Sunday, February 17, 2008

Matka Angelica. Część szósta.

To jest szósta i ostatnia część biografii Matki Angeliki. Gdyby ktoś dopiero teraz natrafił na nią, niech zacznie od pierwszej części, która jest poniżej, albo niech przejdzie na forum, gdzie wszystkie części biografii są w jednym wątku. Wystarczy kliknąć TUTAJ by zobaczyć całość biografii.

Matka Angelika nie bardzo sama wiedziała co zrobić z wewnętrznym głosem mówiącym jej o potrzebie rozpoczęcia transmisji radiowych. Wyobraziła sobie, że zbuduje studio w Rzymie, gdzie przebywający seminarzyści z całego świata będą nagrywali programy we wszystkich językach. Nabyła nawet ziemię z willą niedaleko Rzymu. Całą operację pomógł sfinansować milioner filantrop holenderski, Piet Derksen. Jednak trudności związane z uzyskaniem licencji na działalność we Włoszech i nieprzychylność niektórych osób w Watykanie nie widzących powodu dla którego miałoby powstać radio dublujące działalność Radia Watykan spowodowało, że matka Angelica zaczęła spoglądać w stronę Alabamy.

Radio musiało kosztować, a pieniędzy nie było wcale. Matka Angelika zwróciła się o pomoc do Josepha Canizaro, agenta nieruchomości z Nowego Orleanu, który zagwarantował finansowo niegdyś jej dostęp do satelity Galaxy. Teraz musiał jednak odmówić. Recesja spowodowała, że on sam miał problemy finansowe, a ziemia którą niedawno nabył okazała się dzikim wysypiskiem śmieci i koszty czyszczenia jej miały wynieść sto milionów dolarów. „Powiedz mi o co mam się modlić, żebyś mógł mnie wspomóc milionem dolarów” –odrzekła mu matka Angelika, zanim usłyszała definitywne „nie”. Po namyśle Canizaro odparł, że jak uda się mu sprzedać Crown Plaza Hotel za wystarczającą sumę pieniędzy da jej milion dolarów. „Myślałem, że ona jest stuknięta” –powiedział później Canizaro.

W międzyczasie współpraca EWTN z konferencją biskupów nie układała się zbyt dobrze. Matka Angelika odrzucała jeden program na każde trzy przez nich dostarczane. Co więcej przyczyną przez nią podawaną nie była zawartość, ale słaba jakość uniemożliwiająca nadawanie. Biskupi zaczęli nawet rozważać zmianę umowy z matką Angeliką, ale jak konferencja biskupów dostarczyła film, w którym jakiś kleryk udowadniał, że następny papież zniesie celibat i wprowadzi kapłaństwo kobiet, to miarka się przebrała. Bill Steltemeier uwolnił biskupów od kłopotu pracy nad nowym porozumieniem z EWTN i po prostu zerwał kontrakt. Współpraca z konferencją Episkopatu zakończyła się definitywnie.

Na początku 1990 roku Canizaro podał do sądu poprzednich właścicieli zakupionego przez siebie terenu, wielką firmę naftową. Sądził ich o 15 milionów dolarów. Sąd zarządził odszkodowanie w wysokości 35 milionów. Ta suma pozwoliła mu na kupno innych terenów w Nowym Orleanie nad samym wybrzeżem i zainwestowanie w te tereny zrobiło z niego bogatego człowieka. Canizaro odebrał to jako cud wymodlony mu przez matkę Angelikę i osobiście przywiózł jej obiecany czek na milion dolarów. Umożliwiło to rozpoczęcie prac nad krótkofalowym nadajnikiem, choć suma ta była zaledwie początkiem. Matka Angelica zakładała, że całkowity koszt rozgłośni wyniesie jedenaście milionów dolarów. W ostateczności okazało się, że koszty te przekroczyły 23 miliony dolarów, a z wydatkami na ziemię i willę we Włoszech blisko trzydzieści pięć. Większość tych kosztów pokrył Piet Derksen.

Gdy w jakiś czas potem jeden ze zwolnionych pracowników radia EWTN oskarżył fałszywie matkę Angelikę przed holenderskim milionerem o złe gospodarowanie pieniędzmi, zerwał on jakąkolwiek współpracę z EWTN i zakończył swą pomoc. Nie chciał słuchać żadnych wyjaśnień, krzycząc tylko do telefonu i powtarzając bezpodstawne oskarżenia. Po latach, przed swą śmiercią, Derksen pojednał się ponownie z matką Angeliką, ale w momencie zerwania ich współpracy znowu nad nową rozgłośnią zgromadziły się czarne chmury. Połączono wtedy radio i telewizję w jeden organizm i to umożliwiło finansowanie kosztów pracy radia.

Radio początkowo nadawało programy w kilkudziesięciu językach, ale bardzo szybko zmieniło swój profil i charakter. Zaczęto nadawać tylko po angielsku i hiszpańsku. Głównie ścieżki audio z telewizyjnych programów EWTN, choć z czasem także zaczęło powstawaćb wiele programów wyłącznie dla radia. Matka Angelica oprócz nadawania przez krótkofalowy nadajnik wkrótce zaczęła transmisję przez Internet, a także przez satelitę. Jej sygnał jest darmowy i każdy może go retransmitować dalej. Dzięki takiej polityce zaczęło powstawać w Stanach coraz więcej naziemnych katolickich stacji radiowych, które w całości, lub częściowo retransmitują programy matki Angeliki. Gdy powstawało EWTN były zaledwie dwie katolickie stacje radiowe w USA. Dzisiaj jest ich już ponad sto dwadzieścia i niemal każdego tygodnia powstają nowe. Ostatnio udało się uruchomić silną stację radiową w San Francisco, mieście nazwanym ma cześć Świętego Franciszka, a tak ostatnio zlaicyzowanym i liberalnym, że na pewno praca radia EWTN będzie tam potrzebna i przyniesie dobre owoce.

Wiele można by jeszcze napisać o Matce Angelice. O szczególnej opiece, jakiej podlega całe jej życie. O jej mistycznych przeżyciach. O jej spotkaniach z Archaniołem Michałem, którego widziała we Włoszech, gdzie na Górze Gargano poczuła ona jak Archanioł przyłożył swój miecz do jej boku i powiedział: „Będę zawsze u twego boku i będziemy walczyć razem” i który później w Alabamie wskazał jej miejsce, gdzie miała postawić antenę swego radia. Nawiasem mówiąc fachowcy odradzali to miejsce, uważając, że nie nadaje się do tego celu. Jednak matka Angelica posłuchała archanioła Michała, nie fachowców i dzięki temu sygnał z jej radia jest doskonale słyszalny na całym świecie. A to, że miejsce zbudowania anteny nadajnika akurat wypadło w gminie Santa Clara jest oczywiście przypadkiem. Matka Angelika to przecież klaryska…

Dzisiaj radio EWTN oprócz krótkich fal, Internetu i lokalnych rozgłośni transmitowane jest także przez satelitarne radio Sirius. Ja właśnie w taki sposób słucham go w mojej ciężarówce. Jadąc mogę zawsze łapać sygnał z satelity i niezależnie od tego gdzie się znajduję, mogę przez 24 godziny słuchać ich wspaniałych programów. Z radiem EWTN współpracuje organizacja Catholic Answers z San Diego w Kalifornii, www.catholic.com , która każdego dnia ma dwugodzinny blok programów apologetycznych, tłumaczących naszą wiarę. Codziennie rano i popołudniu są godzinne audycje społeczne transmitowane z radia Ave Maria z Michigan. Radio to założył były właściciel sieci pizzerii „Dominos Pizza”, Tom Monaghan.

Tak nawiasem mówiąc Tom Monaghan to także fascynująca postać, warta osobnej biografii. Oddany do sierocińca po śmierci ojca, gdy dorósł poszedł do wojska, a później za zaoszczędzone pieniądze z żołdu kupił małą pizzerię. Rozbudował ją tak, że stała się drugą co do wielkości siecią pizzerii w USA. Sprzedał ją potem za miliard dolarów. Lektura książki CS Lewisa „Mere Christianity” ( Chrześcijaństwo po prostu) spowodowała, że przeżył głębokie nawrócenie i powrócił do religii swego dzieciństwa, katolicyzmu. Teraz buduje na Florydzie całe miasto oparte na katolickiej nauce moralności, z katolickim uniwersytetem. (Ave Maria University, www.avemaria.edu , www.avemaria.com ) Nie będzie tam żadnych pornograficznych kanałów w telewizji, apteki nie będą sprzedawały żadnych środków antykoncepcyjnych, nie mówiąc już o braku jakichkolwiek aborcyjnych młynów. Centralnym ośrodkiem miasteczka będzie wspaniała bazylika, w której zawsze będzie odprawiana liturgia Mszy Świętej zgodnie z wytycznymi Watykanu. Oczywiście wiele liberalnych organizacji już planuje oddanie go do sądu, by zmusić go do zmiany planów, ale on na to tylko odpowiada: „Niech próbują. Dostarczą mi tylko darmowej reklamy”.

A wracając do tematu, czyli do Matki Angeliki, to skoro jesteśmy przy liturgii warto wspomnieć o Mszy, jaka jest transmitowana przez EWTN. Kilkanaście lat temu konferencja biskupów miała kolejny pomysł na reformę liturgiczną w Stanach. Pewne osoby nie mogą po prostu zaakceptować tego, co nam daje nasza Matka, Kościół, ale zawsze dążą do forsowania swoich poglądów. Częściowo już im się to udało i na przykład wszędzie tam, gdzie w Biblii święty Paweł napisał „bracia”, w oficjalnym przekładzie używanym podczas liturgii w Stanach czytamy „bracia i siostry”. Gdy jednak dochodziły słuchy, że nie jest to koniec reform, matka Angelica zaczęła sama sprawdzać co mówią dokumenty Soboru Watykańskiego II na temat liturgii. Gdy się okazało, że Sobór nie tylko nie zakazał łaciny, ale wręcz nauczał, że jest to specjalny, uroczysty język liturgiczny, który należy szanować, wprowadziła ona go do transmitowanych przez siebie Mszy. Czytania w Pisma Świętego i kazania są oczywiście po angielsku, ale wszystkie stałe części Mszy są po łacinie. Gdy to pierwszy raz wprowadziła, było to sporym szokiem dla Amerykanów, ale teraz coraz częściej w różnych regionach USA spotyka się odmawianie pewnych stałych fragmentów Mszy w tym języku. Niewątpliwy wpływ EWTN.

Matka Angelica jest twierdzą ortodoksyjnego katolicyzmu w USA. Zawsze stoi na straży nauki Magisterium i nie boi się powiedzieć tego, co myśli. Czasem powoduje to pewne kłopoty, jak na przykład podczas jej konfliktu z kardynałem Mahony. Powiedziałbym nawet, że bardzo poważne kłopoty. Kardynał Mahony z Los Angeles napisał list odczytywany we wszystkich jego parafiach, z którego wynikały wątpliwości co to wiary kardynała w prawdziwą obecność Pana Jezusa w Eucharystii. Matka Angelica skrytykowała ten list i powiedziała, że gdyby ona była członkiem archidiecezji Los Angeles, jej posłuszeństwo wobec kardynała byłoby zerowe. I o ile sama krytyka listu pasterskiego kardynała znanego ze swych liberalnych poglądów było uzasadnione, to ostatnia uwaga była przekroczeniem prawa kanonicznego. Kardynał Mahony zaczął krucjatę przeciw EWTN i nawet w Rzymie szukał możliwości zemsty.

Matka Angelica przeprosiła za nawoływanie do wypowiedzenia posłuszeństwa kardynałowi, ale też dokładnie zanalizowała cały jego list pasterski. Poprzednio bowiem jej uwaga była zaledwie rzucona mimochodem, przy okazji mówienia o czymś innym. Jej analiza, bardzo ostrożna tym razem, jeszcze bardziej rozzłościła kardynała. Nie przyjął przeprosin matki Angeliki i zarówno w Rzymie, jak i u biskupa Birmingham oraz na konferencji biskupów amerykańskiego episkopatu żądał, by coś zrobiono z tą niepokorną zakonnicą. Matka Angelica jednak się nie ugięła do końca. Przy okazji okazało się, że to ona, prosta siostra zakonna ma w Watykanie większe wpływy nić potężny kardynał jednej z największych amerykańskich archidiecezji. Jednak konflikt ten spowodował, że cała organizacja EWTN została przekazana w ręce osób świeckich. Była to świadoma decyzja matki Angeliki. Obawiała się ona, że nawet, jak nie uda się liberałom przejąć EWTN za jej życia, to mogą zainstalować kogoś w jej miejsce po jej śmierci. Zrezygnowała więc ona całkowicie z prawa weta i w ten sposób zabezpieczono EWTN od zapędów liberalnych członków władz Kościoła od przejęcia kontroli nad tą rozgłośnią. Takie posunięcie na pewno było ryzykowne. Nie ma żadnej gwarancji, że kiedyś i we władzach świeckich EWTN nie znajdą się głosy liberalne. Ale jak na razie wszystkie osoby związane z EWTN są bardzo wierne Magisterium, papieżowi i nauce Kościoła, a osoby związane z konferencją episkopatu, z biskupami, nie raz pokazywały swe niepokorne oblicze.

Wystarczy wspomnieć choćby przedstawienie Drogi Krzyżowej, pantomimę, podczas papieskiej wizyty w czasie Światowego Dnia Młodzieży w Denver. Rolę Jezusa odgrywała tam młoda, piękna dziewczyna. Matka Angelica wręcz odchorowała ten spektakl. Świadkowie mówią, że płakała całą noc, a na drugi dzień w swej audycji w bardzo gorzkich słowach powiedziała co myśli o tych, którzy „nie mają nic do zaoferowania poza niszczeniem tego, co dobre i co święte w Kościele”. „”Spróbowalibyście tego z Martinem Lutrem Kingiem. Dajcie kobietę w jego roli i zobaczcie co się stanie. Spróbujcie tego z Mojżeszem, albo Mahometem. Ale nie, my jesteśmy jedynymi, których można tak obrażać i którzy niczego nie mówią”. A konferencja biskupów wydała tylko oświadczenie mówiące, że „pantomima nie jest historycznym odtworzeniem rzeczywistości, lecz sztuką i każdy, nawet dziecko, może odegrać każdą rolę”. Oczywiście oni być może nie widzieli, albo nie chcieli zobaczyć tego, co natychmiast zobaczyli i podchwycili zwolennicy idei kapłaństwa kobiet.

Siostra Maureen Fiedler, głośna zwolenniczka kapłaństwa kobiet powiedziała reporterom, że jest hipokryzją ze strony Kościoła mówienie, że kobieta nie może „In Persona Christi” odprawiać ofiary Mszy, gdy na spotkaniu z papieżem ten sam Kościół ukazuje „In Persona Christi” kobietę podczas inscenizacji Drogi Krzyżowej. „Jedyny powód, jaki Watykan daje przeciw kapłaństwu kobiet, to to, że my nie jesteśmy obrazem Jezusa. Ale jak oni sami wyobrażają Jezusa w ich drodze krzyżowej, to najwyraźniej ktoś w Watykanie musi uważać, że jednak kobieta może być obrazem, wyobrażeniem Jezusa. Własną ręką obalili swoje argumenty”. Podobnie skomentowała to codzienna gazeta z Denver. „Denver Post”. Napisali, że jest ironią losu, że kościół, który zabrania kapłaństwa kobiet, przedstawia w roli Jezusa kobietę.

Jedyną oficjalną odpowiedzią na krytykę, jakiej udzieliła matka Angelica w swym programie był telefon arcybiskupa Williama Keelera, prezydenta Konferencji Episkopatu, w którym powiedział on matce Angelice, że „przesadziła ze swoją reakcją”. Natomiast arcybiskup Rembert Weakland napisał później o komentarzu matki Angeliki: „Przez pól godziny paplała ona o wszystkich wykroczeniach po Soborze Watykańskim, jakie rzekomo mają miejsce według jej osobistego sądu, który oczywiście uważa ona za zgodny z sądem Ojca Świętego. Był to najbardziej hańbiący, niechrześcijański obraźliwy i poróżniający atak jaki kiedykolwiek słyszałem”. „Jeżeli on uważa, że granie roli Jezusa przez kobietę nie było obraźliwe, to jeśli o mnie chodzi, może on wsadzić swoją głowę do toalety”- odpowiedziała matka Angelica. (“He can put his head In the back toilet, as far as I am concerned.” Page 244). Biskupi więc najwyraźniej świadomie zgodzili się na takie wyzwanie papieżowi, albo nie widzieli w takim świętokradczym przedstawieniu naszego Pana niczego złego. I chyba nie wiadomo, co jest gorsze. A reakcja matki Angeliki była tylko dlatego taka, że dla niej to nie był atak na jakiegoś historycznego, dalekiego Jezusa. Ona zawsze odbierała każdy atak na Jezusa, czy to w zamachu na dogmat o prawdziwej obecności Jezusa w Eucharystii, czy na to przedstawienie Go w drodze krzyżowej jak atak na jej ukochanego ponad wszystko Oblubieńca, ukochanego małżonka. Jezus nie był dla niej abstrakcją, ale kimś bliskim, kimś naprawdę kochanym. I dlatego zawsze tak gwałtownie i tak personalnie reagowała na wszystkie, nawet najmniejsze na Niego ataki.

Matka Angelica odegrała też być może zasadniczą rolę w poprawnym tłumaczeniu Katechizmu Kościoła Katolickiego na język angielski. Oryginał tego dokumentu był napisany po francusku, a poszczególne episkopaty tłumaczyły go na swe narodowe języki. Amerykańska wersja była pełna politycznie poprawnych wyrażeń, gdzie znikały słowa typu „Men”, czy „Son”, a pojawiały się „Humanity” i „People”. Matka Angelica akurat przebywała w Rzymie, gdy kardynałowie przedstawili swe tłumaczenie Katechizmu. Gdy dowiedziała się ona o tych wszystkich zmianach językowych poprosiła o audiencję kardynała Josepha Ratzingera, odpowiedzialnego za zatwierdzenie tłumaczenia. Powiedziała mu, że ona na pewno nie będzie mogła promować tego dokumentu, jak będzie on zawierał takie sformułowania. Powiedziała, że Jezus był Synem Bożym, i mężczyzną, a nie jakimś „członkiem ludzkiego rodzaju”. Nie wiadomo oczywiście na ile jej uwagi wpłynęły na decyzję kardynała Ratzingera, zapewne i bez wizyty matki Angeliki nie zatwierdziłby takiego tłumaczenia, ale być może miała ona jakiś wpływ na to, że odrzucił on „politycznie poprawną” wersję Katechizmu. Musieliśmy przez to czekać kolejne 18 miesięcy, ale mamy teraz naprawdę dobre tłumaczenie Katechizmu w Stanach.

Matka Angelica parę tygodni po tym, jak Raymond Arroyo zakończył rozmowy z nią o jej życiu miała masywny wylew krwi do mózgu. To, że przeżyła operację graniczy z cudem. Albo tym cudem jest. Nie pierwszym w jej życiu. Jednak zdrowie jej zaczęło się pogarszać i po pewnym czasie została przykuta do łóżka na stałe. Straciła też wkrótce zdolność mówienia. Wreszcie jest tym, kim zawsze chciała być. Kontemplacyjną biedną klaryską, która za kratami w klasztorze spędza czas na modlitwach. Mieszka teraz w pięknym, nowym klasztorze, w Hanceville, Alabama, godzinę jazdy od Birmingham. Klasztorze, którego budowa kosztowała niemal 50 milionów dolarów. A przy okazji warto wspomnieć i o tej sprawie. O kontrowersji związanej z budową tego „pałacu”.

Nie trudno się domyśleć jakie listy dostawała Matka Angelica, krytykujące ten zbytek i przepych. Oczywiście krytykowali nie ci, którzy dawali cokolwiek, bo zazwyczaj takie krytyki są dziełem tych, którym trudno nawet złotówkę dać na Kościół. Jednak ponieważ wielu ludzi posyła datki na koszty związane z radiem i TV EWTN, którzy niekoniecznie chcieliby je przeznaczać na nowy klasztor, matka Angelica odpowiedziała na te zarzuty.

18 stycznia 2000. roku powiedziała o całych pudłach obrzydliwych listów, jakie otrzymała. „Niektórzy ludzie krytykują złoto, srebro, marmury. Ale wiecie, co ja myślę? Ja myślę, że sami zagubiliście się w swojej krytyce. Bo nikt z was nie krytykuje pałaców dla królów i prezydentów. Nikt nie krytykuje Białego Domu, stanowczo zbyt wielkiego dla dwóch osób, które go zamieszkują. Co mnie naprawdę martwi, to to, że jesteście usatysfakcjonowani tylko najlepszymi rzeczami gdy chodzi o was, ale dla Boga przeznaczylibyście tylko to, co najgorsze.” Następnie podnosząc rękę i pokazując pięć palców matka Angelica kontynuowała: „Ani jeden cent z waszych datków nie został przeznaczony na budowę sanktuarium i klasztoru. Ani jeden. Pięć rodzin, które zażyczyły sobie pozostać anonimowe, pokryły wszystkie koszty związane z budową klasztoru. Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć - jakbyście mieli kłopot z liczeniem. Pięć osób zbudowało kościół i cały klasztor”. Niezależna komisja, która później badała finanse Matki Angeliki w pełni potwierdziła fakt, że budowa klasztoru nie kosztowała słuchaczy radia i TV ani grosza. A ja przy okazji polecam swój tekst, jaki przed laty napisałem o „przepychu w kościołach”. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

Jest jeszcze pewien polski, a nawet krakowski akcent w tej całej historii. Po wszystkich tych problemach matka Angelica otrzymała pewnego dnia z Watykanu przesyłkę. Spore pudło z insygniami papieskimi, ale bez żadnego wyjaśnienia. Dopiero telefon z Rzymu wyjaśnił, że w środku jest osobisty prezent od Jana Pawła II w podziękowaniu za zasługi w szerzeniu wiary na całym świecie i w oddaniu się Jezusowi w Najświętszej Eucharystii. Podczas audycji na żywo matka Angelica złamała papieskie pieczęcie i otworzyła pudło. W środku była monstrancja, jaką otrzymał papież od mieszkańców Nowej Huty, podczas swej pielgrzymki do Polski w 1999. roku.

Matka Angelica miała wcześniej kilka spotkań z papieżem. Był on doskonale poinformowany o jej działalności. Zdawał sobie sprawę z tego, że ma opozycję wśród wielu liberalnych biskupów amerykańskich i wiedział także, że ma wspaniałego obrońcę w osobie matki Angeliki. Ona broniła papieża, a on bronił jej. Podczas jednej z jej wizyt w Rzymie Jan Paweł II podszedł do niej i wziąwszy jej twarz w dłonie powiedział głośno: „Ah, Mother Angelica, the grand chief.” „Mother Angelica, the grand chief” –powtórzył śmiejąc się. (Matka Angelika, wielki wódz). Innym razem, gdy przedstawiła mu plany związane z powstającym radiem i powiedziała, że najpierw będą nadawać do Południowej Ameryki, a potem do krajów europejskich, Jan Paweł II z uśmiechem zapytał” „A potem?” –„Potem do Rosji” – „A potem?” – „Potem do Chin” –odpowiedziała Angelica. „A potem?” –śmiejąc się kontynuował papież, wiedząc, że matce Angelice zaczyna brakować terenów do których miałaby wysyłać Dobrą Nowinę. Odchodząc spojrzał jeszcze raz na tę starszą zakonnicę, wspartą o kule i wrócił do niej raz jeszcze. Jedną rękę położył na jaj welonie, a drugą robiąc znak krzyża na jej czole powiedział: „Mother Angelica, weak in body, strong in spirit. Charismatic woman, charismatic woman.”. (Matka Angelica, słaba ciałem, mocna duchem. Charyzmatyczna kobieta.)

Na tym skończę już tę nieco chaotyczną opowieść o matce Angelice. Nie da się na kilku stronach powiedzieć wszystkiego. Mam nadzieję, że biografia Raymonda Arroyo będzie kiedyś przetłumaczona na polski język, więc każdy sam będzie mógł poznać więcej szczegółów z jej zdumiewającego życia. Dodam może tylko, że trudno przecenić jej wpływ na miliony ludzi w Ameryce i na całym świecie. To, że Kościół w USA przeżywa odrodzenie, że w seminariach jest coraz więcej kandydatów do kapłaństwa, że wiedza wielu katolików zaczyna wreszcie być na jakimś poziomie, że dziesiątki mądrych i świętych kapłanów, biskupów, członków laikatu, konwertytów na katolicyzm mają możliwość, mają gdzie uczyć nas wszystkich prawdziwej wiary katolickiej to jej wielka zasługa.

Co więcej, w kraju, gdzie większość mieszkańców uważając się za chrześcijan nie jest katolikami i gdzie wiedza o religii katolickiej jest na żenująco niskim poziomie, a do tego jest pełna fałszów i zakłamań, wpływ radia i telewizji EWTN sięga daleko poza członków naszej religii. EWTN jest oglądane przez wielu wyznawców innych religii, którzy poznają prawdę o katolicyzmie, a także bardzo często poznając ją zaczynają swoją pielgrzymkę do zjednoczenia się w pełni z Kościołem, który założył Pan Jezus.

Matka Angelica odkryła chyba formułę, która jest bardzo prosta i bardzo skuteczna. Nie zajmuje się polityką, nie zajmuje się ziołolecznictwem, nie zajmuje się społecznymi problemami współczesnej Ameryki, nie popiera żadnej partii politycznej, ale uczy Ewangelii i miłości do swego ukochanego Oblubieńca, Jezusa Chrystusa. Czy jest to poznawanie Biblii, czy Katechizmu Kościoła Katolickiego, czy encyklik papieskich, czy też programy apologetyczne, czy pokazywanie świadectw osób, które odkryły piękno Kościoła i zostały katolikami przychodząc tu z wielu różnych wierzeń i przekonań, od wojującego ateizmu, przez sekty i religie Wschodu do chrześcijańskich wyznań protestanckich, wszystko to prowadzi do pełnego poznania naszej wspaniałej wiary.

Oczywiście nigdy nie da się do końca uniknąć pewnych politycznych i społecznych zagadnień. W końcu EWTN pełni także rolę informacyjną, a gdy biskupi wypowiadają się na tematy wojny w Iraku, nielegalnej imigracji do USA, czy nadchodzących wyborów, EWTN musi i o tym informować. Trzeba jednak słyszeć te telefony od radiosłuchaczy do studia, gdy jakiś biskup zaczyna bronić konferencji Episkopatu, która wydała kolejne oświadczenie krytykujące politykę rządu względem wojny w Iraku, czy też względem meksykańskich imigrantów. Jeden za drugim słuchacze pytają czemu biskupi nie są tacy szybcy w krytyce polityków proaborcyjnych, którzy nazywają siebie katolikami i co niedzielę przystępują do Komunii Świętej, albo dlaczego nie nauczają głośno o złu antykoncepcji, a mieszają się do polityki na której się ani nie znają, ani jej nie rozumieją. Słuchacze matki Angeliki często wiedzą lepiej od niejednego biskupa, co jest tak naprawdę ważne. W końcu wystarczy wziąć przykład od jej Oblubieńca, który przez trzy lata nauczania nic o polityce nie mówił. Mimo, że jego ziemska ojczyzna była pod okrutną, ciężką okupacją.

Poza tym słuchaczom EWTN nie trzeba mówić na kogo mają głosować. Takie uwagi zawsze zresztą przynoszą zwykle odwrotny skutek. Najpierw bowiem trzeba trafić do serc, a jak się w tych sercach rozpali miłość do Jezusa, to każdy sam wie jak i dlaczego głosować tak, a nie inaczej. I to jest chyba największa zasługa matki Angeliki. Że trafiła do serc milionów ludzi na świecie. Zbudowała największe katolickie imperium medialne na świecie, to prawda. Ale to być może mógłby zrobić każdy. Jednak rozpalić serca milionów ludzi, pokazać im prawdziwe chrześcijaństwo, bez nienawiści, bez złości, bez antysemityzmu, bez polityki, za to z radością, miłością, nadzieją, wiarą – to jest prawdziwa i niepodważalna zasługa tej niezwykłej postaci.

Ostatnie lata dały nam kilka naprawdę wybitnych świętych. Jan Paweł Wielki, Matka Teresa z Kalkuty, wcześniej Padre Pio, czy Faustyna Kowalska. Ale według mnie matka Angelica należy do tej samej grupy ludzi. A to, że nie zawsze jest „święta”, że czasem ponosi ją jej włoski temperament, że krytykuje biskupów, to tylko świadczy, moim zdaniem, na jej korzyść. Ona naprawdę kocha swego Oblubieńca, Jezusa Chrystusa, nad wszystko. Tylko to się w jej życiu liczy. I jak ktoś jej zdaniem Go krzywdzi, albo krzywdzi Jego Kościół, to bez względu na konsekwencje stanie w Jego obronie. A że nie jest wykształconą osobą, że ma włoski, gorący temperament, to czasem popełniała błędy. Nie zapominajmy jednak, że i samego Pana Jezusa w Świątyni ogarnął gniew, gdy zobaczył, jak dom swego Ojca zostaje przemieniony w targowisko.

Matka Angelica mówiła normalnym językiem, językiem prostych, zwykłych ludzi. Za to ją wszyscy kochamy. Teraz nie może już mówić, ale EWTN to ciągle jej telewizja i nadal nadawane są jej archiwalne audycje. Miliony ludzi nadal ją oglądają, a nowe programy na żywo prowadzi jezuita polskiego pochodzenia, ojciec Mitch Pacwa. Przyszłość EWTN jest raczej jasna i z pewnością przyniesie wiele dobrych owoców. A my pamiętajmy o tej ubogiej klarysce, wychowanej w rozbitym domu, cierpiącej na rozliczne schorzenia, która stworzyła największe katolickie imperium medialne na świecie i mieszka teraz w pałacu swego Oblubieńca, który sama Mu zbudowała. A wraz z nią mieszka tam kilkadziesiąt sióstr, bo nie brakuje powołań w tym dziwnym i bardzo tradycyjnym zakonie kontemplacyjnym. A to jest najlepsza gwarancja, że EWTN pozostanie ortodoksyjnym głosem Kościoła Katolickiego. Siostry „od matki Angeliki” wymodlą to u samego Boga.

No comments:

Post a Comment