Thursday, September 07, 2006

Marine Lance Corporal Cliff Golla 1985-2006

Niektórzy z nas, jak ja, wybrali Stany Zjednoczone za naszą przybraną Ojczyznę. Wybraliśmy ją, bo oferowała nam wolność, pracę, bezpieczeństwo. Wielu z nas przyjechało tu jeszcze w czasach, gdy w Polsce rządził narzucony przez obce mocarstwo reżim. Stany Zjednoczone były jak powiew świeżego powietrza. Jedną z rodzin, którzy w tamtych czasach także przybyli do Stanów, najpierw do Buffalo w stanie Nowy Jork, potem w 1988 roku do Charlotte w Północnej Karolinie, byli państwo Iwona i Krzysztof Golla.

Gdy po paru latach pobytu zaczynaliśmy się uczyć historii tego kraju, aby zdać egzaminy na obywatelstwo, uczyliśmy się o bohaterach, takich jak Washington, Pułaski, czy Kościuszko. Niektórzy z nich zapłacili najwyższą cenę, oddali swe życie. Ale ucząc się historii uczymy się o generałach, przywódcach. Rzadko kiedy wspominani są zwykli żołnierze. Jednak żadne generał nie wygra bez nich wojny. I oni także płacą najwyższą cenę za naszą wolność.

Wolność raz zdobyta musi być broniona. Taka jest nasza rzeczywistość i ciągle muszą być ludzie gotowi za nią oddać swe życie. Wszyscy jesteśmy ich wielkimi dłużnikami. To nasi bohaterowie. To dzięki nim możemy bez strachu wyjść na ulicę, planować przyszłość naszych dzieci. Ale niektórzy musieli za to zapłacić najwyższą cenę.

Krzysztof i Iwona, rodzice Cliffa, już nie mogą planować jego przyszłości. Cliff bowiem oddał nam swój najcenniejszy dar, swe młode życie, za to, żebyśmy my mogli myśleć o spokojnej przyszłości swoich dzieci. Dziękujemy Wam za to. Jesteśmy Wam niezmiernie wdzięczni. Przyjmijcie nasze najserdeczniejsze wyrazy współczucia z powodu tej niewypowiedzianej tragedii. Trudno nam sobie wyobrazić Wasz ból i obiecujemy modlitwy. Za Was i Waszego syna. Jednak nie wątpcie ani przez chwilę, że nie doceniamy tego, co Wasz syn i Wy zrobiliście dla nas wszystkich, dla naszej nowej Ojczyzny.

Image Hosting by PicsPlace.to

Kapral Cliff Golla, żołnierz piechoty morskiej, najbardziej prestiżowej formacji amerykańskich sil zbrojnych, miał tylko 21 lat. Dopiero zaczynał życie. Ja Cliffa widziałem ostatni raz może 10 lat temu, więc w mojej pamięci pozostanie on w ogóle młodym chłopcem. Trochę zadziornym i niesfornym, wolącym rozrabiać na basenie i bawić się z psem, niż sprzątać swój pokój, ale przecież wszyscy chłopcy są tacy. Cliff jednak już nie był dzieckiem. Ukończył Providence High, zdał maturę i stał się żołnierzem. Udowodnił, że jest odpowiedzialnym mężczyzną. Mógł wiele osiągnąć w swym młodym życiu. Wybuch bomby-zasadzki w pobliżu Habbaniyah w centralnym Iraku przerwał wszystko.

W piątek, 15. września w kościele Św. Mateusza w godzinach od 19 do 21 trumna z jego zwłokami będzie wystawiona w kaplicy, abyśmy mogli ostatni raz go pożegnać. Najprościej dojechać do tego kościoła autostradą I-485, exit 59 i jadąc na południe po Rea Road zobaczymy kościół po prawej stronie. Następnego dnia, w sobotę o godzinie 11 w głównym kościele odbędzie się msza żałobna, po czym będzie odprowadzenie zwłok na cmentarz Crown Memorial przy 9620 Rodney Street w Pineville. Cliff będzie pochowany w Alei Zasłużonych. Później powrócimy do kościoła Św. Mateusza, by podziękować rodzinie Cliffa i złożyć im wyrazy naszego najszczerszego współczucia.

Cliff, dziękujemy Ci. Odpoczywaj w pokoju, żołnierzu. Wypełniłeś swój obowiązek. Niech miłosierny Bóg da Ci wieczny odpoczynek po tym żołnierskim trudzie. Bóg zapłać.

No comments:

Post a Comment