Tuesday, May 02, 2006

Franciszek Kucharczak, „Tabliczka sumienia” i Sługa Boża, siostra Maria Dulcissima.

Parę dni temu wpadł mi w oko nagłówek jakiegoś felietonu z „Gościa Niedzielnego” na portalu „Wiara”. Kliknąłem i przeczytałem. Był to cotygodniowy felieton Franciszka Kucharczaka. Ponieważ mi się spodobał, przeczytałem ten sprzed tygodnia. I jeszcze jeden. I jeszcze… przeczytałem wszystkie, jakie są udostępnione w tamtym miejscu. Wszystkie felietony napisane w cyklu „Tabliczka sumienia”.

Dziwna rzecz. Wiele osób pisze tak, że się często z nimi zgadzam. Jeszcze więcej tak, że czasem im przyznaję rację. Najczęściej jednak ludzie wypisują takie brednie, że zgodzić się z nimi mogę bardzo rzadko. Jest też czwarta kategoria: Ludzie, którzy piszą tak, że nigdy nie mogę im przyznać racji. Nigdy jednak nie trafiłem na kogoś, z kim zgodziłbym się zawsze.

Oczywiście, żeby wydać taką opinię o kimś, trzeba by przeczytać wszystko, co ta osoba napisała. Oczywiste jest też, że nie dotyczy to pism osób, posiadających autorytet i wiedzę daleko większą od mojej. Na pewno zgadzam się ze wszystkim, co napisał Jan Paweł II i Benedykt XVI, czy to jako papieże, czy przed wyborem. Zgadzam się też z takimi osobami, jak Scott Hahn, Peter Kreeft, Steve Ray, Tim Staples i wielu innych. Ale to zupełnie inne zagadnienie. Mój stosunek do nich to stosunek ucznia do mistrza. Nie mnie ich oceniać. Ja się mogę tylko od nich uczyć.

Pan Franciszek Kucharczak nie jest jednak teologiem, ani filozofem. To znaczy może z wykształcenia jest, nie wiem. Ale ja go poznałem jako felietonistę i poznałem go tylko z jego tekstów. Jestem więc, w pewnym sensie, jego kolegą po fachu. Zajmujemy się podobnymi rzeczami. Obserwacją otaczającej nas rzeczywistości i przelewaniem na papier swoich spostrzeżeń związanych z tą obserwacją.

Pan Franciszek co prawda jest profesjonalistą i niewątpliwie pisze swe felietony lepiej ode mnie. Ale nie to jest tutaj istotne. Nie chodzi mi o krytykę stylu czy formy, zwłaszcza formy mojej bazgraniny. Jakbym wiedział, jak to zrobić lepiej, to bym po prostu to zrobił. Chodzi mi o to, że czytając felietony pana Kucharczaka łapałem się na tym, że zgadzam się z jego wnioskami za każdym razem. Sto na sto. Perfekcyjny rekord. Przynajmniej dla mnie.

Dlatego właśnie postanowiłem napisać te parę słów. Całkiem możliwe, że są wśród osób, które tutaj trafią osoby, które nie czytają portalu „Wiara”, czy „Gościa Niedzielnego”. Chciałem więc zachęcić gorąco do zwrócenia uwagi na tego autora. Jak komuś podoba się to, co ja piszę, tym bardziej zapewne spodoba mu się to, co pisze pan Kucharczak. Jego felietony można znaleźć TUTAJ. . Przykład innego tekstu Franciszka Kucharczaka, o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie (warto poznać tę niezwykłą osobę) TUTAJ. . A moje teksty tu, gdzie teraz jesteś. Zaraz zabieram się więc i ja do napisania kolejnego felietonu.

No comments:

Post a Comment