Friday, June 09, 2006

Kanada, niedźwiedzie i argumenty na istnienie Boga.

Napisałem właśnie dwa kolejne argumenty za tym, że Bóg istnieje. Oczywiście wiem, że nie są to „dowody na istnienie Boga” i że nie da się nikogo przekonać mocą argumentowania do istnienia Boga. Jednak wierzę, że mogą one być pomocne dla poszukujących i mogą być pewnym zapewnieniem dla wątpiących. Mogą być intelektualną rozrywką, ale też mogą być „odtrutką” na argumenty racjonalistów „udowadniających”, że Boga nie ma.

Co prawda wierzący nie potrzebują żadnych „dowodów”, a niewierzących żadne nie przekonają, ale nie wszystko jest czarne albo białe i nie każdy ma wiarę jak opoka, albo pewność, że wszystko, co jest, jest zaledwie formą istnienia białka. Jak można przeczytać w motto na stronie www.hiob.us zapożyczonym ze wstępu do encykliki Jana Pawła Wielkiego,


"Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek — poznając Go i miłując — mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie."

Nasza wiara nie obawia się nauki, ani logicznego rozumowania. Wprost przeciwnie. Wiara i nauka, także filozofia, doskonale się uzupełniają.

Mówiąc o Bogu i Jego cudownym dziele: Właśnie wróciłem z ciekawej trasy. Byłem po raz pierwszy w życiu w dwóch kanadyjskich prowincjach: Albercie i Kolumbii Brytyjskiej i w jednym stanie Ameryki: Północnej Dakocie. To 48. stan w mojej „kolekcji”, ostatni, jakiego nie udało mi się zaliczyć do tej pory z czterdziestu ośmiu leżących razem między Kanadą a Meksykiem. Nie widziałem także dwóch najpiękniejszych stanów: Hawai i Alaski, ale tam raczej nie uda mi się dotrzeć ciężarówką, więc muszą zaczekać na któreś z wakacji. Pewnie już tych „emerytalnych”, bo na razie nie planuję wyjazdu w tamte strony.

Kanada zrobiła na mnie wrażenie kraju o nieskażonej przyrodzie. W ciągu dwu dni, nie wysiadając z ciężarówki, udało mi się zobaczyć łasiczkę, kilka saren, wiele ptaków, łosia i czarnego niedźwiedzia. Aż trudno sobie wyobrazić, jak może tam wyglądać przyroda, gdy człowiek opuści samochod, szosę i zagłębi się w gąszcz lasu. Kilka zdjęć z tej podróży jest w moim albumie rodzinnym. Można tam zaglądnąć klikając TUTAJ . A ja na koniec zamieszczam zdjęcie misia, który nie był zachwycony tym, że ciężarówka zatrzymała się kilkanaście metrow od niego i pokazal mi swój ogon, majestatycznie i wolno oddalając się do lasu.



Image Hosting by PicsPlace.to

3 comments:

  1. Anonymous4:08 PM

    Szczesc Boze Hiobie!
    To prawda ze Brytyjska Kolumbia jest nadal w wiekszosci dziewicza i bardzo urocza, i tak tez myslalem ze widzialem te dorodne wasiska pod TOTUS TUUS na Trans Canada Hwy, ale nie bylem pewny wiec nie zatrzymywalem. Nastepnym razem jak bedziesz przejezdzal przez Salmon Arm (Ramie Lososia) to zapraszam na objad, niekoniecznie z niedzwiedzia czy losa. Pozdrowienia . shepherd.

    ReplyDelete
  2. Hehe, za zaproszenie dziękuję. Nie dojechałem aż tak daleko na zachód, opuściłem Trans Canada Hwy wcześniej, zjechałem na szosę 93 na południe jeszcze w Albercie i tylko „zahaczyłem” o Brytyjską Kolumbię przy samej granicy ze Stanami. Ale jak będę tam jeszcze raz, na pewno skorzystam z zaproszenia. ;)

    ReplyDelete
  3. Anonymous8:06 PM

    No coz, musialo mi sie przysnic, ale zaproszenie podtrzymuje. shepherd (g.matys@hotmail.com)

    ReplyDelete