Saturday, March 21, 2009

Świadectwo Jacka, czyli forumowa ewangelizacja

Ostatnio na naszym forum mieliśmy parę kontrowersyjnych sytuacji, które spowodowały ból serca i żal, że w ogóle to forum zaczynałem. Usunąłem z mojej inicjatywy z forum dwie osoby, trzecia sama poprosiła o to, by jej konto zlikwidować. Oczywiście ten żal szybko minął, ale po całej tej sprawie pozostał pewien smutek i jakiś niesmak. Bóg jednak dał mi pewien prezent, który szybko zaleczył moje zranione serce, i choć blizny pozostały, to uśmiech powrócił na moje usta.

Ale mi się górnolotnie napisało, aż samego mnie to rozśmieszyło. Teraz będzie już normalnie. Od kilku lat prowadzę bloga, gdzie piszę o naszej wierze. Jej znajomość wśród przeciętnych katolików jest niemal zerowa i naprawdę ewangelizacja od podstaw jest czymś niezbędnym. Mówię to na podstawie własnego doświadczenia. Ja sam do niedawna, po dwunastu latach „religii”, nie wiedziałem czego i dlaczego Kościół naucza. I nie oskarżam tu o to nikogo. Ani Karmelitów Bosych, gdzie uczęszczałem na religię w podstawówce, ani Jezuitów z lat mojego ogólniaka. Pewnie wina była we mnie. Nie wiem. To było tak dawno, że nawet nie pamiętam jak te lekcje wyglądały. Ale faktem jest, że nie pozostało po nich zbyt wiele w moim sercu.

To się jednak zmieniło, Bóg mi dał łaskę poznania naszej wiary, którą pokochałem z całego serca i nie mogę się przestać dzielić tym z innymi. Stąd blog. A forum? Forum się pojawiło jako odpowiedź na inne pytanie. Mianowicie na problem jak dotrzeć z Ewangelią, jak dotrzeć z naszą wiarą do tych, którym nie po drodze do kościoła. Którzy nie wejdą na takie strony, jak katolik.pl, wiara.pl, czy fronda.pl Ja co prawda nie dotrę do nich wszystkich, ale mam unikalną możliwość dotarcia do pewnej grupy ludzi, mianowicie do miłośników wielkich ciężarówek.

Moje forum jest właśnie o truckach. O moich podróżach po USA, o różnych typach ciężarówek i w ogóle o wszystkim, co ma związek z motoryzacją i transportem. Mamy nawet tematy o tramwajach i kolejach. Mamy też Hyde Park, gdzie można pogadać o innych rzeczach, jak na przykład modelarstwo. Ale są na nim także zamieszczone wszystkie moje posty z blogów i są inne tematy związane z wiarą. A sama idea polega na tym, by pokazać, że można być kierowcą i równocześnie nie tylko znać swą wiarę, ale przede wszystkim głęboko kochać naszego Pana. I, rzecz jasna, gdyby ktoś miał jakieś pytania, zawsze chętnie możemy o tym porozmawiać.

Chrześcijaństwo, jakie „promuję” na swoim forum, jest bardzo ortodoksyjne. Biblia, nauczanie Magisterium i Katechizm Kościoła Katolickiego są dla mnie najwyższym autorytetem. Nie znaczy to jednak, że nie jestem otwarty na prywatne objawienia. Pielgrzymka do Medjugorie odmieniła moje życie. Corocznie piszę np. o „Godzinie Łaski dla Całego Świata”, czy o Nowennie, jaką podyktował świętej Faustynie nasz Pan. Pisaliśmy także dość dużo o Intronizacji Chrystusa Króla, według widzeń sługi bożej, Rozalii Celakówny.

Ta ostatnia sprawa właśnie stała się powodem kontrowersji. Nie będę tu streszczał argumentów, każdy może sobie przeczytać je na forum. Powiem może tylko, że dla mnie najważniejsza jest odmiana serca. Nawrócenie. Mam problem z zaczynaniem ewangelizacji od patriotyzmu. Zbyt bliskie to jest nacjonalizmowi. Bo gdy ktoś naprawdę zrozumie czym jest chrześcijaństwo to i bez wątpienia będzie patriotą. Nie ma obawy. Ale jak się zaczyna od patriotyzmu, to czasem się kończy na wypaczonym obrazie chrześcijaństwa.

Jednak nie kontrowersje i rozbieżność zdań były przyczyną konfliktu. Kontrowersje zawsze są mile widziane na forach. Jak nie ma różnicy zdań, nie ma dyskusji. A przecież w dwóch tematach jakie się na forum zawiązały, jeden o samej Intronizacji, drugi o księdzu Natanku, powstało kilkanaście stron wpisów. Po piętnaście postów na stronę. Każdy mógł dokładnie wypowiedzieć co myśli. I to była dobra rzecz, bo w dyskusjach zawsze można do czegoś dojść. Pod warunkiem, że dyskutujemy na temat rozmowy, a nie na temat samych dyskutantów.

Moje forum ma bardzo krótki i prosty regulamin. Mówi on między innymi, że nie będą na nim tolerowane żadne pouczenia pod adresem uczestników forum. Odmienne zdanie w dyskusji, gdy jeszcze do tego poparte logiczną argumentacją, jest zawsze mile widziane. Ale gdy ktoś zaczyna dyskutować na temat swego adwersarza (a zwykle dzieje się to, gdy brakuje merytorycznych argumentów), to zaczynamy mieć problem. Dlaczego? Bo mnie naprawdę szkoda czasu na takie rzeczy. Internet jest tak zaśmiecony tego typu badziewiem, że ja nie będę się do tego dokładał. I gdy ktoś nie potrafi tego zrozumieć, to musi się z forum pożegnać. Zresztą bez trudu znajdzie tysiące miejsc, gdzie będzie mógł kontynuować swoją radosną twórczość. Choćby blogowisko frondy, gdzie tego typu twórczość w komentarzach do postów kwitnie w najlepsze.

O ile jednak na frondzie nie mam wpływu na takie komentarze, jak np, cytuję: „Żałosne wywody domorosłego teologa - ciąg dalszy. Zielonoświątkowiec?”, to na swoim forum mogę sobie pozwolić na to, by ich nie tolerować. A zatem usunąłem parę osób, które nie rozumiały różnicy między krytykowaniem postów, a krytykowaniem autora postów, ale rozżalenie zostało. Spotęgowane zresztą chyba tym, że przy okazji z forum odszedł ktoś, kogo uważałem za przyjaciela.

Całe to powyższe pisanie jest tylko wstępem do tego, co chcę teraz zamieścić. Gdy bowiem w napisałem, że żałuję, że w ogóle zacząłem to forum, otrzymałem list, który chciałbym tu zacytować w całości:

"Witam,

Pozwoliłem sobie napisać do Ciebie ten list, w związku z Twoją wczorajszą wypowiedzią w wątku "Heretyk i inni, czyli dlaczego wywalam braci z forum.". Dokładniej chodzi mi o ten fragment: "Szkoda, że dałem się namówić na założenie tego forum." Słowa te zaniepokoiły mnie i skłoniły do podzielenia z Tobą moją osobistą historią.

Na Twoje forum trafiłem za pośrednictwem wagaciezka.com już prawie dwa lata temu. Zajrzałem tam, ot tak, z ciekawości. Ponieważ interesowałem się (i nadal interesuję) wszystkim, co wiąże się z ciężarówkami, pomyślałem sobie, że może warto zobaczyć, jak wygląda transport za oceanem. Wciągnęło mnie to, zacząłem codziennie zaglądać na Twoje forum, śledzić relację z nie kończącej się podróży, poznawać wszelkie ciekawostki związane z pracą amerykańskiego trakera, oglądać filmiki zamieszczane na video.google.pl, potem na youtube.com. Był to jednak także czas, kiedy byłem daleko od Kościoła. Powody, dla których zboczyłem na złą drogę, teraz wydają mi się głupie, ale wtedy postrzegałem je zupełnie inaczej.

Gdy tak sobie zaglądałem na trakerską część forum, zwróciłem uwagę na to, jakie znaczenie w Twoim życiu ma wiara. Przyznam szczerze, że początkowo ignorowałem to. Myślałem sobie "ok, jest gość, który jest trakerem, a przy tym głęboko wierzącym katolikiem. Nie obchodzi mnie jego życie prywatne, a interesuje jedynie jego zawód i wszystko to, co jest z nim związane". Tak było przez jakiś czas. Jednak w miarę mojego pobytu na Twoim forum, zacząłem poznawać twoją osobę i zaciekawiło mnie Twoje podejście do wiary. W poszukiwaniu odpowiedzi zacząłem zatem czytać Twoje felietony. Stopniowo, coraz częściej zaglądałem do tematów związanych z wiarą. Czytając treści tam zawarte, zrozumiałem wiele rzeczy, znalazłem odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Zupełnie inaczej zacząłem patrzeć na otaczający mnie świat. W ogóle zmianie uległ mój system wartości. Zrobiłem także kolejny krok - znów zacząłem chodzić do kościoła. Pamiętam, że podczas całej mszy miałem dreszcze, a po wyjściu z kościoła ogarnęło mnie poczucie winy i wstyd (uświadomiłem sobie bowiem, jak wiele straciłem podczas mojej kilkuletniej nieobecności). To było coś niesamowitego, nawet trudno mi to opisać. Od tamtego czasu zupełnie inaczej odbieram mszę świętą. Kiedyś była to dla mnie bardziej obecność cielesna połączona z bezmyślnym klepaniem formułek. Teraz jest zupełnie inaczej.

Wiem jedno, teraz jestem zupełnie innym człowiekiem, niż byłem jeszcze 3 lata temu. Wiem także, że Ty, przez swoje forum, zasiałeś we mnie ziarno, które przyniosło swój plon. Poza tym, wydaje mi się, że osób, takich jak ja, czyli tych, którym pomogłeś, jest wiele. I chociaż jesteśmy anonimowi i być może nigdy nas nie poznasz (ja nawet nie mam swojego profilu na forum), to jednak, każda z tych osób ma świadomość tego, jak wiele dobrego zrobiłeś w jej życiu.

Nie wyobrażam sobie teraz, aby część katolicka z Twojego forum zniknęła, albo, co gorsza, nigdy się na nim nie pojawiła (bo jeśli nie byłoby jej, jakim człowiekiem byłbym dzisiaj?). Dziś wiem, że to wspaniały dar, który pozwolił mi i zapewne innym wskoczyć na właściwe tory, był katalizatorem powrotu do Boga.

Oczywiście ten proces dalej trwa. Wciąż jeszcze jest przede mną wiele do zrobienia. Ciągle zmagam się z swoimi wadami, ale przynajmniej już jestem ich świadom. Niemniej cieszę się bardzo, że trafiłem na Twoje forum i bardzo serdecznie dziękuję Ci za to, że je prowadzisz, mimo tego całego zła, które się ostatnio wydarzyło, a którego ja byłem niemym świadkiem.

Zapewniam o swojej modlitwie w intencji Twojej i Twojej rodziny.

Pozdrawiam serdecznie
Jacek"

Oczywiście odebrałem ten list jako „prezent od Pana Boga”. Jako dowód, że to, co robię, ma sens. I jasne jest, że to nie ja „nawróciłem” Jacka. Ja jestem tylko osłem, którego czasem Pan Jezus wykorzysta. Jak to powiedział święty Paweł: „Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg”. (1 Kr 3, 6-7) Ale z drugiej strony Bóg od nas oczekuje, że będziemy siać i podlewać i często nie wiemy nawet, jakie to jest ważne i jakie przynosi plony. Ja jednak, dzięki Jackowi, dowiedziałem się, że nie było to marnowanie czasu i że mój przewrotny plan działa. ;-)

I nie ma tu znaczenia, czy takich ludzi jak Jacek jest więcej, czy też jest on jedyny. Głoszenie Ewangelii to nie jest praca na akord. Każda osoba jest bezcenna w oczach Boga i jeżeli możemy pomóc choć jednej, to już zrobiliśmy niesamowicie dużo.

Ale co z tymi, może ktoś zapytać, które musiały opuścić forum? Czy nie wylałem tu dziecka z kąpielą? Nie sądzę i postaram się to uzasadnić. Otóż znaną powszechnie prawdą jest fakt, że gdy ktoś chce zadowolić wszystkich, nie zadowoli nikogo. Dlatego ważniejsze jest, moim zdaniem, być wiernym swym pryncypiom i ideałom, niż starać się ulegać każdemu, ze strachu, by go przypadkiem nie urazić. Werset o perłach rzucanych przed wieprze jest w Biblii z jakiegoś powodu. Czasami po prostu trzeba uszanować wybory innych i nie uszczęśliwiać ich na siłę. Jak chcą koniecznie pouczać innych, niech sobie to robią. Nie znaczy to jednak wcale, że ja muszę im udostępniać moje forum do tego celu.

Zatem dziękuję Ci, Jacku, z Twoje świadectwo. Mam nadzieję, że teraz już wróciłeś do Kościoła na dobre. Zapewniam Cię o swych modlitwach. Modlę się zresztą za wszystkich odwiedzających moje forum. Za tych, których już na nim nie ma także. Proszę też o modlitwę za mnie. Bo my wszyscy się wzajemnie potrzebujemy. Chrześcijaństwo to nie jest religia pionowa”, „Jezus i ja”, ani pozioma, ale jest jak krzyż. Ma w sobie zawarte obydwa aspekty i obydwa są niezwykle ważne. Jak w największym przykazaniu:

«Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?» On mu odpowiedział: «Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy». (Mt 22, 36-40)

Tak więc forum pozostanie. Na pewno go nie zamknę. Co prawda kudłaty nam przysparza ciągle drobnych technicznych problemów. Znikają posty i całe tematy, fotosik blokuje zdjęcia i serwer czasem strajkuje, ale na szczęście nie jestem tu sam. Mam pomocników, mądrzejszych od siebie, którzy na pewno poradzą sobie z tymi trudnościami i wspólnie poprowadzimy to forum jeszcze przez długie lata. Wiem z listów i wiadomości na GG od innych osób, że Jacek nie jest jedynym, który coś na nim skorzystał. Da Bóg, że będzie jeszcze wielu takich.

Jedyne stworzenie, któremu zależy na tym, by nic nie robić, to kudłaty. I to jedynie on byłby zadowolony, gdyby to forum przestało istnieć. A ja na pewno nie przyczynię się dobrowolnie do tego, by kudłatego zadowalać. Mam innego Pana, Jezusa Chrystusa i Jemu tylko będę służył. Najlepiej jak potrafię. A ponieważ potrafię niewiele, poza robieniem zdjęć, prowadzeniem ciężarówki i pisaniem, to jestem skazany właśnie na to, by pisać o tym, co najbardziej kocham. Albo raczej o Tym, Którego najbardziej kocham. A jeśli moje fotki z podróży po USA przyczyniają się do tego, by swoje pisanie rozreklamować, to dlaczego nie skorzystać z takiej formy reklamy? Tym bardziej, że przynajmniej w przypadku Jacka okazała się skuteczna.

No comments:

Post a Comment