Ostatniej niedzieli drugie czytanie na Mszy było z Listu św. Jakuba, który uczy nas o konieczności robienia dobrych uczynków. Jednak wielu protestantów nie zgadza się z tym, by jakiekolwiek uczynki były konieczne do zbawienia. Wręcz zarzucają nam, katolikom, że my chcemy sobie zapracować na zbawienie, gdy zbawienie jest darem. Doktryna "sola fide", "tylko wiara", jest jednym z fundamentów reformacji. Jakże zatem z tym jest? Jesteśmy zbawieni przez wiarę, czy uczynki? A może jedno i drugie?
Luter oparł swoje nauczanie przede wszystkim na Liście do Rzymian 3,28:
"Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa."
W swoim tłumaczeniu Biblii na niemiecki posunął się on nawet do tego, że zamieściłtam słowo „allein”, „sama”, którego nie ma w greckim oryginale. Jego tłumaczenie mówiło więc, że człowiek jest zbawiony przez „samą wiarę”. Przyznał to sam, że takie słowo dodał, ale powiedział, że było to dopuszczalne, bo pomogło ono zrozumieć to, co Paweł chciał powiedzieć. Niestety, Paweł akurat wcale tego powiedzieć nie chciał. Co więcej, słowa „wiara” i „sama” rzeczywiście występują gdzie indziej w Biblii w jednym wersecie, ale obok nich występuje jeszcze jedno słowko, „nie”. To właśnie Św. Jakub pisze, że człowiek NIE jest zbawiony przez samą tylko wiarę:
"Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary". (Jk 2,24)
Jak więc protestanci radzą oni sobie z tym problemem? Luter po prostu uznał cały list Jakuba za „plewy” i wręcz chciał usunąć List Jakuba z kanonu Biblii. Współcześnie nasi bracia często tłumaczą, że Jakub nie pisał o zbawieniu, ale o uświęceniu, o owocach zbawienia, które jest darmowym darem. Sam tekst jednak nie uzasadnia w żaden sposób takiej interpretacji. Nie ma żadnych podstaw, by rozdzielać "usprawiedliwienie" od "uświęcenia". Zobaczmy sami ten werset w kontekście:
Jaki z tego pożytek, bracia moi, skoro ktoś będzie utrzymywał, że wierzy, a nie będzie spełniał uczynków? Czy /sama/ wiara zdoła go zbawić? Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta! – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda? Tak też i wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie. Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? Czy Abraham, ojciec nasz, nie z powodu uczynków został usprawiedliwiony, kiedy złożył syna Izaaka na ołtarzu ofiarnym? Widzisz, że wiara współdziała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała. I tak wypełniło się Pismo, które mówi: Uwierzył przeto Abraham Bogu i poczytano mu to za sprawiedliwość, i został nazwany przyjacielem Boga. Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. Podobnie też nierządnica Rachab, która przyjęła wysłanników i inną drogą odprawiła ich, czy nie dostąpiła usprawiedliwienia za swoje uczynki? Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków. (Jk 2,14-26)
Doprawdy, czytając to trudno nie zauważyć, że uczynki są konieczne dla naszego zbawienia. Ale nie znaczy to wcale, (jak nam niektórzy zarzucają) że my, katolicy, wierzymy, że można sobie zapracować na zbawienie. Zbawienie otrzymujemy dzięki Bożej Łasce i wiara w Boga jest także konieczna dla zbawienia. Ale właśnie uczynki są dowodem na to, że otwarliśmy się na te dary, że otrzymaliśmy łaskę i że naprawdę wierzymy. My bowiem nie podchodzimy tak, jak wielu protestantów, do poszczególnych wersetów Biblii, przeciwstawiając je sobie. "Albo ten jest prawdziwy, albo tamten". Dla nas zawsze jest "to i to". Każdy werset jest tak samo natchnionym Słowem Bożym.
O czym więc mówi Paweł w Liście do Rzymian? Jego list jest do sekty „judaizerów”, Żydów, którzy zostali chrześcijanami i głosili, że poganie muszą najpierw stać się wyznawcami judaizmu, obrzezać się i przyjąć wszystkie prawa Mojżesza, zanim zostaną chrześcijanami. Dlatego to Paweł pisze o „wypełnianiu nakazów Prawa”, a nie o uczynkach miłości względem bliźnich. Wystarczy zresztą przeczytać kontekst wypowiedzi Pawła.
Zresztą Biblia, często przytaczając słowa Pana Jezusa, mówi w wielu innych miejscach na temat tego, jak osiągnąć zbawienie i nigdzie nie jest to "sama wiara". Oto parę przykładów:
Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7,21)
Czyli nie wystarczy mówić, nie wystarczy ogłosić Jezusa Panem, trzeba coś zrobić, aby osiągnąć zbawienie, prawda?
Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (Mt 10,22)
Wytrwa w czym? W wierze? Czy w czynieniu dobra? A może w jednym i drugim? Niektórzy protestanci, za Lutrem, Kalwinem i innymi ojcami Reformacji nie uznają w ogóle możliwości utraty zbawienia. Według nich wystarczy raz uwierzyć i mamy gwarancję, że osiągniemy życie wieczne. Czemu więc ten werset mówi o wytrwaniu? Potrzebę, konieczność wytrwania potwierdza sam Jezus w dalszej części Ewangelii Mateusza, gdzie także pisze, że "oziębnie miłość". A zatem trzeba wytrwać w miłości, nie w samej tylko wierze:
"Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony." (Mt 24, 11-13)
Jeżeli mamy wierzyć Biblii, to musimy uznać, że także chrzest jest konieczny do zbawienia. A to niektórzy fundamentaliści, ewangelicy, czy baptyści wręcz odrzucają:
Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. (Mk 16,16)
Ciekawą sytuację nam opisuje Święty Łukasz:
Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogo w czym skrzywdziłem, zwracam poczwórnie. Na to Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. (Łk 19, 8-9)
Zacheusz więc nie tylko uwierzył, ale w konsekwencji zaraz zaczął działać. Jego wiara nie była więc martwa. I dopiero wtedy otrzymał obietnicę zbawienia, nie po samej deklaracji wiary. Kolejne przykłady:
A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne?[…] Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! ( Mt 19,16 i 21)
A oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. (Łk 10, 25-28)
A zatem miłość, nie sama tylko wiara. Miłość, którą się "czyni", a zatem nie uczucia, ale "caritas", miłość, która objawia się uczynkami. A kolejny werset uczy, że Eucharystia także jest konieczna do zbawienia:
Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. (J 6,54)
Co więcej, sam Paweł, w tym samym Liście do Rzymian, gdzie pisze, że przez wiarę jesteśmy zbawieni, pisze także o sprawiedliwym sądzie Bożym, który nam odda według naszych uczynków:
Oto przez swoją zatwardziałość i serce nieskłonne do nawrócenia skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia się sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego: tym, którzy przez wytrwałość w dobrych uczynkach szukają chwały, czci i nieśmiertelności – życie wieczne; tym zaś, którzy są przekorni, za prawdą pójść nie chcą, a oddają się nieprawości – gniew i oburzenie. (Rz 2,5-8)
Czyżby "apostoł pogan" sam nie wiedział, co za parę linijek listu napisze? Sam sobie zaprzeczał? Nie sądzę. Święty Paweł powtarza to samo Galatom:
Bóg nie dozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. W czynieniu dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. (Ga 6, 8-9)
I na koniec jeszcze jeden cytat, być może najbardziej przemawiający i dobrze nam wszystkim znany. To opis sądu ostatecznego, roztoczony przed nami przez samego Jezusa:
Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie;[…] Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić;[…] Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego. (Mt 25, 31-35, 40b-42, 45b-46)
Wynika z niego wyraźnie i ponad wszelką wątpliwość, że sama wiara niewiele znaczy, gdy nie wynikają z niej uczynki miłosierdzia.
Zatem gdzie tu jest „sola fide”? Gdzie w Biblii jest doktryna Lutra, że sama tylko wiara nas zbawia, a nie uczynki? Czy może oni jakiejś innej Biblii używają? Nie sądzę. Jeżeli chodzi o Nowy Testament, to nasze Biblie są identyczne. Problem polega tylko na tym, że oni patrzą na niektóre wersety przez okulary swoich własnych tradycji. Tradycji przez małe "k".
W maju byłem w Ziemi Świętej i siedziałem sobie na jakimś kamieniu nad Jeziorem Genezareth, w podkoszulku z napisem "Proud to be Catholic" i z różańcem w ręce. Podszedł do mnie jakiś pielgrzym "przypadkowo" także z Północnej Karoliny, a nawet z metropolii Charlotte, gdzie i ja teraz mieszkam i zaczął mi udowadniać, że jak nie przyjmę Jezusa za swojego Pana i Zbawiciela, a dalej będę praktykował takie pogańskie gusła jak różaniec, to skończę w ogniu piekielnym. Zaczęła się więc dyskusja, w trakcie której poprosiłem go o przeczytanie drugiego rozdziału z Listu Jakuba.
Musielibyście widzieć jego minę. On naprawdę nigdy nie widział tego fragmentu Biblii, albo nie dotarła do niego jego treść. Oczywiście zanim go poprosiłem o przeczytanie, zapytałem, czy wierzy, że Biblia jest Słowem Bożym, a sama dyskusja dotyczyła właśnie w tym momencie doktryny "sola fide". Powiedział tylko, że chętnie mi to wyjaśni, ale już musi lecieć do swej grupy i dał mi wizytówkę z telefonem i adresem mailowym. Poprosił o kontakt po powrocie do Stanów..
Oczywiście napisałem, podając przy okazji linki do wykładów Scotta Hahna, które tam nagrałem. Napisałem po tygodniu ponownie. Ale choć minęło już kilka miesięcy, nie doczekałem się na odpowiedź.
I na koniec jeszcze jedna uwaga. Te powyższe rozważania to jest "podstawowa apologetyka" pomocna może (choć rzadko skuteczna) w dyskusjach z fundamentalistami, baptystami, czy "pozadenominacyjnymi ewangelikami". Sam Kościół Luterański nie bardzo się z Lutrem zgadza i prawdę mówiąc jest znacznie bliższy katolikom, niż swojemu założycielowi. Stanowisko tego kościoła, wraz z porównaniem do tego w co my wierzymy najlepiej poznać czytając "Wspólną Deklarację o Usprawiedliwieniu", z której wynika, że różnice między nami często są wynikiem jedynie innego rozumienia definicji pewnych słów i tak naprawdę jesteśmy czasem bardzo blisko siebie.
No comments:
Post a Comment