Lubię Księgę Ozeasza, bo pokazuje ona, że głosić słowo Boże można nie tylko słowem, ale i czynami. Jest taki słynny cytat ze św. Franciszka z Asyżu: „Zawsze ewangelizuj. Gdy konieczne, używaj słów.” Ozeasz nie musiał używać słów. On musiał ożenić się z prostytutką.
No dobrze, ale co to ma wspólnego z ewangelizacją? Otóż bardzo wiele. Biblia przedstawia nam stosunek Boga do Narodu Wybranego jako związek małżeński. Bóg zaślubił Izrael, ale Jego oblubienica nie okazała się wierna. Zdradzała go wielokrotnie z baalami, z bożkami. Bóg jest zazdrosny i nie toleruje zdrady, dlatego dzieci Gomer, żony Ozeasza, kazał nazwać „Nie mój lud” i „Nie ma miłosierdzia”. Gomer nawet po ślubie zdradza Ozeasza, ale Bóg mu nakazuje przyjąć ją z powrotem. Bóg pozostaje wierny, mimo niewierności swej oblubienicy.
Dla lepszego zrozumienia tego proroctwa należy pamiętać, że Izrael był podzielony na dwa Królestwa: Judeę i Królestwo Północne, które znamy z czasów Jezusa jako Samarię. Samarytanie byli tacy znienawidzeni przez Żydów, bo byli to ich bracia, ale bracia niewierni. Zawierali mieszane małżeństwa, oddawali cześć różnym bożkom, a ci, którzy nadal czcili Boga Jahwe, robili to nie w Świątyni w Jerozolimie, ale w innej świątyni. Ale wymowa Księgi Ozeasza jest taka, że Bóg nie odrzuca swej oblubienicy i gdy ona się nawróci, wszystko będzie dobrze. Bóg okaże jej swe miłosierdzie.
Oczywiście trudno tu nie zauważyć analogii do naszych czasów. Oblubienicą Jezusa jest Kościół, a nowym Izraelem, nowym Narodem Wybranym my wszyscy. Trudno też nie zauważyć, że Oblubienica dalej zdradza swego Oblubieńca. Nie brakuje w Kościele skandali, nie brakuje czarnych kart w historii Kościoła. Cóż, taka jest nasza natura, a Kosciół to także Ty i ja. I nie każdy człowiek, nie każdy biskup, czy nawet papież jest taki święty jak Jan Paweł Wielki, czy B 16. Ale nie traćmy ducha, bo Bóg na pewno pozostanie wierny swej Oblubienicy i na pewno Jej nie opuści. Nawróćmy się tylko wszyscy i powróćmy do Niego, a wszystko będzie dobrze:
1. Samaria odpokutuje za bunt przeciw Bogu swojemu: poginą od miecza, dzieci ich będą zmiażdżone, a niewiasty ciężarne rozprute.
2. Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę.
3. Zabierzcie ze sobą słowa i nawróćcie się do Pana! Mówcie do Niego: Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych warg.
4. Asyria nie może nas zbawić - nie chcemy już wsiadać na konie ani też mówić "nasz Boże" do dzieła rąk naszych. U Ciebie bowiem znajdzie litość sierota.
5. Uleczę ich niewierność i umiłuję ich z serca, bo gniew mój odwrócił się od nich.
6. Stanę się jakby rosą dla Izraela, tak że rozkwitnie jak lilia i jak topola rozpuści korzenie.
7. Rozwiną się jego latorośle, będzie wspaniały jak drzewo oliwne, woń jego będzie jak woń Libanu.
8. I wrócą znowu, by usiąść w mym cieniu, i zboża uprawiać będą, winnice sadzić, których sława będzie tak wielka, jak wina libańskiego.
9. Co ma jeszcze Efraim wspólnego z bożkami? Ja go wysłuchuję i Ja nań spoglądam, Ja jestem jak cyprys zielony i Mnie zawdzięcza swój owoc.
10. Któż jest tak mądry, aby to pojął, i tak rozumny, aby to rozważył? Bo drogi Pańskie są proste: kroczą nimi sprawiedliwi, lecz potykają się na nich grzesznicy. (Oz 14:1-10)
Zapraszam też do ponownego przeczytania o spotkaniu Jezusa z Samarytanką przy Studni Jakuba. Pisałem o tym TUTAJ.
Wczoraj w Kościele obchodziliśmy wspomnienie Św. Bonawentury. Biskupa i kardynała, doktora Kościoła i przyjaciela św. Tomasza z Akwinu. Jeden z ciekawszych faktów z życia tego świętego mówi nam, że gdy wbrew swej woli został mianowany kardynałem przez papieża Grzegorza X, wysłannicy papiescy przywożący mu kardynalski kapelusz zostali poinstruowani, żeby powiesić go na pobliskim drzewie, bo Bonawentura ma ręce brudne od tłuszczu i mydła. Zmywa bowiem naczynia po swoich braciach-zakonnikach ze zgromadzenia Braci Mniejszych. Braciach, których był przełożonym. A samo zgromadzenie, rzecz jasna, to to samo, które założył św. Franciszek z Asyżu i dzięki którego wstawienniczej modlitwie w dzieciństwie Bonawenturze Bóg przywrócił zdrowie.
Gdy wszyscy będziemy tacy, jak Święty Franciszek, jak Święty Bonawentura, jak Matka Teresa, jak JP Wielki, to i Oblubienica, nasz Kościół, będzie bez skazy. Ale nie poprawiajmy wszystkich naokoło, nie krytykujmy i nie pouczajmy, bo i tak ich nie zmienimy. Możemy zmienić tylko jedną osobę. Módlmy się za Kościół i za naszych braci, ale reformę Kościoła zacznijmy od nas samych. Bo każdy z nas chciałby się dostać do nieba, ale jakoś nie bardzo nam idzie to osiąganie świętości. Tam jednak, w Niebie, przyjmują tylko świętych. Ten drugi rodzaj idzie w zupełnie inne miejsce. Pomyślmy o tym i zabierajmy się do roboty. Za reformę. I niech każdy zacznie od siebie. Mnie, rzecz jasna, nie wyłączając.
No comments:
Post a Comment