Monday, October 06, 2008

Paciorki burzące. Felieton Franciszka Kucharczaka

Dawno nie pisałem o wspaniałych felietonach pana Franciszka w Gościu Niedzielnym. Nie ukrywam także, że główną przyczyną tego jest fakt, że ja się zawsze z panem Kucharczakiem zgadzam. Albo może powinienem powiedzieć, że się zawsze zgadzam z Frankiem. W ostatnim felietonie bowiem zostałem przez niego publicznie nazwany jego przyjacielem. Nie ma więc co już ukrywać faktu, że jesteśmy „na ty”. :-D

Cały Gość Niedzielny jest poświęcony różańcowi i ostatni felieton „Tabliczka Sumienia” pod tytułem "Paciorki burzące" także mówi o tym, jak ważna i jak skuteczna jest modlitwa różańcowa. Można tam także przeczytać taki fragment:


„Ale proszę pomyśleć o konkretnych osobach, które różańca używają. Używają – a nie oplatają nim, w charakterze amuletu, lusterka w samochodzie. Więc czy te osoby rzeczywiście pasują do tej karykatury?
Jeden z moich przyjaciół odmawia dziennie cały Różaniec – wszystkie cztery części, czyli dwadzieścia tajemnic. Prawda, że słysząc coś takiego, widzimy w wyobraźni jakąś anemiczną mimozę? Głos cichy, dłonie wiotkie, oczy podkrążone. A figa! To chłop jak dąb, wesoły, konkretny. Jeździ potężnym tirem po całych Stanach Zjednoczonych, obstawiony sprzętem komputerowym i satelitarnym. Pisze felietony na swojej stronie internetowej katolik.us. Nie pytałem go o zgodę na ujawnienie, że tyle się modli, ale dzięki temu nie musi mi odmawiać.”


Prawdą jest, że od wizyty w Medjugorie w 1999 roku zacząłem odmawiać codziennie cały różaniec. Najpierw trzy części, a od Roku Różańcowego, gdy nasz papież dodał jeszcze Tajemnice Światła, odmawiam cztery. I widzę, jakie owoce wydaje ta modlitwa. Różaniec jest wspaniałą modlitwą, bo jest to „spacerek przez Biblię”. Cały Nowy Testament w pigułce. Życie Jezusa od momentu poczęcia w łonie Maryi po Jego Wniebowstąpienie i następnie wniebowzięcie Jego Matki i koronowanie Jej na Królową. Co za wspaniała rzecz. Nic więc dziwnego, że kudłaty tak się boi tej prostej modlitwy.

Padre Pio bardzo często był atakowany przez Złego. Zawsze wtedy wołał: „Dajcie mi moją broń”. Osoby, które go nie znały, nie wiedziały o jaką broń mu chodzi, ale jego bracia od razu podawali mu różaniec. To była ta bardzo skuteczna broń, którą pokonywał kudłatego.

Jak wielu z Was słyszało kilkanaście dni temu zostałem napadnięty. Nie każdy jednak zna wszystkie okoliczności tego napadu. Poszedłem na spacer właśnie w celu odmówienia różańca. Czasem jestem tak zajęty w dzień, że pod wieczór uświadamiam sobie, że mi zostały dwie, czy trzy części różańca do „obmodlenia”. Gdy jestem w Charlotte, zwykle jadę wtedy do kaplicy, gdzie jest adorowany Jezus w Najświętszym Sakramencie. Gdy jestem w drodze, idę po prostu na spacer.

Tak też właśnie było w środę, kilkanaście dni temu. Wziąłem różaniec i poszedłem na spacer. Był to także pierwszy dzień 40-dniowego okresu postu i modlitw w intencji nienarodzonych dzieci. Więc moje intencje modlitewne były właśnie takie: By zakończyć jak najszybciej zło aborcji. Po kilkuset metrach spaceru zostałem zaatakowany przez czwórkę zamaskowanych młodych ludzi, którzy domagali się pieniędzy i telefonu.

Chwyciłem krucyfiks, który zawsze noszę, zwróciłem go w ich stronę i zapytałem: „Dlaczego to robicie? Czy wierzycie w Jezusa Chrystusa?”. Powiedzie, że trochę głupi i naiwny sposób obrony przed chuliganami? Zapewne. Ale w takiej sytuacji nie myśli się zbyt logicznie. Poza tym… sposób może naiwny, ale okazał się skuteczny. Moi napastnicy zrobili w tył zwrot i odeszli ode mnie.

Ja, gdy się nad tym zastanawiam, coraz bardziej jestem przekonany, że nie był to „normalny napad”, ale personifikacja Złego. Nie twierdzę, że ci chłopcy, którzy na mnie napadli nie byli ludźmi. Ale śmiem twierdzić, że ich wykorzystał kudłaty w celu zastraszenia mnie, bo mu przeszkadza to, że poszczę i przeszkadza mu to, że się modlę na różańcu. Wie, że jest w stanie mnie fizycznie pobić wykorzystując jakiś chuliganów, ale nie jest w stanie pokonać siły modlitwy. Dlatego też tak łatwo byłem w stanie się przed ich atakiem obronić. Dlatego, że nie używałem pięści do obrony, ale siłę imienia Jezusa i Jego wizerunek na Krzyżu.


Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. (1 Kor 1, 22-25)

I jeszcze jedna uwaga na koniec. Czasem zarzuca się tym, którzy mówią o swej modlitwie, że Jezus inaczej nas nauczał:


Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. (Mt 6, 5-6)

I jest to prawda. Franek wie, że ja znam ten werset i pewnie dlatego nie pytał mnie, czy może napisać o mojej modlitwie. Ale też trzeba pamiętać, że słowa Jezusa inną wagę miały w Palestynie 2000 lat temu, a inną mają teraz. Wtedy religijność była powszechnie uznawaną cechą. Teraz mamy zupełnie inny świat. Świat neopogański, a nawet gorszy, bo w dawnych „pogańskich” czasach za pogan uważano tych, którzy wielbili inne bóstwa niż my. Teraz różni „Kubowie Wojewódzcy” nie wierzą w nic, poza własnym rozumem, poza własnym ego. Sami sobie są bogami. Dlatego, myślę, trzeba mówić o potrzebie modlitwy. Dawanie świadectwa jest ważniejsze chyba, niż potrzeba modlenia się w skrytości, bo teraz nam naprawdę nie grozi wynoszenie na piedestał z powodu bogatego życia modlitewnego. Zdecydowana większość ludzi, która się o tym dowie w najlepszym przypadku wzruszy ramionami. Większość pewnie stwierdzi, że jestem „nawiedzonym dewotem”.

Ja jednak się nie wstydzę tego, że codziennie modlę się na różańcu. Uważam, że różaniec pasuje doskonale do wielkiej ciężarówki. Chrześcijaństwo, jak już nie raz mówiłem, nie jest dla mięczaków, a różaniec jest potężną bronią w walce ze złem. Jest to modlitwa biblijna, chrystocentryczna i każdy kto kocha Jezusa powinien rozważać Jego życie. A jak lepiej to zrobić, niż oczami Jego Matki? Różaniec właśnie nam w tym pomaga. „Real Men Love Jesus”, a gdy się kogoś kocha, to się o nim myśli stale. Zapraszam więc wszystkich do zdjęcia różańca z lusterka i do rozpoczęcia modlitwy. Październik jest doskonałym momentem za spróbowanie takiego eksperymentu. Naprawdę warto!

PS. Felieton o którym pisałem w całości można znaleźć TUTAJ

No comments:

Post a Comment