Wednesday, August 01, 2007

Czy bez Boga dążyłbym do władzy po trupach?

Na forum prowadzimy wiele ciekawych dyskusji i niedawno ktoś, kto podpisał się „Poszukujący” zamieścił tam swój post. Cytat z tego postu i moja odpowiedź jest poniżej. Uważam, że warto może je tu zamieścić, bo myślę, że dużo więcej osób myśli dokładnie tak, jak „Poszukujący”. A tych, którzy chcieliby się przyłączyć do dyskusji, zapraszam na forum. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

Poszukujący: „Ja staram się nie krzywdzić bo uważam, że to jest dobre. Nie potrzebuję do tego żadnego Boga. Nie uważam się też za naiwnego głupka.”


Nikt nie twierdzi, że jesteś naiwnym głupkiem, ale też Twoje stwierdzenie, że „coś jest dobre”, żeby miało jakąś wartość i sens, musi mieć jakiś punkt odniesienia. Jeżeli nie ma, to jak zdefiniujemy „dobro”? To, co jest dobre dla Ciebie niekoniecznie musi być dobre dla mnie, czy dla innej osoby.

Nazistowskie Niemcy robiły dokładnie to, co było dla nich dobre. Nie łamali żadnych praw, bo takie prawa sobie uchwalili. Gdyby więc nie konsensus, że istnieją jakieś obiektywne prawa, nie można by ich nawet osądzić. Powracamy tu wielokrotnie do przykładu nazistów, bo to najnowsza historia, ale takich przykładów w historii jest więcej. Wiele narodów, cywilizacji i wiele indywidualności robiło to, co było dobre w ich oczach, a co nam się wydaje okrucieństwem.


Poszukujący: „Przeraziłeś mnie Hiobie tym określeniem człowieka który bezinteresownie nie chce krzywdzić. Czy gdyby nie było Boga to dążyłbyś do kasy i władzy po trupach?”


Sam fakt, że Cię to przeraża świadczy o tym, że jednak jest jakiś obiektywny standard „dobra”. Inaczej twoje przerażenie nie miało by sensu. Pomyśl obiektywnie. Jesteś tak ukształtowany w wiedzy, w przekonaniu, że każdy „dobry” człowiek musi postępować „dobrze”, że moje stwierdzenie, że:


„…Jak nic nie ma po śmierci, to zwycięzcami są ci, co deptali innych i po trupach doszli do majątku i władzy. Ci, co cale życie szli uważając, żeby nie skrzywdzić innych są naiwnymi glupkami.”


…Cię zaszokowało. Uważasz mnie za potwora, który by od razu „dążył do władzy i do kasy po trupach”.

Ale spójrzmy na przykład na… żabę. Oglądałem kiedyś bardzo ciekawy program na Discovery, czy na Animal Planet poświęcony jednej z nich. Jest taki gatunek, który żyje na pustyni, gdzie z samej definicji jest raczej krucho z wodą. Złożone przez samiczkę jajka wysychają i czekają, czasem parę lat na deszcz. Gdy deszcz spadnie, z jajek rozwijają się kijanki, ale są ich dwa rodzaje. Mniejsze roślinożerne, większe mięsożerne, a raczej można by powiedzieć zajmujące się kanibalizmem. Te większe kijanki żywią się swoimi roślinożernymi siostrami. Oczywiście ma to na celu umożliwienie w krótkim czasie, do wyschnięcia mokradła, czy stawku, dorośnięcie niektórym osobnikom, które żyją tylko tak długo, że najczęściej tylko raz zdążą złożyć jajka czekające na następny deszcz. Podaję ten przykład, żeby Ci uświadomić, że taki przykład ze świata zwierząt nie jest dla nas niemoralny, czy zły. Jest to ciekawostka, może trochę okrutna w swej rzeczywistości, ale trudno tu mówić o jakimś złu, czy niemoralności.

Podobnie jest z każdym innym zwierzęciem, niekoniecznie zjadającym swoje potomstwo. Pająk znany jako czarna wdowa jest może ekstremalnym przykładem, ale każdy drapieżnik „morduje niewinne zwierzątka” i nie nazywamy tego złem. To naturalny proces, nieodłączny składnik naszej rzeczywistości, nie mający żadnych negatywnych zabarwień, z moralnego punktu widzenia.

Gdyby więc nie było Boga, gdybyśmy wszyscy byli tylko wynikiem przypadkowej ewolucji, to dlaczego wszystkie w zasadzie cywilizacje, narody i kultury wytworzyły jakieś kodeksy moralne, które obiektywnie stają się dla nich kulą u nogi? Dlaczego mamy konwencje mówiące o konieczności humanitarnego traktowania jeńców wojennych? Przecież prościej ich po prostu rozstrzelać. Dlaczego ratujemy rannych na wojnie, czasem ryzykując życie kilkunastu żołnierzy dla wydostania jednego kamrata, który leży gdzieś poza linią frontu? Dlaczego Amerykanie „babrają się” w Iraku tak, jak „babrali się” w Wietnamie, a sporadyczne przypadki okrucieństwa poszczególnych żołnierzy są piętnowane i karane więzieniem? Czy nie prościej byłoby tam rzucić bombę atomową i po odczekaniu paru lat wjechać na czołgach i zatknąć gwiaździsty sztandar? Cała ta zabawa w prawa człowieka tylko uniemożliwia skuteczne osiągnięcie celu. Bez tych skrupułów konflikt można by zakończyć w trzy miesiące.

Jednak nie da się działać bez skrupułów. Nie da się postępować tak, jak z militarnego punktu widzenia byłoby najkorzystniej. Nie da się, bo jednak istnieje jakieś Prawo, które jest większe niż interes Stanów Zjednoczonych, czy Polski, czy mój, czy Twój. Jest to prawo obiektywnie istniejące, tak jak obiektywnie istnieje jakaś prawda. Albo raczej Prawda. I tylko dlatego takie stwierdzenie, jak to Twoje „Ja staram się nie krzywdzić bo uważam, że to jest dobre.” ma sens. Nie ma natomiast sensu ciąg dalszy, czyli „Nie potrzebuję do tego żadnego Boga.” Potrzebujesz Go, czy o tym wiesz, czy nie. A co więcej, korzystasz z objawienia, które masz zaszczepione w swej duszy, mówiąc w ogóle o dobru.

My wszyscy jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boga Gdyby nie Bóg i nie Jego życie w nas, bylibyśmy jak zwierzęta. One nie mają wolnej woli, nie mogą podejmować decyzji ocenianych z moralnego punktu widzenia. Wilk czy lew zabijający sarnę lub gazelę nie postępuje niemoralnie. Nie postępuje też moralnie. W ogóle mówienie tu o moralności nie ma sensu. Drapieżniki postępują tak, jak instynkt im nakazuje i nie bardzo mają wybór. Ale my także mamy instynkty. Mamy też uczucia. Nie raz mamy ochotę kogoś udusić własnymi rękami. I nie mów mi, że to nieprawda. Tyle tylko, że taka myśl jest tak abstrakcyjnie głupia i nierealna, że nawet nas samych rozśmiesza.

Czasem jednak nie wydaje nam się głupia, bo sumienie źle ukształtowane łatwo zagłuszyć. I tu dochodzimy do bardzo ważnego aspektu tego zagadnienia, mianowicie do tych obiektywnych standardów, które naprawdę są konieczne. Podam ci przykład. Pierwszy z nich to pociąg do osób płci przeciwnej. Czy w ogóle pociąg seksualny. „Nieważna płeć, ważne uczucie”. Każdy “normalny” facet spotyka od czasu do czasu osobę która wzbudza w nim pożądanie. Kobiety zapewne także mają takie odczucia. Jednak nie postępujemy w zgodzie z naszym instynktem, który pragnie… wiadomo czego, bo „nie jesteśmy zwierzętami”. Jakiś wewnętrzny głos każe nam się powstrzymać od gwałtu na każdej atrakcyjnej osobie. Przypomnę tu, że zwierzęta wprost przeciwnie, gdy mają taki zew i możliwość, nie mają żadnych innych oporów by pójść za tym głosem. Ale gdy już chodzi nie o gwałt, ale o dobrowolne spędzenie czasu w zacisznym dyskretnym moteliku, to zaczynają się rozdźwięki między tym, co jest moralne, a co nie. Co jest „dobrem”, a co nie. Ile ludzi, tyle opinii. Dlaczego tak jest?

Inny przykład. Aborcja. Wcześniej napisałem, że nikt z nas nie dusi nikogo, nawet jak ma na to ochotę. Ale jednak wielu z nas morduje swe nienarodzone dzieci, usprawiedliwiając to w najprzeróżniejszy sposób. Jakże więc to jest? Nie wiem jaki jest Twój pogląd na aborcję, czy na stosowanie pigułki antykoncepcyjnej, ale wiem, że bardzo wiele „dobrych” ludzi nie ma nic przeciwko pigułce, która ma także działanie wczesnoporonne, a więc zabija ludzkie życie. W swej istocie nie ma różnicy między zabiciem płodu w pierwszych godzinach jego istnienia, a zabiciem, powiedzmy, nowonarodzonego dziecka. Ale bardzo wiele osób nie dostrzega tego. Także chrześcijan, także katolików. Jak więc rozstrzygnąć, czy jest to to samo, czy jednak coś zupełnie innego?

Swoim wpisem do tego wątku pokazałeś, moim zdaniem, że „siedzisz okrakiem na płocie”. Uważając, że Boga nie ma i że On Ci nie jest do niczego potrzebny, twierdzisz, że zawsze postępowałbyś dobrze, a mnie zarzucasz, że ja bez Boga nie miałbym oporów iść do celu po trupach. Ja tylko chciałem Ci pokazać, że takie rozumowanie jest nielogiczne, bo jak Boga nie ma, to nie ma czegoś takiego jak „dobro”, czy „zło”. Jak Boga nie ma, a my jesteśmy wynikiem bezrozumnej ewolucji, to powinniśmy postępować z zgodzie z naturą, instynktami, z tym, co najlepsze dla nas i najbliższej rodziny.

Reasumując uważam, że każdy z nas do pewnego stopnia jest w stanie poznać co rzeczywiście jest dobrem, a co złem. Jednak to prawo naturalne, które mamy odbite w naszych duszach tylko częściowo jest nam pomocne. W pewnym momencie zaczyna się „szara sfera” i zaczyna być nam trudno ocenić, czy coś jeszcze jest moralne, czy nie. Czy jakieś działanie przyniesie dobro, czy zło. I tutaj zaczyna się rola Kościoła. Bóg wyrył nam swoje prawa w sercach, ale wiedząc, że my sami potrafimy doskonale się oszukiwać i usprawiedliwiać dał nam też Kościół. Dał nam również obietnicę, że Kościół będzie nieomylnie nauczał w sprawach wiary i moralności. A wyryty w naszych sercach kodeks moralny daje nam tylko wskazówkę, że Bóg rzeczywiście istnieje i zobowiązuje nas do szukania tego Boga.

Dzisiaj jest rocznica Powstania Warszawskiego. To także przykład na to, że jednak Bóg istnieje. Takie wartości jak Bóg, Honor i Ojczyzna kiedyś coś znaczyły. Pokolenie które wtedy walczyło nie zastanawiało się, czy to się opłaci, czy to ma sens, czy przyniesie korzyść. Oczywiście chcieli zwycięstwa i było ono możliwe. Ale ważniejsze było co innego. Ważniejsze było zrobienie tego, co jest dobre. Żeby móc potem spojrzeć swoim dzieciom w oczy. Żeby móc potem spojrzeć sobie w oczy. Ale aby takie wartości rzeczywiście istniały, potrzebne jest coś więcej, niż ewolucja. Potrzebna jest dusza, która rozumie czym jest miłość, dobro, poświęceni dla innych itd., itp. Jednak nie wytłumaczysz istnienia duszy ewolucją, bo to nie ewolucja ją stworzyła.

No comments:

Post a Comment