Thursday, February 11, 2010

Bądź mądrzejszy od Salomona.

Dzisiejsze czytanie ze Starego Testamentu:

Kiedy Salomon zestarzał się, żony zwróciły jego serce ku bogom obcym i wskutek tego serce jego nie pozostało tak szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida. Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze na wschód od Jerozolimy, oraz Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom. Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić obcych bogów, ale on nie zachował tego, co Pan mu nakazał. Wtedy Pan rzekł Salomonowi: Wobec tego, że tak postąpiłeś i nie zachowałeś mego przymierza oraz moich praw, które ci dałem, nieodwołalnie wyrwę ci królestwo i dam twojemu słudze. Choć nie uczynię tego za twego życia ze względu na twego ojca, Dawida, to wyrwę je z ręki twego syna. Jednak nie wyrwę całego królestwa. Dam twojemu synowi jedno pokolenie ze względu na Dawida, mego sługę, i ze względu na Jeruzalem, które wybrałem. (1 Krl 11,4-13)


Gdy go słuchałem, myślałem o tych wszystkich dyskusjach na forum i notkach blogerów o politycznej sytuacji Polski, o Unii Europejskiej, o tym, co musimy zrobić, by zbawić Polskę, przywrócić Jej niepodległość, czy też na kogo głosować w najbliższych wyborach. Tymczasem powyższe słowa Pisma Świętego dają nam całkiem jasną i dość zaskakującą odpowiedź na nasze dzisiejsze polityczne problemy.

Przypomnę, że Naród Wybrany, niemal tysiąc lat po Abrahamie i paręset lat po Wyjściu z Egiptu, stał się światowym mocarstwem. Przez militarne podboje króla Dawida i przez sojusze mądrego Salomona Izrael pod rządami tego ostatniego był prawdopodobnie największą potęgą polityczną i gospodarczą na całym ówczesnym świecie. Możemy to wnioskować między innymi z tego faktu, że Salomon miał 700 żon i trzysta „żon drugorzędnych”. Żony Salomona to były niemal z całą pewnością gwarantki dobrowolnych sojuszy państw i księstw z całego regionu, „żony drugorzędne” zapewne zakładniczkami, córkami wodzów podbitych terenów, lenników Salomona.

Plan Boga był doskonały. Izrael nie miał się izolować od wszystkich, ale miał, poprzez mądrość swego władcy, nauczyć wszystkie narody o prawdziwym Bogu. I na początku to działało calkiem dobrze, jak ilustruje to poniższy fragment Księgi Królewskiej:


Również i królowa Saby, usłyszawszy rozgłos mądrości Salomona, przybyła, aby przez rozstrząsanie trudnych zagadnień osobiście się o niej przekonać. Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni. Następnie przyszła do Salomona i odbyła z nim rozmowę o wszystkim, co ją nurtowało. Salomon zaś udzielił jej wyjaśnień we wszystkich zagadnieniach przez nią poruszonych. Nie było zagadnienia, nieznanego królowi, którego by jej nie wyjaśnił. Gdy królowa Saby ujrzała całą mądrość Salomona oraz pałac, który zbudował, jak również zaopatrzenie jego stołu w potrawy i napoje, i mieszkanie jego dworu, stanowiska usługujących jemu, jego szaty, jego podczaszych, jego całopalenia, które składał w świątyni Pańskiej, wówczas wpadła w zachwyt. Dlatego przemówiła do króla: Prawdziwa była wieść, którą usłyszałam w moim kraju o twoich dziełach i o twej mądrości. Jednak nie dowierzałam tym wieściom, dopóki sama nie przyjechałam i nie zobaczyłam na własne oczy, że nawet połowy mi nie powiedziano. Przewyższyłeś mądrością i powodzeniem wszelkie pogłoski, które usłyszałam. Szczęśliwe twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy! Oni stale znajdują się przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość! Niech będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, za to, że ciebie upodobał sobie, aby cię osadzić na tronie Izraela; z miłości, jaką żywi Pan względem Izraela, ustanowił ciebie królem dla wykonywania prawa i sprawiedliwości. (1 Krl 10, 1-9)


Oczywiście znamy resztę tej historii. Salomon odszedł pod koniec życia od prawdziwej wiary, pod wpływem żon zaczął budować miejsca święte pogańskim bożkom i boginkom i w konsekwencji tego Bóg odwrócił od niego swoje życzliwe spojrzenie. Izrael po śmierci Salomona się rozpadł na dwa królestwa i wkrótce, obydwa zostały całkowicie podbite. Jedno, Królestwo Judy, z Jerozolimą, odrodziło się w pewnym stopniu, ale Królestwo Izraela, czyli dziesięć zbuntowanych pokoleń, przepadło na zawsze. Dziś pozostało po nich trochę zdegenerowanych Samarytan, a o reszcie wszelki słuch zaginął.

Mamy wiele przykładów w historii, gdzie to sam Bóg wygrywał bitwy i wojny. Przykładów w Biblii jest wiele, ale i poza Biblią ich nie brakuje. Bitwa pod Lepanto w 1571 roku, czy Cud nad Wisłą to tylko dwa z nich. Pokazują one, że nie jest takie istotne ile się ma żołnierzy, statków, armat, czy koni. Ważne jest, czy Bóg jest po naszej stronie. Różaniec, modlitwa – nie są czymś nieistotnym, drugorzędnym. Jest to rzecz podstawowa. Także z militarnego punktu widzenia.

Nikt z nas nie zna bożych planów i nikt nie wie, jak będzie wyglądał świat za kilkaset lat. Jedno jest pewne: Rozwój wypadków nie zaskoczy Boga. Dla Niego nie ma bowiem „za kilkaset lat”. On teraz jest w każdym momencie historii, a cała historia jest w Bogu, jak książka w głowie autora. To my, jak czytelnicy książki, musimy strona po stronie obracać kartki historii, Bóg, autor naszej Księgi Życia, zna jej pierwszą i ostatnią kartę.

Dlatego nie można stracić będąc z Bogiem. On już odniósł zwycięstwo. Ale nie wiemy, czy Polska będzie tym krajem, a Polacy tym narodem, który do końca wytrwa w wierze i który doczeka powtórnego przyjścia naszego Pana. Być może Bóg chciał użyć nas tak, jak chciał użyć Królestwo Salomona, do nauczenia o sobie innych narodów. Jednak gdy staniemy się bezużyteczni, to czeka nas taki los, jaki spotkał dziesięć pokoleń Izraela.

Bóg nie wymyśla nowych rzeczy, Jego plan pozostaje zawsze taki sam, bo Bóg zawsze ma dobry "plan A". Czy to będzie Izrael, z Dawidem i Salomonem, czy Rzym, nawrócony i głoszący chrześcijaństwo całemu światu, czy też Polska jako zaczyn chrześcijaństwa w UE. Bo niby dlaczego nie? Skoro uczniowie Jezusa nawrócili Rzym, to czemu my nie możemy nawrócić Unii?


Nie możemy, bo nie mamy takiej wiary, jak pierwsi chrześcijanie. Nie można nikogo zarazić wiarą, gdy się jest letnim chrześcijaninem. Nie jesteśmy gotowi oddać za nią życia. I brakuje nam cierpliwości. Chcielibyśmy, by najbliższe wybory wszystko odmieniły. Tymczasem krew męczenników przez wieki użyźniała glebę, na której wyrosło chrześcijaństwo. Nic się tam nie stało w tydzień.

Droga przez nawrócenie jest długa i ciężka. Ale jest to droga pewna, a innej po prostu nie ma. Wybory? Jakie wybory? Ile razy można głosować na „mniejsze zło”, które potem zawsze okazuje się dokładnie takim samym złem, jak to „większe”. Dopóki władza będzie celem samym w sobie, dopóty politycy będą szli na kompromisy. Byle tę władzę utrzymać. I dopóki nie odmienią się serca polityków, pozostanie tak, jak jest.

Jak więc te serca odmienić? Zaczynając od siebie. Następne pokolenie polityków to będą nasze dzieci i wnuki. Zatem… musimy przede wszystkim mieć dzieci i wnuki. Wychowane w silnej rodzinie. Nauczone wiary. Nauczone przez nas, rodziców i dziadków. Nauczyciele, katecheci mogą pomóc, ale oni także są naszymi dziećmi. Zatem i oni muszą się wychować w silnych, chrześcijańskich rodzinach. Niezależnie od tego, jak na to spojrzymy, nie ma po prostu innej drogi, niż przez rodzinę.

Możemy się miotać od wyborów do wyborów, wymyślać koalicje i programy, wieszać psy na Unii, ale co nam to da? I tak niczego to nie zmieni. Ale możemy też zacząć zmieniać świat, zaczynając od siebie. Od modlitwy, od adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie, od przekazywania dzieciom zasad naszej wiary, pamiętając, że najlepiej dzieci się uczy poprzez dawanie przykładu.

Nie zapominajmy też o postach. Nie tych "postach na forum", ale o poszczeniu. Dziś tłusty czwartek. Wielki Post za rogiem. A ponieważ są pewne złe duchy, które „ wyrzuca się tylko modlitwą i postem”, to wyrzućmy je. Modlitwą i postem. Bo z politycznych sposobów one się tylko śmieją. Zatem… wybór zależy od nas. Od każdego z nas. Bez oglądania się na innych.

I jeszcze jedno. Nie wiemy, ilu z nas wystarczy, by zmienić świat. Dziesięciu mogło uratować Sodomę. Może właśnie ja, albo Ty jesteś tym dziesiątym? To wie tylko Bóg. A my, dopóki nie spróbujemy, nie dowiemy się nigdy.

God love you.

No comments:

Post a Comment