Friday, February 18, 2005

Sprawa Terri Schindler-Schiavo


Chciałbym przetłumaczyć tu fragment felietonu, jaki co tydzień pisze ojciec Frank Pavone, założyciel i przewodniczący organizacji „Priests for Life”:

Sprawa Terri Schindler-Schiavo

Terri nie jest umierająca. Nie jest śmiertelnie chora. Nie jest w komie. Nie jest podłączona do urządzeń podtrzymujących ją przy życiu. Nie jest samotna, lecz ma kochających rodziców I rodzeństwo gotowych do opieki nad nią do końca jej życia. Nie zarządziła, że chce umrzeć.

Mimo to trwa walka o to, czy Terri Schindler-Schiavo powinna być zagłodzona na śmierć. Ma ona uraz mózgu nie pozwalający jej mówić, czy jeść w normalny sposób. Ale jedyna rzecz dołaczona do jej organizmu to prosta rurka podłączona do jej przewodu pokarmowego, dostarczająca wodę i pożywienie.

Jej legalnym opiekunem jest mąż, który już ma inną kobietę i która jest także matką jego dzieci. Chce on, żeby usunąć rurkę żywiącą Terri. Oczywiście mógłby zezwolić jej rodzicom i rodzeństwu na opiekę nad nią, ale odmawia on tego. […]

Artykuły w prasie pisząc o Terri używają sformułowań typu “Niektórzy chcą utrzymywać Terri przy życiu niezgodnie z wolą jej męża”. Ale ona nie jest umierająca. Co znaczy „utrzymywanie jej przy życiu” jeżeli nie to samo, co utrzymywanie was i mnie- otrzymanie wystarczającej ilości jedzenia, dach nad głową i opieka?

Niektórzy mówią, że rodzina Terri “powinna pozwolić jej odejść”. Ale to nie jest kwestia pozwalania na odejście, bo ona nigdzie się nie wybiera. Jeżeli jednak zostanie jej odebrane pożywienie, umrze ona wolno w taki sam sposób, w jaki każdy z nas by umarł. Nazywa się to zagłodzeniem na śmierć.

Jeżeli sądy zezwolą na to, to czemu mielibyśmy mieć nadzieję, że dotyczyć to będzie tylko Terri? Nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby ta sprawa nie tylko jej dotyczyła. Nieskończone przypadki będą następowały po tym i tamte zgony będą nazywane „pozwoleniem na odejście” a nie zabójstwem. Skąd państwo ma prawo do zagłodzenia swych obywateli? Sąd nie ma żadnego autorytatywnego prawa w takim przypadku, jak Papież Jan Paweł II uczy w „Evangelium Vitae” (sekcja 72). Takie decyzje nie mogą być przestrzegane, gdyż nie są zgodne z sumieniem człowieka i de facto są aktem przemocy.


Tyle ojciec Frank Pavone. Sama sprawa ciągnie się już od dawna, ale wygląda na to, że wszystkie możliwości pomocy, jakimi dysponowała rodzina Terri zostały wyczerpane. Łącznie z apelami Papieża, gubernatora Florydy, gdzie Terri mieszka, i z uchwalą kongresu Florydy, podpisaną przez gubernatora J. Busha, ale unieważnioną przez Sąd Najwyższy Florydy jako niezgodną z konstytucją.

Dlaczego o tym piszę? Z kilku powodów. Po pierwsze, żeby prosić o modlitwę w jej intencji. Szczególnie do Miłosierdzia Bożego i do świętego Maksymiliana Marii Kolbe. Dlatego, że pierwsze widzenie obrazu, jakie święta Faustyna otrzymała, tego z bladym i czerwonym promieniem wychodzącym z Serca Jezusowego, nastąpiło 22 lutego 1931. roku. Na 22. lutego jest wyznaczona data usunięcia rurki karmiącej Terri. A święty Maksymilian? Myślę, że wszyscy wiemy. On też był skazany na śmierć głodową.

Drugą przyczyną o której piszę o tym to chęć zilustrowania tego, co nasz Papież nazywa „kulturą śmierci”. Sądy z uporem godnym lepszej sprawy dążą do zalegalizowania czegoś, co po prostu jest niemoralne. Co obiektywnie jest złem. Wbrew woli kongresu, gubernatora, rodziny i opinii publicznej. Kultura śmierci nie jest jakąś abstrakcją, jest otaczającą nas rzeczywistością i jak się nie będziemy sprzeciwiać takim zjawiskom, jak przypadek Terii, za chwilę stracimy wszystkie nasze prawa. Jesteśmy jak ta żaba wsadzona do rondla z zimną wodą i podgrzewana powoli. Już prawie, że jesteśmy ugotowani i cali zadowoleni, że nie marzniemy.

Co prowadzi nas do trzeciego aspektu tej sprawy. Wspominał już o tym ojciec Pavone. O prawach, które pochodzą od Boga. Gdy sądzono nazistów w Norymberdze, sądy odwoływały się do prawa naturalnego. Do prawa danego nam od Stwórcy. Dlaczego? Bo zbrodniarze wojenni nie złamali żadnych praw swego kraju. Postępowali jak praworządni obywatele. Zabicie Żyda nie było przestępstwem, przestępstwem było uratowanie mu życia.

Prawo do życia to nie jest coś, co nam może dać czy zabrać rząd, sąd czy społeczeństwo. To niezbywalne prawo dane nam przez Stwórcę. I czy to się tyczy poczętego dziecka, czy człowieka dorosłego, zdrowego, lub schorowanego, młodego, czy starca- to nie jest to rzeczą żadnych ludzkich instytucji decydować o tym, czy ma on prawo do życia. Nie jest to nawet rzeczą samej zainteresowanej osoby. Decyzja musi być Tego, który jest dawcą życia. Ale gdy sam zainteresowany chce namieszać w swym życiu, to zupełnie inna sprawa. Sprawa między nim, a Stwórcą i to Jemu się będzie on tłumaczył. Ale nie pozwólmy, żeby sądy i prawodawcy decydowali o życiu tych, których do życia nie powołali. Bo jak na to pozwolimy, będziemy wszyscy za chwilę ugotowani. Jak te żaby w znanym eksperymencie. A woda już zaczyna wrzeć i szkoda, że tak mało ludzi to zauważyło.

PS. W naszej lokalnej radiostacji w Charlotte dziennikarz mówiący o sprawie Terri spekulował, że przyczyną dla której jej mąż jest tak przeciwny temu, żeby rodzina się nią zajęła, bo się czegoś obawia. Gdy Terri w majestacie prawa zostanie zagłodzona, mąż może się nie zgodzić na sekcję zwłok. Przyczyna jej śmierci będzie i tak znana wszystkim. Decyzja sądu. Ale gdyby Terri zmarła z innych przyczyn, powiedzmy z powodu wylewu, czy zawału serca, sekcja zwłok mogłaby być nakazana i wtedy mogłaby odkryć jakieś fakty związane z jej wypadkiem, które nie byłyby korzystne dla jej męża. Są to tylko spekulacje, a ja sam nic nie wiem o samych przyczynach jej urazu. Powtarzam tylko to, co usłyszałem w lokalnej radiostacji. Jeszcze raz proszę o modlitwę w intencji Terri i poinformuję was, jak się ta sprawa zakończyła.

No comments:

Post a Comment