Otrzymałem ciekawy list na gadu-gadu od młodej dziewczyny, warty chyba odpowiedzenia. Co prawda pisałem już na ten temat wielokrotnie, ale ponieważ akurat jesteśmy w trakcie tygodnia postów i modlitw w intencji ochrony życia poczętego i propagowania kultury życia, może warto ten temat poruszyć jeszcze raz. Oto wiadomość od od mojej młodej czytelniczki:
"Przeczytałam na twojej stronie artykuł o tym, że antykoncepcja jest złem. Nie zgadzam się z tym. Proszę cię, żebyś przeczytał/a te wiadomość do końca, bo jej nie przeczytanie świadczyłoby tylko o twojej niedojrzałości do dyskusji. Wydaje mi się , że pisząc o źle antykoncepcji, przytaczanie cytatów z biblii jest kompromitacją. Przecież wszyscy wiedzą, że (jak to sam/a stwierdziłeś) brak antykoncepcji = więcej dzieci. Zapomniałes/aś jednak wspomnieć o tym, że antykoncepcja= mniej dzieci. mniej dzieci=mniej ludzi mniej ludzi= mniej chrztów, ślubów, pogrzebów. mniej ślubów pogrzebów= mniej pieniędzy. No właśnie! Mniej pieniędzy! Kościół katolicki musiałby być głupi, popierając antykoncepcje. I nie dlatego, ze tak jest w biblii, tylko dlatego, ze umie świetnie dbać o swoje interesy. Nie wspominając już o pewnym prostym fakcie: uważasz, że szesnasto czy siedemnastoletnia dziewczyna powinna wybierac między zaprzestaniem edukacji z powodu dziecka a zaprzestaniem uprawiania seksu? I jak tu nie mówić, jak ta babka co rok temu były takie rozgłosy, jak tu nie mówić, że kościół katolicki to zawsze kobietę udupi? Przepraszam za słownictwo , ale to co robicie to jest po prostu żenada! Mam 13 lat a dostrzegam takie rzeczy! I nie myśl, ze jestem jakąś głupią buntowniczką, bo pochodzę z niekatolickiej rodziny. Odpisz."
Zatem odpisuję:
Moja droga!
Co do mojego wyboru użycia Biblii aby wykazać, że antykoncepcja jest złem, to wcale nie uważam, że jest to kompromitacją. Nie bardzo nawet rozumiem Twój argument. Jestem chrześcijaninem, uważam Biblię za Słowo Boże i z tego wynika w sposób naturalny, że Jej używam w swych argumentacjach. Ta strona ma za zadanie przedstawić właśnie pogląd chrześcijański, katolicki. Nigdy tego nie ukrywałem i chyba jest to oczywiste dla każdego, kto tutaj wchodzi. Ale skoro Ty twierdzisz, że katoliczką nie jesteś, to postaram się przedstawić tu po prostu zwykłe, logiczne argumenty.
To fakt, że powszechne używanie antykoncepcji powoduje spadek urodzin. Jednak używanie tego faktu w połączeniu z troską Kościoła o spadek dochodów jest doprawdy żałosne. Nawet mając trzynaście lat powinno się wiedzieć, że jest to argument bez sensu. Przede wszystkim w całym naszym życiu za usługi płacimy. Idąc do fryzjera, do restauracji, do warsztatu samochodowego, adwokata, notariusza, wróżki i szewca wiemy, że jeżeli chcemy skorzystać z ich usług, musimy zapłacić rachunek. Nikogo to nie dziwi i nikt nie wysuwa argumentu, że szewcy i kelnerki są za zdelegalizowaniem aborcji, bo zależy im na jak największej liczbie ludzi. Co więcej, znakomita większość społeczeństwa chce ochrzcić swoje dzieci, wziąć ślub kościelny, pochować bliskich po chrześcijańsku i pragnie, żeby odbyło się to z mszą, kwiatami, organistą, świecami i dwunastoma ministrantami. A gdy ksiądz zasugeruje jakąś opłatę, podnosi się krzyk, że to zdzierca i krwiopijca. Czy nie jest to hipokryzja?
Po drugie argument ten jest dziwny u osoby, która katoliczką nie jest. O co się martwisz, moja młoda przyjaciółko? Nikt z Kościoła nie będzie Ci zaglądał do Twojej kieszeni. Martw się raczej o polityków, oni to na pewno zrobią. A to, jak i za ile Kościół świadczy swoje usługi, zostaw nam. O takim podejściu do finansów Kościoła pisałem zresztą w osobnym felietonie: Nie można było tego rozdać ubogim? Zapraszam do przeczytania.
Mamy teraz na świecie poważny problem ekonomiczny. Polega on na tym, że w wielu regionach świata brakuje ludzi, w innych wynaradawiają się całe nacje. W Afryce z powodu epidemii AIDS giną miliony ludzi. Afryka, żeby się stać kontynentem pulsującym życiem, ekonomicznie dynamicznym i prosperującym, potrzebuje zaludnienia. Jak czytałaś może „Krzyżaków” zauważyłaś, że Maćko miał zawsze jeden problem: Jak zdobyć ludzi do uprawy pól w Bogdańcu. Ziemi miał on sporo, zawsze brakowało ludzi. Podobnie jest teraz w Afryce. Oczywiście upraszczam trochę, ze względu na brak miejsca. Mamy tam także kolosalne problemy polityczne. Lecz nawet, gdy je się rozwiąże, nie da się wiele zrobić, gdy nie ma ludzi. Zastanów się teraz, skąd się wzięła epidemia AIDS?
Podejrzewam, że powiesz mi, że są sposoby na bezpieczny seks. Cóż, gratuluję optymizmu. Ale prawda jest taka, że jedyną bezpieczną formą seksu jest abstynencja przed ślubem i wierność partnerowi po. Prezerwatywy zawodzą nawet w 30% wypadków. Pomyśl. Gdyby Ci ktoś przystawił pistolet do skroni, z dziesięcioma nabojami w komorze, 7 ślepych i trzy ostre, pozwoliłabyś sobie strzelić? Nawet za cenę przyjemności seksualnej? Radziłabyś zrobić taki wybór swoim najbliższym?
Jedyny kraj w Afryce, który odnosi poważne sukcesy w walce z AIDS to Uganda. Pozwól, że wkleję tu fragment, który mówi, w jaki sposób udało się tam tego dokonać:
The east African nation is making a big impact with the revelation that the AIDS epidemic can be curbed. Riddled with HIV infections since the 1970s, Uganda has found miraculous success by using abstinence as its prevention strategy. Promotion of abstinence through billboards, radio programs and school sex education curricula has resulted in a slow and steady drop in HIV infection rates, as well as new attitudes about conquering AIDS in Uganda.
"Uganda is one of the countries that attach great importance on promoting abstinence among our youth," said Ahmed Ssenyomo, minister counselor at the Ugandan Embassy, in a speech to the African American Youth Conference on Abstinence.
When the program started in the late 1980s, the number of pregnant women infected with HIV was 21.2 percent. By 2001, the number was 6.2 percent. The Harvard study also reported Ugandan adults are not having as much risky sex: of women 15 and older, those reporting many sexual partners dropped from 18.4 percent in 1989 to 2.5 percent in 2000.
The emphasis on abstinence in Uganda’s program is unique. In other nations with high HIV infections, such as Zimbabwe and Botswana, condoms have been promoted as the answer to ending the AIDS crisis. In Botswana, 38 percent of pregnant women were HIV positive last year, contrasted with 6.2 percent of Ugandan women.
Nie wiem, czy znasz angielski, ale przetłumaczę, jak najlepiej potrafię:
Wschodnioafrykański kraj ma wielki wpływ z objawieniem rewelacji, że epidemię AIDS można ująć w karby. Próbując rozwiązać problem infekcji wirusem HIV od lat 70., Uganda odniosła cudowny sukces, używając abstynencję jako swoją strategię zapobiegania epidemii. Promocja abstynencji przez przydrożne plakaty, programy radiowe i programy edukacji seksualnej w szkołach przyniosły rezultat w powolnym, lecz stałym spadku zarażeń HIV-em i innym podejściem do możliwości opanowania AIDS-a w Ugandzie.
“Uganda jest jednym z krajów, które przykładają wielką wagę do promowania abstynencji między młodzieżą” powiedział Ahmed Ssenyomo, konsul Ambasady Ugandy podczas Konferencji Młodych Amerykańskich Murzynów na temat Abstynencji.
Gdy ten program się zaczął w późnych latach 80., 21,2% kobiet w ciąży było zarażonych wirusem HIV. W roku 2001 ilość ta spoadła do 6,2%. Badanie Uniwersytetu Harvard odkryło także, że dorośli mieszkańcy Ugandy nie mają tylu związków: Wśród kobiet 15-letnich i starszych, ilość tych, które mają wielu partnerów spadła z 18,4% w 1989. do 2,5%. w roku 2000.
Nacisk na abstynencję w programie stosowanym w Ugandzie jest wyjątkowy. W innych krajach z dużą ilością przypadków zarażenia wirusem HIV, jak Zimbabwe, czy Botswana, promowane są prezerwatywy jako sposób zakończenia kryzysu AIDS. W Botswanie w ubiegłym roku 38% kobiet w ciąży było zarażonych HIV, w porównaniu z 6,2% w Ugandzie.
(Cały artykuł można znaleźć TUTAJ. )
Niedawno czytałem wyniki badań w jednym z liceów amerykańskich. Połowa uczni była aktywna seksualnie. (Co w pewnym sensie jest optymistyczne. Wynika z tego, że połowa żyła w czystości). Połowa z nich, czyli 25% wszystkich uczni, miała tylko jednego partnera. Ale w zdecydowanej większości ten partner nie był im wierny. Inaczej mówiąc nawet te dziewczyny, czy chłopaki, którzy uważali, że żyją w związku monogamicznym, w praktyce spali z połową ogólniaka. Nic dziwnego, że choroby weneryczne są prawdziwą plagą wśród nastolatków.
Co to ma wspólnego z naszym tematem? Otóż jest to wynikiem powszechnego stosowania antykoncepcji. Dostępność pigułki i innych środków spowodowała całkowitą zmianę podejścia do seksu. Stał się on formą rekreacji. Ludzie nie znający swych prawdziwych imion, ludzie, którzy poznali się przed godziną, idą ze sobą do łóżka, tak, jak dawniej się chodziło do kina. Co gorsze są oni pod wrażeniem, że są „zabezpieczeni” przed konsekwencjami swego aktu. Tymczasem antykoncepcja ani nie uchroni ich od chorób wenerycznych, ani nawet nie jest bardzo skuteczna w obronie przed ciążą.
Pozwól, że uzasadnię tę ostatnią myśl. Statystyki amerykańskie mówią, że połowa kobiet mających aborcję zażywała pigułki antykoncepcyjne. Ich skuteczność podobno jest bliska 100%. Jak jest to możliwe? Być może nie są one aż tak skuteczne i zawodzą częściej, niż się kobietom wydaje, nie wiem. Ale główna przyczyna jest inna. Zawodzą ludzie. Ja mam dwoje dzieci, syna w Twoim wieku i córkę dwa lata od Ciebie starszą. Oboje mają astmę i oboje od lat zażywają lekarstwo. I od lat zawsze jest ten sam problem: Czy zażyły, czy nie. Zapominają niemal codziennie. Taka jest ludzka natura. Więc jak kilkadziesiąt milionów kobiet codziennie zażywa pigułkę, pewien procent z nich po prostu zapomni. To chyba oczywiste. Tylko, że wybór, jaki one później robią, przerażone zaistniałą sytuacją jest naprawdę tragiczny. Wystarczy pooglądać zdjęcia tych pomordowanych dzieci, do których jest link na mojej stronie. Milion trzysta tysięcy zamordowanych dzieci każdego roku, w pełnym majestacie prawa. Więcej, niż zginęło Amerykanów podczas wojny o niepodległość, wojny domowej, pierwszej i drugiej wojny światowej, wojen w Korei, Wietnamie, Afganistanie i obu wojen z Irakiem. Łącznie.
Wrócę jeszcze do problemu przeludnienia. Bez przerwy słyszymy o tym, że jest nas za dużo. 6 miliardów. Olbrzymia, abstrakcyjna liczba. Głód, brak wody, a ludzie się mnożą jak króliki. Prawda? Hmm. Otóż nie zupełnie. Jedzenia na świecie jest tyle, że rządy wielu krajów płacą rolnikom za nieuprawianie pól i niechodowanie pewnych upraw. Gdy jadę ciężarówką w nocy i włączę sobie polskie radio, słucham w audycjach dla rolników, jak się martwią, że znowu plony wysokie, a ceny spadły poniżej progu opłacalności produkcji. To, że głód rzeczywiście panuje w pewnych regionach świata wynika z przyczyn politycznych, nie z braku samej żywności.
A tak nawiasem mówiąc to ile to jest te 6 miliardów ludzi? Zastanawiałaś się kiedyś? Jakby tak wszystkich ustawić ramię w ramię i brzuszek do brzuszka? Ile byśmy zajęli miejsca? Całą Europę? Polskę? Jedno województwo? Chyba co najwyżej powiat. Cała ludność zmieściłaby się w kwadracie o boku 33 kilometrów. To teren mniejszy niż obszar miasta Jacksonville na Florydzie. Nawet, jakby nas wszystkich wygodnie położyć, to ciągle miejsca dla wszystkich starczyłoby na takiej małej wyspie, jak Cypr. Gdyby wszystkich przenieść do Holandii, Belgii czy Szwajcarii, każdy miałby więcej miejsca dla siebie, niż ja mam w tej ciężarówce, w której teraz piszę. A mieszkam w niej przez większą część dni w roku.
Problemem teraz jest coś zupełnie innego. Całe narody giną na naszych oczach. To, czego nie dokonały epidemie i wojny, dokonała antykoncepcja. Włosi przestaną istnieć za 150 lat, inne europejskie narody za następne 50, czy 100. To nie jest ani czarnowidztwo, ani science fiction, to są realia oczywiste dla statystyków i demografów. Oczywiście nie znaczy to, że te tereny staną się pustynią. Napływa inna ludność i Europa staje się powoli Eurabią. Jest to tak silne zjawisko, że ja, mimo, że nie mam jeszcze stu lat, widzę na własne oczy różnicę w wyglądzie europejskich miast. 25 lat temu to były jeszcze zdecydowanie białe miasta. Teraz trudno nie zauważyć kolorowych mieszkańców. Są wszechobecni.
W pewnym sensie strzeliliśmy sobie samobója. Przegraliśmy walkę o byt. Za miskę soczewicy oddaliśmy dziedzictwo. (Przepraszam za tę analogię, miałem nie nawiązywać do Biblii. Poza tym, jak nie jesteś chrześcijanką, pewnie jej nie zrozumiałaś, bo to z księgi Rodzaju, rozdział 25). Na szczęście są jeszcze narody i cywilizacje, które widzą zło antykoncepcji. Do nich należy przyszłość. Jak się nie nawrócimy i nie zaczniemy stosować nauki Kościoła w praktyce, człowieka białej rasy Arabowie za 300 lat będą oglądać tylko w muzeach historii naturalnej. Obok Homo Neandertalensis.
Pytasz, czy uważam, że szesnasto czy siedemnastoletnia dziewczyna powinna wybierac między zaprzestaniem edukacj z powodu dziecka a zaprzestaniem uprawiania seksu? Ciekawie sformułowane pytanie w ustach 13-letniej dziewczynki. Ale odpowiem. Tak, uważam, że powinna dokonywać wyborów i powinna wybrać życie w czystości. Moja córka tak wybrała i jest z tego dumna. Ja z niej też. Nosi nawet na palcu obrączkę, jako znak swej czystości. To całkiem popularny ruch w Stanach i coraz więcej młodych ludzi taką drogę wybiera. Lata 60. się skończyły, rewolucja seksualna splajtowała i poniosła sromotę. To jest jasne dla każdego, kto potrafi myśleć, a nie powtarzać tylko papkę informacyjną, którymi nas karmią media. Młodzież amerykańska uważa się często za tych, co przeżyli holocaust. Cudem są wśród żywych. Jedna szósta ich braci i sióstr została zamordowana w młynach aborcyjnych. Wielu więcej nie urodziło się z powodu środków antykoncepcyjnych. Przypomnę, że jedna szósta Żydów zginęła podczas II Wojny Światowej.
Żenujące nie jest więc to, co „my robimy”. Żenujące są Twoje poglądy, a zwłaszcza to, co Twoi rodzice uzyskali. Nie wróżę Ci szczęśliwego życia, jeżeli bazujesz swe przyszłe szczęście na „wolności” seksualnej i związkach seksualnych w wieku 15, czy 16 lat. Czeka Cię wiele rozczarowań, zawodów i płaczu. Może antykoncepcja uchroni Cię przed niechcianą ciążą, ale nie uchroni Cię przed rozczarowaniami i bólem. Jeżeli Ty z założenia redukujesz swoją osobę do przedmiotu pożądania, do obiektu seksualnego, zabawki do wykorzystania przez mężczyzn, którzy tylko czekają na takie głupie podejście do życia, jak możesz się spodziewać, że ktokolwiek będzie Cię darzył szacunkiem? Myślisz, że ktokolwiek będzie chciał, żebyś była jego żoną i matką jego dzieci? Pewnie uda Ci się zdobyć popularność w liceum, nie wątpię w to ani przez chwilę. Hormony robią swoje. Każdy pies lata za suczką, która ma cieczkę. Ale co to ma wspólnego z szacunkiem dla kobiety, z naszym człowieczeństwem? Naprawdę osiągnęliśmy taki poziom zezwierzęcenia, że nie panujemy już nad naszymi popędami?
Kościół wcale nie chce Ciebie „udupić”, jak to poetycko wyraziłaś. Wprost przeciwnie. To właśnie Kościół widzi w kobiecie, tak jak w każdym innym człowieku, kogoś więcej, niż zwierzę goniące za każdym głosem swych hormonów. Seks nie jest rzeczą dobrą, ani nawet wspaniałą. Seks jest rzeczą świętą, a nie rzuca się pereł przed świnie. (Ooops, znowu ta Biblia, przepraszam). Tak, jak nie jest do pomyślenia, żeby moja żona, czy ja, zgadzali się na rekreacyjne uprawianie seksu na lewo i prawo, tak samo musimy podchodzić do tego poza małżeństwem. Gdy coś jest święte w jednej sytuacji, jest święte w każdej innej.
A o to, że będzie zbyt dużo ludzi na świecie, nie martw się zbytnio. Gdzie nie spojrzę, widzę młodych ludzi mających wprost przeciwny problem. Coraz więcej małżeństw nie może mieć dzieci. Nie będę mówił, że to wola Boga, bo jej nie znam. Zresztą to i tak nie byłby żaden argument dla Ciebie. Ale chyba mogę powiedzieć, że natura sama reguluje swą populację. Nie musimy jej więc pomagać. Zostawmy pewne rzeczy naturalnemu biegowi spraw.
Gdy Paweł VI napisał swą encyklikę „Humanum Vitae”, w 1968 roku, niewielu przyjęło ją życzliwie. Nawet w samym Kościele było sporo buntów. W Kanadzie biskupi wręcz oficjalnie odrzucili nauczanie papieża. Uważano go za czarnowidza i za kogoś, kto niczego nie rozumie. Minęło niemal 40 lat. 40 to bardzo ciekawa liczba. 40 lat Żydzi wędrowali po pustyni, żeby wyplenić z siebie to, co zasiała w ich sercach cywilizacja Egiptu. Pozbyć się fałszywych bożków. Po 40 latach od encykliki Pawła VI wszyscy widzą, że jednak miał on, niestety, rację. Okazał się prorokiem. Przeczytaj kiedyś ten dokument, znajdziesz go TUTAJ. Wiem, że nie jesteś katoliczką, ale proroka warto poczytać. On mówił do wszystkich ludzi.
Mam nadzieję, że Ci wyjaśniłem moje stanowisko. Nie wiem, czy cię przekonałem, pewnie nie. To nigdy nie jest takie proste. Ale przemyśl te sprawy. Pomyśl, co jest szczęściem, co jest celem Twojego życia. Wszystko jeszcze przed Tobą. Nie redukuj swego życia do seksu, nie warto. Gdy tak zrobisz, czeka Cię wiele rozczarowań. A gdy nie potrafisz się powstrzymać rok, czy nawet dziesięć lat i ofiarować to, co takie cenne jedynej osobie, z którą chcesz spędzić całe życie, to nie dziw się, że i Twój partner nie będzie czekał, jak będziesz chora, czy na delegacji, czy też z innego powodu nie będziesz miała możliwości i ochoty pędzić do łóżka, jak Twój pan kiwnie na Ciebie palcem. Kto siebie nie potrafi szanować, nie może się spodziewać, że inni go obdarzą szacunkiem.
Pozdrawiam I życzę Ci powodzenia. A jak masz jeszcze jakieś pytania, zapytaj. Użyj księgi gości. Odpowiem w miarę swoich możliwości. Obiecuję. Piotr.
No comments:
Post a Comment