Tuesday, January 06, 2009

Czyściec

Często nie rozumiemy tej doktryny, a protestanci ją wręcz odrzucają. Argumentują oni, że nie jest ona wzmiankowana w Biblii, może poza Księgą Machabejską, która według nich nie jest natchnionym Słowem Bożym. Oskarżają wręcz Kościół, że wymyślił tę doktrynę, wraz z nauką o odpustach, by czerpać korzyści majątkowe. My, katolicy, musimy wierzyć w istnienie czyśćca, ale czy możemy tę naukę zrozumieć? I czy można korzystając z samej tylko Biblii wykazać, że czyściec istnieje? Zacznijmy od początku.

Kto idzie do czyśćca?


Aby zrozumieć potrzebę istnienia czyśćca, musimy zrozumieć różnicę między winą i karą, a także między lekkim i ciężkim (śmiertelnym) grzechem.

Czy Bóg wybaczając nam winę ciągle wymaga od nas zadośćuczynienia za grzechy?


W 2. Księdze Samuela czytamy:


Dawid rzekł do Natana: Zgrzeszyłem wobec Pana. Natan odrzekł Dawidowi: Pan odpuszcza ci też twój grzech - nie umrzesz, lecz dlatego, że przez ten czyn odważyłeś się wzgardzić Panem, syn, który ci się urodzi, na pewno umrze. (2 Sm 12, 13-14)

Bóg wybaczył królowi Dawidowi grzech, zmazał jego winę, ale ciągle wymagał zadośćuczynienia w postaci bólu i cierpienia Dawida po stracie swego syna. podobnie gdy nam dziecko sąsiada wybije okno, to możemy mu wybaczyć, ale nie znaczy to wcale, że nie musi on nam zapłacić za rozbitą szybę. Albo gdy nam jakiś kierowca wjedzie w płot, to niekoniecznie musimy zaraz dzwonić na policję, możemy mu wybaczyć, ale musi nam zapłacić za naprawę płotu.

Rozróżnienie między grzechem lekkim i śmiertelnym w Biblii.

Święty Jan pisze o grzechach, które prowadzą do śmierci i do takich, które nie są śmiertelne:


Jeśli ktoś spostrzeże, że brat popełnia grzech, który nie sprowadza śmierci, niech się modli, a przywróci mu życie, mam na myśli tych, których grzech nie sprowadza śmierci. Istnieje taki grzech, który sprowadza śmierć. W takim wypadku nie polecam, aby się modlono. Każde bezprawie jest grzechem, są jednak grzechy, które nie sprowadzają śmierci. (1 J 5, 16-17)

Święty Jakub natomiast pisze:

To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci.. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. (Jk 1, 14-15)

Święty Jakub rozróżnia pokusę od grzechu, który ta pokusa rodzi, a ten od grzechu „dojrzałego”, który jest śmiertelny. Widać z tego, że może być grzech, który jeszcze nie przynosi śmierci. Który rani, ale nie pozbawia nas do końca Łaski Uświęcającej.

Co się zatem dzieje w momencie naszej śmierci? Osoby, które nie mają nic na swym sumieniu i które zadośćuczyniły za wszystkie swoje grzechy, idą prosto do nieba. Osoby, które popełniły ciężki, śmiertelny grzech i nie przeprosiły za niego Boga, nie wyspowiadały się i nie żałowały za niego, idą prosto do piekła. Ale co z tymi, którzy pozostają w stanie Łaski Uświęcającej, które mają w sobie życie wieczne, ale mają jeszcze pewien dług do spłacenia? Nie zasługują na wieczne potępienie, bo są w stanie Łaski, ale nie są wystarczająco oczyszczone, by oglądać Boga twarzą w twarz? Apokalipsa 21,27 nam mówi, że nic nieczystego nie wejdzie do nieba. A więc? A więc dusze te muszą przejść jakiś proces oczyszczający.

Bóg jest „po trzykroć święty”. Prorok Izajasz nas uczy:
Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. (Iz 6,3) A więc Bóg jest perfekcją. My nie zawsze. Jednak Biblia nas wzywa do takiej perfekcyjności, jaką ma ze swej natury Bóg:

Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5,48)

W całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty. (1 P 1,15-16)

Bez osiągnięcia tej świętości nie możemy oglądać Boga:

Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana. (Hbr 12,14)

Nic nieczystego do niego (nieba) nie wejdzie (Ap 21,27a)

A więc co się stanie z tymi braćmi, którzy zmarli nie mając na sumieniu ciężkich grzechów, ale nie są jeszcze w pełni oczyszczeni? Nie są idealnie święci? Biblijna, logiczna i historyczna odpowiedź brzmi: Czyściec.

Sam nazwa „czyściec” oczywiście oznacza miejsce, gdzie następuje oczyszczenie. I nie jest istotne, że słowo to nie występuje w Biblii. Przede wszystkim Biblia nie była pisana po polsku. Po drugie są inne dogmaty wiary, które nie są nazwane w Biblii, a jednak wszyscy w nie wierzymy. Zarówno katolicy jak i protestanci. Na przykład dogmat o Trójcy Świętej. A przecież w Biblii także nie znajdziemy słowa "Trójca". Poza tym fakt, że Biblia nie wymienia nazwy „czyściec” wcale nie oznacza, że nic o nim nie mówi. Mówi i to całkiem sporo.

Mateusz 12,32:


Jeśli ktoś powie słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone, lecz jeśli powie przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie mu odpuszczone ani w tym wieku, ani w przyszłym.

Oczywiście Biblia nie wspomina tu o dwudziestym pierwszym wieku, ale o okresie naszego życia na ziemi i o czasie, który nastąpi po naszej śmierci. Jeżeli ktoś grzeszy przeciw Duchowi, nie zostanie mu więc wybaczone ani w tym, ani w przyszłym życiu. A więc inne grzechy mogą być wybaczone w „wieku, który przyjdzie”. Na pewno nie jest tu mowa o piekle, bo człowiek potępiony nie ma „drugiej szansy” i nie może tu być mowa o niebie, bo tam nie ma nikogo, kto by potrzebował odpuszczenia grzechów. Musi być jakieś inne miejsce, gdzie ciągle można uzyskać odpuszczenie naszych win.

1 Kor 3, 12-15:

I tak jak ktoś na tym fundamencie (którym jest Jezus) buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drzewa, z trawy lub ze słomy, tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień /Pański/; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Ten, którego dzieło wzniesione na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.

Bardzo lubię ten fragment, bo trudno wręcz sobie wyobrazić bardziej wyraźny opis czyśćca. Bez użycia samej nazwy, św. Paweł opisuje dokładnie rzeczywistość, jaką czyściec jest. Pisze on o chrześcijanach, budujących na fundamencie, którym jest Jezus. A wiec pisze o zbawionych. W Dniu Pańskim, czyli w dniu Sądu, każde nasze dzieło, każdy nasz uczynek, budowany na fundamencie Pana będzie wypróbowany w ogniu. Za dobre uczynki otrzymamy nagrodę. Ogień złotu nie szkodzi. Ale „słomiane” i „drewniane” uczynki, plewy, które produkujemy w ciągu naszego życia, przyniosą nam szkodę. Ogień je musi strawić. My ciągle ocalejemy, a więc osiągniemy zbawienie, ale „jakby przez ogień”.

I jasne jest, że to nie same nasze dzieła będą przechodzić tę „próbę ognia”, ale nasze dusze, czyli my sami. Bowiem po naszej śmierci nic ze sobą nie zabierzemy. Karawany nie mają bagażników na dachach, ani haków do przyczepek. Goli przyszliśmy na ten świat i goli z niego odejdziemy. To nasze dusze, nasze serca będą przechodziły tę „ogniową próbę”. To dusze muszą ulec oczyszczeniu. I takie oczyszczenie to jest właśnie definicja czyśćca. To o czym mówi tu święty Paweł jest tym, o czym naucza Kościół.

Nie jest to jedyny tekst na temat czyśćca. Są także inne wersety potwierdzające jego istnienie. Pierwszy List Św. Piotra, 3,18-20a:


Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł ogłosić [zbawienie] nawet duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym…

Pierwszy List Św. Piotra 4,6:

Dlatego nawet umarłym głoszono Ewangelię, aby wprawdzie podlegli sądowi jak ludzie w ciele, żyli jednak w Duchu - po Bożemu.

Jezus poszedł głosić Ewangelię duszom „niegdyś nieposłusznym” i „zamkniętym w więzieniu”. Co to jest za miejsce? Na pewno nie gehenna, nie piekło, ale i nie jest to niebo, „łono Abrahama”, bo Piotr mówi tu o duszach niegdyś nieposłusznych. Nie koniecznie Piotr mówi tu o czyśćcu, ale mówi o jakimś miejscu, które nie jest ani piekłem, ani niebem. Czyli rzeczywistość jaka nas czeka po naszej śmierci jest znacznie bardziej złożona, niż niektórym się wydaje. Istniały i istnieją tam także inne miejsca, czy też raczej „stany naszej duszy”. Dopiero na końcu świata pozostaną tylko dwie rzeczywistości: Miejsce gdzie będą wszystkie potępione dusze wraz ze zbuntowanymi aniołami i miejsce, które nazywamy „niebem”, miejsce wiecznego odpoczynku w Panu i z Panem.

2 Mch 12, 42-45:

a potem oddali się modlitwie i błagali, aby popełniony grzech został całkowicie wymazany. Mężny Juda upomniał lud, aby strzegli samych siebie i byli bez grzechu mają przed oczyma to, co się stało na skutek grzechu tych, który zginęli. Uczyniwszy zaś składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda - była to myśl święta i pobożna. Dlatego właśnie sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechu.

Tu mamy bardzo wyraźną naukę o czyśćcu i o potrzebie modlitw za zmarłych. Jedyny „problem” z tym fragmentem Biblii polega na tym, że protestanci nie uznają Ksiąg Machabejskich za natchnione Słowo Boże. Ale tak naprawdę to nie jest żaden problem. Co więcej, jest to raczej dowód na to jak mocny jest w tych wersetach dowód na istnienie czyśćca. Księgi Machabejskie zawsze były częścią kanonu Biblii. Od samego początku. Od dekretu papieża Damazego z roku 382. Od soborów w Hippo i w Kartaginie pod koniec czwartego wieku. Od zatwierdzenia kanonu Biblii przez papieża Innocentego w roku 405.

Wcześniej oczywiście były dyskusje na temat tego jakie pisma, listy, Ewangelie są Słowem Bożym. Niektórzy uważali, że List do Hebrajczyków, List św. Judy, Apokalipsa, czy 2. List św. Piotra nie są natchnionym Słowem Bożym. Inni uważali, że Pasterz Hermasa, Ewangelie Piotra i Tomasza, Listy Barnaby i Klemensa – są. Jednak formalna, oficjalna decyzja Kościoła, kierowanego Duchem Świętym, zakończyła te dyskusje na 1100 lat. Dopiero Marcin Luter rozpoczął nowy spór, wyrzucając z Biblii siedem Ksiąg. Wyrzucił głównie dlatego, że on sam wymyślił sobie, że czyśćca nie ma.

Jednak nawet, gdy ktoś nie uznaje Ksiąg Machabejskich za natchnione, nie może ich odrzucić jako pism historycznych. One podają nam prawdę o tym, w co wierzyli Żydzi przed przyjściem pana Jezusa na świat i jak tą wiarę praktykowali. I z powyższego cytatu wyraźnie widać, że wierzyli w to, że powinniśmy się modlić za zmarłych, bo mogą oni potrzebować naszej modlitwy. Czyli wierzyli, że istnieje jakieś miejsce, które nie jest niebem, ani miejscem dla potępionych, ale miejscem, gdzie dusze mogą zostać oczyszczone ze swych niedoskonałości.

Ironią losu jest, że sam Marcin Luter napisał: To „papistom” (czyli katolikom) zawdzięczamy Słowo Boże, które od nich otrzymaliśmy. W przeciwnym wypadku nie wiedzielibyśmy nic na jego temat.” (M. Luter, commentary on St. John, ch.16)

Święty Augustyn napisał:

„Nie dałbym żadnej wiary Ewangeliom, gdyby autorytet Kościoła mnie do tego nie skierował” (Against the Letter of Mani, 5,6; Jurgens vol.3, #1581)

Prawda bowiem jest taka, że tylko dzięki Kościołowi wiemy które Księgi należą do Biblii. Luter nie ma żadnego autorytetu. On może mieć opinię, jak każdy z nas, ale nasze opinie niewiele znaczą. To Duch Święty kierował Kościołem, gdy ten podejmował ostateczne decyzje co należy do kanonu Biblii. Dlatego też argument, że nie można uważać Ksiąg Machabejskich za natchnione nie ma żadnej wagi. Tym bardziej, że jak wcześniej wspominałem, są to także po prostu historyczne księgi, opisujące zwyczaje Żydów w tamtych czasach.

Znane nam dziś teksty liturgii z pierwszych wieków zawierają modlitwy za zmarłych. Groby chrześcijan z drugiego i trzeciego wieku mają napisy zawierające prośby o modlitwy za zmarłych. Tertulian w roku 211 napisał: „Składamy ofiary za zmarłych w rocznice ich urodzin” (The Crown, 3,3; Jurgens #367) Modlitwy i ofiary za zmarłych były do czasów reformacji, przez piętnaście wieków, powszechną praktyką wśród wszystkich chrześcijan. To wszystko świadczy o tym, że wiara czyściec jest tak stara jak chrześcijaństwo, a nawet starsza, bo została przez nas przejęta od Żydów.

Czyściec nie jest więc żadnym wymysłem chciwego kleru, ale nauką zgodną z Tradycją, Biblią i nauczaniem Ojców Kościoła. I tylko dlatego Biblia i inne źródła nas o czyśćcu uczą, bo istnieje on naprawdę. I dzięki Bogu. Gdyby bowiem nie było możliwości oczyszczenia się, to wiedząc, że nic nieczystego nie może wejść do Królestwa Niebieskiego, moglibyśmy udać się tylko "w to drugie miejsce". A tego nie życzę najgorszemu wrogowi.

Także takie rozwiązanie, jakie wymyślił sobie Luter, (że jesteśmy jak kupa gnoju pokryta białym śniegiem prawości Jezusa) nie przemawia do mnie w ogóle. Ja nie chcę spędzać wieczności wiedząc, że jestem śmierdzącą kupą gnoju. I to, że Bóg w jakiś sposób by tego nie zauważał, widząc tylko swego Syna i Jego prawość, wcale mnie nie pociesza. Ja bym wiedział, że jestem brudny.

Bóg kocha nas za bardzo, by nas zaledwie formalnie ogłosić czystymi. On nas naprawdę oczyści. W niebie będziemy doskonali, jak Ojciec jest doskonały. A że ten proces może być długi i bolesny? Cóż. Wieczność w piekle ciągle jest nieskończenie dłuższa i boleśniejsza. Zresztą póki żyjemy, możemy wiele uczynić, by czyśćca uniknąć. Możemy się poprawić, nawrócić, ofiarować swoje cierpienia za nasze grzechy, możemy ofiarować Bogu nasze posty i modlitwy. Możemy także korzystać z bogactwa Kościoła i otrzymać odpusty, jakie nam On ofiaruje. To naprawdę nic nie kosztuje (poza zmianą swojego życia). Nie musimy wcale do tego mieć kasy.

Jest to niezwykle proste, ale też niezwykle trudne. Dlaczego? Bo jednym z warunków otrzymania odpustu jest posiadanie serca całkowicie wolnego od wszelkiego przywiązania do jakiegokolwiek grzechu, choćby powszedniego. A z tym, wszyscy wiemy, jest zawsze trudno. Nasze serca kochają nasze małe grzeszki. Lenistwo, nasza pycha, traktowanie innych góry, nasze papieroski i naszą wódeczkę, nasz apetyt , naszą miłość do materialnych rzeczy, skąpstwo, gdy chodzi o pomoc potrzebującym. Nasze…, nasze…, nasze… .

Każdy z nas ma jakieś ulubione grzeszki, z którymi się tak trudno pożegnać. Ale jak w pewnej amerykańskiej reklamie warsztatu samochodowego, "you can pay me now, or you can pay me later". Zapłacimy teraz, albo zapłacimy później. Tyle, że prewencja zawsze jest mniej kosztowna, niż naprawa po awarii. Dlatego lepiej się oczyścić teraz i zostać świętymi. Oni od razu, w momencie śmierci, spotykają Boga twarzą twarz. Dla reszty, dla zbawionych, lecz niedoskonałych, na szczęście pozostaje czyściec. I dzięki Bogu za to. To naprawdę nie jest żadna kara, ale dowód Jego wielkiej miłości do nas.

No comments:

Post a Comment