Thursday, November 22, 2007

Święto Dziękczynienia

Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzimy Święto Dziękczynienia. Tradycyjny dzień jedzenia pieczonych indyków i wspominania, jak to Indianin Squanto pomagał pierwszym osadnikom w Plymouth, Massachusetts, ucząc ich uprawy kukurydzy i służąc za tłumacza. Oprócz indyków tradycją tego święta stało się też wspominanie za co jesteśmy wdzięczni Bogu, czy też losowi.

Wiele programów radiowych i telewizyjnych, zwłaszcza tych, które mają bezpośredni kontakt ze słuchaczami, przedstawia ich głosy dziękujące Bogu, rodzinie, przyjaciołom za wszystko, co mają. Nic więc dziwnego, że i ja zacząłem się zastanawiać za co ja jestem wdzięczny w tym dniu.

Co prawda nie udało mi się dotrzeć do domu i jestem w Reno w Nevadzie, na jakimś przydrożnym parkingu, ale nie zmienia to faktu, że jestem wdzięczny za to, że mam taką wspaniałą rodzinę. Ja wiem, że to brzmi potwornie banalnie i że niemal wszyscy to mówią. Ale nic na to nie poradzę, bo to jest prawda. Nie dość, że mam tę samą żonę, Grażynkę, od dwudziestu ośmiu lat, to jestem w niej zakochany chyba bardziej, niż w dniu ślubu. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i każdego dnia godzinami gadamy ze sobą. Pewno, że z powodu swej pracy są to zwykle rozmowy telefoniczne, ale co to zmienia? Czasem można być w tym samym pokoju, a być od siebie oddalonym o miliony kilometrów. Można też być na przeciwległych końcach Ameryki i być ze sobą blisko.

Dzieci także mam wspaniałe. Mimo, że są w wieku licealnym, a więc takim, w którym często się buntujemy, gdy zauważamy, że tata nie jest wcale autorytetem w każdej dziedzinie życia, gdy myślimy, że to właśnie my wiemy wszystko lepiej, moje dzieci są ciągle „moje”. Mamy wspólne dyskusje, jak mają problemy, przychodzą do mnie, zwierzają się mi z niektórych spraw. Pewno, że mają też swoje tajemnice i że czasem dla taty nie bardzo mają czas, ale przecież to jest zrozumiałe. W tym wieku jest naturalne, że rówieśnicy są bardziej poszukiwanym towarzystwem niż rodzice.

Poza tym mamy wielkie szczęście, że mamy w naszym domu „pełnoetatową babcię”. Mama Grażynki, ku naszej wielkiej radości, mieszka z nami na stałe. Nie dość, że nam naprawdę bardzo wiele pomaga, to na dodatek dzięki niej dom rodzinny jest taki, jaki być powinien. Wielopokoleniowy. W ten sposób można się wiele nauczyć: Od miłości przez naukę języka do pieczenia sernika.

Ale oprócz babci w domu, mamy też babcię w Krakowie, (to znaczy babcię moich dzieci, moją kochaną Mamę), mamy też dużo cioć, wujków, sióstr, braci, szwagrów i szwagierek, kuzynów, siostrzeńców i całej reszty rodziny. Oczywiście niemal każdy ma, nie ma w tym nic dziwnego. Ale ja jestem wdzięczny Bogu, że ta rodzina jest taka fajna. Że nie jesteśmy skłóceni, że nie jesteśmy sobie obojętni, ale że żyjemy wszyscy razem. Znamy swoje problemy i radości, uczestniczymy wzajemnie w swoim życiu.

Oczywiście wszystko to jest możliwe dzięki jednemu: Miłości. To miłość łączy nas wszystkich, to dzięki miłości możliwa jest zgoda. A miłość, ta prawdziwa, możliwa jest tylko dzięki Temu, który jest Miłością. Dlatego też przede wszystkim jestem wdzięczny Bogu za to, że nas zawołał, że nas obdarzył swoją miłością i za to, że nas tak szczodrze i obficie błogosławi.

Święto dziękczynienia nie jest świętem kościelnym, ale państwowym, jednak w USA stało się ono także częścią kalendarza liturgicznego. Doskonale wpisuje się w ten ostatni tydzień roku. W najbliższą niedzielę Święto Chrystusa Króla, koniec liturgicznego roku i za 10 dni Adwent. Zaczynamy oczekiwać na przyjście Pana Jezusa. Jednak wydaje mi się, że dobrze się stało, że Kościół amerykański zaadoptował to święto. Dzięki temu zanim ogłosimy Chrystusa Królem, możemy Mu podziękować za wszystko, co od Niego otrzymaliśmy.

Jestem także wdzięczny za tego bloga i za to forum, jakie powstało w tym roku. Dzięki Internetowi mam teraz masę przyjaciół i nigdy nie jestem samotny w drodze. Mogę się podzielić z Wami swoimi przemyśleniami, mogę też pokazać zdjęcia z drogi i porozmawiać o tym, co ważne i o tym, co mniej ważne, ale co mnie także interesuje. O Bogu, o wierze, o ciężarówkach, po prostu o życiu.

A zamiast podsumowania myślę, że najlepiej po prostu zacytuję słowa z kościelnych czytań podczas obchodów dzisiejszego święta:


Będę Cię sławił, <>, z całego mego serca, <> : będę śpiewał Ci wobec aniołów. Oddam Ci pokłon ku Twemu świętemu przybytkowi. I będę dziękował Twemu imieniu za łaskę Twoją i wierność, bo wywyższyłeś ponad wszystko Twoje imię i obietnicę. Kiedym Cię wzywał, wysłuchałeś mnie, pomnożyłeś siłę mej duszy. Wszyscy królowie ziemi będą Ci dziękować, Panie, gdy posłyszą słowa ust Twoich i będą opiewać drogi Pańskie: Prawdziwie, chwała Pańska jest wielka.
(PS 138, 1-5)

Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was, tak iż nie brakuje wam żadnego daru łaski, gdy oczekujecie objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym.
(1 Kor 3,9)

Zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami. Na ich widok rzekł do nich: Idźcie, pokażcie się kapłanom. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec. Do niego zaś rzekł: Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła.
(Łk 17, 11-19)

No comments:

Post a Comment