Nie wiem jak Wy, ale ja mam swoje ulubione wersety w Biblii. Ile razy je widzę, powodują one jakieś ciepło w moim sercu i uśmiech na twarzy. Każdy, kto odwiedza moje strony w Internecie pewnie wie, które to są wersety. Prędzej, czy później natknie się na nie. A piszę o tym teraz, bo tak się złożyło, że niektóre z nich słyszeliśmy w ostatnich dniach w kościele.
Pierwszy stycznia to nie tylko Nowy Rok i Światowy Dzień Pokoju, ale przede wszystkim święto Maryi, Świętej Bożej Rodzicielki. Czyli Matki Boga. W tym dniu usłyszeliśmy tak znane z moich stronek błogosławieństwo:
Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem. (Lb 6,24-26)
Błogosławieństwo rzeczywiście piękne, ale co z tą Matką Boga? Jak to Matka Boga? Jak Maryja, która jest tylko człowiekiem może być matką Kogoś, kto istnieje od zawsze? Kto nie ma początku? Często takie zarzuty stawiane są nam, katolikom. „Przesadzacie z tym uwielbianiem Maryi, nadając jej jakieś niezrozumiałe i wręcz bluźniercze tytuły”. Ale negowanie tego, że Maryja jest Matką Boga jest negowaniem tego, że Jezus jest Bogiem. Ten tytuł ma bowiem niewiele wspólnego z Maryją, za to bardzo dużo z tym, kim naprawdę jest Jezus.
Sam tytuł („Theotókos”) został Jej nadany na soborze powszechnym w Efezie w roku 431. Nestroriusz, patriarcha Konstantynopola i Cyryl, patriarcha Aleksandrii, nie tylko inaczej interpretowali słowa, że „Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem”, ale także walczyli ze sobą o to, kto ma być przywódcą Kościoła na Wschodzie. Zwalczali się także w sferze politycznej, walcząc o wpływy w tamtym rejonie świata. (Więcej zainteresowani mogą przeczytać choćby tutaj: http://apologetyka.katoli...nt/view/387/56/ ) W wielkim skrócie powiem tylko, że pogląd Nestoriusza został potępiony i herezja ta znana jest dzisiaj jako „nestorianizm”. Nestorianizm to doktryna głosząca, że Jezus Chrystus składa się z dwóch odrębnych bytów: ludzkiego i boskiego. Według Nestoriusza więc Maryja urodziła „Jezusa-człowieka”, ale nie Boga. Cyryl nauczał, że Jezus jest jedną Osobą, Boską, ale mającą dwie natury: Boską i ludzką. Nie da się więc „dzielić” Jezusa na Boga i na człowieka. On jest cały czas, niepodzielnie, jednym i drugim. Zatem Maryja rodząc Go musiała urodzić Boga.
Pamiętam raz, jak przysłuchiwałem się debacie między Timem Staples i jakimś wrogo nastawionym do Kościoła Katolickiego fundamentalistą. Tim, sam były Zielonoświątkowiec, były pastor, aktywnie w swoim czasie zwalczający Kościół Katolicki, a teraz wielki obrońca Kościoła Katolickiego, zadał pytanie swemu adwersarzowi: „Czy Jezus był Bogiem zanim anioł Gabriel zwiastował Maryi, że pocznie i porodzi Syna?” „Tak, oczywiście”, odpowiedział jego rozmówca. „A czy Jezus był nadal Bogiem w minutę po Zwiastowaniu?” „Tak”. „A później… pięć miesięcy później, czy dziewięć, na moment przed Bożym Narodzeniem… Czy Jezus był ciągle Bogiem?” „Taaak… myślę, że tak…na pewno tak” z rozmysłem odpowiedział protestant, czując, że pakuje się w jakąś pułapkę. „A czy Jezus był Bogiem minutę po tym jak go urodziła Maryja?” „Tak”. To czy nie jest prawdą, że Maryja urodziła Boga, a więc jest Matką Boga?” „Nie!” –brzmiała natychmiastowa odpowiedź. Tak to bywa, jak nasze uprzedzenia są ważniejsze od logicznego myślenia.
Nikt w Kościele nie twierdzi, że boskość Jezusa jest w jakikolwiek sposób darem Maryi. Ale też nikt nie twierdzi, że, powiedzmy, moja mama dała mi duszę. Moja mama dała mi ciało, a duszę dostałem od Boga. Ale ja nie nazywam mojej mamy „Mamą mojego ciała”. Moja mama jest moją mamą. Urodziła mnie. I niezależnie skąd otrzymałem duszę, ciągle jest ona (mama, nie dusza) mamą całej mojej osoby. Bo ja nie jestem ciałem, w którym telepie się dusza, ( która zresztą zazwyczaj siedzi na ramieniu). Nie jestem też duszą uwięzioną w ciele. Jestem urodzonym przez kobietę człowiekiem.
Dogmat o Maryi, matce Boga właśnie o tym mówi. Że Jezus jest Jeden. Ma dwie natury, Boską i ludzką, ale jest Jedną Osobą. Jest Synem Bożym, trzecią Osobą Trójcy Świętej i nie ma jakiegoś innego Jezusa,który byłby tylko człowiekiem, nie będąc Bogiem. A więc dogmat o tym, że Maryja jest Matką Boga jest nie tyle dogmatem Maryjnym, ile chrystologicznym, nauczającym nas o Jezusie. To, że Ona jest Matką Boga jest tylko zwykłą konsekwencją faktu, że Jezus rzeczywiście tym Bogiem jest. Zawsze i niepodzielnie.
Drugiego stycznia słuchaliśmy 1. Listu św. Jana:
Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca, kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca. Wy zaś zachowujecie w sobie to, co słyszeliście od początku. Jeżeli będzie trwało w was to, co słyszeliście od początku, to i wy będziecie trwać w Synu i w Ojcu. A obietnicą tą, daną przez Niego samego, jest życie wieczne. (1 J 2, 22-25)
A w Ewangelii św. Jan, umiłowany uczeń Jezusa przytacza słowa św. Jana Chrzciciela:
Pośród was stoi Ten, którego wy nie znacie, który po mnie idzie, a któremu ja nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała. (J 1,26-27)
Słowa człowieka, który został nazwany przez Jezusa „Największym spośród narodzonych z niewiast” (por. Mat 11,11). Jeżeli więc ten największy spośród narodzonych w naturalny sposób nie jest godzien nawet odwiązać rzemyka w sandałach Jezusa, to kim On jest?
Jezus to nie jest syn Boży w takim samym znaczeniu jak ja i Ty. W takim znaczeniu, o jakim mówi dzisiejsze czytanie w Kościele. Nawiasem mówiąc kolejny z moich ulubionych wersetów:
Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy. (1 J 3,1)
Nasze synostwo, choć rzeczywiste, zostało nam dane przez adopcję. My przez wiarę, w Jezusie, staliśmy się dziećmi Bożymi, a Jezus jest Nim z samej swojej natury. Uczy nas o tym św. Paweł:
Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi - w Chrystusie Jezusie. Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. (Ga 3,26-27)
… i mówi nam o tym sam Pan Jezus:
Ja i Ojciec jedno jesteśmy. (J 10,30)
Odpowiedział mu Jezus: Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: Pokaż nam Ojca? (J 14,9)
A skoro Jezus i Ojciec są Jednym, skoro każdy, kto widział Jezusa widział także Ojca, to jasne jest, że Jezus jest Prawdziwym Bogiem. Nic więc dziwnego, że Kościół nadał Jego Matce tytuł, który potwierdza tylko niezaprzeczalny fakt: Maryja urodziła Boga, który stał się człowiekiem, abyśmy my wszyscy mogli stać się dziećmi Bożymi.
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. […]
Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. (J 1-5,10-14)
No comments:
Post a Comment