W
pracy kombinują jak koń pod górę. Tydzień temu zamiast ładunku do
Charlotte na poniedziałek, dostałem Atlantę, w związku z czym musiałem w
niedzielę pojechać po ładunek. W tym tygodniu do popołudnia nie było
wiadomo kiedy będzie dostawa piątkowego/sobotniego ładunku. Dopiero parę
minut temu dostałem wiadomość, że ładunek jednak będzie na piątek, na
dwunastą w południe. W związku z czym ruszam w drogę dzisiaj i czeka
mnie jazda w nocy, a przynajmniej gdzieś tak do drugiej-trzeciej nad
ranem. Ale za to wrócę do domu w noc z piątku na sobotę, więc nie ma co
narzekać. Weekend szykuje się w domu.
Całe to zamieszanie wynika z faktu, że firma przechodzi z pięciodniowego
tygodnia pracy na sześciodniowy. Mnie to nie powinno bezpośrednio
dotyczyć, bo ja nadal powinienem pracować tylko do piątku, ale jak widać
w przejściowym okresie pełno jest zawirowań i turbulencji. Mam
nadzieję, że wszystko się wkrótce wyklaruje, na razie jednak nikt nic
nie wie i jest sporo zamieszania.
Zatem uciekam przygotować się do drogi i za dwie godzinki powinniśmy już być w trasie.
No comments:
Post a Comment