Wednesday, May 04, 2005

Narodowy Dzień Modlitwy ( I nie jest to tekst o maturach ;-)


Dzisiaj parę słów o modlitwie. Pisałem już o tym kiedyś, na przykład w felietonie zatytułowanym A.L.T.A.R. Dotyczył on konkretnie modlitwy po przyjęciu Najświętszego Sakramentu, ale rady tam przedstawione mogą pomóc podczas każdej modlitwy.

Są różne rodzaje modlitw i w zasadzie nikt z nas nie ma problemu z tą „przebłagalną”. Trwoga to do Boga, jak mówi stare przysłowie. Dziś wiele osób pisze maturę i pewnie żadna z nich nie zapomniała się pomodlić. Może nie koniecznie rano, po wstaniu wszyscy będą o niej pamiętać, ale w momencie odczytywania tematów wszyscy się zjednoczą w błagalnej modlitwie do Pana Boga.

Cóż, taka już jest nasza natura. I nic dziwnego. Gdybyśmy mieli, powiedzmy, wujka, który jest szejkiem, właścicielem małego emiratu zasobnego w niezmierne pokłady ropy naftowej i ilekroć poprosilibyśmy go, powiedzmy, o to, żeby nam pożyczył swojego samochodu, on natychmiast kupowałby nam własne ferrari, trzy porsche, siedem mercedesów i jeszcze lamborghini na dodatek, to chyba zawsze znajdowalibyśmy czas na „modlitwę” do takiego wujka.

Bóg jest takim wujkiem, tylko dużo bardziej hojnym. Jego odpowiedź na nasze modlitwy nieskończenie przekracza hojność naszego emira. My co prawda nie zawsze to widzimy i stąd nasze zapominanie o modlitwach, ale wiem to z całą pewnością, że tak właśnie jest.

Różnica między szejkiem a Panem Bogiem polega jednak na tym, że po pierwsze Bóg w odpowiedzi na nasze modlitwy daje nam łaski niezbędne w sferze życia duchowego, potrzebne do zbawienia, a nie do wzbogacania się i sukcesów na ziemi. Bardzo mi przykro, że muszę tu rozczarować tych co się nie uczyli do matury, licząc na modlitwy i Bożą interwencję. Po drugie dary Boga są nie zawsze tymi, o które prosimy, zazwyczaj są czymś zdecydowanie lepszym. Bo Bóg jest przede wszystkim dobrym, kochającym Ojcem i nie da nam tego, co nam by mogło zaszkodzić.

My często jesteśmy jak małe dzieci, chcące się bawić ostrym nożem, sprawdzić, czy śrubokręt zmieści się do dziurki w kontakcie, czy też przekonać się, czy wrzątek rzeczywiście parzy. I jak żadna matka nie pozwoli dziecku na eksperymentalne sprawdzanie takich rzeczy, tak Bóg nas chroni przed wieloma rzeczami, o które prosimy w swojej niewiedzy i niezrozumieniu.

Czemu jednak tak nam słabo idzie nasza modlitwa? Brakuje nam na nią czasu, a jak się już zmusimy do niej, to myśli nasze się rozpraszają, a czas się nam dłuży. Obawiam się, że wynika to z tego, że tak mało Go kochamy. Modlitwa to przecież rozmowa, a wszyscy, którzy kiedykolwiek byli zakochani wiedzą, że rozmowa z ukochanym mija tak szybko, że czas nabiera w ogóle innego wymiaru. Godziny zamieniają się w sekundy i czas rozstania zawsze nadchodzi zbyt szybko.

Czy można to zmienić? Na pewno. Przede wszystkim można poprosić Boga o pomoc. Dar wiary i miłości jest właśnie tym: darem. Poza tym trening. Modlitwy się trzeba nauczyć, a nauka polega na praktykowaniu. Tak, jak muzyk nie zagra niczego bez godzin ćwiczeń, tak modlitwa też nam nie będzie wychodziła. Ale jak już poćwiczymy, to staje się ona prawdziwą przyjemnością. Tak jak i muzykowanie… harówka zamienia się w prawdziwą radość. Ważne jednak, żebyśmy nie przestawali. Ojciec Barnaba, do którego link jest zaraz tu wyżej, ma taki nagłówek na swojej stronce: "Im mniej się modlisz, tym gorzej to idzie". Prawdziwe słowa.

Piszę to wszystko, bo dzisiaj, piątego maja, obchodzimy w Stanach Zjednoczonych „National Day of Prayer”. Narodowy Dzień Modlitwy. Postanowiłem więc przetłumaczyć z tej okazji słowa proklamacji prezydenta Busha. W końcu my wszyscy jesteśmy choć częściowo Amerykanami. Nasi rodacy też wzięli udział w tworzeniu tego państwa i ginęli za jego niepodległość i niemal każdy ma w Stanach kogoś z rodziny czy przyjaciół. Choćby pewnego Hioba z kraju US. A oryginalny tekst angielski można znaleźć TUTAJ.


Proklamacja Prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Od najwcześniejszych dni naszego państwa modlitwa dawała siłę i ukojenie Amerykanom wszystkich przekonań. Nasi Ojcowie Założyciele polegali na swych wierzeniach, aby ich prowadziły, gdy budowali naszą demokrację. Dzisiaj nadal jesteśmy inspirowani przez Boże błogosławieństwo, Jego miłosierdzie i bezgraniczną miłość. Obchodząc Narodowy Dzień Modlitwy pokornie przyznajemy naszą zależność od Wszechmocnego, wyrażamy nasze podziękowania za Jego błogosławieństwa i szukamy Jego przewodnictwa w naszym codziennym życiu.

Poprzez całą naszą historię kraj nasz uciekał się do modlitwy po siłę i wskazówki w czasach wyzwania i niepewności losu. Kongres Kontynentalny, spotykając się w 1775. roku poprosił kolonie o modlitwy o mądrość w tworzeniu nowego państwa. W czasie Wojny Domowej prezydent Abraham Lincoln ogłosił zachętę do modlitwy, nawołując Amerykanów do ukorzenia się przed swym Stworzycielem i do służby potrzebującym. Podczas Drugiej Wojny Światowej prezydent Franklin Roosevelt prowadził naszych obywateli w modlitwie przez radio, prosząc Boga o ochronę naszych walczących synów. Dzisiaj nasz kraj modli się za tych, którzy odważnie służą w Siłach Zbrojnych Stanów Zjednoczonych w trudnych misjach na całym świecie i za ich rodziny.

W całym kraju Amerykanie zwracają się każdego dnia z szacunkiem do Boga. Prosimy Go o opiekę nad cierpiącymi i odczuwającymi brak pomocy, wiedząc, że Bóg widzi ich potrzeby i powołuje nas, abyśmy tym potrzebom sprostali. Nasz pierwszy prezydent napisał w roku 1970: „Niech Ojciec wszystkich łask rozproszy ciemność na naszych ścieżkach…”. Stając naprzeciw wyzwaniom naszych czasów, zamierzenia Boże kierują nami nadal i my kontynuujemy naszą ufność w dobro Jego planów.

Kongres w poprawce do ustawy 100-307 wezwał naszych obywateli do potwierdzenia roli modlitwy w naszym społeczeństwie i do uhonorowania wolności wyznania przez uznanie corocznego „Narodowego Dnia Modlitwy”

A WIĘC JA, GEORGE W. BUSH, Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki, uroczyście proklamuję 5. maja 2005. roku jako Narodowy Dzień Modlitwy. Wzywam obywateli naszego państwa do dziękczynienia, według swych własnych wierzeń, za wolność i błogosławieństwa otrzymane i do próśb o kontynuację Bożego przewodnictwa i ochrony. Także nalegam z naciskiem na wszystkich Amerykanów do przyłączenia się do świętowania tego dnia przez odpowiednie programy, uroczystości i spotkania.

PODPISUJĘ UROCZYŚCIE trzeciego dnia, miesiąca maja, roku pańskiego dwa tysiące piątego i dwieście dwudziestego dziewiątego roku niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki.

GEORGE W. BUSH


A więc powtórzmy za Świętym Pawłem:


Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was.
(1 Tes 5,16-18)

…i do roboty!!!!

No comments:

Post a Comment