Mija trzeci tydzień pracy według nowego scenariusza. Zarówno w drugim tygodniu, jak i przed paroma dniami, wyjechałem w poniedziałek do Georgii, w moją zwykłą trasę. Taka wyprawa powinna zająć, według mojego pracodawcy, nieco ponad 1000 minut, czyli mówiąc normalnie 16 godzin i 45 minut. Jak wiecie nam nie wolno jechać po tym, jak mija 14 godzina od rozpoczęcia pracy, więc teoretycznie wracając na bazę powinienem się zatrzymać w hotelu i dokończyć jazdę następnego dnia.
Oczywiście nikt nie chce iść spać do hotelu trzy godziny od domu, więc i ja starałem się jak najproduktywniej pracować i w obydwu przypadkach udało mi się to doskonale. W jeden dzień zakończyłem pracę po 775 minutach, w tym tygodniu wyrobiłem się w 764 minuty. W obydwu przypadkach nie przekroczyłem też limitu 11 godzin jazdy i bezpiecznie, choć bez wielkiego marginesu, dojechałem na bazę. A moja wydajność w tych dniach wyniosła ponad 130%, co dodatkowo przełożyło się na to, że zamiast 19 zarabiałem 25 dolarów na godzinę.
Istniało niebezpieczeństwo, że mi braknie kilkunastu minut, by dojechać na bazę, ale jeśli taka sytuacja przydarzy się już niedaleko firmy, to dyspozytor wysyła innego kierowcę, by dowiózł mnie i trucka na miejsce. Co prawda ja jeszcze w takiej sytuacji nie byłem, ale byłem w roli tego, który ratował innych. Niedawno np. kierowca musiał zaparkować swe auto pół godziny od bazy, bo ładując towar w mleczarni zeszło mu dłużej, niż było to planowane i potem brakło mu czasu, by dojechać do terminalu.
Ponieważ w obydwa te dni powróciłem na bazę, w dniu następnym miałem niejako extra dzień. Zamiast wracać z hotelu i ewentualnie dokończyć dzień rozwożąc lokalnie towary, mogłem zrobić kolejną, dłuższą trasę i tak też się stało. Pojechałem do sklepów nad oceanem, w Południowej Karolinie. Tak więc, mimo, że pracuję teraz tylko cztery dni w tygodniu, jak na razie udaje mi się zarobić niewiele mniej, niż wtedy, gdy pracowałem pięć dni, a do tego mam taką pracę, która mi bardziej odpowiada.
Jedyny problem, jakiego nadal nie udało mi się rozwiązać, to spanie w dzień. Dziś na przykład położyłem się przed południem, licząc na to, że się solidnie wyśpię do wieczora, ale po czterech godzinach się zupełnie rozbudziłem i nie mogłem więcej usnąć. A teraz jest 21, ja za pół godziny wychodzę do pracy, ruszam do Tennessee i wiem, że nad ranem mi się zaczną kleić oczy. Zapewne tak, jak w poprzednie tygodnie, zrobię sobie godzinną przerwę w czasie jazdy, by się przytulić do kierownicy i uciąć komara. Wiem bowiem z własnego doświadczenia, że taka drzemka lepsza jest od kawy, otwierania okna, bicia się po głowie, biegów dookoła auta, czy jakiegokolwiek innego sposobu na pokonanie senności. Gdy organizm domaga się snu, trzeba mu ten sen dać. Choćby odrobinę - nawet 15 minut jest lepsze niż dzbanek kawy.
Kończę, bo czas się zbierać. Do usłyszenia w trasie. Kamera będzie włączona, mikrofon także, zatem zapraszam na wspólną podróż w dzisiejszy, sobotni poranek. Obraz z kamery oczywiście jst widoczny na naszym forum, www.katolik.us na dole strony. Zapraszam.
Witam Pana :-)
ReplyDeleteJeśli mogę coś zasugerować w kwestii zmęczenia organizmu i konieczności czuwania.
Podobnie jak Pan pracowałem na długie zmiany, nocne również (np. 18:00-06:00) i szukałem sposobu na kryzys przychodzący najczęściej pomiędzy 3:00 a 4:30.
Ja nie mogłem (piszę w czasie przeszłym bo już tak nie pracuję) robić sobie takich przerw, do tego musiałem być "aktywny" na 100% (nawet jeśli faktycznie nie miałem co robić, co jeszcze bardziej nasilało ochotę na sen). Wybawieniem okazała się roślinka znana jako guarana. Rośnie sobie w lasach amazońskich a jej właściwości, działanie na organizm człowieka są znane od bardzo dawna.
W skrócie, co najważniejsze w kontekście nocnej pracy: jest to sprzedawane w postaci sproszkowanej, w pojemnikach, celem dosypywania odpowiednich dawek do napojów, lub jako gotowe, pojedyncze dawki, w tabletkach, które się po prostu łyka i popija. O działaniu i korzyściach nie napiszę tutaj wiele bo post byłby bardzo długi a wujek Google odpowie na wszystkie pytania o wiele bardziej wyczerpująco :-) Można to kupić w aptekach, bez recepty. Dostępne są różne preparaty (ale to tylko nazwy handlowe) czyli guarana zapakowana przez różne firmy, w różnych opakowaniach. Najistotniejszą różnicą jest ilość samej guarany w jednej tabletce.
Ja kupuję "Guaranax" - pakowany po 50 tabletek, gdy potrzebuję zażywam jedną, bądź dwie. Daje to niesamowitego "kopa" - w pozytywnym znaczeniu oczywiście. To nie działa jak narkotyk czy inne pobudzające "cudo". Choć sama z siebie, patrząc na efekty spożywania jej, może zostać nazwana cudem :-) Daje organizmowi porządny, zdrowy zastrzyk energii, witalności. Wzmacnia organizm fizycznie i psychicznie. Zaczyna działać bardzo szybko, ja czuję pierwsze efekty po ok. 30 min. Zawarta w guaranie kofeina jest uwalniana przez organizm powoli (to zasługa innych składników guarany) dzięki czemu przez kilka godzin człowiek czuje się jakby właśnie wstał po głębokim, długim, dobrym śnie :-) pomimo że był wymęczony jeszcze godzinę temu. Ja kawy nie piję, baaardzo rzadko, dosłownie kilka razy w roku i to bardziej mleko z kawą :-) jednak nie odczuwam tego pobudzenia jak większość innych ludzi. Lecz guarana czyni "cuda". Czasem gdy nie spałem nawet dłużej niż 24h, po czym musiałem iść do pracy, guarana pozwalała mi przepracować kolejne 12h bez większego odczucia zmęczenia, przytępienia, lub innych oznak braku snu.
Jak pisałem stan ten utrzymuje się kilka godzin (4-6 w zależności od organizmu i faktycznego przemęczenia).
Dlatego polecam - nie znam nic lepszego do walki ze zmęczeniem gdy nie można spać. Przy okazji zażywanie guarany jest bardzo zdrowe ze względu na inne działania w organizmie. Znów polecam wujka Googla, zacytuję tylko mały fragment: "Guarana to tonikum lecznicze, zwalniające przedwczesne starzenie się, odtruwa organizm, jest pożyteczną przy wzdęciach, nadwadze, przy zaburzeniach trawiennych, przy przedwczesnej miażdżycy tętnic. Ma zastosowanie przy leczeniu celulitu, posiada skutki lipolityczne i rozciągające. Przy zewnętrznym zastosowaniu działa przeciwko przetłuszczaniu i ubywaniu włosów. Posiada skutki antyagregacyjne - podobnie jak Aspiryna. Obniża syntezę tromboksynów płytek krwi podczas doświadczeń w probówce."
Także jest stosowana w dietach odchudzających, ze względu na właściwości poprawiające trawienie i przemianę materii.
cdn... - teks okazał się jednak zbyt długi :-)
cd...
ReplyDeleteZ moich osobistych doświadczeń wynika że guarana nie jest "przereklamowana" i rzeczywiście działa.
Aaa... zapomniałbym - sposób w jaki guarana współgra z kofeiną powoduje że ta druga działa nieco inaczej na organizm. Nie wypłukuje z niego żelaza, co jest jednym z głównych minusów picia kawy. Sam się o tym przekonałem gdy zanim jeszcze nie "odkryłem" guarany. Zdarzyło mi się kilka razy wypić bardzo silną kawę by "jakoś" przetrwać 12h pracy po nieprzespanej nocy, po czym nie upływały te 12h a mnie łapały skurcze mięśni - niski poziom żelaza.
Tak więc, polecam. Nie jest to drogie, wręcz dość tanie a korzyści jakie przynosi są ogromne i jest ich wiele.
Możliwe że zna już Pan tę roślinkę i niczego nowego tutaj nie przekazałem.
Może jednak jest inaczej i skorzysta Pan z tego co napisałem.
Pozdrawiam.
P.S.
Jest jeden skutek uboczny - gdy się zje guarany zbyt dużo lub zbyt późno, bardzo trudno zasnąć nim przestanie działać ;-)
Dzięki za tę reklamę jakiegoś paranarkotyku, ale ja niczego takiego nie potrzebuję. Bywało, przyznaję, że ratowałem się w dawnych latach efedryną, gdy pracowałem czasem po 48 godzin, ale teraz moje życie jest zupełnie inne. Jeżdżę zawsze legalnie, sypiam w dzień, gdy muszę pracować w nocy, a moją dietą jest chleb i woda - tak jem przez 6 dni w tygodniu.
ReplyDeleteGuarana, w przeciwieństwie do efedryny nie uzależnia i nie wywołuje skutków ubocznych, nie wpływa w żaden sposób na układ nerwowy (przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo). To jest lek, może być traktowa jak używka ze względu na kofeinę.
ReplyDeleteMoim celem nie była reklama czegokolwiek.
Skoro tak to Pan odebrał to przepraszam i proszę usunąć mój wpis. Reklama to najczęściej spam a ja spamerem nie jestem.
Nie pisałem by reklamować, nie mam nic wspólnego z przetwórstwem czy handlem guaraną.
Chciałem pomóc dzieląc się wiedzą, którą posiadam.
Wiem z własnego doświadczenia jak czasami trudno jest czuwać pracując w nocy.
Do tego jeszcze prowadząc samochód.
Nie umiem kierować ciężarówki, nie mam nawet prawa jazdy za zawodowego ale kilka razy w życiu dosłownie o włos uniknąłem wypadku i być może śmierci prowadząc samochód i będąc bardzo zmęczonym.
Guarana pomaga przezwyciężać takie zmęczenie i dlatego pozwoliłem sobie o niej napisać. To nie jest narkotyk ani para lub pseudo. można prowadzić samochód, tylko pomoże robić to lepiej.
Ot powód mojej pisaniny.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Rozumiem i nie oskarżam Cię o spamowanie, choć to, co napisałeś jest dość niezwykłą laurką jakiegoś specyfiku. Ale ponieważ nic o nim nie wiedziałem, poprosiłem wujka Gugla i ciotkę Wiki o pomoc. I teraz już wiem:
Delete"Czym jest guarana?
Słynie z największej dotąd poznanej wśród roślin zdolności syntezy kofeiny, której zawiera 4 razy więcej, niż ziarna kawowca."
Zatem z pewnością nazwanie tego "paranarkotykiem" było lekką przesadą z mojej strony - to jest po prostu kofeina. Ale ponieważ ja kofeiny pod żadną postacią nie zażywam, to i z guarany nie skorzystam. Wystarczy mi moja woda, a od święta soki owocowe.
Pozdrawiam.