Podczas wigilijnego nabożeństwa Bożonarodzeniowego usłyszymy fragmenty Ewangelię Św. Mateusza podającą rodowód Jezusa (Mt 1,1-16). Jest to niezwykły rodowód, bo Św. Mateusz wspomina w nim kilka kobiet.
Kobiety nie miały znaczenia w rodowodach Izraelitan. Ważne było, kto jest ojcem, nie matką. Mesjasz miał być synem Dawida, nie Batszeby, ale Mateusz wspomina ich oboje. I to w jaki sposób! Nie nazywa Batszeby jej imieniem, ale pisze o niej jako o „żonie Uriasza”. Tylko, że Uriasz nie jest żadnym przodkiem Jezusa, jak to więc jest, że żona Uriasza jest prapra- prababką naszego Zbawiciela? I po co wspominać takie osoby, które i tak nie mają znaczenia dla uznania, że Jezus jest Synem Dawida i pochodzi z jego Domu?
Tym bardziej, że ta „żona Uriasza” to nie jedyna kobieta wymieniona przez Mateusza. Wspomina on w sumie cztery damy, ale żadna z nich nie jest „bez skazy”. Albo nie były to w ogóle Izraelitki, albo postępowały one niemoralnie, albo jedno i drugie.. Każdą więc z wymienionych pań pobożny faryzeusz raczej by usunął z pamięci i z historii, zwłaszcza jako przodka tak oczekiwanego Mesjasza. Dla nich wszyscy „goje”, wszyscy ludzie nie będący Izraelitami byli nieczyści i każdy niemoralny akt był grzechem, łamaniem przykazań Bożych. Czemu Mateusz wspomina te kobiety? I co one za jedne? Przyjrzyjmy się im kolejno.
Pierwszą z nich jest Tamar. Biblia uczy nas o niej niezwykle ciekawych faktów. To bezdzietna wdowa po synu Judy, która zostaje poślubiona, jak nakazywało prawo, bratu męża, Onanowi. Ten nie chcąc się wywiązać z obowiązku małżeńskiego (przykład potępienia antykoncepcji w Biblii), zostaje przez Boga ukarany śmiercią. Według prawa kolejnym jej mężem musiał zostać młodszy brat męża, ale Juda bojąc się o jego życie, postanawia nie wypełniać tego prawa i nie dać synowej najmłodszego syna za męża. Tamar, zasłaniając swą twarz i chroniąc swą tożsamość, podstępnie udaje nierządnicę i oddaje się swemu teściowi, a gdy później do niego dochodzi wieść, że jego była synowa jest w ciąży, nakazuje ją zabić. Jednak gdy Tamar udowadnia, że to właśnie teść jest ojcem jej dziecka, Juda uznaje swą winę. A ich syn, Fares, będzie przodkiem naszego Zbawiciela. Całą historię można przeczytać w Księdze Rodzaju 38,6-30.
Druga z wymienionych kobiet to Rachab, nierządnica z Jerycha, która ukryła zwiadowców Izraelskich. Co prawda schroniła ona izraelskich szpiegów przed pewną śmiercią z rąk Kananejczyków, oddając Izraelitom przysługę, ale była ona prostytutką i sama była Kananejką. Kananejczycy, przypomnę, to potomkowie Kanaana, wnuka Noego, który, moim zdaniem, był synem kazirodczego związku Chama ze swą matką, żoną Noego. Pisałem o tym w w drugim rozdziale „Rozważań o Biblii”. O Rachab można przeczytać w Joz 2.
Trzecia z kobiet, o których wspomina Mateusz to Rut. To także cudzoziemka, Moabitka. Moabici to byli potomkowie Moaba, syna Lota i jego córki. Gdy bratanek Abrahama, Lot, uciekł z Sodomy ze swoją rodziną, zamieszkał potem ze swymi córkami. Jego żona, jak pamiętamy, zamieniona została w słup soli. Córki nie mogąc znaleźć mężów postanowiły upić winem ojca i „wykorzystały go” podczas jego snu. Synowie, którzy przyszli na świat z tego grzesznego czynu dali początek narodom Moabitów i Ammonitów. Opis tych wydarzeń jest w Księdze Rodzaju, rozdział 19. A sama Rut została żoną Booza także uciekając się do podstępu. (Rut 3, 1-17).
Kolejna kobieta wymieniona w rodowodzie Jezusa to „żona Uriasza”. Mateusz nawet nie wspomina, że ma ona na imię Batszeba, starając się uwypuklić fakt, że to właśnie Uriasz, nie Dawid powinien być jej mężem. Ale Dawid, widząc ją kąpiącą się w pobliżu swego pałacu, zaprosił ją do siebie i… no, wiadomo, co było dalej. Nie będę wchodził w szczegóły, bo blog ten czytają też dzieci. Zresztą to być może też jakieś krętactwo ze strony Batszeby. Czemu kąpała się w zasięgu wzroku króla Dawida, gdy jej mąż był na wojnie, walcząc dla tego króla? Tak czy inaczej w konsekwencji zaproszenia na królewskie pałace zaszła ona w ciążę, a Dawid, panikując, wydał rozkazy powodujące śmierć Uriasza. Batszeba została jedną z jego żon i matką Salomona. O niej możemy przeczytać w 2 Sam 11.
Prawo zakazywało małżeństw z Moabitami, Kananejczykami i w ogóle niemoralnych praktyk. Część z tych przepisów jest tutaj:
Nikt nie poślubi żony swego ojca i nie odkryje brzegu płaszcza ojca swego.
Nie wejdzie syn nieprawego łoża do zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu nie wejdzie do zgromadzenia Pana.
Nie wejdzie Ammonita i Moabita do zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu; nie wejdzie do zgromadzenia Pana na wieki. (Pwt 23, 1,3-4)
A jednak wśród przodków Dawida i Salomona są te przykłady kobiet pochodzących z obcych, wrogich Izraelitom narodów, na dodatek o co najmniej podejrzanej reputacji. Dlaczego więc je Mateusz wspomina? Nie lepiej by było spuścić na nie zasłonę niepamięci? Ja myślę, że wyjaśnienie tego kroku można znaleźć w tym wersecie, który cytowałem w moim poprzednim felietonie mówiącym o filmie „Narodzenie”:
Czy nie jest to cieśla, syn Maryi, a brat Jakuba, Józefa, Judy i Szymona? Czyż nie żyją tu u nas także Jego siostry? I powątpiewali o Nim. (Mk 6,3)
Powątpiewali o nim, bo od lat uważali oni, że Maryja poczęła dziecko poza związkiem małżeńskim. Gdy wróciła od swej krewnej Elżbiety, była już w widocznej ciąży, a przecież nie mieszkała jeszcze z zaślubionym sobie Józefem. Dlatego to Jezusa nazywano „synem Maryi”. Jedyny taki przypadek w całej Biblii. Inni mężczyźni zawsze nazywani są „synami ojca”. Oto parę przykładów:
A duch Boży spoczął na Azariaszu, synu Odeda. (2 Krn 15,1)
A wśród zgromadzenia duch Pański spoczął na Jachazjelu, synu Zachariasza, syna Benajasza, syna Jejela, syna Mattaniasza - lewicie spośród potomków Asafa. (2 Krn 20,14)
Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. (Mt 1,20)
Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty. Ten bowiem - jeden z Dwunastu - miał Go wydać. (J 6,71)
I znowu, po raz drugi, powiedział do niego: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odparł Mu: Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego: Paś owce moje. (J 21,16)
A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. (Mt 4,21)
Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, (Mt 10,3)
Jedyny przykład w całej Biblii nazwania kogoś „synem matki” to właśnie nazwanie Jezusa synem Maryi w Jego ojczystych stronach, w Nazarecie. Mateusz, by odeprzeć zarzuty, że Jezus nie może być Mesjaszem, bo jego poczęcie jest co najmniej dwuznaczne, przypomina, że król Dawid, autor psalmów śpiewanych każdego dnia przez Żydów i jego syn, Salomon, król Izraela i najmądrzejszy człowiek w historii, obaj czczeni przez Izraelita jako wielcy bohaterowie i święci mężowie, mieli wśród swych przodków kilka niezbyt jasnych plam. (Przecież nie możemy zapominać, że dla współczesnych mu Żydów sprawa była jasna. Maryja była niewierna Józefowi i zaszła w ciążę przed ślubem).
Jeżeli więc nie przeszkadzało, że Dawid i jego syn, Salomon, mieli wśród swych babek cudzoziemki, prostytutki, oszustki i krętaczki, to jakie znaczenie mało by mieć, gdyby nawet rzeczywiście Maryja nie z Józefem miała swego Syna? Bo rzeczywiście nie z nim Go miała. Ale nawet, jak nie wierzyli by oni w fakt, że to sam Duch Święty zstąpił na Maryję, to ciągle nie zmienia to faktu, że Jezus miał prawo do tego, by być nazwanym Synem Dawida. Tym bardziej, że prawa do tego tytułu przysługiwały z prawnego, nie faktycznego stanu.
Jeżeli Jezus był Synem Maryi, a Józef Jej mężem, to prawnie Jezus był Synem Dawida, bo był adoptowanym synem Józefa, pochodzącym z domu Dawida. Natomiast fakt, że faryzeusze i sąsiedzi nie wiedzieli, kto faktycznie był Ojcem Jezusa, nie miał w tym momencie dla nich większego znaczenia, albo raczej, jak to genialnie wykazał święty Mateusz w genealogii Jezusa, nie może w żaden sposób eliminować możliwości, że jest On długo oczekiwanym Mesjaszem.
No comments:
Post a Comment