Sunday, April 27, 2008

Kto to jest apologeta?

Ja często mówię o sobie, że jestem apologetą. Ale co to oznacza? Kto to jest apologeta? Co to jest apologia? W języku angielskim mamy dwa bardzo zbliżone, pokrewne sobie słowa: „apologize” i „apologist” Pierwsze oznacza „przepraszać”, „usprawiedliwiać się”, drugie to „apologeta”. Często więc amerykańscy apologeci żartują, że „apologeta to ktoś, kto przeprasza, że jest katolikiem”. Zabawna gra słów, ale w samej apologetyce nie ma nic zabawnego. To bardzo poważna sprawa.

Dzisiaj w Kościele słyszeliśmy czytanie z Pierwszego Listu św. Piotra, rozdział 3, wers 15:


Pana Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest.

Bardzo ważny i bardzo konkretny nakaz, jaki dał nam święty Piotr. Po grecku brzmi to tak:

κυριον δε τον χριστον αγιασατε εν ταις καρδιαις υμων ετοιμοι αει προς απολογιαν παντι τω αιτουντι υμας λογον περι της εν υμιν ελπιδος αλλα μετα πραυτητος και φοβου

Oczywiście ja nie znam greki i nie mam pojęcia co właśnie napisałem, ale po ośmiu latach nauki rosyjskiego jestem w stanie trochę zrozumieć z tych hieroglifów. Na przykład to słowo:

απολογιαν


Απολογιαν, „apologia” to słowo, które oznacza „obronę”. Święty Piotr nakazuje każdemu z nas być gotowym do obrony czegoś. Ale czego? „Tej nadziei, która w nas jest”.

Oczywiście oznacza to kilka rzeczy. Pierwsza to taka, że musimy mieć tę nadzieję o której on mówi. Inaczej nie mamy czego bronić. Po drugie nakaz Piotra sugeruje, że ktoś może się od nas domagać jakiegoś uzasadnienia. Ale żeby to się stało, ten ktoś musi widzieć, że my tę nadzieję mamy. Czyli musimy tak żyć, by ta nadzieja była w naszym życiu widoczna. Po trzecie by tej nadziei bronić, musimy się do tego przygotować. Musimy poznać fakty. Musimy się nauczyć naszej wiary.

Apologetyka, to według słownika PWN
„dział teologii poświęcony obronie podstawowych prawd religii” . Apologeta to „obrońca jakiejś idei, sprawy albo osoby”. Święty Piotr wzywa każdego z nas byśmy się stali apologetami. Byśmy się stali obrońcami Jezusa i chrześcijaństwa. Jan Paweł Wielki także wzywał nas do tego samego. Każdy z nas musi nauczyć się bronić wiary i musi nauczyć się uzasadniać dlaczego wierzy. Ale co ważniejsze każdy z nas musi zacząć tak postępować, żeby wszyscy zaczęli nas nagabywać: „Skąd ty to masz? Co jest takiego w tobie, że masz ten wewnętrzny spokój i radość?”

Benedykt XVI swą drugą encyklikę napisał właśnie o nadziei. Ale nasza nadzieja to nie jest to samo co „mam nadzieję, że jutro nie będzie padało”. Nasza nadzieja to nie „mam nadzieję, że jak umrę to nie pójdę do piekła”. Nasza nadzieja to coś znacznie więcej, bo opiera się na obietnicy, jaką dał nam sam Bóg.

Gdybym ja obiecał, że każdemu, kto przeczyta ten tekst dam milion dolarów, to może ktoś miałby nadzieję, że będzie wkrótce milionerem, naiwnych nie brakuje. Ale szczerze mówiąc wątpię. Wszyscy wiemy, że byłaby to tak zwana „nadzieja-matka głupich”. „Po pierwsze nie mamy armat” –usłyszał kiedyś Napoleon, gdy zapytał o dziesięć powodów, dla których nie przywitano go salwą armatnią. Ten pierwszy powód mu wystarczył. Ja też mam dziesięć powodów, by nie wysyłać tych milionów, ale po pierwsze nie mam grosza przy duszy. Ale, podobno, obiecać to nie grzech.

Jednak gdy obietnica pochodzi od Kogoś, kto jest Prawdą, to nasza nadzieja zaczyna mieć zupełnie inny wymiar. Nasza nadzieja nie różni się niczym od pewności, bo ten, który dał nam obietnicę nie może fałszywie obiecywać. Dlatego właśnie od lat uzasadniam tutaj tę nadzieję którą mam i dlatego ucieszyłem się słysząc dziś na Mszy słowa Świętego Piotra. Chciałbym bowiem byśmy wszyscy stali się prawdziwymi apologetami i żebyśmy przestali przepraszać za to, że jesteśmy katolikami, ale z dumą bronili pięknej wiary, jaką nam przekazał Jezus i apostołowie.

No comments:

Post a Comment