Sunday, June 17, 2012

80 ton

Szybko minął kolejny weekend w domu. Te 48 godzin wolnego to stanowczo za mało. Gdy pracowałem w naszej firmie, Totus Tuus Trucking, byłem w drodze trzy tygodnie, ale potem często minął nawet tydzień, zanim wyruszyłem ponownie w trasę. Teraz jestem częściej w domu, ale na krótko. I choć pewnie po rozładunku w poniedziałek wrócę do domu na kolejną noc, to i tak brakuje mi czasu na wiele rzeczy, które chciałbym i powinienem był zrobić.

W ubiegłym tygodniu miałem cztery ładunki. To dobra wiadomość ze względów finansowych, ale wolałbym, by ich było mniej. Pieniądze to nie wszystko, a cztery naczepy to dość męcząca propozycja. Nie chodzi nawet o to, że się nie da, ale raczej o to, że się nie chce.

W poniedziałek rozładowałem się w górach, w Północnej Karolinie. Żeby się nie zrywać o trzeciej rano wyjechałem już w niedzielę wieczorem i spałem w aucie przy sklepie. Takie rozwiązanie ma jeszcze tę zaletę, że daje możliwość dłuższego dnia pracy. Po prostu gdy zaczynam rozładowywać towar o siódmej rano nie zaznaczam od razu tego w karcie drogowej, więc mój "czternatogodzinny zegar" jeszcze nie tyka.  Dzięki temu mogłem zjechać na bazę po rozładowaniu towaru i zabrać kolejną naczepę do Baibridge i Albany w Georgii. Ten towar dostarczyłem we wtorek, ale już nie zdążyłem powrócić na bazę. Spałem w Albany w truckstopie i w środę po południu dotarłem do Savannah. Tam czekała naczepa do Atlanty, więc zaraz z nią pojechałem i dotarłem wieczorem pod sklep. W czwartek, po rozładunkach w Atlancie powrót na bazę i ładunek na piątek do Jacksonville na Florydzie. A w piątek powrót na bazę i kolejna naczepa, na poniedziałek, do Charlotte. Wieczorem dotarłem do Matthews i zaparkowałem samochód.

Zatem weekend w domku i zasłużony wypoczynek. Przerzuciłem w ubiegłym tygodniu 80 ton towaru, przejechałem 1800 mil. Średni0 600 kilometrów dziennie, nie licząc godzin spędzonych na rozładunku. Jest więc po czym odpoczywać.

Mam nadzieję, że nie każdy tydzień taki będzie. Trzy ładunki mi w zupełności wystarczą, a i dwa nie byłyby złe, gdyby wiązały się z dłuższą trasą. Na przykład Key West. Problem z otrzymaniem tamtego sklepu polega na tym, że zwykle dostaje go kierowca, który ma już ponad 70 lat i on nie poradziłby sobie z trzema, czy czterema naczepami w tygodniu. Dyspozytor więc dba o niego i daje mu łatwiejsze zadania. Ale poza Key West są i inne sklepy, np. w Miami. Dollar Tree ma tam 50 sklepów, w promieniu 50 mil, więc może uda się wycyganić taką trasę.

Na moim kanale na YouTube przybył nowy film, a na forum - kolejne kilkadziesiąt zdjęć z trasy. Tyle zdążyłem w ten weekend, między kościołem, przebywaniem z rodziną i zerkaniem na mecze na Euro 2012. A za kilka godzin trzeba wstać i zabierać się do kolejnego rozładunku. Ech, życie...

No comments:

Post a Comment