Szukając jakiś wiadomości w Internecie o „Paradzie Równości” natrafiłem na TEN TEKST. Jest to opis wywiadu udzielonego przez dominikanina, ojca Tadeusza Bartosia. Chciałem podzielić się swoimi uwagami na jego temat. Cytaty z artykułu w „Gazecie” będą w innym kolorze. Zapraszam do czytania.
"Mnie parada gejów i lesbijek aż tak bardzo nie interesuje, dopóki nikt nie stara się bez powodu jej zakazać. Kościół przeciwstawia się wszelkim przejawom dyskryminacji homoseksualistów" - mówi "Gazecie Wyborczej" o. Tadeusz Bartoś, dominikanin z Warszawy.
Na pytanie, czy prezydent Warszawy Lech Kaczyński dobrze zrobił, zakazując Parady Równości, dominikanin odpowiada: "Nie. Jego decyzja bardzo mnie niepokoi. Argumenty, które przedstawił, są niezgodne z podstawowymi prawami obywatelskimi w demokratycznym państwie. Polska przez wiele lat walczyła o wolność słowa i swobodę manifestowania poglądów".
Ciekawa opinia. Czy znaczy to, że zdaniem ojca Bartosia Kościół nie przeciwstawiałby się demonstracjom neonazistów? Członków Ku Klux Klanu? Czy każda grupa społeczna ma prawo do marszów i propagowania swych poglądów? A co z tymi, którzy maszerowaliby w celu uchwalenia praw nakazujących delegalizację Kościoła? Rzucania chrześcijan lwom na pożarcie? Dalej ojciec Bartoś byłby zwolennikiem takiej parady?
"Gazeta Wyborcza" pyta, czy Kościół nie uważa homoseksualizmu za zło. "To zbitka myślowa, która powoduje wiele szkody. Kościół broni osoby homoseksualne, przeciwstawia się wszelkim przejawom ich dyskryminacji. Mówi o tym wyraźnie Katechizm. Co więcej: wcale nie wychodzi z założenia, że homoseksualizm jest chorobą czy dewiacją. Czytamy w nim, że wiele osób ma głęboko zakorzenioną i skłonność homoseksualną, a więc nie ma tam mowy o nakłanianiu gejów i lesbijki do leczenia" - podkreśla o. Bartoś.
Właśnie. Co tak wyraźnie mówi Katechizm? Bo z tej wypowiedzi wynika niemalże, że homoseksualizm to absolutnie nic złego. Jeżeli nie jest to dewiacja ani choroba, to co zatem? Zacytuję wszystkie trzy paragrafy z Katechizmu dotyczące homoseksualizmu:
Czystość i homoseksualizm
2357 Homoseksualizm oznacza relacje między mężczyznami lub kobietami odczuwającymi pociąg płciowy, wyłączny lub dominujący, do osób tej samej płci. Przybierał on bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach. Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane". Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
2358 Pewna liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i – jeśli są chrześcijanami – do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
2359 Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one – stopniowo i zdecydowanie – do doskonałości chrześcijańskiej.
Jeżeli więc Katechizm uczy, że akty homoseksualne są z samej swej natury nieuporządkowane, że są sprzeczne z prawem naturalnym, że nie będą mogły zostać zaaprobowane w żadnym wypadku, że osoby mające takie skłonności są wzywane do życia w czystości, to jak to pogodzić z intencjami marszu, mającego cele zupełnie przeciwne?
"Oczywiście Kościół nie powstał dzisiaj, a co za tym idzie, nadal jest w nim tradycja biblijna, która praktyki homoseksualne nazywa grzechem. Podkreślam - praktyki. Oznacza to, że Kościół zachęca homoseksualistów, którzy są wierzący, do czystości. Ale o potępieniu homoseksualistów nie ma nigdzie mowy" - dominikanin zapewnia "Gazetę Wyborczą".
Czyżby ojciec Bartoś sugerował, że termin ważności Biblii już minął? Nauka Kościoła się zestarzała i powinna odejść na emeryturę? Co ma oznaczać takie sformułowanie: „Oczywiście Kościół nie powstał dzisiaj, a co za tym idzie, nadal jest w nim tradycja biblijna…” Czy z tego ma wynikać, że gdyby ten Kościół powstał dzisiaj, nie byłoby w nim tej tradycji?
Jeszcze uwaga na temat tego, że ojciec Bartoś zauważył, że to praktyki homoseksualne Kościół uważa za grzech. A co ma uważać? To właśnie praktyki, to co robimy, jest, albo nie, grzechem. Preferencje teoretyczne nie są grzechem. Pociąg do osób tej samej płci, jeżeli nie jest praktykowany, jest tak samo moralnie neutralny jak pociąg do blondynek, czy Murzynek, aktorek filmowych, czy też zupełny brak tego pociągu. Nie może być grzechem i nie jest nim coś, na co nie mamy wpływu. Nikt więc mówi tu o gejach, którzy trzymają swe preferencje seksualne w tajemnicy. Nikt tych też nie prześladuje. Nie mają oni wypisane na czole, że są gejami. Problem polega na tych wojujących aktywistach, obnoszących się ze swymi preferencjami i grzesznymi praktykami i żądającymi od nas naszej akceptacji dla ich sposobu życia.
"Katechizm podkreśla, że homoseksualizm na ogół nie jest niczym zawiniony. Po prostu człowiek w okresie dojrzewania odkrywa pociąg do osób tej samej płci. Tak przeżywa własną seksualność i tak będzie ją przeżywał do końca życia. Trzeba to przyjąć do wiadomości i nie wolno ich za to dyskryminować.”
Hmmm… Katechizm mówi, cytuję: „Jego (homoseksualizmu) psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona.” Nie jest to zupełnie to samo, co podkreślenie, że homoseksualizm na ogół nie jest niczym zawiniony. Co więcej, ten sam Katechizm podaje ciekawy fakt: „Przybierał on (homoseksualizm) bardzo zróżnicowane formy na przestrzeni wieków i w różnych kulturach.” Z czego wynika, że jest on zależny od wpływów kulturowych. Zresztą lekarze znają dość dobrze mechanizmy powstawania tego zaburzenia. Nie mówię, że wszystkie, sprawa jest skomplikowana, ale też nie jest prawdą, że homoseksualistą powstaje się bez żadnej przyczyny i że te przyczyny nie są znane psychologom.
”Homoseksualiści, szczególnie w Polsce, a zwłaszcza na prowincji, są narażeni na wiele krzywd i upokorzeń. Muszą się ukrywać. Są to ludzie często dotkliwie poranieni przez okrucieństwo swego środowiska. Kościół powinien stawać w ich obronie. Nie twierdzę, że kultura homoseksualna powinna dominować we wszystkich przekazach medialnych, ale uważam, że ci ludzie mają prawo żyć publicznie, zachowywać własną tożsamość i nie być za to potępiani" - dodaje o. Bartoś w "Gazecie Wyborczej". (PAP)
Znowu pomieszanie z poplątaniem. Przede wszystkim nikt nie powinien wiedzieć, tak na prowincji jak i w Warszawie, czy ktoś jest, czy nie, praktykującym homoseksualistą. A jeżeli nikt nie wie, to też nie muszą się obawiać o to, że spotkają się z niechęcią. Wyobraźmy sobie sytuację, gdy nasza sąsiadka jest prostytutką. Gdy będzie prowadziła dyskretny tryb życia, pracowała poza domem, to fakt, że jest ona prostytutką nie będzie nam przeszkadzał. Nie będziemy po prostu o tym wiedzieć. Gdy jednak przez jej mieszkanie będą się przewijali co chwilę jacyś faceci i po godzinie wychodzili dopinając spodnie, to możemy nagle zacząć ją „dyskryminować” i patrzyć na nią spode łba.
Kościół ma obowiązek bronić wszystkich prześladowanych. Wszystkich, którym wyrządzana jest krzywda. Ale nauka Kościoła opiera się między innymi na tych słowach Jezusa:
Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. (J 15, 20b)
To prześladowanie wynika jednak z tego, że my, słudzy Jezusa, zachowujemy Jego słowo. Prześladowania homoseksualistów wynikają z zupełnie innej, odwrotnej przyczyny. Ciągle nie znaczy to, że są dopuszczalne. Ciągle w każdym z tych grzeszników musimy dojrzeć Jezusa i pomóc mu. Ale pomoc nie może polegać na organizowaniu im marszów propagujących ich grzeszny styl życia. Pomoc ta musi polegać na pokazaniu im Drogi:
Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują. Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. (Mt 7,13-15)
Obraz ojca Bartosia, jaki ja uzyskałem z tego artykułu przypomina mi właśnie fałszywego proroka. Jego stosunek do homoseksualizmu przynosi moim zdaniem więcej szkody niż pożytku. Ale zobaczmy co sam wywiad nam mówi. Opuszczę te fragmenty, którymi zajął się w miarę wiernie sam artykuł, ale jest tam kilka innych aspektów pominiętych w opracowaniu.
Kościół nie zachęca gejów do leczenia?
- Nie, choć tak twierdzą niektórzy duchowni. Jak można leczyć homoseksualizm, skoro nie znamy jego przyczyn? Można robić im pranie mózgu, próbować ich przeprogramowywać na orientację heteroseksualną, ale to nie jest przecież leczenie. Hasła typu: "Homoseksualizm trzeba leczyć" przywodzą na myśl masowe reedukacje obywateli w systemach totalitarnych.
Ciekawe. Przede wszystkim znamy wiele przyczyn homoseksualizmu. Po drugie, jeżeli Kościół uczy, że osoby skłonne do homoseksualizmu powinny pozostać czyste, powstrzymać się od praktyk seksualnych, nie byłoby naturalne zachęcanie ich do wyleczenia się ze swej dewiacji? Ja wiem, że ojciec Bartoś uważa, że homoseksualizm dewiacją nie jest. Ale za taką uważany był on zawsze, także przez psychologów. To zmiany społeczne, nie odkrycia naukowe, doprowadziły do kilkakrotnych zmian definicji tego, czym jest homoseksualizm.
Jest wiele organizacji pomagających gejom zmienić orientację seksualną. Nie wiem, czy jest to pranie mózgów. Każda terapia psychologiczna jest, być może, praniem mózgów według ojca Bartosia. Wiem natomiast, że organizacje te odnoszą duże sukcesy. Coraz większe, bo jest to relatywnie nowa dziedzina psychologii i ciągle się uczą. Są też agresywnie zwalczani przez aktywistów gejowskich, które nie chcą, żeby prawda o możliwości zmiany orientacji seksualnej wyszła na światło dzienne. Jedną z katolickich, amerykańskich organizacji pomagających gejom jest „Courage” . Są też organizacje prowadzone przez protestantów i „Evangelical Christians”.
Czy homoseksualista może być dobrym katolikiem?
- Wobec Boga każdy jest równy, niezależnie od tego, czy jest hetero, czy homoseksualistą. Dla geja, który jest katolikiem, jego orientacja jest potwornym dodatkowym brzemieniem, ponieważ nauczanie moralne Kościoła nakazuje im seksualną wstrzemięźliwość. Dlatego uważam, że jest głęboki sens w tworzeniu specjalnych duszpasterstw dla osób homoseksualnych. Oni powinni czuć, że w Kościele jest dla nich miejsce, że Kościół ich nie odrzuca.
Pod tym mogę się tylko podpisać. Ale parada gejów miała konkretny cel. Tym celem było uznanie ich stylu życia za normalny. Im nie chodzi o to, żeby żyć w czystości. Im chodzi o to, żeby społeczeństwo i Kościół uznali, że nie ma nic złego w praktykowaniu ich grzesznego sposobu życia.
Nie wiem, Czy ojciec Bartoś jest naiwny, czy też nie może zrozumieć pewnych rzeczy z innych powodów. Takie parady są organizowane przez pewne organizacje światowe, formalne lub nie, a celem są zawsze pieniądze. Duże pieniądze. Propagowanie takiego stylu życia jest nieodłącznie związane z przemysłem pornograficznym, z penetracja środowisk młodzieżowych i propagowaniem tam tego stylu życia, z „unormalnianiem” tego, co nie jest normalne.
Ojciec Bartoś pisze, że nie są znane przyczyny homoseksualizmu. Wszystkie na pewno nie, ale niektóre są znane aż za dobrze. Jedną z nich tu przedstawię. Jeżeli ktoś jest uzależniony od pornografii, która teraz dostępna jest praktycznie wszędzie, jeżeli ktoś próbuje wszystkiego, co zobaczy, to bardzo szybko ma pewien problem. Musi szukać coraz bardziej wyszukanych praktyk seksualnych, gdyż dotychczasowe nie dostarczają mu już wystarczających podniet. Gdy do tego wszędzie naokoło słyszy, że homoseksualizm jest „normalny”, to już krok tylko od tego, żeby samemu spróbować. Takie marsze, jak ten w Warszawie nie mają na celu spowodowania tego, że zmienimy nasz stosunek do osób zmagających się z pokusami. Ci cieszą się naszą sympatią i wspomagani są naszymi modlitwami. Ja sam od lat mam na swej stronie świadectwo Rafała, wyleczonego homoseksualisty. Ale celem takich marszów jest przekonanie społeczeństwa, że nie ma w ich praktykach niczego grzesznego, czy nienormalnego.
Zwłaszcza że problem homoseksualizmu może dotyczyć również księży.
- To prawda. Z badań na duchowieństwie amerykańskim z lat 60. wynika, że liczba osób homoseksualnych wśród duchownych jest kilka razy większa niż średnia w społeczeństwie. To zresztą logiczne. Osoba wierząca o skłonnościach homoseksualnych wie, że i tak nie założy rodziny, więc często znajduje powołanie w życiu konsekrowanym.
Moja interpretacja tego faktu jest, jak już pisałem wcześniej, trochę inna. Zwłaszcza, że liczba homoseksualistów wśród duchownych tych wyznań, które nie praktykują celibatu jest nie mniejsza, niż wśród katolików. Motywacją nie jest tu powołanie, ale możliwość dotarcia do osób, które są w kręgu zainteresowania homoseksualistów.
Nie twierdzę tu bynajmniej, że żaden kapłan o skłonnościach homoseksualnych nie ma powołania do kapłaństwa, czy że wszyscy planują grzeszne praktyki. Uważam tylko, że pewien procent z nich, trudno mi tu powiedzieć konkretnie jaki, świadomie lub nie, kieruje się taką motywacją.
Także sceptycznie muszę się odnieść do badań na temat seksualności z lat 60. Wiele z nich okazało się później zwykłą propagandą, nie mającą nic wspólnego z naukowymi badaniami. Nie wiem, jakie badania konkretnie ma na myśli ojciec Bartoś, ale wiem, że nie wszystkim wynikom badań można wierzyć.
W zeszłym tygodniu ks. Dariusz Oko na łamach "Gazety" wygłosił przeciwny pogląd.
- Ten artykuł był dla mnie zaskakujący. Znam ks. Oko i pamiętam jego dawne poglądy w zupełnie innym duchu. To, co teraz on głosi, można określić mianem nagonki i denuncjowania homoseksualistów. Stara się ich skojarzyć z czymś jak najgorszym, posługując się tak zwaną wiedzą potoczną. Abstrahując od nieprawdziwych twierdzeń, np. że homoseksualizm jest równy nekrofilii, czy większej skłonności gejów do przestępstw na tle seksualnym, to język ks. Oko nie jest językiem Ewangelii. Ten artykuł był dyskryminujący i bardzo mnie zabolał.
Ja nie widziałem tego artykułu, więc trudno mi się ustosunkować do niego. Nie wiem, czy nekrofilia jest grzechem większym, czy mniejszym od aktu homoseksualnego. Z tego co wiem, jeden i drugi grzech może być grzechem ciężkim, prowadzącym do utraty zbawienia. W tym sensie obydwa są równie okropne. Sugerowanie, że akt homoseksualny jest jakimś „mniejszym złem” nie jest wcale objawem miłości. Wprost przeciwnie.
Nie boi się Ojciec, że głosząc takie poglądy, narazi się innym księżom?
- Nie, bo zdrowy rozsądek nie jest w Kościele aż tak rzadkim zjawiskiem. Przecież są różne idee, które ludzie mają prawo głosić, choć nie są to poglądy przeze mnie podzielane. Mnie parada gejów i lesbijek aż tak bardzo nie interesuje, dopóki nikt nie stara się bez powodu jej zakazać.
Co zdrowy rozsądek ma tu wspólnego z czymkolwiek? I czy naprawdę ludzie mają prawo głosić wszystkie idee? Co Święty Paweł mówi na temat takiej, źle pojętej wolności?
Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. (1 Kor 6,12)
I dalej:
Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. (1 Kor 10,23)
Źle pojęta wolność prowadzi do niewoli grzechu. Nie można bezmyślnie powtarzać sloganów o wolności słowa, bo słowa też mogą ranić i zabijać. Święty Jakub także przed tym nas ostrzega:
Tak samo język, mimo że jest małym organem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. (Jk 3,5)
Oczywiście można te słowa odnieść także w stosunku do tych, którzy namawiają do nienawiści w stosunku do gejów. I słusznie. Ale to zupełnie inne zagadnienie i nie o tym tu piszę. Problem nienawiści, z jakiegokolwiek powodu, jest innym problemem i nie przeciwko temu protestowali geje.
Słowa te także nas uczą odpowiedzialności w nauczaniu. Święty Paweł uczy młodego biskupa, Tymoteusza:
Zaklinam cię wobec Boga i Chrystusa Jezusa, który będzie sądził żywych i umarłych, i na Jego pojawienie się, i na Jego królestwo: głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, /w razie potrzeby/ wykaż błąd, poucz, podnieś na duchu z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. Przyjdzie bowiem chwila, kiedy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według własnych pożądań - ponieważ ich uszy świerzbią - będą sobie mnożyli nauczycieli. Będą się odwracali od słuchania prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom. (2 Tm 4,1-4)
Jaka jest zatem prawda? Czego uczy nas Kościół, Biblia, Jezus? Pozwólcie, że zamieszczę kilka cytatów z Nowego Testamentu:
Przeto, co do mnie, gotów jestem głosić Ewangelię i wam, mieszkańcom Rzymu. Bo ja nie wstydzę się Ewangelii, jest bowiem ona mocą Bożą ku zbawieniu dla każdego wierzącego, najpierw dla Żyda, potem dla Greka. W niej bowiem objawia się sprawiedliwość Boża, która od wiary wychodzi i ku wierze prowadzi, jak jest napisane: a sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdzie pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu ani Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią. (Rz 1,15-32)
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. (1 Kor 6,9-10)
A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania. Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! (Mt 19,17b-19)
Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła. I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła. (Mt 5,27-30)
Ojciec Bartoś być może uważa, że czasy się zmieniły, ale ja uważam, że Słowo Boże jest niezmienne i nauka, którą głosił Jezus i potwierdził Paweł nadal nas obowiązuje. Praktykowanie stosunków homoseksualnych prowadzi do utraty zbawienia. Kościół ma obowiązek tego nauczać. Popieranie marszów mających na celu propagowanie stylu życia niezgodnego z nauczaniem Kościoła nie jest wyrazem miłości, ale głupoty. Albo jeszcze czegoś gorszego.
Jeżeli naprawdę chcemy pomóc naszym braciom o odmiennych skłonnościach seksualnych musimy im uświadomić dlaczego tak ważne jest pozostawanie w czystości. Musimy im pomóc znaleźć lekarzy, psychologów, którzy pomogą tym, którzy chcieliby odmienić swe preferencje seksualne i założyć rodziny. A przede wszystkim musimy skończyć z mówieniem, że homoseksualizm jest normalny.
Ja zdaję sobie sprawę, że pewna niewielka grupa ludzi ma tak silny pociąg do osób tej samej płci, że nie ma dla nich pomocy. Poza, rzecz jasna, pokazaniem im, że powinny prowadzić życie w czystości. Ale jest dużo większa grupa osób, dla których akt seksualny z osobą tej samej płci jest niczym innym tylko formą rekreacji. Robią to z osobami obu płci. Robią to dla zabawy. To takie osoby wprowadzamy w błąd mówiąc, że nie ma nic złego w homoseksualizmie.
Ten felieton i tak się rozrósł ponad miarę, więc nie będę go już dalej rozwijał. Zachęcam jednak do przeczytania faktów o środowisku gejowskim. O ich związkach z przemysłem pornograficznym. O tych setkach i tysiącach partnerów, jakich ma wielu z nich. O silnych naciskach na ustawodawców, aby obniżyć wiek osób, które mogą mieć legalne związki seksualne z dorosłymi. (W Stanach każdy związek seksualny osoby pełnoletniej z kimś, kto nie skończył piętnastu-osiemnastu lat, w zależności od Stanu, jest uważany za gwałt). Nie jest to wcale tak, że biedne, niewinne osoby, pokrzywdzone przez los, chcą walczyć o swe prawa.
Homoseksualiści mają wszystkie te prawa, jakie mam ja. Mogą glosować, kandydować, pracować, płacić podatki i brać zasiłki i emerytury. Ale oni nie maszerują w celu uzyskania „zwykłych” praw. Oni chcą specjalnych przywilejów. Przywilejów gloryfikujących ich grzeszne praktyki. Prawo już przecież chroni każdego człowieka. Bez względu na jego orientację seksualną. Dlatego też ja nie mogę się zgodzić z opiniami ojca Bartosia i uważam, że nie tak powinna się objawiać nasza miłość bliźniego w stosunku do tych osób.
No comments:
Post a Comment