Nie chciałbym, żeby ta stronka przemieniła się w forum polityczne, ale skoro zamieściłem link i prośbę o pójście do głosowania, pozwolę sobie wyjaśnić moje motywy.
Przede wszystkim uważam, że wszyscy mamy obowiązek oddać swe głosy. Wiem, że nie ma wśród kandydatów nikogo, kto byłby ideałem. Nigdy nie będzie. Zawsze się głosuje w pewnym sensie na „mniejsze zło”. Ale nawet jak jedynym owocem wyborów będzie wyeliminowanie większego zła, to i tak naprawdę warto.
Po drugie jako chrześcijanie zawsze powinniśmy dyskwalifikować każdego kandydata, którego późniejsza działalność może doprowadzić do stanowienia praw sprzecznych z naszym sumieniem. Mam na myśli między innymi problem aborcji, ale też i ochrony tradycyjnej rodziny. Tu jednak uwaga: Nie każdy kandydat partii, która ma w nazwie słowo „rodzina”, musi być dla tej rodziny najlepszym wyborem.
Jeżeli wyeliminujemy tych kandydatów, należy spojrzeć na programy ekonomiczne. Nie na obietnice. Tych nikt nam nie skąpi. Ale zabieranie jednym, aby dać innym sprawdza się w rozboju, nie w gospodarce. Programy ekonomiczne muszą być "pozytywne", pokazywać drogę wyjścia z kryzysu i realny plan rozwoju państwa. Nie głosujemy na Janosika, ale na parlamentarzystów i prezydenta.
Jedyną możliwą drogą dla Polski jest stały, systematyczny wzrost gospodarczy. Wszyscy pamiętamy radość sprzed kilku dni, gdy ogłoszono że LG Phillips będzie budował na Dolnym Śląsku fabrykę i da pracę 10 tysiącom osób. To ważne, żeby prawo sprzyjało napływowi zagranicznych koncernów. Ale to nie jest rozwiązaniem. Najwyżej jednym z jego elementów. Muszą powstać tysiące małych, krajowych firm. Musi być stworzony taki system, aby opłacało się je zakładać, zatrudniać innych, płacić uczciwie podatki. Tak powstanie bogaty naród i bogate państwo.
Polacy, być może z powodu zawiłej historii w ostatnich paru wiekach, nie bardzo się utożsamiają z rządem. Rząd to „oni”, a my, to my. Ale trzeba to zmienić. Człowiek pracujący na „czarno”, nie płacący podatków i do tego czasem pobierający zasiłki jest jak dorosły, nie uczący się syn, mieszkający w domu z rodzicami. Korzysta z lodówki, korzysta z sypialni, korzysta z łazienki i latami „szuka pracy”. Co rano wychodzi z domu na fuchę, ale nie przyznaje się rodzicom do zarobionych pieniędzy. Czy to uczciwe? Kogo oszukuje? Ojczyzna jest naszą matką. Nie oszukujmy jej więc.
Jak jednak poznać, które obietnice polityków są prawdziwe? Przede wszystkim, uważam, należy wyeliminować tych, którzy się już skompromitowali. Niektórzy od lat są u władzy. Mówiąc „od lat” mam na myśli fakt, że ja jeszcze niektórych z nich pamiętam, jako członków rządu, a wyjechałem 25 lat temu. Czego się po nich spodziewacie? Zresztą każdy, który ma w swym życiorysie fragment o swej przynależności do pewnej jedynie słusznej partii, powinien być, moim zdaniem, wyeliminowany. Dość już narobili złego.
Podobnie z politykami, którzy na swej służbie dla ojczyzny dorobili się majątków. I to w sposób nieuczciwy. Mnie zawsze się marzyła "Partia Ludzi Uczciwych". Partia, która by wymagała od swych członków, żeby opuszczali służbę dla kraju biedniejsi, niż byli, gdy ją zaczęli. Żeby coś dali Ojczyźnie, nie tylko brali. Nie znaczy to wcale, że rząd, parlamentarzyści czy prezydent mają rzeczywiście dopłacać do swej pracy, albo udzielać się społecznie. Ale też nie powinni traktować swej pracy jak dojnej krowy, czy kury znoszącej złote jajka. I na dodatek tak wydajnej, że jajek tych starcza dla całej rodziny.
Na kogo więc głosować? Na to pytanie nie odpowiem. Nie śledzę na co dzień sceny politycznej w Polsce. Nie znam dobrze kandydatów. Tu, gdzie mieszkam i tak nie mogę głosować w polskich wyborach. Głosuję zawsze w amerykańskich. Ale wiem, że nie głosowałbym na pewno na kogoś, przy kim Nikodem Dyzma jest intelektualistą i wzorem męża stanu. Nie głosowałbym na nikogo, kto uważa, że trzeba innym zabrać, żeby było lepiej. Nie głosowałbym na nikogo, kto nie chroni tradycyjnej rodziny. Nie glosowałbym na nikogo, kto był u władzy przed powrotem demokracji do Polski. Czy zatem jest ktokolwiek, na kogo można oddać głos? Mam nadzieję. Ale takich kandydatów już Wy sami musicie odnaleźć. A powyższy link, mam nadzieję, Wam w tym trochę pomoże.
No comments:
Post a Comment