Tuesday, March 08, 2005
Międzynarodowy Dzień Kobiet i trudne wersety
Mark Twain powiedział kiedyś: “It's not the things in the Bible I don't understand that bother me, but the things I do understand that bother me” , co oznacza mniej-więcej, że on się nie martwi tymi wersetami Biblii, których nie rozumie. Ma wystarczająco dużo problemów z wersetami, które rozumie doskonale.
Być może to dobre podejście, ale ja mam jeden taki werset, który mi nie daje spokoju. Znam ten werset dlatego, że pewien mój powinowaty, nazwijmy go umownie „Holmes”, cytuje go często. Jest to chyba jedyny werset, jaki zna on na pamięć. A nawet nie cały, lecz tylko pierwszą jego część. Może mi go ktoś w takim razie, w związku z dzisiejszym świętem, wyjaśni?
Syr 42,14:
Lepsza przewrotność mężczyzny niż dobroć kobiety, a kobieta, która wstyd przynosi - to hańba!
Z tą hańbą rozumiem, ale co ta pierwsza część oznacza? I czy Syrach był żonaty? Chyba nie, inaczej Mrs Syrach by mu wytłumaczyła...
Jak więc widzicie, nawet ja, robiąc na co dzień wrażenie takiego, co wszystkie rozumy pozjadał, trafię czasem na coś, czego zupełnie nie mogę ugryź. Oczywiście w Biblii jest więcej trudnych wersetów, ale te inne przynajmniej czasami ktoś się stara wytłumaczyć. Jak choćby ten o nieuczciwym zarządcy:
Powiedział też do uczniów: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. (Łk 16,1-9)
Na dodatek następny werset pozornie zaprzecza całej tej przypowieści:
Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.
Czemu w takim razie Pan pochwalił nieuczciwego rządcę?
Natomiast zupełnie nie mam problemów z nauką Świętego Pawła o tym, żeby żony słuchały mężów. Nie śmiejcie się, nie to mam na myśli. Nie jestem „male chauvinist pig” czyli męską szowinistyczną świnią i fakt, że nie mam problemu z tym wersetem wynika z tego, że właśnie wydaje mi się, że rozumiem go dobrze. Albo inaczej powiem, mam z tym wersetem taki sam problem, jaki miał Mark Twain z tymi, które on zrozumiał. Ze stosowaniem go w praktyce. Bo werset ten kładzie przed nami, facetami, większe wymagania. Przyjrzyjmy się kontekstowi:
Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła: On - Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom - we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, (Ef 5,22-25)
To prawda, że Paweł poucza, że żony mają być poddane mężom, ale jakie stawia tym mężom wymagania! Nie dość, że wymaga od nas miłości dla żon, a co to oznacza, każdy może sobie przeczytać w 1Kor 13, to na dodatek ta miłość ma być aż do oddania za nie życia. I nie da się tego oddzielić od pierwszego nakazu. To idzie w parze, jak Jezus i Kościół. Więc to na nas, mężach, spoczywa olbrzymia odpowiedzialność.
Jeżeli więc nie jesteśmy w stanie „cierpliwym być, łaskawym być, nie zazdrościć, nie szukać poklasku, nie unosić się pychą, nie dopuszczać bezwstydu, nie szukać swego, nie unosić gniewem, nie pamiętać złego, nie cieszyć się z niesprawiedliwości, lecz współweselić z prawdą, wszystko znosić, wszystkiemu wierzyć, we wszystkim pokładać nadzieję i wszystko przetrzymać”, to niech nam nawet nie przyjdzie do głowy wyskakiwać z tym poddaniem. Okazalibyśmy się tylko hipokrytami i głupcami, nie potrafiącymi zrozumieć prostego zalecenia. Pamiętajmy, że tekst bez kontekstu jest tylko pretekstem, a Biblii nie wolno nam używać jako pretekstu do udowadniania naszych teoryjek, które nie mają żadnego sensu.
A większość kobiet, które ja znam, nie ma problemu z tym, że mężczyzna obejmuje przewodnictwo w rodzinie. Czy to jako ojciec, czy mąż. Pod jednym wszakże warunkiem: Musi być on człowiekiem uczciwym, kochającym, mądrym i prowadzącym swych najbliższych do Boga. Problem polega na tym, że coraz trudniej znaleźć takich facetów, godnych tego, żeby można by im było zaufać.
W Stanach jest dość popularna nalepka na zderzak treści: Real Men Love Jesus. Prawdziwi mężczyźni kochają Jezusa. Stańmy się prawdziwymi mężczyznami, a nasze panie na pewno z radością poddają się przewodnictwu w naszych rodzinach.
A wszystkim paniom życzę dzisiaj wszystkiego dobrego, zdrowia, uśmiechów, dużo Bożych Błogosławieństw w dniu ich święta. I spotkania w swym życiu samych prawdziwych mężczyzn. Prawdziwych ojców, mężów i synów, kochających Jezusa. A ze swej strony, w ich i w moim własnym imieniu, proszę o modlitwę w tej intencji. Dziękuję i jeszcze raz: Wszystkiego najlepszego!!!!
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment