Tuesday, July 26, 2005

Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku. (1 Krl 3,9a)


Słuchając w ostatnią niedzielę czytań podczas Mszy Świętej nasunęło mi się parę spostrzeżeń, z którymi chciałbym się z wami podzielić. W pierwszym czytaniu, z 1. Księgi Królewskiej, usłyszeliśmy między innymi:

(Salomon odrzekł) Racz więc dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny? Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. (1.Krl 3, 9-10)

Była to odpowiedź króla Salomona na żądanie Boga, aby prosił, o co chce. Bogu spodobała się ta odpowiedź, bo świadczyła o miłości Salomona do swego ludu, świadczyła też i o tym, że Salomon dar mądrości otrzymał, zanim o niego poprosił.

Mnie jednak od razu przypomniał się inny fragment Biblii, sam jej początek. Scena z Księgi Rodzaju, gdzie to odbyła się konwersacja niewiasty, Ewy z szatanem, który ukazał się jej pod postacią węża. Przypomnę tu tę rozmowę:

A wąż był bardziej przebiegły niż wszystkie zwierzęta lądowe, które Pan Bóg stworzył. On to rzekł do niewiasty: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu? Niewiasta odpowiedziała wężowi: Owoce z drzew tego ogrodu jeść możemy, tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu, Bóg powiedział: Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli. Wtedy rzekł wąż do niewiasty: Na pewno nie umrzecie! Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło. (Rdz 3, 1-5)

To, co mi się narzuciło, to fakt, że zarówno nasza prababka Ewa jak i Salomon chcieli tego samego. Wszyscy, świadomie, lub nie, też tego pragniemy. Chcemy wiedzieć, co jest dobrem, a co złem. Jest jednak pewna bardzo istotna różnica między wyborem drogi do osiągnięcia tego celu. Ewa chce sama być jak Bóg i decydować, co jest dobrem, a co złem, Salomon natomiast chce, aby to Bóg dal mu odrobinę swojej mądrości, aby mógł odróżnić dobro od zła.

Powracam na mojej stronce od czasu do czasu do problemu aborcji. Wczoraj minęła 27. rocznica od ogłoszenia encykliki „Humanae Vitae” przez papieża Pawła VI. Ja sam parę dni temu zamieściłem w wyeksponowanym miejscu link do drastycznych zdjęć ukazujących całą potworność aborcji. A przed paroma godzinami, słuchając audycji radia EWTN, wyprodukowanej przez organizację Catholic Answers, usłyszałem ciekawy fakt powiązany z tym wszystkim, o czym właśnie napisałem. Z problemem wyboru dobra i zła.

Pani Helen Alvaré, prawniczka, adwokat, działaczka ruchu mającego na celu zwalczenie legalności aborcji na zawołanie w USA, powiedziała, że gdy ośrodki badania opinii społecznej pytają szczegółowo o poglądy związane z aborcją, można zauważyć ciekawą zależność: Osoby, które są przeciwnikiem aborcji zazwyczaj motywują swą opinię wiarą, religią, przykazaniami Bożymi. Osoby uważające, że aborcja powinna być legalna, uzasadniają to przeważnie swoimi własnymi poglądami i swoim rozumowaniem.

Większość ludzi przecież stara się być na co dzień „dobrymi ludźmi”. Niewielu spośród nas jest potworami. Człowiek współczesny chyba nawet bardziej, niż kiedykolwiek w historii, stara się jak może przejść godnie i dobrze przez życie. Stara się jednak osiągnąć to bez Boga. Staliśmy się w znacznej części humanistami. Rozwój myśli filozoficznej, nasze własne argumentowanie, nasze sumienie zaczęło bardziej decydować o naszym życiu, niż Kościół, Biblia i Bóg.

Nic złego nie ma w tym, że staramy się być dobrzy. To tylko można pochwalić. Także to, że chcemy żyć zgodnie ze swym sumieniem. Tego nawet uczy nas Kościół. Ale sumienie musi być odpowiednio ukształtowane, żeby mogło nam pomóc odnaleźć właściwą drogę. Sumienie łatwo można zagłuszyć, łatwo też codzienny kontakt ze złem nam to sumienie wypacza. Innym problemem jest używanie eufemizmów, „nowomowa”, określanie pewnych rzeczy innymi słowami, aby brzmiały pozytywnie.

Wybór kobiety, wolność, pomoc w rozwiązaniu problemu, nawet usunięcie ciąży to znacznie lepiej brzmi niż morderstwo, czy zabicie dziecka. A przecież sam akt, samo działanie, jest to samo w obu przypadkach. Dlatego te linki do zdjęć. Bo to, co na nich widzimy, jest prawdziwe. Tu nie ma już żadnych eufemistycznych określeń. Jedno zdjęcie jest warte więcej niż tysiąc słów.

Gdy Paweł VI ogłosił swą encyklikę w 1968. roku, spotkał się wręcz z rewoltą w swym Kościele. Między innymi w Kanadzie biskupi wręcz wydali oświadczenie, że się nie zgadzają z tym, co papież mówi. Życie jednak udowodniło, że to Paweł VI miał rację. Kiedyś będę musiał napisać więcej o tej encyklice, dziś tylko jeszcze raz zachęcam do jej przeczytania. Nie jest długa, można ją znaleźć na necie, np. na stronie „Opoki”.

Ciekawe, że to właśnie Kanada jest jednym z trzech zaledwie krajów na świecie uznającym „małżeństwa” między osobami tej samej płci za legalne. A samą ustawę, żeby stała się prawem, podpisał premier uważający się za katolika. Cóż, jacy pasterze, takie i owieczki. Na szczęście nawet w Kanadzie, po okresie pontyfikatu Jana Pawła II, biskupi mówią już jednym głosem z całym Kościołem o złu, jakie to prawo musi przynieść. Ponosimy jednak skutki wcześniejszej rebelii wielu osób. Także biskupów. Dlatego tak ważne jest, aby podporządkować się autorytetom. Nie znaczy to wcale, że mamy być bezmyślnymi potakiwaczami. Bóg dal nam rozum, abyśmy go używali. Ale i Salomon go używał. Użył go, prosząc Boga o Jego mądrość. Święty Paweł doskonale to ujął:

Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych lub także: Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców.(1 Kor 3, 18-20)

Rozum powinien nam podpowiedzieć, że prawdziwą mądrość możemy uzyskać tylko od Boga. Bóg stworzył ten świat i wie najlepiej, jak żyć, żeby być szczęśliwym. Jak w instrukcji obsługi radioodbiornika, czy suszarki do włosów, czytamy, żeby nie zamoczyć tego urządzenia, gdy jest podłączone do prądu, to wierzymy, że konstruktor tego urządzenia pragnie nas ustrzec przed cierpieniem, a może nawet śmiercią, a samo urządzenie przed zniszczeniem. Ta instrukcja nie jest dana nam po to, żeby nam zepsuć zabawę. Czemu więc z takim uporem odrzucamy instrukcje Boga?

Pisałem to już kilkakrotnie, ale powtórzę jeszcze raz. Przykazania Boże nie są nam dane po to, żeby nam zepsuć zabawę. Świat nasz składa się z praw fizycznych, ale też z duchowych, moralnych. Jedne i drugie istnieją obiektywnie. Niezależnie od tego, czy w nie wierzymy, czy nie. Te pierwsze w większości jest w stanie zbadać, zmierzyć i określić nauka. Pewnie dlatego niewielu z nas neguje istnienie grawitacji. Każdy z nas widział upadające przedmioty i dlatego raczej nie wyskakujemy z okien. Chyba, że celem naszym jest zrobienie sobie krzywdy.

Z tymi drugimi jest trudniej. Nie są tak jasno dla nas widoczne. Dlatego to Bóg, projektant i wykonawca naszej rzeczywistości, objawił się ludziom i dal nam swe przykazania. Abyśmy postępując według nich, mogli żyć szczęśliwie. Niestety my bardzo często wracamy do tego, co zrobiła Ewa. Nie chcemy słuchać Boga, który nas uprzedzał:
Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możesz spożywać według upodobania; ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy z niego spożyjesz, niechybnie umrzesz.(Rdz 2, 16b-17) Sami wolimy o tym decydować, co będzie dobrem, a co złem. Z opłakanym skutkiem. I dlatego, gdy Paweł VI przewidywał w swej encyklice, do czego doprowadzi legalizacja środków antykoncepcyjnych, niewielu ludzi się z nim zgadzało. A teraz mamy to, co mamy. Kulturę śmierci i wszystkie te problemy, których byśmy uniknęli, słuchając Boga i Jego Kościoła.

Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, którzy przemieniają gorycz na słodycz, a słodycz na gorycz! (Iz 5,20)

Biada prawodawcom ustaw bezbożnych i tym, co ustanowili przepisy krzywdzące, aby słabych odepchnąć od sprawiedliwości i wyzuć z prawa biednych mego ludu. (Iz 10,1-2a)

Niedzielna Ewangelia była o Królestwie Bożym. Święty Mateusz przytacza nam słowa Jezusa:

Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca, poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją. (Mt 13, 44-46)

My tymczasem perły rzucamy przed świnie i nie zauważamy ukrytego skarbu. Uważamy, że nasz rozum, nasze doczesne życie i majątek są największym dobrem. To wszystko stało się bożkiem. Odrzucamy Boga i Jego mądrość, uważając się już nawet nie tyle za równych Bogu, ale za lepszych. Trudno, żeby było inaczej, kiedy coraz mniej z nas w ogóle tak naprawdę wierzy w Jego istnienie. Smutne. Przede wszystkim jednak głupie. Może jednak nie jest jeszcze za późno? Może każdy z nas powinien powtórzyć za Salomonem:
„O Panie, Boże mój, racz dać Twemu słudze serce pełne rozsądku do rozróżniania dobra od zła”?

No comments:

Post a Comment