Komentarze pod niektórymi z naszych postów, zwłaszcza na "Frondzie", przemieniają się w niezwykle zażarte dyskusje. Nie ma w tym nic złego, szczególnie, gdy posty dotyczą spraw ważkich. Gdy ktoś uważa, że ma rację, a jego adwersarz, jego zdaniem, się myli, to jest rzeczą naturalną, że chce go do swoich racji przekonać. Jedyny problem jaki mam to forma, w jakiej się czasem nawzajem przekonujemy.
I żeby było jasne, od razu dodam, że nie chodzi mi o to jak ktoś się zwraca do mnie. Jest mi to, prawdę mówiąc, raczej obojętne. Jak ktoś obrzuca mnie epitetami – to dla mnie jest to tylko dowód, że nie ma on żadnych konkretnych kontrargumentów. Zawsze bowiem jest tak, że uwagi „ad personam” są argumentem zastępczym. Nie dziwi mnie to szczególnie wtedy, gdy tak postępują osoby nie uważające się za chrześcijan. Jednak gdy to chrześcijanie tak postępują, niezależnie, czy są to osoby o poglądach podobnych do moich, czy nie – to mamy mały problem.
Dyskutując z kimkolwiek z punktu widzenia Kościoła jest bardzo łatwo „wygrać dyskusję”. Niezależnie od tego, czy dyskusję prowadzimy z ateistą, agnostykiem, protestantem, czy „tradsem”. Niezależnie od tego, czy nasz oponent jest na prawo, czy na lewo, czy jest w ogóle na innej planecie. Kościół ma zawsze rację, bo Kościół to Jezus, a Jezus to Prawda. I niezależnie od tego jak bardzo inni będą się wysilać na obalenie tej oczywistej rzeczywistości, to ich wysiłki są skazane na niepowodzenie.
My jednak często zapominamy, że w naszych dyskusjach nie chodzi o wygranie argumentu, ale o wygranie człowieka. Zapominamy, że celem dyskusji jest pozyskanie brata, nie odniesienie zwycięstwa w debacie. Dlatego forma jest tak ważna. Oczywiste jest, że argumentacja ważna jest także. Nie wystarczy być miłym i prawić komplementy. Dyskusja potrzebuje mięsa i ziemniaków, a nie gorącej pary. Konkretów, nie wodolejstwa. Lecz gdy wjeżdżamy z naszym „obiadkiem” równocześnie obrzucając oponentów błotem, to jest bardzo prawdopodobne, że nigdy nawet nie spróbują tego, co im serwujemy.
Poniżej cytuję trzy fragmenty różnych Listów z Nowego Testamentu. Święty Jakub, święty Paweł i święty Piotr mówią tu dokładnie to samo. Tylko miłością można cokolwiek osiągnąć. Bo co nam to da, że będziemy mieli argumenty nie do odparcia, gdy równocześnie tak zranimy swego brata, że on nawet tych argumentów nie zobaczy? Co nam da ta wojna na słowa? Mamy obowiązek bronić tej nadziei, która w nas jest, to prawda. Święty Piotr nam to wyraźnie nakazuje. Ale też dodaje, że należy to czynić "z łagodnością" i "z szacunkiem".
I na koniec jeszcze raz powtórzę, że to miłość bliźniego musi być naszym "spiritus movens". Jeżeli bowiem te dyskusje prowadzimy dla samej przyjemności dyskutowania, czy dla pokazania jacy to my jesteśmy błyskotliwi i mądrzy, to jaki to ma sens? Po co to robić? Nie lepiej wziąć psa i iść na świeże powietrze, podotleniać płuca? I tak nikomu nie zaimponujemy naszą wyimaginowaną mądrością, naszą erudycją i błyskotliwością. A zrażając brata i raniąc go, robimy więcej złego, niż dobrego i zamiast szerzyć Królestwo Boże, czasem wręcz zamykamy mu drogę do pełni prawdy i do zbawienia.
Niech zbyt wielu z was nie uchodzi za nauczycieli, moi bracia, bo wiecie, iż tym bardziej surowy czeka nas sąd. Wszyscy bowiem często upadamy. Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach także całe ciało. Jeżeli przeto zakładamy koniom wędzidła do pysków, by nam były posłuszne, to kierujemy całym ich ciałem. Oto nawet okrętom, choć tak są potężne i tak silnymi wichrami miotane, niepozorny ster nadaje taki kierunek, jak odpowiada woli sternika. Tak samo język, mimo że jest małym członkiem, ma powód do wielkich przechwałek. Oto mały ogień, a jak wielki las podpala. Tak i język jest ogniem, sferą nieprawości. Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka? Czy może, bracia moi, drzewo figowe rodzić oliwki albo winna latorośl figi? Także słone źródło nie może wydać słodkiej wody. (Jk 3, 1-12)
Miłość niech będzie bez obłudy! Miejcie wstręt do złego, podążajcie za dobrem! W miłości braterskiej nawzajem bądźcie życzliwi! W okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzajcie! Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu! Weselcie się nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie – wytrwali! Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności! Błogosławcie tych, którzy was prześladują! Błogosławcie, a nie złorzeczcie! Weselcie się z tymi, którzy się weselą, płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach! Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne! Nie uważajcie sami siebie za mądrych! Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi! Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi! Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]! Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go! Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz na jego głowę. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! (Rz 12, 9-21)
Na koniec – wszyscy (bądźcie) jednomyślni, pełni współczucia, miłości braterskiej, miłosierdzia i pokory! Nie odpłacajcie złem za złe ani złorzeczeniem za złorzeczenie, lecz przeciwnie: błogosławcie, gdyż do tego jesteście powołani, abyście błogosławieństwo otrzymali w dziedzictwie. "Ten bowiem, kto chce życie miłować i oglądać dni szczęśliwe, niech powstrzymuje swój język od złego i wargi od fałszu! Niech unika zła, a czyni dobro, niech szuka pokoju i za nim idzie, gdyż oczy Pana (zwrócone są) na prawych i Jego uszy słuchają ich błagania, lecz oblicze Pana przeciwko tym, którzy źle czynią". I któż wam zaszkodzi, jeżeli gorliwie zabiegać będziecie o dobro? Lecz jeślibyście nawet doznali jakiegoś cierpienia dla sprawiedliwości, to szczęśliwi jesteście! "A groźby ich się nie lękajcie ani nie poddawajcie się trwodze", lecz Pana – Chrystusa pobożnie czcijcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, kto żąda od was uzasadnienia waszej nadziei. Ale (czyńcie to) z łagodnością i z szacunkiem. Zachowujcie czyste sumienie, aby ci, którzy obrzucają obelgami wasze uczciwe życie w Chrystusie, musieli się wstydzić swoich oszczerstw. (1P 3, 8-16, BP)
No comments:
Post a Comment