Pierwszą rzeczą, jaka mi się nasunęła po wysłuchaniu tych osób i to zarówno w Polsce jak i w Stanach, to zdziwienie, że papież Benedykt XVI jest tak miłą, serdeczną osobą. Że tak się potrafił zmienić od momentu wyboru na papieża. Przestał być „pancernym kardynałem”, czy „rottweilerem Pana Boga” i stał się miłym, łagodnym barankiem. Ale jak to się stało, że Panzerkardinal przemienił się w gołąbka? Otóż nijak, bo Joseph Ratzinger zawsze gołąbkiem był.
W czasach panującej nam tolerancji wielu z nas okazuje dziwny jej brak w stosunku do kogoś, kto ma bardzo konkretne poglądy i jest gotów ich bronić. Kardynał Ratzinger na dodatek robił to „zawodowo”. Przez 23 lata był prefektem Kongregacji Nauki Wiary, stojącym na straży depozytu wiary przekazanego Kościołowi przez Jezusa i apostołów. Stanowisko to wymagało korygowania błądzących teologów, upominania ich, wyjaśniania naszej wiary. Ludzie którzy nie znali kardynała osobiście wyrobili sobie więc o nim opinię tylko na podstawie jego zawodowego działania. Opinię jak najbardziej błędną, popodkreślają wszyscy, znający go od wielu lat.
Nie wiem dlaczego mamy jakieś wyobrażenie chrześcijaństwa jako religii tolerancji każdej postawy życiowej, każdego zachowania, każdego wierzenia. Z pewnością jako chrześcijanie mamy obowiązek zaakceptować i pokochać każdego człowieka, ale to wcale nie znaczy, że mamy zaakceptować, czy nawet tolerować jego postawę, postępowanie. Nie tak przecież postępował Jezus. A jeżeli ktoś myśli inaczej, to po prostu nie zna Biblii, nie zna Słowa Bożego.
Są dziesiątki przykładów w Nowym Testamencie ilustrujących fakt, że Jezus nie był tolerancyjny. Kochał każdego człowieka, najbardziej grzeszników, ale kochał ich za bardzo, by pozwolić, by zostali grzesznikami. Przypomnijmy sobie choćby takie słowa:
Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. (Mt 10,34-37)
…czy te:
Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust. Ty bowiem mówisz: Jestem bogaty, i wzbogaciłem się, i niczego mi nie potrzeba, a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości, i biedny i ślepy, i nagi. Radzę ci kupić u mnie złota w ogniu oczyszczonego, abyś się wzbogacił, i białe szaty, abyś się oblókł, a nie ujawniła się haniebna twa nagość, i balsamu do namaszczenia twych oczu, byś widział. Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! (Ap 3,15-19)
Joseph Ratzinger, niezależnie od tego w którym był okresie swego życia, zawsze postępował według tych wskazówek. Zawsze bardziej kochał Jezusa niż ludzi i zawsze głosił Prawdę, nawet jak powodowało to czasami rozłam, kontrowersje, krytykę. Inaczej mówiąc całe życie naśladował Jezusa. Ale prywatnie zawsze był tym ciepłym, kochającym człowiekiem. I jeżeli przypominał rottweilera, to chyba takiego, jak moja Norka, którą każdy może zobaczyć choćby na tym filmie:
Można się jej było obawiać tylko dlatego, że zalizałaby człowieka z radości na śmierć.
Drugą rzeczą o której chciałbym napisać to poruszana bezustannie sprawa „pedofilii wśród księży”, problemu jaki ma z tym Kościół i przeprosiny Benedykta XVI. Chciałbym dlatego o tym napisać, bo ważne jest żeby sprostować pewne przekłamania, fałszywe wyobrażenia i bzdury powtarzane w mediach.
Od razu chciałby zaznaczyć tutaj, że nie mam zamiaru usprawiedliwiać nikogo, kto się dopuszcza niemoralnych czynów. Nie jest to moim celem, jestem od tego jak najdalszy. Chciałem jednak zwrócić uwagę na pewną hipokryzję dziennikarzy i opinii publicznej która jest obecna w związku z tą kontrowersją.
Najpierw może trochę faktów. Wśród kleru w Kościele Katolickim pewien procent kapłanów, najprawdopodobniej jest to 2-3%, był lub często ciągle jest praktykującymi homoseksualistami. Nie jest to procent wyższy nić wśród innych grup ludzi, takich jak pastorowie kościołów protestanckich, nauczyciele, trenerzy, przewodnicy harcerzy itp. Są to, podkreślam jeszcze raz, homoseksualiści, nie pedofile. I to przez te parę procent osób Kościół ma tak zszarganą opinię i za te parę osób przepraszał Benedykt.
Oczywiście to, że jest to tylko 3% nikogo nie usprawiedliwia. Kościół powinien być święty, czysty i bez skazy. Niestety składa się on jednak z takich ludzi jak ja, a dopóki tak będzie, to grzeszników nie zabraknie. Musimy się modlić zasiewie nawzajem i modlić się za naszych kapłanów. Jednak nie nazywajmy pewnych zjawisk tym, czym nie są, tylko po to, żeby manipulować opinią publiczną.
Prasa, media, telewizja, strony internetowe pełne są sympatii dla homoseksualistów. Od lat słyszymy jak tolerancyjni powinniśmy być wobec ich zachowań, jak mamy ich kochać i akceptować ich zachowanie, jak okropną rzeczą jest jakakolwiek krytyka pod ich adresem. W kilku krajach Europy i w Kanadzie powstały nawet prawa, które krytykę pod adresem homoseksualizmu kwalifikują jako „hate speach”, namawianie do nienawiści i karzą grzywnami i więzieniem. Zloty, imprezy, happeningi środowiska homoseksualistów są sponsorowane przez wielki biznes, szeroko reklamowane w TV, które przedstawiają je jako wspaniałe, radosne, pozytywne wydarzenia.
W tym kontekście jak zgrzyt pojawiają się oskarżenia pod adresem księży o molestowanie nieletnich. Jednak ci nieletni to nie są dzieci, ale młodzieńcy po okresie pokwitania. I z medycznego, a także prawnego punktu widzenia nie jest to żadna „pedofilia”, ale właśnie ten tak promowany i gloryfikowany przez media homoseksualizm. Jak więc mają przedstawić te fakty, by opinia publiczna była skierowana przeciw nim? Starą sprawdzoną metodą Goebbelsa i Stalina: Przez nowomowę. Nazwijmy ten czyn pedofilią i od razu nawet najbardziej tolerancyjni odwrócą swą życzliwość od tych „potworów w sutannach”.
Przypomina się przypadek Polańskiego. Oskarżony o gwałt, ponieważ rzekomo miał intymny związek z dziewczynką, która nie skończyła jeszcze 14 lat. Nie wchodząc w szczegóły, których i tak nie poznamy i nie przesądzając jego winy wszyscy się chyba zgadzamy, że trudno nazwać związek 44-letniego faceta z rozwiniętą nad wiek 14-latką za pedofilię. Czy taki związek jest niemoralny? Chory? Z całą pewnością, ale wskazuje na to, że facet ten jest dziwkarzem, nie pedofilem.
Niemal wszystkie niemoralne związki, jakich dopuścili się członkowie kleru były właśnie takie. Niemoralne, potworne, krzywdzące młodych ludzi, często zostawiające trwałe ślady na ich psychice i nie chcę ich bronić, ale były to związki homoseksualne, nie pedofilskie. Związki z osobami mającymi już wykształcone tzw. „trzeciorzędne cechy płciowe”, czyli z osobami które biologicznie są mężczyznami, nie dziećmi.
Czy to usprawiedliwia kogokolwiek? Czy powoduje, że grzech jest w jakimś stopniu mniejszy? Nie! Ale jeżeli jest to grzech polegający na akcie homoseksualnym, to nazwijmy go po imieniu. Nie mydlmy ludziom oczu, że chodzi tu o pedofilię, bo nie ma to z pedofilią wiele wspólnego.
Pisałem nie raz na mojej stronie, że to jakich mamy księży zależy od tego jakie mamy rodziny, jaką mamy kulturę i cywilizację, jaką mamy rzeczywistość. Jak będziemy dalej promować niemoralne zachowania, jak będziemy prowadzić nachalną propagandę mówiącą, że dobro jest złem, a zło dobrem, to będziemy zbierać to, co siejemy. Księża to nasi bracia i nasi synowie. Są grzesznikami jak my i jak my potrzebują modlitw, wsparcia i dobrej formacji. Jak ktoś cale życie słyszy, że coś jest dobre, moralne, że w tym czymś nic złego nie ma, a mówienie na to coś jak na zło samo w sobie jest złem i namawianiem do nienawiści, to cóż dziwnego, że tak wielu ludzi jest skonfundowanych? Nawet wśród przełożonych Kościoła, którzy sami w myśl źle pojętej miłości bliźniego niejednokrotnie popełniali błędy w wielu przypadkach prób naprawy tego zła.
Dobrze się stało, że Kościół otwarcie mówi o tych błędach i dobrze, że robi wszystko, by się ich ustrzec w przyszłości. Nawet, jak wśród kleru nie jest wcale gorzej z tym niż wśród innych grup społeczeństwa, to jednak od Kościoła wymaga się więcej i dlatego stał się on centrum zainteresować. To pozytywny znak, bo pokazuje, że jednak wierzymy, wiemy, że istnieje obiektywna moralność, obiektywne zło i że Kościół nas tych prawd powinien uczyć.
Uważajmy jednak na słowa jakie wypowiadamy i na to, co one znaczą. Jeżeli ksiądz popełnił grzech polegający na akcie homoseksualnym, nawet z nieletnim, a my uważamy to za niemoralne, a nawet karalne, to nie nazywajmy tego pedofilią. Zwłaszcza, gdy równocześnie gloryfikujemy homoseksualny styl życia i nawołujemy do karania tych, którzy uważają, że aktywny homoseksualizm jest złem. To naprawdę Szczyt hipokryzji i działanie, które powoduje tylko to, że więcej jeszcze młodych ludzi będzie narażonych na przeżycia, jakich nie powinni nigdy doświadczać. Zwłaszcza w Kościele, zwłaszcza od członków kleru, którzy powinni być osobami świętymi, godnymi zaufania i którym każdy powinien móc bezpiecznie się oddać i zaufać.
A co z rzeczywistymi przypadkami pedofilii? Bo zapewne są i takie? Myślę, że tak. Myślę, ba, jestem pewien, że nie ma takiego grzechu, jakiego nie popełniliby członkowie Kościoła. Zarówno szeregowi wierni, jak i kapłani. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy błądzimy. Jednak to nie o tych przypadkach słyszymy, to nie z powodu takich przypadków kilka diecezji w USA musiało ogłosić bankructwo, bo suma odszkodowań zasądzonych przez sądy przekroczyła wartość majątku tych diecezji. To za homoseksualne związki z młodymi mężczyznami płaci Kościół i płacimy my wszyscy. Wstydem i naszymi pieniędzmi, które zamiast pomagać biednym płyną jako odszkodowanie dla tych pokrzywdzonych.
Nie odwracajmy więc kota ogonem, nie przekręcajmy faktów, ale nazywajmy rzeczy tym, czym są rzeczywiście. Bo nie można równocześnie promować pewnych zachowań i podburzać opinii publicznej przeciw tym, którzy kupili tę promocję. Nie można też stosować podwójnych standardów. Seks homoseksualny dla cywilów to najwyższe dobro, ale dla kleru to niewyobrażalne, moralne dno. Albo-albo. Nie można mieć jednego i drugiego. Skoro więc widzimy jasno na przykładzie księży, jakim złem jest tego typu styl życia, to przestańmy go promować, bo spowoduje to tylko więcej tego typu problemów. Była bowiem pewna logika w tym, co było od samego początku:
A wreszcie rzekł Bóg: Uczyńmy człowieka a Nasz obraz, podobnego Nam. Niech panuje nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi! Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. (Rz 1,26-27)
No comments:
Post a Comment