Sunday, January 28, 2007

Zaś największa jest miłość

Fragment z dzisiejszego czytania. Konkretnie jest to Hymn o Miłości z Pierwszego Listu do Koryntian, rozdział 13:

Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość. (1 Kor 13:8-13)

Słuchając tego fragmentu w czasie wczorajszej mszy pomyślałem sobie o doktrynie nauczanej przez wielu protestantów i mówiącej, że jesteśmy zbawieni tylko przez wiarę. Pisałem już o tym, link do tekstu na ten temat jest TUTAJ, ale chyba nie wspominałem tam o Liście do Koryntian. A św. Paweł tu nam podaje pewne bardzo ważne wskazówki. Przede wszystkim to, że miłość jest „największa”. Większa, niż wiara. Trwalsza niż wiara. Gdyby zbawienie było osiągane „tylko przez wiarę”, to nie powinna być wiara trwalsza i większa od miłości? Tymczasem nie jest. Bóg jest Miłością, nie wiarą. Wiarę ma także szatan i jego pachołki, jak to wyraźnie mówi św. Jakub w swoim liście:

Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. Chcesz zaś zrozumieć, nierozumny człowieku, że wiara bez uczynków jest bezowocna? (Jk 2,19-20)

A z czego biorą się te zbawcze uczynki?

Albowiem w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia, tylko wiara, która działa przez miłość. (Ga 5,6)

A więc nie rytuały, jakie nakazywało Prawo w Starym Testamencie daje zbawienie, nawet nie rytuały, jakie teraz wykonujemy, ale wiara, która działa przez miłość. Bo „tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków.” (Jk 2, 26)

Wszystko więc nagle zaczyna mieć sens. Nie jesteśmy zbawieni ani tylko przez wiarę, ani tym bardziej tylko przez uczynki. Wiara jest warunkiem koniecznym do tego, żeby się zbawić, innym takim warunkiem są uczynki, ale żaden z nich nie jest warunkiem wystarczającym. Brakuje im czegoś bardzo istotnego, a mianowicie miłości. Dopiero przez miłość może działać wiara tak, by uczynki w ten sposób spełnione miały merytoryczną wartość. I tylko dlatego ją mają, że łączą nas one z Bogiem, który jest Miłością i który tak nam tę miłość objawił:

Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. (1 J 3,16a)

Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim. (1 J 4,16)

I na koniec jeszcze jeden cytat. Bardzo trudny i bardzo trzeźwiący. Św. Jan pisze w swoim liście:

Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. (1 J 4,20)

A braćmi naszymi są wszystkie dzieci Boże. Także Żydzi, masoni, cykliści, konfidenci, donosiciele, komuniści, biskupi, redaktorzy RM i redaktorzy Gazety Wyborczej. Także nasi współmałżonkowie, dzieci, rodzice i rodzeństwo. Także teściowe i synowe. I wnuki i babcie. Za nich wszystkich Jezus oddał swoje życie i żadnego z nich, żadnego z nas nie kocha mniej lub bardziej. On każdego kocha do końca, do ostatniej kropli krwi. A my, gdy ich nienawidzimy, udowadniamy, że jest nam zupełnie obca miłość w biblijnym znaczeniu. Udowadniamy, że nie kochamy Boga. Dlatego św. Jan dodaje w 1 J 3,16: „My także winniśmy oddać życie za braci.” Pomyślmy o tym.

A na koniec Hymn do Miłości napisany wierszem przez HansaMarię, kolegę spotkanego kiedyś na czacie, i skopiowany z jego strony. Może kiedyś ktoś napisze do tego muzykę? Byłby to przepiękny hymn. Może Arka Noego by to zaśpiewała? Ja za pomysł proszę o darmową płytkę CD :-)



Hymn o Miłości.

Gdyby tak głos anielski dany był mi grzmiący,
A miłości bym nie miał, jako cymbał brzmiący
Albo miedziak, co brzęczy, byłbym między Wami.
Gdybym prorok był pierwszy między prorokami
I znałbym tajemnice, i miał wiedzę wszelką,
Choćbym wiarę miał w sercu bezgraniczną wielką,
Iżbym góry przenosił, nie mając miłości
Byłbym niczym. Jałmużnę ze swej majętności
Czyniąc i wystawiając na spalenie ciało,
Zyskałbym mniej tysiąckroć niźli tylko mało.
A miłość cierpliwa jest, jest wielce łaskawa.
Miłość nie zna zazdrości - nic jej poklask, sława.
I obcą jest jej pycha, bezwstydu nie znosi,
Nie chce swego i gniewem złym się nie unosi.
Wszystko złe zapomina, ni się nie weseli
Wraz z niesprawiedliwością - z prawdą radość dzieli.
Ona trwa niewzruszenie. Złe zrządzenia losu,
Każdą boleść przyjmuje bez słów skargi głosu.
Nadzieję ma we wszystkim i wszem wiarę daje.
Wiecznie jest - trwa niezłomna - Miłość nie ustaje.
Bo nie jest jak proroctwa zgasłe wraz z ziszczeniem,
Ani jak dar języków zagrożon zniknieniem
Albo jak wiedza, której z czasem nam nie stanie,
Gdyż częściowym zaledwie jest ludzkie poznanie
I wyrocznie czynione przez umysły małe.
Znika więc, co maluczkie - trwa, co doskonałe.
Tak jak gdy dzieckiem będąc, jak dziecko patrzamy
I czujemy jak dziecko, a gdy dorastamy,
Stawając się mężami, rzeczy dobrze znane
Inne widzimy - większe - od nowa poznane;
Tak teraz oczom naszym dane są widzenia
- Piękne - choć wciąż niepełne - ledwie rozmarzenia,
Bowiem część nam odkryta lecz dzień ów nastanie,
W którym, jak zna nas Ona, tak i Jej poznanie
Nastąpi w pełni blasku - Jej wespół z siostrami.
My w czas, gdy Triada zstąpi, chórem odśpiewamy
Pieśń chwały ku czci Onej, co prym w Trójcy wiedzie.
Będą: Wiara, Nadzieja - z Miłością na przedzie.

1 comment: