Wednesday, February 06, 2008

Chrzest Pana Jezusa

Kilka tygodni temu obchodziliśmy w Kościele Święto Chrztu Pańskiego. Pan Jezus przyszedł nad Jordan, gdzie Święty Jan chrzcił i nawoływał do nawrócenia i poprosił o to, by i Jego Św. Jan także ochrzcił. Święty Jan nie rozumiał tej prośby, gdyż będąc prorokiem wiedział, że Jezus jest Mesjaszem i wiedział, że to raczej on, Jan, powinien być ochrzczony przez Jezusa. Nasz Pan jednak nalegał i Jan Go ochrzcił. Jan jednak nie był jedynym, który nie rozumiał dlaczego Pan Jezus chciał się ochrzcić. My także często tego nie rozumiemy. Mnie się wydaje, że żeby zrozumieć czym był chrzest Pana Jezusa trzeba spojrzeć na cale Jego życie jako nauczyciela w Palestynie. Na to, co robił i jakie miało to skutki.

Pamiętamy wszyscy, że pan Jezus urodził się jako Żyd i podlegał Prawu Mojżeszowemu. Był obrzezany w ósmym dniu, ofiarowany Bogu w czterdziestym, odwiedzał Świątynie w nakazanych terminach itd., itp. Równocześnie wiemy, że wiele przepisów interpretował inaczej niż uczeni w piśmie i faryzeusze. Nie tak, jak by był podległym Prawu, ale jakby był Prawodawcą. Widzimy to na przykład w dniach szabatu, gdzie Jezus robi wiele dobrego, ale ta działalność gorszy faryzeuszy, uważających, że w tym dniu nie należy robić nic.

Prawo wówczas obowiązujące miało wiele zakazów. Łamanie ich powodowało, że człowiek stawał się „nieczysty”. Księga Kapłańska jest pełna przepisów szczegółowo mówiących w jaki sposób to się staje. Między innymi przez dotknięcie zmarłego, trędowatego, czy krwawiącej kobiety. Tymczasem Jezus dotykając zmarłej córeczki Jaira, czy też trędowatego, albo gdy krwawiąca kobieta dotknęła się Jego płaszcza nie tylko nie spowodowało to, że Jezus stał się nieczysty, ale wręcz odwrotnie: Jego świętość, Jego czystość „przeszła” na chorych, trędowatych, zmarłych i spowodowała ich oczyszczenie.


Gdy przebywał w jednym z miast, zjawił się człowiek cały pokryty trądem. Gdy ujrzał Jezusa, upadł na twarz i prosił Go: Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić. Jezus wyciągnął rękę i dotknął go, mówiąc: Chcę, bądź oczyszczony. I natychmiast trąd z niego ustąpił. (Łk 5,12-13)

A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi; całe swe mienie wydała na lekarzy, a żaden nie mógł jej uleczyć. Podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza, a natychmiast ustał jej upływ krwi. Lecz Jezus zapytał: Kto się Mnie dotknął? Gdy wszyscy się wypierali, Piotr powiedział: Mistrzu, to tłumy zewsząd Cię otaczają i ściskają. Lecz Jezus rzekł: Ktoś się Mnie dotknął, bo poznałem, że moc wyszła ode Mnie. Wtedy kobieta, widząc, że się nie ukryje, zbliżyła się drżąca i upadłszy przed Nim opowiedziała wobec całego ludu, dlaczego się Go dotknęła i jak natychmiast została uleczona.[…] Gdy przyszedł do domu, nie pozwolił nikomu wejść z sobą, oprócz Piotra, Jakuba i Jana oraz ojca i matki dziecka. A wszyscy płakali i żałowali jej. Lecz On rzekł: Nie płaczcie, bo nie umarła, tylko śpi. I wyśmiewali Go, wiedząc, że umarła. On zaś ująwszy ją za rękę rzekł głośno: Dziewczynko, wstań! Duch jej powrócił, i zaraz wstała. Polecił też, aby jej dano jeść. (Łk 8, 43-47,51-55)

Myślę, że przez analogię możemy zrozumieć sens chrztu Pana Jezusa. To nie On potrzebował oczyszczenia, ale Jego chrzest nadał moc sakramentowi chrztu. Chrzest Janowy był symboliczny, był gestem nie mającym rzeczywistej mocy. Pan Jezus „dotknął” wody używanej w tym sakramencie i nadał jej i samemu sakramentowi moc oczyszczania z grzechów. Przez chrzest Pana Jezusa nasz chrzest jest czymś więcej niż symbolem. Stał się sakramentem mającym rzeczywistą moc zmycia naszych grzechów. Bo to nie woda oczyściła Pana Jezusa w Jego chrzcie, ale On uświęcił wodę, by nasz chrzest był tym, czym rzeczywiście jest: Sakramentem powodującym, że stajemy się Dziećmi Bożymi, stajemy się członkami Kościoła, członkami mistycznego Ciała Jezusa i oczyszczeni możemy osiągnąć życie wiecznie.

.

No comments:

Post a Comment