Peter Kreeft wychował się jako „Reformed/Calvinist Christian”, czyli członek kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Jego pierwsze życzliwe spojrzenie w kierunku katolicyzmu spowodowała wizyta w katedrze Św. Patryka w Nowym Jorku. Miał on wtedy 12 lat i w jednym z wywiadów powiedział, że „poczuł się, jakby był w niebie”. Zaczął się zastanawiać, czemu katolicy, którzy zupełnie zbłądzili doktrynalnie, budują tak piękne katedry i kościoły? Czy kłamstwo może być takie piękne? (To było wiele lat temu. Dzisiejsze kościoły chyba by nie zachwyciły już tak nikogo. A szkoda).
Później w Calvin College, gdy czytał o katolicyzmie, żeby odrzucić pokusę polubienia katolicyzmu bardziej, niż Kalwinista mógł to uczynić, zapisał się na przedmiot “Historia Kościoła”. Chciał sobie samemu udowodnić, że wczesny Kościół był protestancki w swej naturze. Ale już wtedy wiedział on jedno: To, czy ostatecznie zostanie on katolikiem, czy protestantem, zadecyduje Chrystus, nie on sam. By to było możliwe, musiał on dowiedzieć się prawdy o tym Kościele, jaki pozostawił nam na ziemi nasz Zbawiciel. Jaki naprawdę był ten Kosciół założony przez Jezusa.
Jak u wielu innych przed nim i wielu od czasu jego nawrócenia, znajomość historii Kościoła spowodowała to, że nie mógł równocześnie pozostać w kościele protestanckim i w być w zgodzie ze swoim sumieniem. „Zanurzyć się w historii to znaczy przestać być protestantem” napisał przed stu kilkudziesięciu laty kardynał John Henry Newman, inny znany konwertyta. Jego książka, „The Development of Christian Doctrine”, “Rozwój Doktryny Chrześcijańskiej” także odegrała rolę w nawróceniu Petera Kreefta. Przede wszystkim jednak fakt, że przez tysiąc lat nikt nie negował prawdziwej Obecności Jezusa w Eucharystii. Kalwin uważał, że ta obecność jest tylko symboliczna, ale historia uczy, że dopiero Berengar z Tours, ponad tysiąc lat po Chrystusie, był pierwszym teologiem negującym powszechną akceptację faktu, że Jezus jest naprawdę obecny w Najświętszym Sakramencie. Gdy raz się uwierzy w tę Prawdę doprawdy trudno pozostać poza Kościołem.
Peter Kreeft jest profesorem filozofii w Boston College. Jest też autorem wielu książek, niektórych także dostępnych w Polsce. Czasem mu niektórzy zarzucają, że będąc profesorem filozofii pisze popularne książki i to nie tylko filozoficzne, ale wręcz apologetyczne. A tymczasem apologetyka uważana jest przez "poważnych teologów" za niegodne zajęcie prawdziwego naukowca. On jednak odpowiada, że apologetyka jest atrakcyjna dla niego, bo wymaga rozumowania i argumentowania w celu odnalezienia prawdy. Chyba to samo powoduje, że i mnie zafascynowała apologetyka. Jeżeli chodzi o zarzut, że pisze on książki „popularne”, to odpowiedział on, że to dlatego, że takie książki lubi on sam czytać. Książki „naukowe” robią wrażenie, że są pisane do „ciał” i „gremiów” a nie do ludzi.
“Tradycyjna apologetyka ma złą opinię wśród modernistów, którzy nienawidzą tradycji i nie wierzą w nadprzyrodzone zjawiska, wśród postmodernistów, którzy nienawidzą racjonalnego rozumowania i nie wierzą w naturalne zjawiska i wśród „miłych” katolików zajętych ciągłym przepraszaniem, że nie są apologetami. Większość wydziałów teologii w „katolickich” uczelniach nie uczy apologetyki od dziesięcioleci i jest z tego dumnych. Nie chcą „siać niezgody” sugerując, że może istnieć obiektywna prawda, a więc inne osoby (inne niż „fundamentaliści”) mogłyby się mylić”, powiedział Peter Kreeft.
Peter Kreeft więcej czasu poświęca argumentując przeciw sekularyzmowi, relatywizmowi i sceptycyzmowi, niż przeciw protestantom, Świadkom Jehowy, czy Mormonom. Uważa on, że trzeba walczyć z tym, który jest naszym prawdziwym wrogiem. Heretycy przynajmniej naprawdę kochają swą nieprawdziwą religię, wyznawcy sekularyzmu nienawidzą każdej religii. „Dlaczego jakikolwiek katolik miałby choć przez minutę myśleć, że fundamentalista, który wierzy w Boga, w Bóstwo Jezusa, w zmartwychwstanie, stworzenie, w upadek człowieka, grzech pierworodny, potrzebę zbawienia, nawrócenia, w rzeczywiste prawo moralne, cuda, niebo i piekło, miałby być większym problemem dla wiary katolickiej, niż sekularysta, który nie wierzy w żadną z powyższych rzeczy? Niezależnie od tego, jak głupi, fanatyczny i gniewny fundamentalista może być i jak slodki, otwarty, szczery i kochający ten, który wyznaje sekularyzm, porównujemy tu szklankę pełną w ¾ do szklanki zupełnie pustej.”
Peter Kreeft podaje dalej taki przykład ze swego życia: „Kilka lat temu spotkałem się na lunchu z relatywnie znanym pisarzem katolickim. Zadałem mu proste pytanie: Czy wierzysz, że niebo i piekło rzeczywiście istnieją? Otrzymałem odpowiedz godną Clintona (Coś w stylu „To zależy co rozumiesz przez ''
Zapytany o radę dla tych, którzy są zainteresowani popularną apologetyką, dlaczego powinni się tym zając, dal on taką odpowiedź:
„Po pierwsze rób to, bo kochasz to robić, a nie dlatego, że jest to rzecz dobra, nakazana przez Boga. Po drugie rób to, bo jest to rzecz dobra, nakazana przez Boga, a nie dlatego, że kochasz to robić” Myślę, że muszę sobie wziąć te rady do serca :D.
Fakty wykorzystane w powyższym tekście pochodzą z wywiadu w czasopiśmie “Envoy” wydawanym przez Patryka Madrid. Książki Petera Kreefta są dostępne w wielu katolickich księgarniach, kilka jego tekstów po polsku można znaleźć na apologetyce. Dla znających angielski polecam gorąco stronę Petera Kreefta, www.peterkreeft.com. Są tam także jego wykłady na różnych konferencjach i kongresach katolickich. Polecam szczególnie ten o prawdziwym ekumenizmie: Ecumenism.mp3 . Więcej wykładów można znaleźć TUTAJ.
No comments:
Post a Comment