Płatna autostrada Interstate 76 w Pensylwanii, zwana także Pennsylvania Turnpike, jest jedną z najstarszych autostrad w USA i na świecie. Została wybudowana w latach czterdziestych ubiegłego stulecia. I jak większość autostrad ta także łącząc odległe miejsca odizolowała od reszty świata wiele lokalnych wsi i miasteczek. Przed powstaniem tej drogi turyści i biznesmeni podróżujący z Filadelfii do Chicago przejeżdżali przez wszystkie napotkane po drodze miejscowości. Teraz mkną po bezkolizyjnej drodze, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że obok istnieją jakieś lokalne społeczności.
Jednym z miasteczek, które zupełnie schowało się przed oczami podróżnych jest New Baltimore. Zbyt małe, by było warte własnego dostępu do drogi ekspresowej. Prawdę mówiąc najbliższe wjazdy na autostradę są odległe około 30 kilometrów na wschód i na zachód od tej miejscowości. Licząca zaledwie dwustu mieszkańców i 66 domostw i zajmująca niecały kilometr kwadratowy powierzchni mieścina nie byłaby zapewne warta wspomnienia, gdyby nie pewien unikalny fakt z nią związany. W New Baltimore znajduje się mianowicie parafialny kościół z bezpośrednim dostępem z autostrady.
Na autostradach, poza specjalnymi parkingami, obowiązuje zakaz zatrzymywania się. Pennsylvania Turnpike jest tu pewnego rodzaju wyjątkiem, gdyż na tej drodze bardzo często są szerokie, utwardzone pobocza gdzie jest dozwolone parkowanie. Takie pobocze, choć akurat tutaj nie tak bardzo szerokie, jest także naprzeciwko kościoła pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela. Gdy budowano w latach czterdziestych autostradę, musiano zabrać część terenu należącego do parafii Świętego Jana. Proboszcz i zarząd budowy autostrad zrobili wtedy unikalny na skalę światową pakt. Kościół zgodził się oddać część swych terenów, a zarząd autostrady w zamian zbudował schody idące od obu poboczy drogi do kościoła. Przez pewien okres czasu nawet zatrzymywały się tam autobusy Greyhounda, zabierające lokalnych mieszkańców w drogę, lub przywożące podróżnych na Mszę.
Otaczająca nas rzeczywistość zmieniła się jednak przez te sześćdziesiąt parę lat. Pojazdy jeżdżące po drogach są szersze, a więc i pasy ruchu na autostradzie poszerzono. Ucierpiało na tym pobocze, które jest teraz niewiele szersze niż zwykły awaryjny pas, obowiązkowy na każdej autostradzie. Autobusy nie zatrzymują się tutaj już wiele lat, a pędzące samochody nawet nie zauważają tych dziwnych schodów idących w górę skarpy otaczającej drogę. Zresztą schody te, mieszczące się między ostrym zakrętem a wiaduktem są widoczne z jadącego auta przez zaledwie sekundy. Wystarczy niemal mrugnięcie powiekami, by je całkiem przegapić.
Ja sam przypadkiem trafiłem na wzmiankę o tym niezwykłym kościele parę tygodni temu. Muszę pracować większość niedziel, ale nie jest to dla mnie nigdy pretekstem do opuszczenia Mszy Świętej. Dzięki Internetowi łatwo odszukać kościoły leżące na mojej drodze i szukając Mszy natrafiłem na wzmiankę o tym unikalnym Domu Bożym. Wtedy jednak przegapiłem go i musiałem poszukać innej świątyni. Ale dzisiaj, gdy znowu przyszło mi jechać tamtą drogą, byłem ostrożniejszy i zdążyłem się zatrzymać przy „schodach do nieba”.
Być może byłem ostatnim już podróżnym, który skorzystał z tego udogodnienia. Jak widać na zdjęciach nie jest to już zbyt dogodne miejsce do parkowania. Same schody pokryte od tygodni śniegiem nie miały śladów innych stóp. Widać, że miejsce to jest zapomniane przez podróżnych. Do tego w przyszłym roku rusza przebudowa tego odcinka autostrady. Będzie ona poszerzana do trzech pasów w każdym kierunku i schody do kościoła ulegną likwidacji. Trochę szkoda, ale pewnie nie ma innej możliwości. Cena postępu cywilizacyjnego. Ja w każdym razie cieszę się, że po sześćdziesięciu paru latach od ugody proboszcza parafii Świętego Jana z zarządem budowy autostrad mogłem skorzystać z tego unikalnego na światową skalę rozwiązania i prosto z autostrady pomaszerować na niedzielną Mszę Świętą.
No comments:
Post a Comment