Sunday, July 26, 2009

Każdy kto jest przeciwnikiem aborcji niech podniesie rękę

W Polsce kolejna kontrowersja związana z wystawą pokazującą czym naprawdę jest aborcja. Gazeta Wyborcza wpada w panikę i atakuje coś, co jest niczym innym, jak pokazaniem prawdy. Ale oni mają problem z prawdą. Nauczyli się pisać przy pomocy eufemizmów i nazywać dobro złem, a zło dobrem. Tymczasem jedno zdjęcie jest warte tysiąc słów. I nie kłamie. Dlatego takie ataki na zdjęcia.

Ale kto mieczem wojuje, ten od miecza zginie. Wyborcza zastraszyła burmistrza Żywca, ale spowodowała znowu to, że o aborcji się mówi i pokazuje się zdjęcia. Miały być w Żywcu, są dzięki Internetowi w całej Polsce. Miały ich nie oglądać dzieci? Cóż, dzieci właśnie siedzą z nosami w komputerach. A w wyszukiwarkach wypisują „drastyczne zdjęcia”, bo to zakazany owoc i ciekawość wynikająca z ich wieku i etapu rozwoju swej osobowości.

Ja na swej stronie, www.polon.us mam od lat link do strony ojca Pavone, pokazującej czym naprawdę jest aborcja. Jest opisany „drastyczne zdjęcia zamordowanych dzieci”. A program stat4u, pokazujący mi czego ludzie szukali w necie trafiając na moją stronę pokazuje, że frazy „drastyczne zdjęcia”, czy "zdjęcia zamordowanych" są wśród bardzo często wypisywanych w google, czy yahoo. Nie ocenzuruje więc Wyborcza prawdy. Monopol elit na serwowanie prawdy się już, na szczęście, zakończył. Teraz nawet kierowca ciężarówki może go złamać.

Dlaczego o tym piszę? Bezpośrednią przyczyną, czy też pretekstem jest oczywiście tchórzostwo burmistrza Żywca. Ale to jest jego sprawa, nie będę go oceniał. Ja mam swoje własne, personalne powody. Ale ponieważ już ustaliliśmy, że jedno zdjęcie jest warte tysiąc słów, a film zapewne jest wart miliony, to pozwólcie, że zamieszczę tu parę filmów i link do jednej mini galerii zdjęć.

„Każdy kto jest przeciw aborcji, niech podniesie rękę”.



David został zabity w 28 tygodniu ciąży. 40-centymetrowe, nienarodzone dziecko zostało poddane „D and E” aborcji (Dilation and evacuation abortion) podczas której główka i ręce dziecka zostały wyrwane z jego ciała. Aktywiści Pro Life odzyskali jego ciało z kliniki aborcyjnej i sfotografowali dziecko, ale gdy fotograf wywołujący zdjęcia i policja zobaczyli je, podejrzewali okropną zbrodnię i przeszukiwali mieszkanie aktywistów, aż odkryli prawdę.


Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
(Mt 5,4)

Opłakujmy te dzieci. Niech nasze serca będą wystarczająco złamane, by Bóg w nie wszedł i poruszył nas do głębi, byśmy zaczęli coś robić w obronie ich życia.

A to jest dziecko w 24 tygodniu od poczęcia. Ma na imię Victoria, ma 30 cm, waży 610 gramów. Nikt jej nie zabija i bardzo wiele osób walczy o utrzymanie jej przy życiu. Jeszcze więcej się o nią modli. To jest rok 1990, a Victoria to jest moja córeczka:



Pierwsze osiem minut filmu jest podobne. Film zrobiony parę dni po urodzeniu Victorii, na początku lutego 1990. Ostatnie dwie minuty filmu to już sierpień 1990, na parę dni przed opuszczeniem szpitala.

Poniżej jest link do zdjęć dzieci z drugiego trymestru ciąży, które w pełnym majestacie prawa zostały zamordowane. Dzieci takie jak Victoria. Jak David.

http://www.priestsforlife.org/resources/dc/gallery2.htm

Dzieci zamordowane często dlatego, że klinika aborcyjna miała zamówienie na „części zamienne” i potrzebowała rączek, oczu, płuc i serca, czy mózgu. Powiecie, że przesadzam? Poniżej są linki do autentycznych dokumentów znalezionych w klinikach aborcyjnych, które są zamówieniami na właśnie takie części ciała dzieci zabitych w późnym etapie rozwoju:

Zamówienie na nogę i biodro dziecka w 22-24 tygodniu rozwoju: http://www.priestsforlife.org/resources/abortionimages/bodyparts1.pdf

Zamówienie na organy wewnętrzne (serce, płuca, wątroba) dziecka w wieku 20-24 tygodni: http://www.priestsforlife.org/resources/abortionimages/bodyparts2.pdf

Zamówienie na oczy nienarodzonego dziecka, 18-24 tydzień: http://www.priestsforlife.org/resources/abortionimages/bodyparts3.pdf

Zamówienie na obie półkule mózgowe nienarodzonego dziecka, wiek 16-22 tygodni: http://www.priestsforlife.org/resources/abortionimages/bodyparts4.pdf

To jest moja córeczka, Victoria, 18 lat później. Uczymy się jeździć samochodem…



Są jakieś pytania? Czy dalej ktoś czegoś nie rozumie? Panie burmistrzu? A zatem kto jest przeciwnikiem aborcji, niech podniesie rękę. Moja jest wzniesiona bardzo wysoko.

Orędzie z Medjugorie 25 VII 2009

„Drogie dzieci! Niech ten czas będzie dla was czasem modlitwy. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

Ruth Bader Ginsburg i kontrola populacji tych, których mamy zbyt wielu.

Według sędziów Sądu Najwyższego USA decyzja w sprawie legalizacji aborcji w USA dotyczyła praw kobiet do prywatności. Abstrahując całkiem od bezsensowności takiego argumentu (a dlaczego jest on bez sensu można przeczytać choćby TUTAJ) okazało się po latach, że tak naprawdę to nie chodziło o żadne „prawa kobiet”, ale o eliminację tych ludzi „których mamy zbyt dużo”.

Powszechnie znany jest fakt (przynajmniej w pewnych kręgach, bo liberalne media nie mówią o tym wcale), że organizacja Planned Parenthood, największy wykonawcy aborcji w USA, celowo umieszczał swe młyny aborcyjne w okolicach zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe i ludność kolorową. Wynika to z faktu, że założycielka tej organizacji, Margaret Sanger, była rasistką i sympatyczką nazizmu. Odwiedzała nazistowskie Niemcy w celu wymiany doświadczeń. Uważała Murzynów i kolorowych przybyszów z Południowej Ameryki za "ludzkie chwasty", uważała, że powinno się ludzi innych, niż biali protestanci separować w obozach pracy, albo sterylizować.

Planned Parenthood jest tak dumny ze swojej założycielki, że coroczną nagrodę, jaką przyznają osobom zasłużonym dla ich organizacji nazwali "Margaret Sanger Award". Alan Guttmacher, który został po Margaret Sanger prezydentem tej organizacji, powiedział, że on "podąża wydeptaną przecinką, którą Margaret Sanger dla nas wycięła ". Faye Wattleton, która przewodniczyła tej organizacji do 1992 roku, powiedziała, że jest dumna z tego, że zmierza po śladach Margaret Sanger. Największa klinika aborcyjna w USA, na ulicy Bleeker 26 na Manhattanie w Nowym Jorku, nazywa się „Margaret Sanger Clinic”. „Planned Parenthood” nigdy nie potępił swej założycielki i, jak widać z powyższego, są z niej ciągle bardzo dumni.

Jednak Sąd Najwyższy USA? Taka instytucja? I to nie w latach trzydziestych, ale w siedemdziesiątych? Nie do pomyślenia, by taki sposób rozumowania towarzyszył tak zacnym sędziom? A jednak. W wywiadzie udzielonym nowojorskiemu Timesowi, sędzia Sądu Najwyższego, Ruth Bader Ginsburg, powiedziała zdumiewające słowa: “Prawdę mówiąc myślałam, że gdy sprawa Roe była rozstrzygana, istniała obawa wzrostu populacji, a konkretnie wzrostu populacji tych, których nie chcemy mieć zbyt wielu”. (“Frankly I had thought that at the time Roe was decided, there was concern about population growth and particularly growth in populations that we don’t want to have too many of.”)

Ta wypowiedź została powiedziana w kontekście tego, że pani Ginsburg była zdziwiona, że Medicaid, państwowe ubezpieczenie zdrowotne dla najuboższych, nie może płacić za aborcję. To z kolei było a propos decyzji Sądu Najwyższego z roku 1980, która utrzymała w mocy prawo zabraniające finansowania aborcji przez Medicaid.

Oczywiście pani Ginsburg nie decydowała w sprawie Roe v Wade. Ona została mianowana do Sądu Najwyższego dopiero przez Clintona. Jednak to ona przez kolejne piętnaście lat z hakiem decydowała o tym, czy legalizacja aborcji ma być nadal prawem w USA.

Przypomnę, że przed Roe v Wade aborcja była dostępna w wielu stanach USA. Miały one pewne restrykcje, jedne większe, inne mniejsze i niektóre stany całkowicie zabraniały aborcji. „Sprawa Roe” jedynie nakazywała legalizację aborcji we wszystkich stanach i w każdym okresie ciąży. To właśnie pani Ginsburg decydowała, że nawet dziewięciomiesięczne dziecko przed urodzeniem wolno zabić w majestacie prawa. (Stenberg, Attorney General of Nebraska, et al. v. Carhart, sprawa ze stanu Nebraska, prawo zabraniające późnej aborcji, odrzucone przez Sąd Najwyższy w stosunku głosów 5:4)

Sama decyzja legalizacji aborcji z roku 1973, ma zdumiewające uzasadnienie: "The foregoing cases suggest that specific guarantees in the Bill of Rights have penumbras, formed by emanations from those guarantees that help give them life and substance." Co znaczy mniej więcej tyle: "Powyższe sprawy (precedensy sądowe) sugerują, że specyficzne gwarancje w Konstytucji mają półcienie, uformowane przez opary unoszące się z tych gwarancji, które pomagają dać im życie i treść."

Hmmm. Takie coś mógł napisać tylko prawnik. I do tego ideolog, szukający uzasadnienia dla swojej ideologii. Prawo do zabijania dzieci wynika z prawa do prywatności, które znajduje się w oparach unoszących się z półcieni. Czy też odwrotnie. Ale w taki sposób interpretując konstytucję, można się w niej dopatrzyć każdego prawa. Czyli spowodować, że staje się ona niewarta papieru, na którym została napisana.


Bo faktem jest, że sędziowie nie oparli swej decyzji w sprawie Roe v Wade na konstytucji, ale na swej ideologii. I ciągle to ideologia, nie prawo, decyduje o kolejnych decyzjach. We wspomnianej wyżej sprawie delegalizacji późnych aborcji w stanie Nebraska sędziowie nie zgadzający się z decyzją większości w swym uzasadnieniu zaznaczyli (całkiem zresztą słusznie), że w amerykańskiej konstytucji nie ma żadnych „praw do prywatności”.

To wszystko niby jest wiadome od lat, ale do tej pory każdy z bezpośrednio zaangażowanych siedział cicho. Żaden sędzia nie mówił publicznie, że to jego przekonania, nie prawo, rządzą jego decyzjami. Dlatego tak zdumiewające są słowa pani sędziny Ginsburg. Co więcej, niewiele osób się przejęło jej słowami. Nie podchwyciła tego telewizja, ani prasa. Ich to nie zaszokowało, bo oni myślą dokładnie tak samo. Sędzia Ginsburg jest „ich”, a „swoich” się nie krytykuje.

A ja myślę, że jest to bardzo pozytywny symptom. Dlaczego? Dlatego, że widać wyraźnie, jacy oni stali się aroganccy. Pamiętam, że gdy komuniści przestali udawać naszych przyjaciół i zaczęli dumnie pokazywać swą arogancję, na czele z rzecznikiem Urbanem, to był to początek końca. Przegrali wojnę propagandową, przegrali serca nawet swych dawnych zwolenników i zmobilizowali obojętnych. Milcząca większość przestała milczeć. Myślę, że to samo widać teraz w USA. Coraz więcej ludzi jest wrogo nastawiona do aborcji i jest to już tylko kwestia czasu, by aborcja została uznana za to, czym rzeczywiście jest. Za zabicie niewinnego dziecka.

Ale jak to się może stać? To proste. Pisałem już o tym nie raz. To Bóg odmienia serca ludzi, a nasze modlitwy powodują, że staje się to możliwe. Wczorajsze orędzie z Medjugorie głosi: „Drogie dzieci! Niech ten czas będzie dla was czasem modlitwy.” I niech to będzie podsumowanie mojego felietonu. To także jest nasza recepta na sukces. Módlmy się, a zwycięstwo mamy pewne. Jak w Lepanto, czy pod murami Jerycha. Bo to jest Jego walka, samego Boga, nie nasza, więc nie politycy i nie sędziowie, ale właśnie nasze modlitwy są tu najskuteczniejszą bronią. Bronią, przed którą nawet tacy ideologowie jak pani sędzina Ginsburg muszą ulec.

Friday, July 24, 2009

Najpierw rząd Tuska, teraz Berlusconi... Co to się porobiło?

Kilka dni temu Tomasz Terlikowski chwalił rząd Tuska, a ja dzisiaj pochwalę włoski parlament. Przegłosował on bowiem w ubiegłym tygodniu uchwalę nakazującą rządowi przeforsowanie przez Zgromadzenie Generalne ONZ rezolucji „potępiającej stosowanie aborcji jako narzędzia kontroli demograficznej i potwierdzającej prawo każdej kobiety, by nie była zmuszana do przeprowadzenia aborcji”. Jest to o tyle zdumiewające, że Włosi niemal bez wyjątku popierali prawo do aborcji i wraz z większością krajów UE aktywnie walczyli o te prawa.

Uchwałę zainicjował Rocco Buttiglione, przewodniczący Unii Chrześcijańskich Demokratów, a poparła ją rządząca partia Silvio Berlusconiego i Centro-Demokracja.

Lewica chciała oczywiście upiec swoją pieczeń na tym ogniu i dodać poprawki promujące antykoncepcję, ale ich propozycje zostały odrzucone. Należy jednak zauważyć, że wielu lewicowych polityków głosowało za tą uchwałą, gdyż kładzie ona nacisk na prawa kobiet do wolności od wymuszania aborcji i w preambule krytykuje selektywną aborcję, która zwykle godzi w nienarodzone dziewczynki.

Obserwatorzy spodziewają się, że rezolucja Zgromadzenia Ogólnego będzie wzywała do niewiążącego moratorium w sprawie przymusowych aborcji, na wzór moratorium w sprawie kary śmierci, które znalazło poparcie większości krajów w ostatnich latach.

Zanim rozpocznie się jakakolwiek inicjatywa w ONZ, Włochy będą starały się zdobyć poparcie wszystkich 27 krajów UE. Europoseł Carlo Casini, znany ze swych prorodzinnych poglądów, zaproponuje projekt rezolucji popierającej moratorium, która, jeżeli zostanie przegłosowana, będzie wspólnym stanowiskiem UE w ONZ.

Wiadomość podaję za C-FAM, Catholic Family and Human Rights Institute.

Sunday, July 19, 2009

ECOSOC i aborcja jako prawo czlowieka.

Sprawa o której chcę napisać nie jest co prawda całkiem nowa, ale dopiero dziś się o niej dowiedziałem. Informował o tym portal „Fronda” (Aborcyjna ofensywa odparta. Dzięki Polsce) i napisał o tym felieton pan Tomasz Terlikowski. Właśnie z jego felietonu dowiedziałem się o tym sukcesie naszego rządu.

Nie jestem wielkim zwolennikiem PO, pana Tuska, czy pani Kopacz. Ale tak to już bywa w życiu, że to premier i ministrowie są odpowiedzialni za działalność swoich poddanych. I choć nie jestem do końca przekonany, czy wiedzieli oni o wszystkim, co się działo w Genewie na początku lipca, to odpowiedzialność za to (a zatem i zasługa) spada także na nich.

Całą sprawę zainicjowała administracja Obamy. Postanowili oni uznać aborcję za zwykły zabieg medyczny, a prawo do niej za podstawowe prawo człowieka. Gdyby Rada Gospodarcza i Społeczna Narodów Zjednoczonych (ECOSOC) uznała to za nową normę prawną, dawałoby to podstawy do wymuszenia legalizacji aborcji we wszystkich krajach ONZ i dawałoby podstawy Unii Europejskiej, by powołując się na ONZ wprowadzić takie same prawa obowiązujące swoich członków.

Inicjatywa wyszła od delegacji amerykańskiej i była ona bardzo mocno popierana przez takie kraje jak Szwecja, Finlandia, Norwegia, Holandia, Estonia i Francja. Sprzeciwiała się jej Malta i Irlandia. Ambasador Malty przy ONZ Victor Camilleri, wręcz oświadczył, że „Malta konsekwentnie odłącza się od - i uważa za nieważne - wszelkie stwierdzenia i decyzje, które używają odniesień do zdrowia seksualnego i praw reprodukcyjnych, bezpośrednio lub pośrednio, w celu zobowiązania do przyjęcia aborcji jako prawa, usługi czy towaru”. Ale ani Malta, ani Irlandia nie miały żadnego wpływu na decyzję ONZ-u, bo dysponowały tylko głosem doradczym.

Decyzje w ECOSOC zapadają jednogłośnie. Sprzeciw choćby jednego z członków tej organizacji (którzy się zmieniają) powoduje to, że ich ustawy nie zostają zatwierdzone. Polska jest teraz jednym z członków ECOSOC i to właśnie od Polski zależało, czy ta ustawa przejdzie. Wyglądało bowiem na to, że żaden z innych członków Rady Gospodarczej i Społecznej Narodów Zjednoczonych nie ma żadnej ochoty sprzeciwiać się takiemu traktowaniu sprawy aborcji, jakie zaproponowali Amerykanie.

Fronda podaje:
„Aborcja nie powinna być rozumiana jako metoda planowania rodziny - powiedział w swoim wystąpieniu podczas szczytu podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Adam Fronczak. - Polska chciałaby także podkreślić, że w naszym rozumieniu żadne nawiązanie do zdrowia i praw reprodukcyjnych nie stanowi wsparcia dla promocji aborcji na życzenie - stwierdził.
W efekcie, ECOSOC nie podjął groźnej dla nienarodzonych dzieci decyzji. Ostateczna deklaracja nie zawiera odniesienia do "zdrowia reprodukcyjnego" i zezwala państwom na ustalanie prawa dotyczącego aborcji we własnym zakresie.”
Jeden z komentarzy pod tą informacją, napisany przez „AnnęE” mówi:

Trzeba podać dalej tę informację.
Nie pozwólcie "zamilczeć jej na śmierć"!

No właśnie. Zgadzam się z Anną E. Ta wiadomość jest warta rozpowszechnienia, co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze by sobie zdać sprawę z tego, że często nawet nie wiemy, jak blisko jesteśmy utraty pewnych praw. Nawet nie wiemy, że spotykają się jakieś organizacje, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy i które mają moc zmienić światowe prawo i zmusić nas do legalizacji mordowania nienarodzonych dzieci. Albo przynajmniej postawić nas w takiej sytuacji, jaką wydaje się przyjęła by Malta. Mianowicie utrzymywania prawa uznanego za międzynarodową społeczność za nielegalne i ponoszenie wszelkich konsekwencji takiego stanowiska.

Po drugie widzimy wyraźnie, że to nie PO jest naszym wrogiem. Ja dopisałem taki komentarz na Frondzie:

„Bogu dzięki. Jeszcze raz potwierdza się to, że naszymi wrogami nie jest PO, GW, SLD, Tusk, Kopacz, czy Obama, ale naszym wrogiem jest kudłaty. Politykom o innych poglądach nie należy dokopać, ale należy odmienić ich serca.

Nie znam szczegółów, ani motywów postępowania polskiej delegacji, ale nie wątpię w to, że miliony modlitw, ofiar, czy postów zupełnie nam nieznanych osób miały wpływ na to, jak ta sprawa się potoczyła. Bo to nie są walki polityczne. Naszymi przeciwnikami w tej walce są upadłe "władze", "moce" i "zwierzchności", a nie UE, ONZ i PO.

Podziękujmy Bogu i podziękujmy politykom odpowiedzialnym za tę decyzję. Polska może być dziś z siebie dumna, a Polacy dumni z tego, że są Polakami.”

Thursday, July 16, 2009

Joanna Najfeld. "O co chodzi?"

Poniżej zamieszczam słowa pani Joanny Najfeld ze strony www.mamproces.pl Myślę, że ona sama najlepiej wyjaśnia dlaczego w państwie demokratycznym, w państwie, w którym konstytucyjną formą rządów są rządy większości i w którym większość ludzi uważa się za chrześcijan, za katolików - za mówienie prawdy i za głoszenie tych chrześcijańskich wartości płaci się dziś wysoką cenę.

Proszę wszystkich o wsparcie pani Joanny. Modlitewne przede wszystkim, a także każde inne o jakie ona poprosi. I nie bójmy się o tym co się dzieje mówić, bo złemu chodzi tylko o to, żebyśmy byli cicho. To mu w zupełności wystarczy. Dlatego z taką furią atakuje ludzi jak pani Joanna, którzy nie chcą cicho siedzieć. Módlmy się, by jej kudłaty nie zamknął ust, bo ona jest naszym głosem. Ona jest moim głosem.


"O co chodzi?

No i doczekałam się. Moi oponenci ostrzegali, grozili, zakładali fałszywe strony w Internecie… a ja myślałam, że na straszeniu się skończy, bo przecież w demokratycznym, wolnym od 20 lat kraju można chyba mówić co się myśli, nawet o rzeczach niewygodnych dla silniejszych ode mnie władzą i pieniędzmi.

No więc mówiłam. Między innymi o tym, że aktywiści aborcyjni są powiązani z ogromnym biznesem aborcyjno-antykoncepcyjnym, który na zabijaniu dzieci i masakrowaniu kobiet zarabia krocie. Że wychowanie seksualne to nachalna akwizycja różnych farmakologicznych chemikaliów, od antykoncepcji, przez niebezpieczne szczepionki, po zabójcze środki poronne. Niby oczywiste, ale widocznie szczególnie niewygodne dla tych, którzy woleliby, żeby to był temat tabu.

No więc nie skończyło się na obraźliwych i straszących liścikach. Założono mi sprawę karną z oskarżenia prywatnego Wandy Nowickiej. Odpowiem z art. 212 par. 2, za słowa wypowiedziane w filmie, który obejrzeć mogą Państwo m.in. na tej stronie.

Pozwolę sobie jeszcze zwrócić uwagę na szerszy kontekst mojej sprawy. Pozostawiam Państwu rozsądzenie, czy to przypadek, że:

- w Katowicach toczy się proces przeciw ks. Markowi Gancarczykowi, którego pozwała związana blisko z Wandą Nowicką i jej grupą prawników Alicja Tysiąc, za mówienie o aborcji “zabójstwo”

- pismem procesowym straszyła wydawnictwo Fronda ta sama, związana blisko z Wandą Nowicką i jej grupą prawników Alicja Tysiąc, za książkę Agata. Anatomia manipulacji

- procesami groziła wydawnictwu Fronda również matka 14-letniej “Agaty”, poddanej aborcji w czerwcu 2008, “dzięki” wysiłkom Wandy Nowickiej i jej prawników

- blisko związane z promotorami aborcji środowisko gejów ostatnio rozpoczęło otwartą ofensywę sądową; do masowego pozywania do sądu krytyków ideologii homoseksualnej nawoływali działacze lewicy na konferencji w siedzibie Gazety Wyborczej, jednym z głównych głosicieli tego pomysłu jest Krystian Legierski, który zachęca do pozywania i apelowania aż po sądy zagraniczne; Legierski wytoczył kilka procesów o “homofobię” prawicowym politykom, prokuraturą i utratą pracy grozili też lewicowi działacze Wojciechowi Cejrowskiemu za cytowanie Biblii o homoseksualiźmie na katolickiej uczelni… i tak dalej, i tak dalej.

Lewica rozpaliła stosy. Przynajmniej już widać, o co im tak naprawdę chodzi.

Joanna Najfeld, oskarżona"


Na portalu "Fronda" nalazłem także interesujący felieton na tan temat. Zachęcam do przeczytania. Można go znaleźć klikając TUTAJ.