Prasa decydując się na opublikowanie jakiejś historii, zazwyczaj kieruje się osobą z nią związaną. Nie jest ważne, jak bardzo ciekawe jest samo wydarzenie, ważne jest kogo ono dotyczy. Pewne wydawnictwa tylko tym się zajmują. Opisywaniem każdej niemal godziny z życia „wielkich tego świata”. Ja co prawda nie czytuję takiej prasy, ale trudno jej nie zauważyć. Jest wszechobecna. W kolejce do kasy w sklepie spożywczym, czy płacąc za paliwo na stacji benzynowej, musi się człowiek na nią natknąć. A nawet jeżeli ktoś nie wychodzi z domu i tak otrzyma elektroniczną pocztą dziesiątki wirtualnych gazet informujących co nowego ma Doda, z kim tańczyła Mandaryna, gdzie łysieje Majdan i kogo poderwał Rubik.
Ja, prawdę mówiąc, nie bardzo nawet wiem, kim są te osoby. Wyjechałem z Polski ponad 25 lat temu i pewnie wiele z nich jeszcze się wtedy nawet nie urodziło. Znam te imiona z poczty elektronicznej, jaką niemal codziennie dostaję. Zresztą z poczty, która trafia od razu do kosza na śmieci. I tam musiałem pogrzebać, żeby te imiona, czy pseudonimy, sobie przypomnieć. Ale podejrzewam, że dla mieszkających w Polsce te osoby są doskonale znane i właśnie dlatego ich życie pasjonuje miliony. Nikt by chyba bowiem nie kupił gazety, która miałaby nagłówek: „Zosia Dreptak ma nowego chłopaka”, czy „Ania Trepućko rozrabiała na zabawie”. Kogo bowiem obchodzi ktoś, kto jest „nikim”? Anonimową kelnerką, urzędniczką, czy choćby jakimś kierowcą ciężarówek? Są jednak czasopisma, które inaczej traktują ludzi. Dla których równie ważna jest historia opowiedziana przez znanego polityka, gwiazdę sportu, dziennikarkę i nikomu nieznanego kierowcę ciężarówki. Wszyscy są tam równie ważni bo wszyscy są dziećmi Bożymi.
Biblia nas uczy, że Bóg „nie ma względu na osobę”. Nikt nie będzie miał żadnych przywilejów ze względu na urodzenie, wykształcenie, koneksje, czy przynależność do odpowiedniej organizacji. Bóg patrzy tylko w nasze serca. Przez niego książę i żebrak są tak samo ukochani. Jak widać, Mały Gość Niedzielny tak samo spostrzega ludzi. Ucząc nas o Bogu, sam praktykuje to, czego naucza.
Parę tygodni temu zapytałem pana Kucharczaka, dziennikarza pracującego w „Gościu Niedzielnym”, czy mógłbym na swoim forum cytować fragmenty jego felietonów. W ten sposób redakcja Gościa Niedzielnego dowiedziała się w ogóle o moim istnieniu. Gdy przygotowywali świąteczny numer Małego Gościa, zapytali mnie, czy nie mógłbym napisać paru zdań wspominających moje Święta Bożego Narodzenia. Prawdę mówiąc zapomniałem o tej prośbie, ale gdy zbliżała się data zamknięcia świątecznego numeru, pan Kucharczak przypomniał mi o tej sprawie. Napisałem parę zdań, posłałem zdjęcie i nie myślałem więcej o tym. Byłem przekonany, że zapytano tak wielu zwykłych czytelników tego miesięcznika i nawet nie byłem pewny, czy moje wspomnienia załapią się do druku.
Jakie było moje zdziwienie, gdy znajomi i rodzina z Polski zaczęli mnie zawiadamiać, że nie tylko wspomnienia te się ukazały, ale do tego znalazłem się w doborowym towarzystwie. Oprócz mnie swymi wspomnieniami podzieliły się z czytelnikami Anna Suchocka, Justyna Kowalczyk i Urszula Rzepczak. Muszę przyznać, że była to bardzo miła niespodzianka dla mnie. Jednak jeszcze bardziej, niż z zobaczenia swojego zdjęcia w tej gazecie, ucieszyło mnie to, że dla nich rzeczywiście każdy człowiek jest tak samo wartościowy. Jeżeli tylko ma coś ciekawego do powiedzenia, to nie jest istotne, czy jest powszechnie znany, czy nie. Każdy ma takie same szanse na trafienie na ich łamy. Brawo, Mały Gościu! I jest to tym bardziej istotne, że miesięcznik ten jest przeznaczony dla młodych czytelników. Co za wspaniała lekcja dla młodych ludzi.
A że moje nazwisko nie spowoduje gwałtownego wzrostu nakładu? No, nie wiem. Jak na razie wszyscy znajomi w Polsce mówią mi, że nie mogą dostać tego numeru Małego Gościa, bo jest już wyprzedany. Mamie udało się znaleźć jeden egzemplarz, choć chciała kupić kilka sztuk dla znajomych i rodziny. Tymczasem gazety ze „sławnymi tego świata” zwracane są do drukarni w tysiącach egzemplarzy. Może więc rzeczywiście ważniejsze jest to, co się pisze, a nie to, o kim się mówi? Może to treść sprzedaje czasopisma, a nie „sławne nazwiska”? Może ludzie zamiast bezmyślnych plotek szukają Prawdy? Tej przez duże P?
Ja w każdym razie nie będę udawał fałszywej skromności i szczerze powiem, że redakcja Małego Gościa sprawiła mi wielką radość zamieszczając moje wspomnienia. Być może nawet kiedyś będę mógł za ich pośrednictwem opowiedzieć coś więcej o sobie. Myślę, że historia mojego życia mogłaby zainteresować parę osób. Ale niezależnie od tego, czy to się kiedykolwiek zmaterializuje, to i tak teraz zachęcam każdego do kupna styczniowego numery Małego Gościa Niedzielnego. Naprawdę warto. Doda i Mandaryna są bowiem bez przerwy, od lat, w każdej niemal kolorowej gazecie, w każdym niemal „piśmie kobiecym”, ale pewnego wąsatego truckera z Ameryki można zobaczyć tylko w Małym Gościu Niedzielnym. Nie przegapcie tej okazji. Może się ona bowiem już nigdy nie powtórzyć.
Chwała zaś, cześć i pokój spotka każdego, kto czyni dobrze - najpierw Żyda, a potem Greka. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę. (Rz 2, 10-11)
Witam:)
ReplyDeleteNo właśnie wpadłam tu powiedzieć, że siedzę sobie u siostry w niedzielę, przed Wigilią, przeglądam "Małego Gościa Niedzielnego", aż tu nagle widzę znajomą twarz:) Znajomą wprawdzie tylko z tej stronki, bo i na czacie nie było okazji Cię spotkać, ale zawsze coś:) Wszystkiego dobrego na Nowy Rok życzę, dla Ciebie i Rodzinki
PS. Twoja stronka jest straszliwie rozbudowana, więc przepraszam, że wpisuję tu i w Księdze Gości, ale, szczerze mówiąc, czuję się tu trochę zagubiona:)
Nie przejmuj się, ja sam czasem czuję się zagubiony LOL. Na stronie www.jaskiernia.org starałem się trochę poukładać te moje adresy...
ReplyDeleteNie wiem, czy to coś pomoże. :-D W każdym razie na forum teraz jest wszystko i tam najłatwiej komentować teksty. Oczywiście trzeba się tam zarejestrować, ale i tam jest wyjątek. Księga gości na forum nie wymaga rejestracji.
Adres otwierający forum to www.katolik.us Zapraszam i dziękuję za życzenia. Odwzajemniam się równie serdecznymi dla Ciebie i wszystkich Twoich bliskich.