Tuesday, June 19, 2007

Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. (Mt 23,9)

Jeżeli Biblia wyraźnie mówi, żeby nikogo na ziemi nie nazywać ojcem, to czemu katolicy nazywają papieża Ojcem świętym? I każdego księdza też nazywają ojcem? Czy to nie jest sprzeczne z Biblią? Taki zarzut jest bardzo często słyszany z ust fundamentalistów chrześcijańskich wrogo nastawionych do Kościoła Katolickiego. Ale czy ten werset rzeczywiście zabrania nazywania księży ojcami? Przyjrzyjmy się mu uważnie.

Przede wszystkim nie robi on rozgraniczenia między ojcem w duchowym znaczeniu tego słowa i ojcem biologicznym, mężem naszej mamy. Jeżeli by więc ten zakaz miał być bezwzględnie stosowany, to łamaliby go także ci, którzy zarzucają takie działanie katolikom. Każdy z nas bowiem nazywa swego tatę tatą. I nie chodzi tu wcale o to, że czytamy tam „ojciec” nie „tata”, bo to jest i tak tylko tłumaczenie na polski język. Samo słowo oznacza ojca i tatę, gdyż są to synonimy, znaczą to samo. W polskim języku forma „ojciec” stała się już archaiczna i „tata” zastąpił „ojca”, ale znaczenie tych słów jest takie samo. Jak Biblia zabrania nazywać kogokolwiek ojcem, to zabrania nazywać go też tatą. Chodzi o znaczenie słowa, a nie o to, jakimi literkami to znaczenie zapiszemy.

Zresztą wystarczy przypomnieć przykazania Boże. Bóg sam nazywa naszego rodzica „ojcem”, gdy nakazuje nam:


Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
(Wj 20,12)

Jakże to jest więc? Bóg Ojciec nakazuje nam czcić swego ojca, a Syn Boży, Jezus zabrania nam nazywać kogokolwiek ojcem, poza Bogiem? Czy Bóg jest skonfundowany i nie wie, co mówi? Przecież jest tylko jeden Bóg i Bóg Ojciec i Jezus zawsze myślą to samo, jak więc to jest? Jak ten problem rozwiązać?

Przyjmijmy więc, idąc za tokiem myślenia fundamentalistów, że zakaz nie dotyczy ojców biologicznych, ale duchowych. Właśnie tylko księży, nie naszych tatusiów. Co prawda przyjmując takie rozwiązanie zaprzeczamy jednej z naczelnych zasad wyznawanych przez nich, „Sola Scriptura”, „Tylko Biblia”, ale niech im będzie. Każdy ma jakąś swoją tradycję, tyle tylko, że nie każdy się do tego przyznaje. A ich tradycja mówi im, że zakaz ten dotyczy tylko ojcostwa duchowego. Skąd to wiem? Bo czytałem Biblię, a Biblia nie robi tu żadnego rozgraniczenia, lecz mówi „nikogo”. Musi więc to być tradycja.

Ale i tutaj mamy poważny problem. Na przykład w 16. rozdziale Ewangelii Łukasza sam Jezus nazywa Abrahama ojcem. Ojcem duchowym, nie biologicznym, bo słowa te padają w przypowieści o bogaczu i Łazarzu:


Gdy w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu. Lecz Abraham odrzekł: Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz.
(Łk 16,23-25)

Bogacz nie był fizycznym synem Abrahama, ale ponieważ był Izraelitą, dla niego Abraham był ojcem duchowym. I Abraham nie oburza się, ale nazywa go synem. Powiecie, że wszyscy Izraelici pochodzą od Abrahama, a więc są w tym sensie jego dziećmi, a więc on ich ojcem? Być może, ale nie o takim ojcostwie mówił tu Jezus. Poza tym w Liście do Rzymian Święty Paweł mówi, że Abraham jest ojcem zarówno obrzezanych (a więc Żydów), jak i nieobrzezanych (a więc nas wszystkich):


I otrzymał znak obrzezania jako pieczęć usprawiedliwienia osiągniętego z wiary posiadanej wtedy, gdy jeszcze nie był obrzezany. I tak stał się ojcem wszystkich tych, którzy nie mając obrzezania, wierzą, by i im poczytano to za tytuł do usprawiedliwienia, a także ojcem tych obrzezanych, którzy nie tylko na obrzezaniu się opierają, ale nadto kroczą śladami tej wiary, jaką ojciec nasz Abraham posiadał przed obrzezaniem.
(Rz 4, 11-12)

Każdy, kto uwierzy, staje się synem Abrahama, a on jego ojcem. Tak uczy Biblia. Ojcem duchowym, nie biologicznym. I nie jest to jedyny przykład w Nowym Testamencie. Jest ich znacznie więcej. Na przykład Dziejach Apostolskich najpierw święty Szczepan, a potem święty Paweł nazywają kapłanów Izraelskich i przywódców Izraelskich „braćmi i ojcami”.

Szczepan:
A on odpowiedział: Słuchajcie, bracia i ojcowie: Bóg chwały ukazał się ojcu naszemu, Abrahamowi, gdy żył w Mezopotamii, zanim zamieszkał w Charanie. (Dz 7,1)

Paweł:
Bracia i ojcowie, słuchajcie, co teraz do was powiem na swoją obronę. (Dz 22,1)

Jeżeli więc będziemy interpretować Mateusza 23,9 jako bezwzględny zakaz nazywania kogokolwiek ojcem, nawet z założeniem, że to chodzi tylko o duchowe ojcostwo, to musielibyśmy założyć także, że Jezus, Szczepan i Paweł zupełnie nie rozumieli tej nauki. A raczej trudno przypuszczać, żeby to Jezus się mylił, a fundamentaliści mieli rację. W końcu to On sam nam tę naukę przedstawił.

Pan Jezus nie zabrania nazywania nikogo ojcem. Przypomina tylko, że całe ojcostwo pochodzi od Boga Ojca. Faryzeusze, Saduceusze i inni rabinowie w czasach Jezusa kazali nazywać się ojcami w sensie przywództwa duchowego swych szkół w oderwaniu od depozytu wiary i Tradycji przez duże „T”, danych Izraelowi przez Boga Ojca za pośrednictwem Mojżesza i proroków. Oni, faryzeusze, stawiali się ponad Bogiem, żądając czci, uwielbienia i ucząc wiary sprzecznej z wielowiekową Tradycją swego narodu. Tego zabrania Jezus, przypominając, że każde ojcostwo musi pochodzić od Boga Ojca i każdy ojciec, czy to biologiczny, czy duchowy, może nim być tylko w jedności z Bogiem Ojcem. Zarzuty fundamentalistów przeciw praktykom Kościoła nie wynikają więc ze znajomości Biblii, ale z ich wrogiego nastawienia i szukania pretekstu, żeby się tylko przyczepić.

Skąd to wiem? Czy to nie zbyt pochopne oskarżenie? Nie sądzę. Wystarczy spojrzeć na kontekst tego wersetu. Zaraz w sąsiednim zdaniu Jezus mówi:


Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.
(Mt 23, 10)

Biblia Warszawska tłumaczy to inaczej:


Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus.

NIV, angielska Biblia uznawana zarówno przez katolików jak i protestantów, mówi:


Nor are you to be called 'teacher,' for you have one Teacher, the Christ.


NASB, inna protestancka wersja Biblii:


Do not be called leaders; for One is your Leader, that is, Christ.


Niezależnie więc, czy przyjmiemy, że Jezus zabrania nazywania nas mistrzami, przewodnikami, liderami czy nauczycielami, nikt rozsądny nie mówi, że każdy, kto mówi do swego nauczyciela “nauczycielu” łamie zakaz, jaki mamy w Biblii. Każdy rozumie, że czym innym jest nauczyciel w szkole, uczący rachunków, a czym innym nauczyciel wymyślający nową religię i nowe przykazania. O takich mistrzach i nauczycielach mówił Jezus. I o takich ojcach. Myślę więc, że to właśnie fundamentaliści, zamiast szukać pretekstów do czepiania się Kościoła, który jest Ciałem Jezusa, powinni głębiej się zastanowić czego w tych wersetach Jezus nauczał. Jakie jest ich prawdziwe znaczenie. Wydaje mi się bowiem, że to właśnie do nich kierował te słowa.

No comments:

Post a Comment