Zbliża się rocznica śmierci papieża Jana Pawła Wielkiego. Nie będę jednak o tym pisał, bo jest bardzo wiele tekstów w Internecie na ten temat. Nie wiem, co mógłbym dodać jeszcze do tego, co mądrzejsi i zdolniejsi ode mnie napisali. Ale przed rokiem, 31. marca, dwa dni przed tym, jak zmarł nasz Papież, zginęła Terri Schiavo. I tej śmierci już chyba nikt, poza Ameryką, nie pamięta. Tu jednak nie możemy jej zapomnieć, z wielu względów. Przede wszystkim zajmuje się nią prasa i telewizja. Jej były mąż jest codziennie w różnych programach telewizyjnych powtarzając kłamstwa na temat jej choroby, jej śmierci i swojej motywacji i promując książkę, którą napisał na ten temat.
Pisałem kilkakrotnie o Terri przed rokiem, nie będę więc powtarzał tu tego, co każdy może znaleźć w archiwach tej strony. Chciałem tylko przytoczyć list otwarty ojca Franka Pavone do Michaela Schiavo. Zostawię go bez komentarza. Jedyne uwagi jakie mam, dotyczą tylko mojego nieumiejętnego tłumaczenia. Otóż to, że ojciec Pavone zwraca się do Michaela Schiavo na „ty” i nie pisze „ciebie”, „tobie” itp. z dużej litery wynika z zasad języka angielskiego, a nie z chęci okazania mu wyższości, czy też z braku szacunku do niego. Pewnie poprawnie powinienem przetłumaczyć ten list zmieniając takie formy, ale ja nie jestem tłumaczem, tylko kierowcą i nie wiem, jak się powinno prawidłowo w takiej sytuacji tłumaczyć. Chciałem przede wszystkim przekazać treść słów ojca Pavone, nie formę. Nie ona bowiem jest tu istotna.
List otwarty do Michaela Schiavo:
"W tym tygodniu mija rok, gdy stałem przy łóżku kobiety, którą wziąłeś za żonę i obiecałeś kochać w dobrym i złym okresie, w chorobie i zdrowiu. Miała ona wtedy bardzo niedobry okres, ponieważ nie otrzymała jedzenia ani picia przez blisko dwa tygodnie. A ty byłeś tym, który obstawał przy tym, żeby ta procedura była kontynuowana, aż do jej śmierci. Obserwowałem jej twarz godzinami, aż do momentów tuż przed jej ostatnim oddechem. Jej śmierć nie była ani spokojna, ani piękna. Jeżeli i ty ją widziałeś i zauważyłeś, co wyprawiały jej oczy, wiesz, że nazywanie jej agonii spokojną śmiercią jest kłamstwem.
W tym tygodniu dziesiątki milionów Amerykanów będzie wspominało te dręczące dni sprzed roku I będzie drapało się po głowach próbując wymyślić dlaczego po prostu nie zgodziłeś się na to, żeby rodzice i rodzeństwo Terri zaopiekowali się nią, jak tego pragnęli. Wielokrotnie oferowali tobie możliwość oddania Terri im w opiekę, nie żądając niczego w zamian. Ale ty odmówiłeś i upierałeś się przy tym, by karmienie Terri zostało wstrzymane. Ona nie była śmiertelnie chora. Ona była po prostu kaleką kobietą potrzebującą opieki, której ty jej odmawiałeś.
Mówię do ciebie dzisiaj w imieniu dziesiątek milionów Amerykanów, którzy ciągle są zdumieni, dlaczego tak uczyniłeś. Mówię do ciebie żeby wyrazić ich gniew, ich trwogę, ich zdumienie twoim gwałcącym wszelkie moralne prawa zachowaniem w czasie tej tragedii. Większość ludzi będzie w cichym zadumaniu zadawać te pytania, ale ja, jako jeden z niewielu ludzi będących świadkiem odwodnienia Terri, nie mogę milczeć.
Mówiłem do ciebie przedtem, nie osobiście, ale za pośrednictwem środków społecznego przekazu. Zanim rurka doprowadzająca pożywienie dla Terri była ostatni raz usunięta, apelowałem z całym respektem prosząc byś zszedł z tej drogi, namawiając cię do zmiany decyzji w świetle szkód, jakie wyrządzałeś. Zapraszałem cię do rozmowy. Nigdy nie odpowiedziałeś.
Później, po śmierci Terri, nazwałem jej śmierć zabójstwem, a ciebie mordercą, ponieważ wiedziałeś -tak jak i my wszyscy wiedzieliśmy- że wstrzymanie procesu żywienia Terri zabije ją. Myśmy tylko obserwowali, ale ty miałeś moc ją zbawić. Jej życie było w twoich rękach, lecz ty je odrzuciłeś, z pomocą ochoczej współpracy prawników i sędziów, tak jak ty niemających serca. Niektórzy domagali się, bym cię przeprosił za to, że cię nazwałem mordercą. Nie tylko nie przeproszę, ale powtórzę to jeszcze raz. Twoja decyzja by odwodnić Terri aż do jej śmierci była decyzją zabicia jej. Nie ma znaczenia, że sędzia Greer powiedział, że jest to legalne. Żaden sędzia, żaden sąd, żadna siła na ziemi nie może zalegalizować tego, co uczyniłeś. To, czy czyn ten był legalny w oczach człowieka nie robi to żadnej różnicy, było to morderstwo w oczach Boga, milionów Amerykanów i niezliczonych rzesz ludzi na całym świecie. Ty jesteś tym, który nam jest winien przeprosiny.
Twoje działanie nas obraziło. Nie tylko zabiłeś Terri i głęboko zraniłeś jej rodzinę, ale zhańbiłeś nasz naród, zdradziłeś Ewangelię Jezusa Chrystusa i podkopałeś zasady moralne tworzące z nas cywilizowane społeczeństwo. Obraziłeś tych, którzy zmagają się z trudnościami opiekując się swymi umierającymi bliskimi i którzy czasami muszą podjąć uzasadnioną decyzję zaprzestania nieskutecznego leczenia. Obraziłeś ich próbując skonfundować sytuację Terri z sytuacją ich bliskich. Przypadek Terri nie był tym, gdzie można by sądzić, że opieka była bezowocna- co czasem się zdarza. Raczej był to taki przypadek, gdzie jej życie zostało osądzone jako bezwartościowe, co nigdy nie jest prawdą.
Zaznaczyłeś swoje miejsce w historii, ale smutne jest to, że znak ten okazał się obrzydliwą plamą. W imieniu milionów ludzi na całym świecie wzywam cię dziś do nawrócenia i do poproszenia Pana, który w Swych rękach trzyma życie każdego z nas, o wybaczenie."
-- O. Frank Pavone
O. Frank Pavone jest założycielem i dyrektorem organizacji Priests for Life (Księża Dla Życia). Ich strona internetowa to www.priestsforlife.org i tam można znaleźć oryginalny angielski tekst listu. Zdjęcia nienarodzonych dzieci, zabitych podczas aborcji, do których link jest na mojej stronie, są właśnie udostępnione przez tę organizację.
No comments:
Post a Comment