Saturday, January 14, 2006

Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan 18-25 Styczeń 2006

Słuchając dzisiejszej mszy w radiu zauważyłem ciekawe zestawienie czytań. Pierwsze czytanie, z Pierwszej Księgi Samuela, mówi nam o wyborze pierwszego króla narodu wybranego. Co prawda nie było wolą Boga, żeby Izrael miał króla. To On sam, Bóg, jest Królem Królów i władcą Izraela. Ponieważ jednak naród izraelski odrzucił takie zrozumienie swojej odrębności i specjalnego statusu i chciał, żeby u niego było „tak jak to jest u innych narodów” (1 Sm 8,5b), Bóg wysłuchał tej prośby i sam wybrał kandydata:

Był pewien dzielny wojownik z rodu Beniamina - a na imię mu było Kisz, syn Abiela, syna Serora, syna Bekorata, syna Afijacha, syna Beniamina. Miał on syna imieniem Saul, wysokiego i dorodnego, a nie było od niego piękniejszego człowieka wśród synów izraelskich. Wzrostem o głowę przewyższał cały lud. […]Kiedy Samuel spostrzegł Saula, odezwał się do niego Pan: Oto ten człowiek, o którym ci mówiłem, ten, który ma rządzić moim ludem.
(1 Sm 9,1-2, 17)

Ponieważ był to człowiek wybrany przez Boga, niewątpliwie miał wiele zalet. Musiał być wierny Bogu, głęboko wierzący, sprawiedliwy i prawy. Nie dla urody przecież go wybrał Bóg. Ale Saul nie pozostał wierny Bogu. Nie słuchał proroków i jeszcze do tego w niesławie zakończył swe życie, popełniając samobójstwo.

Czytanie z Ewangelii Świętego Marka mówi nam o przypadku zupełnie przeciwnym: Człowiek grzeszny, znienawidzony przez swych braci, urzędnik okupanta, być może pobierający, jak powszechnie wtedy uważano, znacznie więcej podatków niż wymagał Rzym, na zawołanie Pana staje się Jego uczniem, apostołem, później opisuje swym braciom i nam Jego życie i na koniec umiera za wiarę i Jezusa. To historia powołania Lewiego, syna Alfeusza, znanego nam także pod imieniem Świętego Mateusza:


Jezus wyszedł znowu nad jezioro. Cały lud przychodził do Niego, a On go nauczał. A przechodząc, ujrzał Lewiego, syna Alfeusza, siedzącego w komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! On wstał i poszedł za Nim. Gdy Jezus siedział w jego domu przy stole, wielu celników i grzeszników siedziało razem z Jezusem i Jego uczniami. Było bowiem wielu, którzy szli za Nim. Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami? Jezus usłyszał to i rzekł do nich: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników.
(Mk 2,13-17)

Jest ciekawa anegdota mówiąca o tym, jak Leonardo Da Vinci malował Ostatnią Wieczerzę:

Szukając modela do postaci Jezusa znalazł pięknego i pobożnego chórzystę w pobliskiej bazylice, imieniem Pietro Bandinelli. Nie mógł jednak przez cale lata znaleźć odpowiedniej osoby, która posłużyłaby mu za model Judasza. W końcu, po latach poszukiwań, w dzielnicach nędzy, rozpusty i w więzieniach, zobaczył osobę, która idealnie nadawała się na Judasza Iskariotę. Za sumę 30 sztuk srebra ten wyrzutek społeczeństwa zgodził się na pozowanie. Jednak wielki Leonardo malując miał cały czas wrażenie, że postać ta jest mu w jakiś sposób znajoma. Zapytał go więc o imię i o to, czy oni się już kiedyś nie spotkali. „Pietro Bandinelli” –Odpowiedział model. „I spotkaliśmy się już kiedyś. Tutaj, w tym studio. Pozowałem ci, Panie, do postaci Jezusa z Nazaretu”.

Oczywiście nie wiem, czy to prawdziwa historia. Podejrzewam, że pewnie nie do końca. Ale ilustruje ona doskonale, co grzech może zrobić nie tylko z naszą duszą ale nawet z naszym wyglądem, z naszym ciałem.

Przykłady te pokazują nam, że nasze życie jest drogą. Jest procesem. Nie jest to droga łatwa i Słowo Boże tego przed nami nie ukrywa:
Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują. (Mt 7,13-14) Zbawienie, stan Łaski uświęcającej można utracić. Nie powinniśmy być nigdy zbyt pewni siebie, bo kudłaty tylko na to czeka. Jezus uprzedza:

Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą; a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
(Mt 24,11-13)


Czyli, wynika z tego, ten kto nie wytrwa do końca, nie będzie zbawiony. Wielki święty, teolog i misjonarz, Święty Paweł, tak o tym pisze:
Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. (1 Kor 9,24) Nie wystarczy dobrze wystartować, trzeba wyścig także ukończyć.

Piszę o tym w kontekście tygodnia modlitw o jedność chrześcijan, który zaczyna się 18. stycznia. Jak pewnie wiecie, jedność chrześcijan leży mi bardzo na sercu. Jest to jedna z rzeczy, o jakie modlę się każdego dnia. Wiele osób pewnie zapyta dlaczego. Dla wielu nie wydaje się być rozbicie chrześcijaństwa żadnym problemem. Co więcej bardzo często bracia odłączeni, protestanci, chrześcijanie ewangeliczni posiadają głębszą wiarę, bardziej żyją Bogiem na co dzień i dają lepsze świadectwo chrześcijaństwu, niż przeciętny katolik. Na czym więc polega problem?

Otóż polega on na tym, że nawet jak ktoś sam szczerze szuka Boga, to szczerze może pobłądzić. Naszym celem jest zbawienie, osiągnięcie Nieba. Tymczasem wiele denominacji chrześcijańskich uczy takiego chrześcijaństwa, które wręcz zamyka drogę do zbawienia. Waśnie choćby doktryna „Raz zbawiony, zawsze zbawiony”. Bardzo wiele kościołów uczy takiego zrozumienia nauki Jezusa. Uczą, że jak raz się Go przyjęło za swego Pana i Zbawiciela, to nie ma praktycznie żadnego znaczenia, jak się żyje, co się robi, czy się wybiera drogę wąską i ciasną bramę, czy nie. Zbawienie ma się jak w banku.

To bardzo ponętna nauka. Nie trzeba by się martwić niczym, uważać, żeby nie zgrzeszyć, spowiedź nie ma sensu. Robi się co chce, bo się zaakceptowało Jezusa jako swego Zbawiciela. Zbawienie przecież jest darem, nie można na nie zapracować, prawda? Prawda, ale… Ten dar możemy przyjąć i możemy go odrzucić. A nie przyjmujemy go pustymi deklaracjami, ale właśnie uczynkami. Jezus wyraźnie powiedział:

Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (Mt 7,21)

i w innym miejscu:


Czemu to wzywacie Mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?
(Łk 6,46)

Sam Święty Paweł, który niewątpliwie przyjął Jezusa za swego Pana i Zbawiciela, nie był pewny swego zbawienia. Napisał on:


Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią.
(1Kor 4,4)

Nie „wykręcajmy więc rąk” Bogu, narzucając Mu nasze teorie. On i tak się nimi nie przejmie. Bóg dał nam Słowo Boże, które nam mówi, jak osiągnąć zbawienie. Dał nam też Kościół, który to Słowo bezbłędnie interpretuje. Dlatego to właśnie jedność chrześcijan jest taka ważna.

Na górze strony www.polon.us są linki do wywiadów ze Scottem Hahnem, Thomasem Howardem, link do artykułu Karla Keatinga „Katolicy i Fundamentaliści”. Polecam je serdecznie. Prawdziwy ekumenizm polega nie na spotkaniu się w połowie drogi, na ustępstwach z każdej strony, ale na wspólnym dojściu do Prawdy. Na wspólnym poznaniu prawdziwego Jezusa, bo przecież tylko On jest „Drogą, Prawdą i Życiem”. I to właśnie Jemu tak zależało na naszej jedności. On sam, tuż przed oddaniem za nas wszystkich życia, tak się modlił do Ojca:


Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
(J 17, 20-23)

Czyli nie tylko za apostołami prosił Jezus, za tymi, którzy bezpośrednio słyszeli Jego glos, ale i za nami, za tymi, którzy dzięki apostołom wierzymy w Jezusa. Ale Jezus wyraźnie pragnie, abyśmy stanowili jedno, jak Ojciec w Synu, a Syn w Ojcu. Jezus powiedział Filipowi:


Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł.
(J 14, 9-10)

Czy patrząc na te setki różnych denominacji, o tak różnych doktrynach, naukach i wierzeniach, walczące ze sobą i oskarżające się o herezje, można dostrzec Jezusa? Czy świat, patrząc na naszą „jedność” może poznać, że to Bóg w Niebie posłał Jezusa? Zapewne w Polsce jest lepiej. Ta jedność jeszcze istnieje. Nie wątpię, że Polska jest najbardziej katolickim, chrześcijańskim państwem Europy. Może Filipiny są podobne, nie wiem, nie byłem tam. Może jakieś państwo południowoamerykańskie. Ale w Europie na pewno nie ma podobnego. Ale przecież i w Polsce widać rozłamy w chrześcijaństwie, rozwój sekt, napływ misjonarzy z Ameryki, starających się ten rozłam powiększyć i nie da się ukryć, że w samym Kościele nie brak zgrzytów, rebelii, wymawiania posłuszeństwa biskupom i prymasowi.

Moja perspektywa jest inna, bo mieszkam w mieście, w którym jest 800 kościołów, ale tylko 10 z nich jest katolickich. Jadąc do najbliższej parafii, mijam kilkanaście zborów, świątyń, domów zgromadzeń i kościołów należących do braci odłączonych. Nie chciałbym, żeby takie realia zaistniały w Polsce. Dlatego piszę o tym tygodniu jedności chrześcijan i proszę o modlitwę w tej intencji. Chodzi przecież o nasze zbawienie, o nasze dusze. A na koniec fragment Pierwszego Listu do Koryntian, który został wybrany przez Watykan jako tekst do rozmyślań na tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan:


A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: Ja jestem Pawła, a drugi: Ja jestem Apollosa, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost - Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus. I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień. Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście. Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych lub także: Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców. Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi. Wszystko bowiem jest wasze: czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe; wszystko jest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus - Boga.


(1 list do Koryntian 3:1-23, Biblia Tysiąclecia)

No comments:

Post a Comment