Thursday, March 09, 2006

Księga Jonasza

Po tym, jak zamieściłem linki do Radia Józef, sam z nich od razu skorzystałem. Słuchałem więc dzisiaj audycji „Prawie wszystko o Biblii” z udziałem pani profesor Anny Swiderkówny.

Pani profesor jest historykiem sztuki. Napisała bardzo popularne książki „Rozmowy o Biblii”, „Rozmowy o Biblii- ciąg dalszy” i parę innych popularnych wydawnictw. Czytałem niektóre z nich przed wielu laty i nie można nie przecenić wpływu pani profesor na moją fascynację Biblią. Jednak słuchając tej audycji, która była poświęcona księdze Jonasza, nie we wszystkim się z panią profesor zgadzałem. Biblia bowiem, uważam, jest nieomylna, ale pani profesor niekoniecznie.

Oczywiście mógłby ktoś powiedzieć, że ja tu jestem na z góry straconej pozycji, bo nie jestem profesorem. Nie jestem nawet magistrem. Ale tym się wcale nie przejmuję. Zresztą już niedawno nie zgadzałem się z innym autorytetem, księdzem profesorem Michałem Hellerem. Nie przypuszczam także, aby zarówno pani profesor Świderkówna, jak i pan profesor Heller przejęli się tym, że się nie zgadzam z nimi i spędzali z tej okazji nieprzespane noce. Choćby dlatego, że zapewne nigdy się o tym rozdźwięku między nami nie dowiedzą ;-) . Pozwólcie więc, że bez dalszej zwłoki postaram się przedstawić swoje poglądy.

Wszyscy znamy, lepiej lub gorzej, historię proroka Jonasza. Bóg wysyła go do wielkiego miasta Niniwy, aby ostrzegł jej mieszkańców, że gdy się nie nawrócą, zostaną ukarani. I tu jest źródło naszego, z panią profesor, nieporozumienia. Otóż twierdziła ona w dzisiejszej audycji, że Niniwa jest tu zupełnie fikcyjnym, symbolicznym miejscem. W czasach, gdy Księga Jonasza została zredagowana, Asyria i jej stolica, Niniwa, nie istniały już, a więc autor tej księgi musiał mieć na myśli znaczenie symboliczne. Niniwa symbolizowała tylko świat pogański, w znaczeniu znacznie szerszym, niż jedno królestwo Asyrii.

Ja uważam, ze aczkolwiek i takie znaczenie jest oczywiste, to znaczenie pierwotne jest dużo bardziej dosłowne. Być może Księga Jonasza została napisana w VI wieku przed Chrystusem, nie wiem. Nie ja jestem historykiem sztuki. Ale Księga Rodzaju także nie została napisana 200 tysięcy lat temu, czy nawet 6 tysięcy lat temu, a mówi o postaciach historycznych. To, że wszyscy pochodzimy od Adama jest dogmatem naszej wiary. Nie jego imię, nie ono jest tu istotne, ale jego osoba. Adam nie jest symbolem, ale konkretną osobą i do tego naszym autentycznym prapradziadkiem.

Argument więc, że historia Jonasza powstała po zniszczeniu Asyrii nie jest dla mnie wiążący. Wydaje mi się, że Jonasz jest jak najbardziej postacią historyczną i wydarzenia opisane w tej księdze są prawdziwą historią. Nie znaczy to, że rzeczywiście musiał on przebywać w brzuchu ryby, to prawda. W starożytności, i na wschodzie, inaczej się rozumie i inaczej opisuje historię. Mniej ważne są ścisłe fakty i ścisłe daty, bardziej znaczenie, interpretacja tej historii, ale to wynika z różnic kulturowych. Nie znaczy to wcale, że to inne przedstawienie historii jest gorsze od naszego. Jest po prostu inne.

Ja jestem przekonany, że historia Jonasza nie tylko jest prawdziwa, ale że wydarzyła się dużo wcześniej, niż znana nam redakcja, ostateczne opracowanie Księgi Jonasza. Wynika to właśnie z samej jej treści: Skoro opisuje Niniwę jako Wielkie Miasto, to musi pisać o czasach, gdy miasto to istniało i było w wielkim rozkwicie. Fakt ten także tłumaczy zachowanie proroka.

Dlaczego Jonasz, jak tylko usłyszał polecenie Boga, natychmiast ruszył w drogę, ale w zupełnie przeciwnym kierunku? Kto może się sprzeciwiać Bogu? Bał się Asyryjczyków? Nie sądzę. Nie bardziej, niż Boga. Wiedział, że sprzeciw Bogu może przepłacić życiem i na okręcie sam poprosił, żeby go wyrzucono za burtę. Wolał zginąć, niż iść do Niniwy. Dlaczego?

Myślę, że dlatego, że był wielkim patriotą. On wiedział, jako prorok, ze Asyria zniszczy jego ojczyznę. Asyria dla Izraela była jak Prusy w XVIII wieku dla Polski, jak nazistowskie Niemcy w latach 30. ubiegłego wieku, jak Rosja Sowiecka. Tylko, że znacznie gorsza. To, że Bóg planował ją zniszczyć, w najmniejszym stopniu nie przejęło proroka. Gotów byłby na największe poświęcenia, aby tym Bogu pomoc. Bóg jednak planował użycia Asyrii do ukarania swego pierworodnego syna wśród narodów, Izraela. Sprawiedliwa kara nie ominęła i Asyrii, ale dopiero po tym, jak stała się narzędziem ukarania Izraela.

Dlatego to, gdy wreszcie Jonasz dociera do Niniwy, gdy mówi o potrzebie nawrócenia i Niniwianie się nawracają, jest taki zrozpaczony. Wręcz zły na Boga. Mówi:


Modlił się przeto do Pana i mówił: Proszę, Panie, czy nie to właśnie miałem na myśli, będąc jeszcze w moim kraju? Dlatego postanowiłem uciec do Tarszisz, bo wiem, żeś Ty jest Bóg łagodny i miłosierny, cierpliwy i pełen łaskawości, litujący się nad niedolą. Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie.
(Jon 4,2-3)

Uratował swych wrogów, na zagładę swej ojczyzny. Ale Bóg wie lepiej, co jest dobre dla Izraela. Czasem kochający Ojciec musi ukarać swe dzieci. Tłumaczy Jonaszowi:


Rzekł Pan: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?
(Jon 4,10-11)

Niniwianie, Asyryjczycy, to także dzieci Boże. Każdy, kto się nawróci, uzyska zbawienie. To przesłanie ponadczasowe, uniwersalne Księgi Jonasza. Jonasz go nie rozumiał, bo myślał w kategoriach narodowych, zaściankowych. Myślał, że skoro Izrael jest wybranym dzieckiem Bożym, to tylko On uzyska zbawienie, a wszystkie inne narody zostaną potępione. Bóg uczy nas w tej księdze, że niczym jest wybranie, niczym przynależność do właściwej świątyni, do właściwego Kościoła, gdy nie ma w nas nawrócenia. Wiara, zbawienie, miłość to cos, co jest w naszych sercach, nie cos, do czego należymy. Czy to terytorialnie, czy narodowościowo, czy tez wyznaniowo.

I nie jest to wcale sprzeczne z tym, ze w czasach przed Chrystusem Judaizm był „prawdziwą religią”. Ani z tym, że poza Kościołem nie ma zbawienia. Judeochrzescijaństwo jest jedyną prawdziwą religią, po ukazuje nam prawdziwego Boga. Objawia nam Go w niewykrzywiony sposób. Ale nie wystarczy być katolikiem, nie wystarczyło być Żydem przed 2000 laty, aby osiągnąć zbawienie. Św. Paweł uczy, że:


Nie ci bowiem, którzy przysłuchują się czytaniu Prawa, są sprawiedliwi wobec Boga, ale ci, którzy Prawo wypełniają, będą usprawiedliwieni. Bo gdy poganie, którzy Prawa nie mają, idąc za naturą, czynią to, co Prawo nakazuje, chociaż Prawa nie mają, sami dla siebie są Prawem. Wykazują oni, że treść Prawa wypisana jest w ich sercach, gdy jednocześnie ich sumienie staje jako świadek, a mianowicie ich myśli na przemian ich oskarżające lub uniewinniające.
(Rz 2,13-15)

Każdy człowiek otrzymał wystarczającą ilość łask, aby uzyskać zbawienie. Nam, w Kościele Katolickim, jest po prostu łatwiej. Dzięki sakramentom, dzięki pełni objawienia, wiemy dokładnie, jak uzyskać zbawienie, Ale tez nie zapominajmy, że:


Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą.
(Łk 12,47-48)

No a co z tą rybą? Czy to znaczy, że i w to musimy wierzyć? Nie. Nie musimy. Jest ona najprawdopodobniej symbolem. Ale nie znaczy to wcale, że nie możemy w nią wierzyć. Jedna z rzeczy, która mnie osobiście nie bardzo się podoba w naukach pani profesor Świderkówny, to autorytatywne oświadczanie, że jest to z pewnością symbol.

Dla mnie nie jest to wcale takie pewne. Ale ja, jak już wspominałem, nie jestem profesorem, wiec nie podchodzę tak „naukowo” do wszystkiego. Dla mnie jak Bóg mógł z niczego stworzyć świat, to z pewnością mógł podesłać wielką rybę, żeby dostarczyła Jonasza do wybrzeży Niniwy. Nie wiem, czemu miałoby to być dla Boga trudne.

Tym bardziej, że są znane przypadki uratowania rozbitków z okrętów wyciągniętych z wnętrzności różnych ryb, nawet po kilku dniach pobytu w takim dziwnym wiezieniu. Fundamentaliści, którzy do wielu wersetów Biblii podchodzą dosłownie ( z wyjątkiem 6. rozdziału Ewangelii Janowej, który to rozdział jest dla nich, w jakiś niewytłumaczalny sposób, totalnie symboliczny) bardzo często publikują podobne przykłady.

Gdy więc jest to możliwe w naturalnym świecie, tym bardziej jest możliwe dla Boga, który nie jest ograniczony naturalnymi prawami. Ja więc pozostanę przy swojej interpretacji i będę wierzył, że Jonasz nie tylko był postacią historyczną, ale także epizod z wielką rybą wydarzył się naprawdę.

Na koniec jeszcze raz anegdotka z życia sługi Bożego, arcybiskupa Fultona Sheena. Opowiadałem ją już zapewne kilka razy, ale powtórzę dzisiaj, bo jest na temat:


Arcybiskup został pewnego razu zapytany przez pewną ateistkę:
–Pan chyba nie wierzy w te bzdury, które są w Biblii? Na przykład w tę historię o Jonaszu?
–Oczywiście, że wierzę. To Słowo Boże –Odpowiedział Fultona Sheen.
–Jak w takim razie jest możliwe, żeby przeżył w brzuchu ryby trzy dni?
–Nie wiem. Ale zapytam go, jak go spotkam w niebie.
–O tak? A co się stanie, jak go tam nie będzie? -Ironicznie zapytała ta pani.
–To wtedy pani go zapyta. –odrzekł arcybiskup.

No comments:

Post a Comment