Thursday, March 04, 2010

Księga Jonasza

Wszyscy wiemy, że Jezus jest nowym Adamem, nowym Mojżeszem, nowym „synem Dawida”, ale nie zawsze kojarzymy naszego Pana z „nowym Jonaszem”. Tymczasem chyba powinniśmy. zatem, pozwólcie, że trochę przypomnę tę postać.

Parę lat temu słuchałem w Radiu Józef audycji „Prawie wszystko o Biblii” z udziałem pani profesor Świderkówny na temat Księgi Jonasza. Napisałem o tym i poniżej jest ten tekst, nieznacznie poprawiony:



"Pani profesor jest historykiem sztuki. Napisała bardzo popularne książki „Rozmowy o Biblii”, „Rozmowy o Biblii- ciąg dalszy” i parę innych. Czytałem niektóre z nich przed wielu laty i niewątpliwie miały one jakiś wpływ na moją fascynację Biblią. Jednak słuchając tej audycji, która była poświęcona księdze Jonasza, nie we wszystkim się z panią profesor zgadzałem. Biblia bowiem zawsze jest nieomylna, ale pani profesor niekoniecznie.

Oczywiście mógłby ktoś powiedzieć, że ja tu jestem na z góry straconej pozycji, bo nie jestem profesorem, historykiem, czy teologiem. Ale tym się wcale nie przejmuję. W końcu swoją wiedzę zdobywam czytając, i to czytając autorów nie mniej wykształconych i mądrych od pani profesor. I jeżeli autorytety się nie zgadzają ze sobą, to znaczy, że niektórzy z nich muszą się mylić. Zresztą niedawno nie zgadzałem się z księdzem profesorem Michałem Hellerem. którego darzę wielkim szacunkiem, którego wiedza przewyższa moją o kilka rzędów wielkości i od którego wiele się uczę, ale jeżeli chodzi o pewien konkretny pogląd, uważam, że się on myli. Nie przypuszczam także, aby zarówno pani profesor Świderkówna, jak i pan profesor Heller przejęli się tym, że się nie zgadzam z nimi. Choćby dlatego, że zapewne nigdy się o tym rozdźwięku między nami nie dowiedzą ;-) . (Przypomnę, że pisałem te słowa kilka lat temu, gdy pani profesor żyła jeszcze). Pozwólcie więc, że bez dalszej zwłoki postaram się przedstawić swoje poglądy.

Wszyscy znamy, lepiej lub gorzej, historię proroka Jonasza. Bóg wysyła go do wielkiego miasta Niniwy, aby ostrzegł jej mieszkańców, że gdy się nie nawrócą, zostaną ukarani. I tu jest nasza "kość niezgody" z panią profesor. Otóż twierdziła ona w audycji której słuchałem, że Niniwa jest zupełnie fikcyjnym, symbolicznym miejscem. W czasach, gdy Księga Jonasza została zredagowana, Asyria i jej stolica, Niniwa, nie istniały już, a więc autor tej księgi musiał mieć na myśli znaczenie symboliczne. Niniwa symbolizowała tylko świat pogański, w znaczeniu znacznie szerszym, niż jedno królestwo Asyrii.

Ja uważam, ze aczkolwiek i takie znaczenie jest oczywiste, to znaczenie pierwotne jest dużo bardziej dosłowne. Być może Księga Jonasza została napisana w VI wieku przed Chrystusem, nie wiem. Nie ja jestem historykiem sztuki. Ale Księga Rodzaju także nie została napisana 200 tysięcy lat temu, czy nawet 6 tysięcy lat temu, a mówi o postaciach historycznych. To, że wszyscy pochodzimy od Adama jest dogmatem naszej wiary. Nie jego imię, nie ono jest tu istotne, ale jego osoba. Adam nie jest symbolem, ale konkretną osobą i do tego naszym autentycznym prapradziadkiem.

Wydaje mi się, że Jonasz jest jak najbardziej postacią historyczną i wydarzenia opisane w tej księdze są prawdziwą historią. Co więcej, jestem przekonany, że historia Jonasza wydarzyła się dużo wcześniej, niż ostateczne opracowanie redakcyjne Księgi Jonasza, jeżeli rzeczywiście nastąpiło ono dopiero w piątym wieku przed Chrystusem. Wynika to właśnie z samej jej treści: Skoro opisuje Niniwę jako Wielkie Miasto, to musi pisać o czasach, gdy miasto to istniało i było w wielkim rozkwicie. Fakt ten także tłumaczy zachowanie proroka.

Dlaczego Jonasz, jak tylko usłyszał polecenie Boga, natychmiast ruszył w drogę, ale w zupełnie przeciwnym kierunku? Kto może się sprzeciwiać Bogu? Bał się Asyryjczyków? Nie sądzę. Nie bardziej, niż Boga. Wiedział, że sprzeciw Bogu może przepłacić życiem i na okręcie sam poprosił, żeby go wyrzucono za burtę. Wolał zginąć, niż iść do Niniwy. Dlaczego?

Myślę, że dlatego, że był wielkim patriotą. On wiedział, jako prorok, ze Asyria zniszczy jego ojczyznę. Asyria dla Izraela była jak Prusy w XVIII wieku dla Polski, jak nazistowskie Niemcy w latach 30. ubiegłego wieku, jak Rosja Sowiecka. Tylko, że znacznie gorsza. To, że Bóg planował ją zniszczyć, w najmniejszym stopniu nie przejęło proroka. Gotów byłby na największe poświęcenia, aby tym Bogu pomoc. Bóg jednak planował użycia Asyrii do ukarania swego pierworodnego syna wśród narodów, Izraela. Sprawiedliwa kara nie ominęła i Asyrii, ale dopiero po tym, jak stała się narzędziem ukarania Izraela.

Dlatego to, gdy wreszcie Jonasz dociera do Niniwy, gdy mówi o potrzebie nawrócenia i Niniwianie się nawracają, jest taki zrozpaczony. Wręcz zły na Boga. Mówi:

Modlił się przeto do Pana i mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie. (Jon 4,2-3)


Uratował swych wrogów, na zagładę swej ojczyzny. Ale Bóg wie lepiej, co jest dobre dla Izraela. Czasem kochający Ojciec musi ukarać swe dzieci. Tłumaczy Jonaszowi:


Rzekł Pan: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt? (Jon 4,10-11)


Niniwianie, Asyryjczycy, to także dzieci Boże. Każdy, kto się nawróci, uzyska zbawienie. To przesłanie ponadczasowe, uniwersalne Księgi Jonasza. Jonasz go nie rozumiał, bo myślał w kategoriach narodowych, zaściankowych. Myślał, że skoro Izrael jest wybranym dzieckiem Bożym, to tylko On uzyska zbawienie, a wszystkie inne narody zostaną potępione. Bóg uczy nas w tej księdze, że niczym jest wybranie, niczym przynależność do właściwej świątyni, do właściwego Kościoła, gdy nie ma w nas nawrócenia. Wiara, zbawienie, miłość to cos, co jest w naszych sercach, nie cos, do czego należymy. Czy to terytorialnie, czy narodowościowo, czy tez wyznaniowo.

I nie jest to wcale sprzeczne z tym, ze w czasach przed Chrystusem Judaizm był „prawdziwą religią”. Ani z tym, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Judeochrzescijaństwo jest jedyną prawdziwą religią, po ukazuje nam prawdziwego Boga. Objawia nam Go w niewykrzywiony sposób. Ale nie wystarczy być katolikiem, nie wystarczyło być Żydem przed 2000 laty, aby osiągnąć zbawienie. Św. Paweł uczy, że:


Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające. (Rz 2,13-15)


Każdy człowiek otrzymał wystarczającą ilość łask, aby uzyskać zbawienie. Nam, w Kościele Katolickim, jest po prostu łatwiej. Dzięki sakramentom, dzięki pełni objawienia, wiemy dokładnie, jak uzyskać zbawienie, Ale tez nie zapominajmy, że:


Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą. (Łk 12,47-48)


No a co z tą rybą? Czy to znaczy, że i w to musimy wierzyć? Nie. Nie musimy. Nie jest to dogmat wiary. Ale nie znaczy to wcale, że nie możemy w nią wierzyć. Co mi się nie podobało w naukach pani profesor Świderkówny, to autorytatywne oświadczenie, że jest to z pewnością symbol. Dla mnie nie jest to wcale takie pewne. Jeżeli Bóg mógł z niczego stworzyć świat, to z pewnością mógł podesłać wielką rybę, żeby dostarczyła Jonasza do wybrzeży Niniwy. Nie wiem, czemu miałoby to być dla Boga trudne.

Tym bardziej, że są znane przypadki uratowania rozbitków z okrętów wyciągniętych z wnętrzności różnych ryb, nawet po kilku dniach pobytu w takim dziwnym wiezieniu. Fundamentaliści, którzy do wielu wersetów Biblii podchodzą dosłownie ( z wyjątkiem 6. rozdziału Ewangelii Janowej, który to rozdział jest dla nich, w jakiś niewytłumaczalny sposób, totalnie symboliczny) bardzo często publikują podobne przykłady.

Gdy więc jest to możliwe w naturalnym świecie, tym bardziej jest możliwe dla Boga, który nie jest ograniczony naturalnymi prawami. Ja więc pozostanę przy swojej interpretacji i będę wierzył, że Jonasz nie tylko był postacią historyczną, ale także epizod z wielką rybą wydarzył się naprawdę.

Na koniec jeszcze raz anegdotka z życia sługi Bożego, arcybiskupa Fultona Sheena. Opowiadałem ją już zapewne kilka razy, ale powtórzę dzisiaj, bo jest na temat:


Fulton Sheen został pewnego razu zapytany przez pewną ateistkę:
–Pan chyba nie wierzy w te bzdury, które są w Biblii? Na przykład w tę historię o Jonaszu?
–Oczywiście, że wierzę. To Słowo Boże – odpowiedział.
–Jak w takim razie jest możliwe, żeby przeżył w brzuchu ryby trzy dni?
–Nie wiem. Ale zapytam go, jak go spotkam w niebie.
–O tak? A co się stanie, jak go tam nie będzie? -Ironicznie zapytała ta pani.
–To wtedy pani go zapyta. –odrzekł arcybiskup."


PS. To już cały mój stary wpis. Od tego czasu przeczytałem więcej o Jonaszu i poniżej kilka uzupełnień.

Jonasz. Piąty wśród "proroków mniejszych". Jego imię zwykle się tłumaczy jako "gołąb", lecz w świetle słów samego proroka, który narzeka w czwartym rozdziale, jest bardzo prawdopodobne, że imię to wywodzi się ze słowa Yanah, znaczącego "opłakiwać kogoś", "biadolić". Taką interpretację przedstawił święty Hieronim w "Komentarzach do Księgi Jonasza IV, 1".

Poza swą Księgą, Jonasz jest wspomniany tylko raz w Starym Testamencie, w 2 Krl 14,25:

To on przywrócił granice Izraela od Wejścia do Chamat aż do morza Araby - zgodnie ze słowem Pana, Boga Izraela, które wypowiedział przez sługę swego Jonasza, syna Amittaja, proroka pochodzącego z Gat-ha-Chefer.

Pewna antyczna tradycja, którą także wspomina święty Hieronim w prologu do swych komentarzy do Księgi Jonasza, a którą można znaleźć w pseudo-Epifaniuszu (De Vitis Prophetarum XVI, P.L., XLIII,407) Jonasz był zmarłym synem wdowy w Sarepcie, która nakarmiła ostatnią garścią mąki proroka Eliasza. Eliasz później przywrócił jej syna (a zatem, według tej tradycji, Jonasza) do życia. Możemy przeczytać o tym w 17. rozdziale 1 Księgi Królewskiej. Bardzo interesujący jest fakt, że Jezus niemal zapłacił życiem, gdy wspomniał o tym incydencie Żydom. (por. Łk 4,26)

Jeżeli chodzi o historyczność Księgi Jonasza, to tradycyjnie katolicy zawsze tak ją rozumieli. Że przedstawia historyczne wydarzenia. Zresztą nie tylko katolicy, Żydzi także. Z pośród znanych teologów tylko Simon i Jahn kategorycznie odrzucali historyczność Księgi Jonasza, ale ich akurat trudno nazwać ortodoksyjnymi katolikami.

A to kilka argumentów za historycznością wydarzeń opisanych w Księdze Jonasza. W tradycji żydowskiej w tekście Księgi Tobiasza w Septuagincie (XIV, 4) słowa Jonasza odnoszące się do zniszczenia Niniwy są zaakceptowane jako opisujące fakt. Te same słowa są także w jednym z aramejskich i jednym z hebrajskich manuskryptów. Apokryficzna Trzecia Księga Machabejska VI, 8 zamieszcza zbawienie Jonasza przez rybę jako jedno z cudownych wydarzeń Starego Testamentu, a żydowski historyk Józef Flawiusz w Starożytnościach Żydowskich IX, 2 jednoznacznie uznaje tę historię za faktycznie zaistniałą.

Jednak dużo większą wagę ma świadectwo Pana Jezusa. On sam, przepowiadając swą śmierć i zmartwychwstanie, mówi o "znaku Jonasza". Jeżeli więc historia Jonasza byłaby tylko jakimś wymysłem, mitem, bajką - to jaką wagę miałyby słowa naszego Pana? Że to, czego On dokona, to będzie zaledwie coś większego od mitu? Od wymyślonej historyjki? Jedynie wtedy, gdy historia Jonasza była prawdziwym cudem, prawdziwym wydarzeniem, słowa Jezusa mają wagę. Zapowiadają bowiem, że On dokona czegoś rzeczywiście wielkiego, wspanialszego, niż to, co się wydarzyło Jonaszowi.

Patrząc na cały kontekst wypowiedzi Jezusa widzimy, że wspomina on także o "królowej z południa" i o Salomonie:

Lecz On im odpowiedział: Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. (Mt 12, 39-42)


Nikt nie neguje tego, że Salomon i królowa Saby to były postaci historyczne. Widać, że sam Jezus tak samo traktuje ich historię, jak historię Jonasza. dlaczego więc mielibyśmy uznawać historię Jonasza za mit? Za bajkę?

Niektórzy przypominają fakt, że w Księdze Jonasza nie jest podane imię władcy Niniwy, co miałoby sugerować, że to jest zmyślona historia. Ale przecież Biblia nie podaje nam także imienia faraona w czasach Mojżesza. Czy to znaczy, że tamta historia nie ma żadnych historycznych podstaw? Bzdura. Exodus jest historycznym faktem i nikt o zdrowych zmysłach nie neguje tego faktu.

I jeszcze jedno. Tradycja żydowska i tradycja chrześcijańska przez wiele wieków uznawały, że autorem Księgi Jonasza był on sam i że powstała ona w ósmym wieku przed Chrystusem. Wielu współczesnych teologów i biblistów, podobnie jak pani profesor Świderkówna, uważa, że Księga ta powstała parę wieków później. Najczęściej podaje się piąty wiek przed Chrystusem.

Mnie osobiście jednak nie do końca przekonują te rewelacje, bo wydaje mi się, że większą wagę mają opinie ludzi żyjących kilka stuleci od tamtych wydarzeń, niż opinie ludzi badających to dwa tysiące lat później. I dopóki nie ma naprawdę mocnych argumentów za tym, by odrzucić prastarą tradycję, to nie powinniśmy tego zbyt pochopnie czynić. Dlaczego? Bo doświadczenie nas uczy, że bardzo często wiele nowinek tego typu to raczej kwestia mody, niż rzetelnej nauki i mija pokolenie, a wraz z nim mija moda na takie poglądy i okazuje się, że Ojcowie Kościoła jednak mieli rację.

To tyle o Księdze Jonasza, a o "nowym Jonaszu" i "synu Jonasza" postaram się napisać wkrótce.

No comments:

Post a Comment