Już minął tydzień od zmiany szychty i jak na razie mi się podoba. Miałem być w poniedziałek w Georgii, ale wysłali mnie do Nashville. Piątek, to moja zwykła trasa do Nashville, a do tego w środę pojechałem w zastępstwie za innego kierowcę do jakiegoś sklepu w Północnej Karolinie, gdyż miał drobną stłuczkę i nie mógł kontynuować jazdy.
Wyjazd ten miał być jednodniowy i taki był, ale nie wiele brakowało... W drodze powrotnej miałem bowiem odebrać z firmy Campbell naczepę załadowaną zupkami w puszkach, ale towar nie był gotowy. Czekałem trzy godziny i gdy później dojeżdżałem na bazę, moja elektroniczna karta drogowa pokazywała, że mi zostały cztery minuty jazdy.
W sumie tydzień ten wyszedł też finansowo bardzo dobrze, gorzej było z moją formą. Jeszcze się nie przestawiłem na nocne jeżdżenie i koło świtu strasznie mnie morzy sen, a swoją półgodzinną przerwę, która nas od paru miesięcy obowiązuje, wykorzystuję na krótką drzemkę na kierownicy.
Do tego w wolne dni, jak dzisiaj, staram się spać w dzień i czuwać w nocy, by przyzwyczaić organizm do nowej rzeczywistości. Teraz jest 4 rano, gdy to piszę, planuję iść spać koło 9, a do pracy idę na 23. Mam nadzieję, że wreszcie uda mi się przespać cały dzień, bo jak na razie największy problem mam z tym, że mimo zmęczenia po nocnej jeździe, sen w dzień jest płytki i co chwilę się budzę, a po kilku godzinach już nie mogę więcej zasnąć.
No comments:
Post a Comment