Monday, May 09, 2005

Paś baranki moje. (J 21,15b)


Zbliża się Święto Zesłania Ducha Świętego. Dwa tysiące lat temu, w Wieczerniku, wydarzyło się coś niebywałego. Piotr pod wpływem Ducha Świętego przemówił potężnie i w sposób niezwykły. Nie tylko rozumieli go ludzie z różnych krajów, każdy w swoim języku, ale zrozumieli, co miał im do przekazania. Trzy tysiące ludzi się nawróciło, przyjęło chrzest i uznało w Jezusie oczekiwanego Mesjasza. Jak to się stało, że Piotr był w stanie to osiągnąć? Jak przeszedł tę metamorfozę?

Piotr od początku był ciekawą postacią. Lubię go, bo to mój imiennik i patron. I mój charakter podobny jest trochę do tego, jaki nam ukazuje Ewangelia, opisując pierwszego Papieża. Mówię tu oczywiście o okresie sprzed Pięćdziesiątnicy.

Piotr pierwszy był do wygłaszania deklaracji. Wszystkiego też próbował, ale szybko upadał. Wystarczy przypomnieć incydent z chodzeniem po jeziorze, czy trzykrotne zaparcie się Jezusa przez apostoła. W tym pierwszym przypadku co prawda nie byłbym zbyt surowy w ocenie Piotra. To prawda, że w pewnym momencie zwątpił. Widząc fale i burzę zachwiała się jego wiara. Inni apostołowie jednak nawet nie próbowali.

Przypadkiem zaparcia się zajmę się szerzej.

Piotr usłyszał nie tak dawno, że będzie skałą, na której Jezus zbuduje swój Kościół. Butnie oświadcza, że:
Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. (Mt 26,35) I to mimo tego, że Jezus zapowiedział mu: Zaprawdę, powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. (Mt 26,34)

Piotr przeżył szok, gdy zobaczył wzrok swego Pana po usłyszeniu głosu koguta
(A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. […] /Piotr/ wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał. Łk 22,61-62). Spowodowało to, że w przeciwieństwie do umiłowanego ucznia, Jana, z którym przebywał na dziedzińcu arcykapłana, nie towarzyszył Mu na Golgotę. Odsunął się, zawstydzony, na bok. Zwątpił w swoje siły i stracił pewność. I nawet po Zmartwychwstaniu nie bardzo już chyba wierzył w to Królestwo, które miało nastąpić.

Apostołowie ciągle do końca nie rozumieli Jezusa. Obawiali się Żydów, usunęli się na bok, powrócili do swych poprzednich zadań. Ale Jezus nie zrezygnował. Odwiedził ich w miejscu ich pracy:


Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób: Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów.Szymon Piotr powiedział do nich: Idę łowić ryby. Odpowiedzieli mu: Idziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednakże uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. A Jezus rzekł do nich: Dzieci, czy macie co na posiłek? Odpowiedzieli Mu: Nie. On rzekł do nich: Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.
(J 21,1-6)

Po chwili, na brzegu, następuje niezwykle ważna rozmowa Jezusa z Piotrem. Jan, naoczny świadek tej sceny, przekazuje nam ją w najdrobniejszych szczegółach. Przede wszystkim zauważa, że były tam
”żarzące się na ziemi węgle”. Jest to o tyle istotne, że to samo słowo, po grecku „anthrakia”, oznaczające płonące węgle jest użyte także w tym wersecie: A ponieważ było zimno, strażnicy i słudzy rozpaliwszy ognisko stali przy nim i grzali się. Wśród nich stał także Piotr i grzał się. (J 18,18) To oczywiście scena z dziedzińca arcykapłana.

Jan w swojej Ewangelii bez przerwy daje nam takie małe prezenciki. Czasem giną one w tłumaczeniu, a szkoda, bo są bardzo istotne. Tutaj też ten szczegół o żarzących się węglach ma nam powiązać te dwie sceny: Trzykrotne zaparcie się Jezusa przez Piotra i trzykrotne zapytanie Piotra przez Jezusa. Także i w tych pytaniach każde słowo jest bardzo ważne.

Zobaczmy więc jak wyglądała ta rozmowa Jezusa z Piotrem przy żarzących się węglach:


A gdy spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? Odpowiedział Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś baranki moje. I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. Powiedział mu po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Czy kochasz Mnie? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Paś owce moje.
(J 21,15-17)

Każdy z nas widzi tu łatwo symbolikę potrójnego pytania, „odwrócenie” potrójnego zaparcia się przez Piotra. Ale istotne są też słowa, użyte przez Jezusa i Piotra. W greckim języku są co najmniej cztery słowa, które tłumaczymy zazwyczaj jako „kochać”. Eros, fileo, storge i agape. W uproszczeniu, pierwszy rodzaj miłości, eros, to miłość miedzy mężem a żoną. Fileo to miłość między przyjaciółmi, przyjaźń. Storge to miłość rodzinna, ale bez zabarwienia seksualnego, miłość rodziców do dzieci, czy rodzeństwa między sobą. A agape, najpiękniejsza ze wszystkich rodzajów miłości to ta, jakiej definicję dał święty Paweł w 1. Liście do Koryntian, rozdział 13.
Przypatrzmy się, jakich słów używają Jezus i Piotr:

Tłumacze Tysiąclatki użyli słowa „miłować” w dwu pierwszych pytaniach Jezusa, słowa „kochać” w trzecim. Piotr zawsze odpowiadał „kocham”. W oryginale Jezus zapytał dwukrotnie Piotra, czy ten Go „agape”. Czy Piotr kocha Go tą niezwykłą, nadludzką miłością. Miłością gotową na wszystko. I Piotr odpowiada: Tak, wiesz, Panie, że Cię kocham, ale kocham Cię jak przyjaciela, kocham Cię tylko miłością „fileo”.

Trzeci raz Pan więc zapytał: Czy kochasz mnie tak, jak brata? Zasmuciły te słowa Piotra. Ale nie zasmuciły go dlatego, że tym razem Jezus zmienił używany czasownik. Smutek Piotra wynikł z tego, że trzeci raz usłyszał pytanie. Przypomniał sobie, że tak niedawno trzykrotnie wyparł się swego Pana.

Długo nie mogłem zrozumieć tego fragmentu Biblii. Czemu Piotr tak odpowiedział, gdy Jezus wręcz podpowiadał mu „prawidłową” odpowiedź w pytaniu? Aż wreszcie któregoś dnia dotarło do mnie: Piotr wreszcie zrozumiał!

On, który był gotowy na chodzenie po wodzie, który odciął ucho żołnierzowi w obronie Pana, który zawsze był pierwszy, najgłośniejszy i najpewniejszy siebie, stał się po tym, co uczynił na dziedzińcu arcykapłana innym człowiekiem.

Tutaj Piotr jest skromny, wręcz pokorny. Jest to zupełnie odmieniony człowiek. I dlatego Jezus może mu powiedzieć:
Paś owce moje. Przemiana która nastąpiła w Piotrze umożliwiła Jezusowi na zbudowaniu swego Kościoła na takiej Skale. Bo moc tej Skały nie wynika z siły Piotra, ale z jego uległości i wierności nauce Jezusa. Gdy przyglądam się Benedyktowi XVI widzę właśnie takiego Pasterza. On też odpowiedziałby Jezusowi: Panie, Ty wiesz, że ja jestem tylko człowiekiem. Ja potrafię tylko kochać miłością „fileo”, ale wiem, że Ty mi dasz dość łask i dość siły, abym mógł paść Twoje baranki.

Rozmowa ta i późniejsze wniebowstąpienie Jezusa nie pozbawiło apostołów obaw. Ale mieli już także nadzieję. Już zgromadzili się razem i trwali na modlitwie. A gdy w dniu Pięćdziesiątnicy po zstąpieniu na nich Ducha Świętego zrozumieli nagle wszystko, Piotr zaczął odważnie głosić tysiącom ludzi, z wszystkich stron świata, Prawdę o Mesjaszu i Jego Królestwie. Powstał Kościół – ta cudna Oblubienica Pańska i nieprzerwanie trwa do dzisiaj, głosząc wiernie naukę Jezusa. I będzie ją głosił aż do końca, bo
bramy piekielne go nie przemogą. (Mt 16,18)

No comments:

Post a Comment