebrajskich słów: "niech jego imię i pamięć [o nim] zaginą", może też być odczytywane jako zniekształcenie hebrajskiego imienia Jezusa - Jeszua. Jeszu przedstawiony jest tam jako heretyk i oszust, syn Żydówki zgwałconej przez rzymskiego legionistę Józefa Pandera - ojca Jeszu. Cuda dokonywane przez Jeszu miały być wynikiem stosowania czarnej magii. Jeszu miał być ukrzyżowany przez Żydów za szerzenie herezji, ale jego uczniowie mieli wykraść jego ciało z grobu, by obwieścić jego zmartwychwstanie.
Książka była wielokrotnie palona przez władze chrześcijańskie jako bluźniercza i zakazywana przez władze żydowskie jako prowokacyjna. Między innymi druk był zakazany w 1561 przez zgromadzenie (asefa) rabinów i rektorów szkół talmudycznych (rasze jeszibot) w Lublinie - wtedy też zdecydowano o wycofaniu z druku fragmentów Talmudu, uważanych za antychrześcijańskie.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Toledot_Jeszu

Otóż jest taka książka - "Córka przymierza", napisana przez Żydówkę, która stała się chrześcijanką. Wspomina ona swoje dzieciństwo, nazywa się Michele Guiness - Angielka, Żydówka angielska. Wspomina swoje dzieciństwo. Kiedy pierwszy raz usłyszała o Jezusie, zapytała swojego nauczyciela żydowskiego, co on myśli o Jezusie, żeby jej powiedział. Odpowiedź nauczyciela była taka: "Nigdy, przenigdy, nie wypowiadaj przy mnie tego imienia".

To chyba zrozumiałe. Sw. Paweł tępił Jezusa i Jego wyznawców, nie dlatego, że był złym człowiekiem i Żydem, ale dlatego, że był "Żydem doskonałym". Sam o sobie mówi, że był bez zarzutu. (por. Flp 3,6) Nie wierząc, że Jezus jest Mesjaszem, nawracał tych, którzy, jego zdaniem, dali się zwieść. Nic dziwnego, że w rodzinach praktykujących judaizm nie wolno wymawiać imienia Jezus. Roy Shoeman, http://salvationisfromthejews.com , Żyd, mistyk i katolik, gdy miał widzenie Boga, oddał mu od razu swoje życie, choć nie wiedział, kogo zobaczył. W swoim świadectwie mówił, że modlił się: „Powiedz mi kim jesteś: Jak Apollonem, zostanę Grekiem, jak Allachem, zostanę Muzułmaninem, jak Kriszną, zostanę Hindusem, jak Buddą – buddystą, ale błagam, nie okaż się Jezusem”. Cóż, Bóg, który mu się okazał, był Jezusem, a on sam został katolikiem, ale to ilustruje ich sposób myślenia. Nie jest to jednak myślenie antykatolickie, wrogie nam z założenia, ale wynika to z ich religii. Tak więc choć ksiądz profesor słusznie zauważa, że takie zjawisko istnieje, to pokazuje je, moim zdaniem, w złym świetle, jako coś negatywnego i nam wrogiego. W ten sposób wzbudza nasze negatywne nastawienie do takiego sposobu myślenia, a ono jest zaledwie naturalne i niejako konieczne z ich punktu widzenia.

Otóż pierwsza postawa Żydów rabinicznych - talmudycznych, czyli tych Żydów, z jakimi mamy do czynienia, to jest absolutne milczenie o Jezusie. Nie wolno w żydowskich rodzinach mówić o Jezusie. I nie wolno Żydom podejmować teologicznej rozmowy, religijnej rozmowy o Jezusie z chrześcijanami. Jeżeli jacyś podejmują, podejmują to tylko i wyłącznie jako inicjatywa prywatna, natomiast nie jako przedsięwzięcie, w którym mieli by reprezentować religię żydowską jako taką.

Obok milczenia istnieją całe te pokłady wrogości. Gdzie one są widoczne? Zwłaszcza w żydowskich powieściach. Takich np. jak pisane przez Jerzego Kosińskiego. W tym "Malowanym ptaku" mamy mnóstwo reminiscencji folkloru żydowskiego, który jest specyficznie antykatolicki - zwłaszcza przeciwko katolickim księżom. Dalej - w powieściach Isaaca Bashevisa Singera. Proszę popatrzeć, jaki tam jest wizerunek księdza. Tam ksiądz to jest zawsze przygłup, pijak, z krostami - a więc niekoszerny, itd. itd.


Nie czytałem Kosińskiego, ale czytałem co najmniej dwie powieści Singera: Sztukmistrz z Lublina i Shadows on the Hudson. Byłem nimi zachwycony. Nie pamiętam, bym odebrał je w jakikolwiek sposób jako powieści antyklerykalne. Zdumiewała mnie natomiast ich „polskość”. Nawet w tej drugiej powieści, napisanej w jidysz, (ja oczywiście czytałem angielskie tłumaczenie), a dziejącej się w środowisku nowojorskiej emigracji jego polskość wychodzi z każdej strony powieści. To powieść o Żydach, ale o polskich Żydach i napisana tak, że ja, czytając ją z punktu widzenia emigranta z Polski odbierałem ją bardzo osobiście. W żaden sposób nie odebrałem jej jako powieści „antypolskiej”.

Przecież Piotr był Żydem, Paweł był Żydem, Jakub był Żydem. Wszyscy Apostołowie, być może z wyjątkiem jednego, byli Żydami.

Może z wyjątkiem jednego? A który to „może nie był” Żydem, panie profesorze?

OPOWIADANIE ZAMIAST FAKTÓW

My próbujemy w tej, w tym myśleniu o wojnie odtworzyć to, co się wydarzyło. Próbujemy odtworzyć kto, gdzie, kiedy, ile osób, dlaczego, itd. My myślimy na sposób historyczny - chcemy odtworzyć fakty. Proszę księży, dla Żydów fakty nie mają żadnego znaczenia. Proszę to zapamiętać, mówię to z długiego doświadczenia. Żydów nie interesuje historia jako taka. Nie mają pojęcia historii obiektywnej. Co ich interesuje? Żydów interesuje haggada o przeszłości - opowiadanie o przeszłości. A to jest zupełnie co innego. Nie liczy się to co się wydarzyło. Ważne jest to, jak się to opowiada.


Co za głupie stwierdzenie w ustach profesora. Dla jakich Żydów niby fakty nie mają znaczenia? Co znaczy, że nie mają pojęcia o obiektywnej historii? I czemu ciągłe wrzucanie ich do jednego worka?

Zatem - upraszczając nieco - nie zadaje się pytania, co jest prawdziwe. Zadaje się pytanie, co jest prawdziwe dla Żyda. Nie mówi się, co jest dobre (lecz) co jest dobre dla Żydów? Nie mówi się, co się wydarzyło - co się wydarzyło, żeby to było dobre dla Żydów? Otóż to jest mentalność - sposób myślenia ukształtowany przez tysiąclecia. Spotykają się ze sobą dwie mentalności. My w tym wydarzeniu zagłady Żydów chcemy ustalać fakty. Natomiast Żydzi wyciągają stąd znaczenie, sens, który mógłby być dla nich pożyteczny. Jeżeli fakty temu przeczą, to tym gorzej dla faktów. W związku z tym, dyskusja z nimi na temat faktów mija się w ogóle z celem.

Nie można tego inaczej nazwać, niż bredzenie. „Upraszczając nieco”? Chyba sam ksiądz profesor zauważył, że przesadza, skoro się zabezpiecza tym „nieco upraszczaniem”. I nie chcę tu nikogo obrażać, ale naprawdę słowo, którego użyłem (”brednie”)jest najłagodniejszym, jakie mi się narzuca.

I typowy przykład tego mogą księża znaleźć w licznych publikacjach "Gazety Wyborczej". Jest to gazeta - mówię to z pełna odpowiedzialnością - w specyficznym i pełnym tego słowa znaczeniu - żydowska. Od redagowania, od - powiedzmy sobie - sposobu podawania informacji, od sposobu układania informacji itd. itd. jest, ona doskonale odzwierciedla mentalność żydowską.

Jasne. I jak ktoś nie jest obrzezany, nie ma wstępu do redakcji.

Bardzo szybko żeśmy zobaczyli, że te kategorie zupełnie nie interesują rozmówców. Oni mówili o tych samych rzeczach, ale w kategoriach politycznych, społecznych i ekonomicznych. Kiedy więc myśmy mówili, że współczujemy, to odpowiedź była: "a ile można by z tego zyskać?". Ona nie była wręcz tak podawana, ale do tego się sprowadzała.

Czyli znowu opinia księdza profesora, której nie da się udowodnić w żaden sposób.

Oczywiście, Izrael jest stale utrzymywany przez Stany Zjednoczone. Roczne, roczna subwencja bezzwrotna Ameryki na rzecz Izraela wynosi - według źródeł oficjalnych - 10 miliardów dolarów. A ponadto każdy Żyd mieszkający na terenie Ameryki jest opodatkowany na rzecz Izraela. Więc Izrael może się rozwijać. Myśmy bardzo wielu z tych rzeczy przedtem po prostu nie wiedzieli. Obracaliśmy się w tych kategoriach moralnych, a te kategorie moralne były przekładane na kategorie finansowe.

Każdy Żyd jest opodatkowany? A to niby przez kogo? USA, czy Izrael? Co za idioctwa ksiądz profesor wygaduje. Natomiast co do pomocy USA dla Izraela, to ksiądz troszkę przesadził z tymi miliardami. Cała pomoc USA dla zagranicy, dla wszystkich krajów, wynosi 16 miliardów dolarów i choć Izrael otrzymuje najwięcej, to ciągle nie jest to 10 miliardów. Izrael dostaje dwa i pół miliarda, głownie na utrzymanie armii, a to troszkę mniej, niż 10. Fakty ogólnie dostępne, łatwo sprawdzić, a zatem czemu kłamać? Co chciał ksiądz przez to uzyskać? Statystyki pomocy zagranicznej USA za 2005 wyglądają tak:

1. Israel 2.58 Billion
2. Egypt 1.84 Billion
3. Afganistan 0.98 Billion
4. Pakistan 0.70 Billion
5. Colombia 0.57 Billion
6. Sudan 0.50 Billion
7. Jordan 0.48 Billion
8. Uganda 0.25 Billion
9. Kenya 0.24 Billion
10. Ethiopia 0.19 Billion
11. South Africa 0.19 Billion
12. Peru 0.19 Billion
13. Indonesia 0.18 Billion
14. Bolivia 0.18 Billion
15. Nigeria 0.18 Billion
16. Zambia 0.18 Billion

(Billion po "amerykańsku" to miliard) Źródło: CRS Report for Congress: Foreign Aid: An Introductory Overview of U.S.
Programs and Policy Updated January 19, 2005, strona 18
http://shelby.senate.gov/.../ForeignAid.pdf

Jezus - po raz trzeci powtarzam - nie przynależał do judaizmu talmudycznego ani rabinicznego, bo ten jest z gruntu anty-jezusowy i anty-chrześcijański.

Po raz trzeci powtarzam, że judaizm pro-jezusowy to się nazywa chrześcijaństwo. Nie róbmy Żydom zarzutu z tego, że są Żydami i że nie uznają w Jezusie Mesjasza. Ci, co Go uznali za Mesjasza są chrześcijanami, to chyba jasne i samo przez się zrozumiałe. Zatem ci, co chrześcijanami nie zostali nie mogą być pro-jezusowi, bo byliby hipokrytami.

Żydów nie interesuje dialog teologiczny. Mało tego, mają - powtarzam to po raz drugi - zakaz teologicznych debat z chrześcijanami. Jeżeli nawiązują kontakty, to czynią to z przesłanek politycznych i społecznych, szukając wśród chrześcijan sojuszników do zwalczania antysemityzmu. I tylko tyle. Na tym się cała sprawa kończy. Jeżeli któryś chrześcijanin nie chce być sojusznikiem w zwalczaniu antysemityzmu - stawiają go natychmiast poza nawiasem.

Znowu uogólnienie i to, rzecz jasna, nieprawdziwe. Kto niby te zakazy im wydaje? I komu? Ja tam z kilkoma Żydami prowadziłem dyskusje o Jezusie. W większości byli tak zlaicyzowani, że musiałem ich uczyć czego uczy judaizm, a tak w ogóle to nie bardzo ich sprawy wiary interesowały. Ale z pewnością nie słyszeli o żadnych zakazach dyskusji z katolikami. Bo też i od kogo?

A co to jest antysemityzm? Tutaj też nastąpiła pewna zmiana. Aż do lat 90. antysemitą był ten, kto nie lubił Żydów. Od początku lat 90. antysemitami mogą być również ci, których Żydzi nie lubią. I tu się zaczyna problem. Dlatego, że antysemityzm, antysemita, to może być nominacja - można zostać antysemitą z nominacji, prawda? I tu, czyli, jeżeli ktoś jest niewygodny - przylepia mu się etykietę.

I skąd ta rewelacja? Kto to niby ustala „reguły gry” Jacyś „oni”, czy sam ksiądz profesor? Wyjątkowo nieprecyzyjny język jak na naukowca. Dużo propagandy, mało faktów.

Zapis przemowy księdza profesora został umieszczony między innymi dzięki organizacjom „Polski Niezależny Związek Patriotyczny” i „Katolicko-Narodowy Ruch Oporu kontrreformacji, kontrjudaizacji i kontrdepolonizacji”. Jeżeli to jest patriotyzm i katolicyzm, to wybaczcie, ale w takim razie ja nie jestem ani patriotą, ani katolikiem.

Na koniec parę komentarzy jakie można przeczytać pod wersją audio na youtube. One doskonale ilustrują jak takie rzeczy są odbierane przez nas, Polaków, wśród których podobno nie ma żadnego antysemityzmu:

Przypomnę jedynie, że Mickiewicz był Litwakiem, czyli litewskim Żydem, po matce...

Przestan taltal powtarzac za michnikowym GoWnem ze Mickiewicz byl zydem. Ta teoria talmudystow juz dawno zostala obalona.

taltal,spie****ać pić wode gazowaną xDD Problem gazety wybiórczej polega na tym, że ona ma wspólnego tlyko z Polską, co Żydzi z uczciwościa,i robi sito w bani ,takim głupką jak Ty.

A ty załóż jarmułkę i idź poskakać do księżyca - to obrzęd traktowany przez żydów prawie jak świętość - ale POGAŃSKI, tylko nie wolno o tym mówić, jak jakiś żyd jest w pobliżu, bo może przyłożyć z pejsa albo przypalić menorą...

O oni mnie miłują? Działania diaspory i zion-nazistów czy syjo-nacjonalistów wstąpiło z Polską na ścieżkę wojenną. Jako patriota polski mam obowiązek z wrogiem walczyć. Owszem z honorem ale z nienawiścią a nie miłością.

podaj reke....podaj reke........podaj reke zydowi.......a nagroda cie nie minie.......tylko,zgadnij jaka.NIENAWISC.

Teraz żydomedia, żydoszkolnictwo i propaganda kłamstwa wypłukali mózgi Polakom nie tylko młodzieży, dzieciom, ale i niestety dorosłym również. Wpoili nienawiść do własnej Ojczyzny czyniąc w niej życie dla Polaków nie do zniesienia, rozproszyli po świecie, a w czasach tegoż świata malują Polaków największymi zbrodniarzami, antysemitami.

Bycie antysemitą to zaszczyt.

media (gazety i tv) są w rękach Michników i bandy - żydów ziejących nienawiścią do Polaków (tak jak naziści 60 lat temu); jeśli słyszę Polaka, który nic nie robi, a tylko narzeka "na swój kraj", to jest to właśnie skutek płukania mózgu; posłuchaj co piszą w zachodnich krajach o "antysemityzmie" w Polsce, a jak jest u nich? Same fakty kolego. A to, że was to złości, to już wasz problem...

a jak myślisz kogo żydzi winią za holocaust ? Polaków ! Kogo nienawidzą , bo niby nie udzieliliśmy im pomocy w powstaniu w Gettcie ? Polaków !Kogo ten żydek Gross oskarża o holocaust ? Polaków ! Według niego kto wymordował w latach 1944-1947 1500 żydów ? Polacy
Poza tym Izrael już 60 lat okupuje i walczy ze rdzenna ludnością Libanu i Palestyny . To chyba wystarczy żeby ich znienawidzić ?

Jestem antysemitą i jestem z tego dumny !


Itd., itp… źródło: http://www.youtube.com/co...ature%3Drelated

Myślę, że to rzeczywiście wystarczy. Dla mnie jest tragedią, że ludzie związani z Kościołem Katolickim utożsamiają się z takim sposobem myślenia i łączą te rzeczy. Jeżeli ktoś ma takie poglądy ( a może je mieć, jesteśmy wolnymi ludźmi), niechże nie przedstawia ich jako poglądy katolickie. Gdy jest księdzem, niechże je trzyma dla siebie i niechże nie uczy ich innych kapłanów. Nie mają one nic wspólnego ani z nauką Jezusa, ani z patriotyzmem. Raczej sieją nienawiść, a przez swe uogólnienia fałszują rzeczywistość. Ktoś, kto uważa inaczej, moim zdaniem niczego nie zrozumiał ani z nauki Pana Jezusa, ani z historii, ani z nauczania Jana Pawła Wielkiego. A ja, możecie tego być pewni, będę tutaj tego typu poglądy zwalczał, bo są nie tylko szkodliwe, ale wręcz niebezpieczne.

Pełny zapis rozmowy: http://www.polonica.net/wyklady_wywiady.htm

Nagranie audio: http://www.polonica.net/F...dy/wpe45039.mp3

Nagranie audio 2: http://video.google.pl/vi...125862374204274