Monday, July 14, 2008

List do księdza Marka Gancarczyka.

Drogi ojcze Marku!

W czasach dyktatury relatywizmu, gdy nikt w nic nie wierzy, a obowiązkową religią jest tolerancja dla każdej postawy życiowej poza taką, która uważa, że istnieją jednak moralne absoluty, Gość Niedzielny jest prawdziwą perłą. Jest latarnią morską, której światło kieruje nas bezpiecznie do portu Prawdy. Ale Prawda jest niewygodna. Prawda czasem boli, czasem kole w oczy. Czasem jest wymagająca. Prawda bowiem to nie jest „coś”. To nie jest pogląd, filozofia, ustawa, prawo. Prawda to jest Osoba. Jezus powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. I jest ironią losu, że patrząc Prawdzie prosto w oczy pewien polityk, imieniem Piłat, zapytał: „Cóż to jest prawda?”

Gość Niedzielny nie boi się pisać prawdy. Nazywa rzeczy po imieniu. Prawdziwa miłość wymaga bowiem, by odważnie tę prawdę mówić. Nawet, gdy czasem zranimy przy okazji czyjeś uczucia. Jakie ma to jednak znaczenie, gdy ważą się losy czyjegoś wiecznego życia? Czy gdy widzimy płonący dom sąsiada, to wiedząc, że on słodko teraz w nim śpi, zostawimy go w spokoju? Czy będzie dla nas ważniejsze ratowanie jego życia, czy to, by nie urazić jego uczuć, budząc go przedwcześnie?

Nikt nie zabija w Polsce za wiarę chrześcijańską. Nie ma już męczenników. Ale czasem trudniej jest za wiarę żyć niż za nią umrzeć. Współczesny człowiek bowiem, ten który ma na tyle cywilnej odwagi, by głosić Ewangelię, jest wyśmiewany, wykpiwany, a nawet podawany do sądu przez tych, którym właśnie chce pomóc. Jest wielką tragedią, że kraj kardynała Stefana Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła Wielkiego, kraj który do niedawna był przez wielu uznawany za najbardziej katolicki kraj na świecie tak szybko stał się pogańskich państwem. Państwem, w którym ludzie tacy jak ksiądz Marek Gancarczyk stają się „białymi męczennikami” tylko za to, że mają odwagę głosić prawdę o Chrystusie.

Ojcze Marku! Chciałbym Ci wyrazić swoje poparcie. Wyrazić swoją głęboką wdzięczność za to co robisz. Chciałbym Cię zapewnić o moich modlitwach. Właśnie tacy bohaterowie, tacy duchowi przewodnicy jak Ty, są nam niezbędnie potrzebni w dzisiejszych czasach. Wiem, że na pewno jest Ci teraz trudno. Ale wiem też, że Twoja wiara nie tylko daje Ci siłę, ale i wytłumaczenie tego, co Cię spotyka. Wiem, że z pewnością pamiętasz te wersety:

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5, 10-12)

Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: Sługa nie jest większy od swego pana. Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować. Jeżeli moje słowo zachowali, to i wasze będą zachowywać. (J 15, 19-20)

Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. (Mt 10,28)

Dlatego nie trać ducha. Miliony ludzi patrzy na Ciebie. I wiem, że Ty wiesz, że niezależnie co się stanie teraz, tutaj, w sądzie i w opinii ludzi, to nie ma to tak naprawdę znaczenia. Bo znaczenie ma tylko głoszenie Ewangelii. Błogosławiona Matka Teresa nie raz nam przypominała, że Bóg nie wymaga od nas, byśmy odnosili sukcesy, ale byśmy Mu byli wierni. Tylko On, Bóg, może odmienić ludzkie serca. My możemy tylko Mu zaufać i robić swoje, wierząc, że kiedyś usłyszymy z Jego ust te słodkie słowa: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Wejdź do radości twego pana!”

Piłat stwierdził, że nie widzi w Jezusie żadnej winy i ...skazał Go na śmierć. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Sędziowie wciąż często bardziej kierują się polityką i swoimi prywatnymi przekonaniami, niż tym, co mówi prawo. Dlatego wcale nie jestem taki pewien, czy pani Tysiąc nie wygra swej sprawy. Mimo, że Ty, ojcze Marku, o czym wszyscy wiedzą doskonale, nie złamałeś żadnego prawa. Ale to i tak nie ma żadnego znaczenia, bo prawo Boskie jest ponad prawem ułożonym przez polityków. Jestem pewien, że gdybyś musiał złamać prawo państwowe, by głosić prawdę o Chrystusie, nie zawahałbyś się ani przez chwilę. W końcu wszyscy pamiętamy, że przez parę wieków chrześcijanie łamali prawo wyznając w Jezusie Boga. I płacili za to najwyższą cenę.

W Stanach Zjednoczonych, kraju, gdzie teraz mieszkam, całkiem niedawno prawo głosiło, że Murzyni, kobiety, niewolnicy nie mogą głosować, nie mogą posiadać swej własności, wolno nimi handlować itd., itp. Oburzają nas teraz takie prawa, tak, jak za kilkadziesiąt lat będą nas oburzać prawa mówiące, że wolno zabić niewinne dziecko. I tak jak teraz nikomu nawet nie przyjdzie do głowy żadna okoliczność, która uzasadniałaby wyjątki usprawiedliwiające posiadanie niewolnika, tak kiedyś wszyscy zobaczą, że nie ma takiej okoliczności, która pozwalałaby na zamordowanie niewinnego dziecka. Dziecka, które znajduje się w miejscu, które powinno być najbezpieczniejszym miejscem na świecie. W łonie swojej własnej matki.

Dlatego dziękuję Ci jeszcze raz, ojcze Marku! To dzięki takim ludziom jak Ty i jak inni członkowie Twojej redakcji otworzą nam się kiedyś oczy i wszyscy zobaczymy i poznamy tę prawdę. Albo raczej Prawdę. Przez duże „P”. Bóg zapłać!

Piotr Jaskiernia

PS. Zapraszam do dyskusji na ten temat na FORUM

No comments:

Post a Comment