Dzisiaj obchodzimy w Kościele Święto Podwyższenia Krzyża świętego. W pierwszym czytaniu słyszeliśmy słowa z Księgi Liczb, mówiące o niezadowoleni Izraelitów uchodzących z Egiptu. W sumie nie bardzo się im dziwię. W Egipcie było im jak u faraona za piecem, a na pustyni nic, tylko manna, przepiórki i jeszcze te węże, które zaczęły ich kąsać, powodując śmierć wielu z nich. Gdy Mojżesz wstawił się za ludem u Pana, Ten nakazał mu sporządzenie drewnianego pala i umieszczenie na nim miedzianego węża. Od tego czasu każdy śmiertelnie zaatakowany przez węża mógł, spoglądając na to drzewo, uzyskać zbawienie.
W owych dniach podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny. Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza mówiąc: Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu. Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu. (Lb 21,4b-9)
Oczywiście te kąsania węży, choć to historyczne wydarzenie, ma przede wszystkim znaczenie symboliczne. Prawdziwe ukąszenie węża to pokusy szatana. Gdy im ulegamy, umieramy duchowo. Jezus na Krzyżu jednak daje nam zbawienie i życie wieczne. Taką interpretację daje nam zresztą sama Biblia. Czytaliśmy także ten fragment w czasie dzisiejszej liturgii:
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. (J3,14-15)
Ja jednak chciałem zwrócić uwagę na coś innego. Wielu naszych braci chrześcijan, którzy nie są katolikami, uważa, że wystarczającą rzeczą jest Jezus i Biblia. Nie potrzebują tego, jak to sami nazywają, „dodatkowego bagażu”, jakim jest Kościół, relikwie, obrazy, pośrednictwo świętych. Uważają wręcz, że te rzeczy przeszkadzają, a nawet są zabronione przez Biblię. Tymczasem dzisiejsze czytania pokazują, że od początku było właśnie tak, jak teraz uczy Kościół. Że Bóg używał materii i pośrednictwa świętych dla przekazywania swoich łask.
Izraelici mogli, rzecz jasna, modlić się bezpośrednio do Boga. Mogli, powinni i na pewno to robili. Ale jak widać w dzisiejszym czytaniu, dopiero pośrednictwo Mojżesza przyniosło pomoc. Dopiero gdy Mojżesz wstawił się za swymi braćmi, Bóg wysłuchał próśb. Wysłuchał, ale nakazał sporządzenie tego drzewca z umocowanym miedzianym wężem, jako narzędzia, przy pomocy którego będą przekazywane łaski. Dlaczego? Czyżby Bóg zapomniał, że sam tego wcześniej zakazał?
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! (Wj 20,4)
Jakże to więc? Bóg nie wiedział, że robienie „rzeźby tego, co jest na ziemi nisko”, węża, jest zabronione pierwszym przykazaniem? Oczywiście, że nie wiedział, bo nigdy tego nie zabraniał. Pierwsze przykazanie nigdy nie zabraniało tworzenia rzeźb. Zabronili tego dopiero fundamentaliści chrześcijańscy, szukając argumentów przeciw Kościołowi. Aby bowiem zrozumieć przykazanie Boże, należy przeczytać je całe, a nie tylko fragment, z pominięciem kontekstu. Kontekst natomiast brzmi tak:
Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie!
Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią!
Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. (Wj 20,3-5)
Czyli to nie tworzenie rzeźb, wizerunków i obrazów jest problemem. Widzimy to tu, widzimy to także np. przy nakazie uczynienia cherubów osłaniających Arkę Przymierza. Problemem jest, gdy zaczynamy tym wizerunkom oddawać cześć boską. Aby to lepiej sobie uświadomić, wyobraźmy sobie kogoś, kto oddaje cześć boską, powiedzmy, nodze stołowej. Czy to jest grzech? Oczywiście, że tak. Oddawanie czci boskiej czemukolwiek, poza samym Bogiem jest grzechem. Ale czy to znaczy, że każdy, który ma w domu stół, łamie pierwsze przykazanie? Nonsens. Nawet ten, kto ma przepiękny, antyczny stolik, bogato zdobiony i podziwia go często, nie grzeszy. Nie grzeszy, dopóki nie zrobi sobie z tego stolika bożka.
Także ilustrację tego możemy zobaczyć w Biblii. Bowiem dopóki wąż na słupie był tylko narzędziem, kanałem łaski, wszystko było w porządku. Ale po zakończonej pielgrzymce Izraelici zostawili sobie tego miedzianego węża na pamiątkę i z czasem zaczęli go traktować jak bożka. Była to ta sama rzecz, ale ich podejście do niej stało się diametralnie róże. Zamiast być narzędziem, stało się przedmiotem kultu. Otrzymał swe imię i zaczęto mu składać ofiary:
[…] Ezechiasz, syn Achaza, został królem judzkim.[…] Czynił on to, co jest słuszne w oczach Pańskich, zupełnie tak jak jego przodek, Dawid. On to usunął wyżyny, potrzaskał stele, wyciął aszery i potłukł węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz, ponieważ aż do tego czasu Izraelici składali mu ofiary kadzielne - nazywając go Nechusztan. (2 Krl 18,1-4)
Bóg wie, że my, będąc ludźmi, posiadając zmysły, potrzebujemy materialnych pomocy w naszej wierze. Rozważając Mękę Pańską przed Krucyfiksem, łatwiej nam się skoncentrować i możemy lepiej, głębiej przeżyć modlitwę. Takie filmy, jak „Pasja” pomagają nam wyobrazić sobie wydarzenia sprzed lat i wzbogacają nasze życie modlitewne. I także taki cel ma dzisiejsze święto.
Krzyż nie jest naszym bożkiem. Nie oddajemy boskiej czci relikwiom Krzyża. Ale czcimy go, bo był on narzędziem, które wykorzystał nasz Bóg, aby nam dać zbawienie. Przekazy historyczne mówią nam, że w dalszym ciągu drzewo Krzyża jest źródłem wielu łask. Od momentu odkrycia go przez św. Helenę, aż po dzień dzisiejszy.
Nie bójmy się więc oddawania szacunku świętym, czci relikwiom i wywyższania Krzyża. Pamiętajmy, że Biblia podaje nam przykłady, gdy relikwie uzdrawiały i przywracały życie. I to zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie:
Elizeusz umarł i pochowano go. Oddziały zaś Moabitów wpadały do kraju każdego roku. Zdarzyło się, że grzebiący człowieka ujrzeli jeden oddział [nieprzyjacielski]. Wrzucili więc tego człowieka do grobu Elizeusza i oddalili się. Człowiek ten dotknął kości Elizeusza, ożył i stanął na nogi. (2 Krl 13,20-21)
Bóg czynił też niezwykłe cuda przez ręce Pawła, tak że nawet chusty i przepaski z jego ciała kładziono na chorych, a choroby ustępowały z nich i wychodziły złe duchy. (Dz 19,11-12)
Oddając cześć świętym, oddając cześć relikwiom, wielbimy jedynego Boga, który takie wielkie rzeczy nam uczynił. I nie jest to niemiłe Bogu, tak, jak nie jest niemiłe malarzowi, gdy na wernisażu jego prac, podziwiamy jego obrazy. Zdziwiłby się on zapewne, gdybyśmy ignorowali je zupełnie, wpatrując się tylko w jego twarz. Te obrazy są jego dziełem i jest on z nich dumny. Pragnie, by były podziwiane. Podobnie Bóg. Cieszy się, gdy podziwiamy Jego dzieła, jeżeli tylko nie zaczynamy mylić tych dzieł z Nim samym.
No comments:
Post a Comment