Dzisiaj miałem okazję ponownie glosować nad swoją zmianą. U nas w pracy ma to miejsce co pół roku - kierowcy dzwonią co 10 minut, według starszeństwa, i wybierają sobie trasę, którą chcą obsługiwać.
Same trasy są różne. Niektóre są po prostu określone jako "local", co może oznaczać obsługiwanie sklepów w Charlotte i okolicy, ale może to też być wyjazd do sklepu oddalonego o 300 km. Niektóre są takie, że w jeden dzień kierowca ma konkretny sklep, zawsze ten sam, to znaczy np. zawsze w poniedziałek sklep numer 539, który jest, powiedzmy, w Greenville, we wtorek sklep w Asheboro, środę wolną, a w czwartek i piątek ma "local", czyli każdego tygodnia co innego. Oczywiście we wtorek po powrocie z Asheboro także zwykle dostaje jeszcze jakąś lokalną robotę.
Czasem jest określone tylko miasto, jak np. na mojej zmianie. W piątek w nocy jadę do Nashville, ale nie zawsze do tych samych sklepów. I, rzecz jasna, dyspozytor zawsze może nam to zmienić, gdy wymaga tego interes firmy. Zawsze może nas wysłać w inne miejsce niż to, do którego zazwyczaj jedziemy.
Dla mnie głównym kryterium była wolna niedziela, ale ponieważ ja wybieram dopiero osiemdziesiąty na stu kierowców na naszej bazie, to zwykle zmiany z wolną niedzielą są już wzięte. Prawdę mówiąc jedyna, jaka została to ta, na której byłem do tej pory. Nie jest to całkowicie wolna niedziela, ale zwykle wracam na bazę koło czwartej - piątej rano i mam już wolne do poniedziałkowego wieczoru. Zatem zdecydowałem się na pozostawienie sobie tej szychty.
Wiem też kiedy będę miał urlop - zaczyna się w połowie czerwca i do pracy wrócę piątego lipca. Zatem wiecie też kiedy będzie można się mnie spodziewać w Ojczyźnie. O tym jednak napiszę jeszcze, gdy już będę miał kupione bilety.
Na razie zatem nic się nie zmienia. Kamera dalej we wtorki, środy i soboty, ja dalej jeżdżę w nocy, ale teraz dzień dłuższy, więc więcej będzie widać. A następne wybieranie zmiany już za pół roku, więc kto wie - może uda się złapać coś lepszego. ;-)
No comments:
Post a Comment