W Biblii i Święty Paweł i Święty Jakub piszą o zależności między wiarą i uczynkami, a tym, jak jesteśmy zbawieni. Pozornie mogłoby się wydawać jednak, że zaprzeczają sobie. Paweł w Liście do Rzymian pisze bowiem:
Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. (Rz 3,28)
natomiast Jakub pisze w swoim liście:
Widzicie, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia na podstawie uczynków, a nie samej tylko wiary. (Jk 2,24)
Ja już nie raz pisałem o doktrynie „Sola Fide” i o tym, w jaki sposób jesteśmy zbawieni. Jednak nawiązała się na ten temat ostatnio interesująca dyskusja na jednym z for między mną i bratem należącym do innego kościoła. Ponieważ skończyłem właśnie odpowiedź na jego pytanie jak ja widzę zależność między tymi, pozornie sprzecznymi wersetami, postanowiłem i tutaj ją zamieścić:
„Dla mnie te wypowiedzi nie są nawet pozornie sprzeczne ze sobą. Dotyczą one bowiem zupełnie innych zagadnień.
Paweł w obydwu tych listach, do Rzymian i Efezjan zajmuje się poważnym problemem dla pierwszych chrześcijan, znanym jako „judaizerstwo”. Nie jestem pewien, pod jaką nazwą ta herezja jest znana w języku polskim, znam to zagadnienie tylko z angielskojęzycznych źródeł. Ale nie jest ważna nazwa, ale problem. A ten polegał na tym, że część pierwszych chrześcijan, konwertytów z Judaizmu, uważała, że każdy chrześcijanin musi przestrzegać wszystkich przepisów prawa żydowskiego.
Był to bardzo rozpowszechniony problem w pierwszych latach chrześcijaństwa. Musimy bowiem pamiętać, że to byli głównie Żydzi, którzy uznali Jezusa za mesjasza. Minęło zapewne około 10 lat od śmierci i zmartwychwstania naszego Pana do momentu przyjęcia do Kościoła pierwszego nie-Żyda, a dużo więcej lat do czasu, gdy Żydzi nie byli większością w Kościele. Stąd właśnie problem z zagadnieniem przestrzegania praw starotestamentowych.
Jak wiemy z Dziejów Apostolskich Żydzi godzili stare z nowym. Głosili na przykład naukę o Jezusie w dzień Szabatu w synagogach, a w Dniu Pańskim spotykali się na łamaniu chleba. Ale problemem było co zrobić z poganami przyjmującymi naukę o Jezusie. Paweł właśnie o tym problemie pisze w swych listach.
Skąd o tym wiemy? Z kontekstu. Każdy tekst bez kontekstu jest co najwyżej pretekstem do udowodnienia z góry założonej tezy. Zobaczmy więc na zacytowane przez Ciebie wersety w szerszym kontekście:
Sądzimy bowiem, że człowiek osiąga usprawiedliwienie przez wiarę, niezależnie od pełnienia nakazów Prawa. Bo czyż Bóg jest Bogiem jedynie Żydów? Czy nie również i pogan? Zapewne również i pogan. Przecież jeden jest tylko Bóg, który usprawiedliwia obrzezanego dzięki wierze, a nieobrzezanego - przez wiarę. (Rz 3,28-30)
Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. Dlatego pamiętajcie, że niegdyś wy - poganie co do ciała, zwani "nieobrzezaniem" przez tych, którzy zowią się "obrzezaniem" od znaku dokonanego ręką na ciele - (Ef 2,8-11)
Myśl Pawła widać dobrze w tym cytacie z Listu do Galatów:
Natomiast na tych wszystkich, którzy polegają na uczynkach Prawa, ciąży przekleństwo. Napisane jest bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wypełnia wytrwale wszystkiego, co nakazuje wykonać Księga Prawa. A że w Prawie nikt nie osiąga usprawiedliwienia przed Bogiem, wynika stąd, że sprawiedliwy z wiary żyć będzie. Prawo nie opiera się na wierze, lecz /mówi/: Kto wypełnia przepisy, dzięki nim żyć będzie. (Ga 3,10-12)
Te „uczynki Prawa” to nie są uczynki wynikające z przykazania miłości, ale zwyczaje, jakie Żydom nakazywało wykonywać Prawo. Głównie chodziło tu o obrzezanie, które, według wielu z nich, nie tylko gwarantowało im zbawienie, ale uważali oni, że nikt nieobrzezany nie może osiągnąć zbawienia.
Paweł polemizuje z tym poglądem, zauważając między innymi, że Abraham uwierzył Bogu i to zostało mu to poczytane za sprawiedliwość zanim otrzymał nakaz obrzezania. Wiara usprawiedliwiająca została mu dana wcześniej, a sam rytuał obrzezania był skutkiem wiary ojca Abrahama.
Oczywiście nakaz obrzezania obowiązywał chłopców ośmiodniowych, którzy jeszcze nie mieli ani wiary, ani pojęcia, że są członkami narodu wybranego, ale właśnie do tego zmierza Święty Paweł. Argumentuje on, że sam rytuał bez tej wiary, jaką miał Abraham nie jest wiele wart, a więc trudno nakazywać chrześcijanom przestrzegania przepisów Starego Przymierza, skoro wchodzą oni do doskonalszego, Nowego Przymierza z Bogiem. Stary Testament tylko przygotowywał na przyjście Mesjasza. Skoro Mesjasz przyszedł, nie ma sensu zmuszanie nikogo do obrządków, których cel już się wypełnił w Jezusie.
Święty Jakub także w swym argumentowaniu przywołał przykład Abrahama. Ale Jakub mówi o czymś zupełnie innym. Mówiąc, że wiara nam jest potrzebna do zbawienia i tu zgadzając się z Pawłem, pokazuje co to znaczy „mieć wiarę”. Pokazuje, że Abraham, jak uwierzył, natychmiast zabierał się do czynu. Nie przytakiwał i nie teoretyzował, ale działał. Jakub argumentuje, że właśnie takie działanie jest obrazem i dowodem wiary.
Wiara, aby mieć moc zbawczą musi być pokazana w czynach. Wiara bez uczynków, pisze Jakub, jest jak ciało bez duszy. Jest korpusem bez życia. Wiara żywa to wiara działająca, bo działanie jest duchem wiary.
Pośrednio nawet ci chrześcijanie, którzy uważają, że praktykują doktrynę „Sola Fide”, czyli „Tylko wiara”, w praktyce też coś robią poza samą czystą, abstrakcyjną wiarą. W ich kościołach popularny i częsty jest zwyczaj tzw. „Altar call”. Pastor pyta, czy ktoś nie chce przyjąć Jezusa jako swego osobistego Pana i Zbawiciela i gdy taka owieczka się na nabożeństwie znajdzie, maszeruje w stronę ołtarza. Tam pastor prowadzi delikwenta w modlitwie grzesznika i po zmówieniu tej modlitwy i przyjęciu Pana za swego osobistego Zbawiciela jest on uznany za zbawionego.
Może to się nazywać zbawieniem bez uczynków, ale jakby nie uczynił on tego rytuału z przyjęciem Jezusa, nie byłby zbawiony. Nawet, jakby to przyjęcie było w cichości swego serca, to ciągle jest działanie. Prawdziwa doktryna „Sola Fide” byłaby logiczna tylko wtedy, jakby to sam Bóg, bez naszej woli, wszczepiał nam wiarę i bez względu na to, czy ją przyjmujemy, czy nie, dawał nam zbawienie. Inaczej każdy inny scenariusz jest zaprzeczeniem tego „Sola” w „Sola fide”.
Dlatego to, skoro już musimy jednak cos zrobić, aby wiara miała moc zbawiającą, to wydaje mi się, że lepiej robić to, co nakazuje Biblia, a nie pastor. Biblia uczy jednak jasno i klarownie, że to okazywanie miłości bliźnim, karmienie i ubieranie i głoszenie im Słowa Bożego jest dowodem, ze uwierzyliśmy, a nie „altar call” i przyjęcie Jezusa do serca.
Nie chcę być źle zrozumiany, nie ma nic złego w takim osobistym zawierzeniu się Jezusowi. Jest to praktyka znana także z Kościoła Katolickiego. Wiele rodzin oddało się Najświętszemu Sercu Jezusa. Ja sam przyjąłem Jezusa za mego Pana i Zbawiciela, w najczystszej „ewangelicznej” formie. Ale Biblia mówiąc o tym ,że czynienie dobra innym jest obowiązkiem każdego chrześcijanina nie pozostawia cienia wątpliwości. Takie działanie jest konieczne nie dla naszego dobrego samopoczucia, ale dla naszego zbawienia.
Nie ma więc żadnej sprzeczności między tym, co pisze Paweł i Jakub. Człowiek jest zbawiony przez wiarę. Ale wiara, aby miała moc zbawczą, musi być wiarą żywą. Wiara bez uczynków jest martwa i nie ma żadnej mocy zbawczej.
Niemniej jednak musimy tu podkreślić inny aspekt, w którym zgadzamy się z większością protestantów. Uczynki bez wiary także nie mają żadnej wartości. Nie można sobie zapracować na zbawienie. Nieważne, jak ciężko i jak dużo będziemy pomagać innym i czynić dobrze. Jak naszą motywacją jest tylko humanitarna pomoc innym, to zbawienia nam to nie przyniesie.
Oczywiście ludzie, którzy nie spotkali Boga, a którzy odpowiadają swym działaniem na glos Prawa Naturalnego wyrytego w swych sercach właśnie przez uczynki pokazują swą wiarę. O tym także Jakub i Paweł mówią jednym głosem:
Ale może ktoś powiedzieć: Ty masz wiarę, a ja spełniam uczynki. Pokaż mi wiarę swoją bez uczynków, to ja ci pokażę wiarę ze swoich uczynków. (Jk 2,18 )
Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. (Rz 2,13-15)
Nie zmienia to faktu, że ludzie, którzy świadomie odrzucają Boga i chrześcijaństwo, ale starają się postępować w życiu „dobrze”, cokolwiek by to znaczyło, narażają się na to, że z odrzuceniem wiary i Boga mogli się pozbawić drogi do zbawienia. Same ich czyny na pewno do Nieba ich nie zaprowadzą.
Spory o to więc, jak jesteśmy zbawieni, często są sporami o słowa i definicje, a nie o sam sposób postępowania. Gdy katolik mówi, że czynienie dobra, jako odpowiedź na inicjującą to działanie wiarę jest konieczne do zbawienia, a protestant, że gdy człowiek naprawdę jest zbawiony, to i tak będzie czynił dobrze, to praktyce mówią oni to samo. Czasem przeszkadza tradycja używania słów-haseł. Jak choćby to nieszczęsne „Sola fide”.
Na szczęście zgadzamy się wszyscy, że jesteśmy zbawieni tylko przez Łaskę i wszyscy wyznajemy zasadę „Sola Gratia”. A jak wykazały toczące się od lat rozmowy między Kościołem Katolickim, a potomkami Marcina Lutra, tak naprawdę bardzo niewielkie są różnice w rozumieniu doktryny zbawienia między naszymi kościołami.
Ja jestem optymistą i wierzę, że skandal rozbicia chrześcijaństwa się zakończy kiedyś. Zbyt wstrząsająca dla mnie jest modlitwa Jezusa z 17. rozdziału Ewangelii Jana. Zawsze jak czytam ten rozdział mam wrażenie, że On widział nasze czasy i za nimi prosił. I wierzę, że Ojciec go wysłuchał. A ta fala powrotów do Kościoła, jakiej jesteśmy świadkami w Stanach chyba to potwierdza.”
No comments:
Post a Comment